Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica vs Używki - jakie masz podejście?


soo

Rekomendowane odpowiedzi

- nie biorę narkotyków, nawet trawy nie palę, bo po prostu nie odpowiada mi jak na mnie wpływa. twarde nigdy nie były mi do niczego potrzebne i cieszę się z tego.

- nie piję kawy ani napojów energetyzujących, bo przyspieszone bicie serca po nich przypomina mi napad lęku

- palę papierosy od 16 roku życia czyli już prawie 13 lat. próbowałam rzucać, ale to chyba jeszcze nie mój moment na definitywne rzucenie. palę kilka papierosów dziennie, od 2 do 6.

- niestety lubię piwo. wiem, że źle na mnie działa, bo tyję (cellulit, dodatkowe kilogramy), i wiem, że nie powinnam pić biorąc leki, ale nie umiem sobie tak z dwa razy w tygodniu odmówić, i wypijam wtedy tak po 3 piwa na wieczór. wcześniej miałam straszny problem, bo piłam prawie codziennie, i to po 5-6 piw, ale na szczęście dałam sobie spokój.

myślę, że 2-3 piwa raz czy dwa razy w tygodniu nikomu nie szkodzą.

 

nie spotkałam się z psychiatrą, który poleca alkohol w przypadku nerwicy lękowej, szczególnie w przypadku osób, które biorą leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kac to mały pikuś. Po prostu się cały dzień przesypia. Najgorzej jest 2 do 4 dni po imprezie. Multum nieokreślonych lęków człowieka dopada. Wstać w poniedziałek do pracy to koszmar. Dopiero koło środy jakoś normalnie zaczynam funkcjonować. Najgorsze jest to, że nawet bez żadnej weekendowej imprezy tak mam, ale po "wypiciu" objawy te są niestety około 2x bardziej nasilone. Ogólnie odradzam alkohol jak i kawę, która powoduje podobne psychiczne objawy lękowe (jedynie małe dawki kofeiny jakoś ujdą [do 100mg], ale często granica jest ciężka do ustalenia). Ale kawę czasem muszę wypić. Inaczej mój dzień by wyglądał tak: praca -> sen -> praca -> sen... Niestety alkoholu uniknąć się nie da, bo przecież nie będę na mieście siedział ze znajomymi przy owej kawie... 1-2 piwa maksymalnie. Po większej ilości piwa to nawet dzień z kacem bywa ciężki psychicznie. Na jakąś okazyjną mocną imprezę ustaliłem sobie maksymalną dawkę 200ml wódki + mnóstwo magnezu przed i po. Generalnie to licho, bo jeśli chodzi o mnie to zdecydowanie więcej na całą imprezę "powinno" się przeznaczyć, ale powrót do normalności po większej dawce to koszmarne 4-5 dni. Dodam tylko, że nigdy nie piłem dzień w dzień, ale dla niektórych nawet raz na tydzień może okazać się po pewnym czasie za często.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"moje kłopoty zaczęły się właśnie od tego rodzaju specyfików a mianowicie od "NOWOŚCI" na naszym polskim RYNKU pod nazwą MEFEDRON....zachciało mi się eksperymentów...a skończyło się na NERWICY LĘKOWEJ. "

 

Próbowałem też mefedronu, jak i próbował go mój kuzyn-gość nie ma jakichkolwiek problemów z psychą na 300%. Po jednej sesji miał stany lękowe przez 2 dni. No to skoro u zdrowego człowieka tak to działa, to co dopiero u kogoś, kto ma predyspozycje do lęków. A jak wyglądało Twoje zdrowie wcześniej? Może już wcześniej zdarzały Ci się lęki/miałeś do nich skłonności? U mnie narkotyki uruchomiły coś co już siedziało we mnie od dawien dawna. Można powiedzieć, że wyciągnęły problem na zewnątrz. Uważam, paradoksalnie, że to nawet i lepiej bo jest szansa pozbyć się tego, przez psychoterapię etc. A tak żyłbym sobie w błogiej nieświadomości do końca życia zalękniony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie...ja też miałem stany lękowe przez dwa dni....tylko ze zamiast się uspokoić....poszło dalej...obudziłem się 3 dnia...i dalej spanikowany....to samo czwartego....no i zacząłem szukać na necie co się mogło stać....zacząłem wchodzić na pojęcia nerwic...psychoz...zchizofrenii itd...no i wyobraźnia ruszyła dalej. Wpadłem w panikę że mi tak zostanie.....nie mogłem przestać myśleć o tym że zwariowałem...z resztą do teraz nie mogę a minęły już 3 miesiące. Miałem w głowie obrazy jak to zamykają mnie w psychiatryku ....zapinają pasami do łóżka...i tak już do końca życia. Dostawałem takich napadów paniki że myślałem że wybuchnę.

Czułem się jakbym był już na granicy wytrzymałości i ze jeszcze jeden taki atak a czaszka mi pęknie czy coś. Po drodze miałem jeszcze różne zajawki typu że nie rozumiem co kto do mnie mówi ( rzeczywiście nie rozumiałem bo byłem tak wystraszony ) zacząłem się zastanawiać czy na prawdę widzę ludzi przechodzących koło mnie czy nie itd...

 

Jeszcze nie doszedłem do siebie....chodzę na psychoterapię ale jakoś ciężko mi się uspokoić. Mam wrażenie jakbym trafił do innego świata. Pewnie tak się czują osoby po jakiejś traumie. Boję się że coś mi się poprzestawiało w głowie i zaraz zacznę biegać i rozwalać wszystko albo robić krzywdę ludziom. Że zamienię się w psychopatę czy coś...

 

A czy miałem takie lęki wcześniej...?? no nigdy do najodważniejszych nie należałem...raczej zawsze byłem panikarz...kiedyś jak mój kolega dostał ataku padaczki na wycieczce szkolnej ( po alkoholu który wypiliśmy wcześniejszego dnia ) to ja wpadłem w panikę że też jej dostanę i chodziłem wystraszony cały dzień a w nocy nie mogłem usnąć....

Kilka lat temu po GRZYBKACH wpadłem wystraszyłem się że mi zostaną halucynacje które po nich miałem ale trwało to tylko przez kilka godzin...jak wstałem przeszło mi wszystko....No i po zielsku kilka razy jakieś lęki :)

 

Wiem że po po prostu po tym MEFEDRONIE niepotrzebnie wpadłem w panikę i zamiast się uspokoić to poszło to dalej....i sprawa zaszła już tak daleko że nie wiem jak wrócić z powrotem do siebie. W każdym bądz razie wiem że żadneko narkotyku już nie tknę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tymi pasami w szpitalu psychiatrycznym to miałem podobnie hehe. Widziałem już siebie mordującego rodziców etc. I takie tam różne historie. Teraz bardziej śmiać mi się chce z tego:) Po zielsku wylądowałem raz w szpitalu z atakiem paniki. Wg mnie to jest najbardziej zdradliwa substancja ze wszystkich jakie poznałem. Niby nieszkodliwa, niby nie uzależnia etc. Tylko, że jest katalizatorem problemów psychicznych. Ja raz właśnie, po ściągnięciu kilku "buchów" dostałem takiego ataku paniki, że nikomu nie życzę. Widziałem klatka, po klatce, widzenie stroboskopowe, lęk przeogromny etc. A najlepsze jest to, że dostałem go w przeciągu 2 s od zaciągnięcia się. Nie było to w ogóle w formie nakręcania się, po prostu w jednej chwili ogromny lęk mnie sparaliżował. Tak jakby ktoś "przyłożył" napięcie do obwodu -nagle się pojawia i płynie prąd. Ja ogólnie jestem zdania, że wszystko jest dla ludzi, ale jak się już ma jakieś problemy to do narkotyków nie powinno się zbliżać.

 

BTW-bierzesz jakieś leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, na które odpowiedzi jestem ciekaw od dawna.

Obracam się w towarzystwie osób palących ziółko i nie zawsze mi się uda uciec na czas z pomieszczenia w którym palą. Taka sytuacja zdarza się raz w miesiącu czasem częściej i niestety im nie przetłumaczę, żeby nie palili przy mnie bo może mi to zaszkodzić a skutków nie jestem w stanie przewidzieć.

Powiedzmy, że upalę się w tym dymie i bym miał jakieś jazdy, czy mogę wtedy się ratować moim Lexotanem, czy to tylko pogorszy sytuację ? Jeśli nie nim, to co wtedy pomaga?

Ostatnio się właśnie w taki sposób upaliłem - pierwszy raz od dwóch lat i niestety nie mogłem nigdzie uciec bo to było w czasie wywiadu który przeprowadzałem. Wydawałoby się, że skutki będą fatalne. Ku zaskoczeniu moim i moich współtowarzyszy bawiłem się świetnie, a owy zielony specyfik podziałał na mnie przyjemnie pobudzająco. Żeby nie było niejasności nie chcę więcej palić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BTW-bierzesz jakieś leki?

 

 

W pierwszym miesiącu kiedy miałm najgorsze napady paniki ze strachu pobiegłem do jednego ze szpitali i wybłagałem receptę na jakieś leki uspokajające...dostałem chloprothixen ale łyknąłem tylko ze 3 tabletki bo okropnie na mnie działały...inna sprawa że w sumie nie chciałem ich łykać bo wg. mojego toku myślenia potwierdzało to fakt że zwariowałem...BŁĘDNE KOŁO :)

Potem byłem na jednej wizycie u pani psychiatry która tłumaczyła mi że tylko się wystraszyłem i że będzie OK...szkoda że jej nie posłuchałem tylko dalej się nakręcałem. Dostałem od niej PRAMOLAN ale on na mnie prawie w ogóle nie działa. W końcu postanowiłem że nie będę łykał żadnych tabletek ponieważ chcę sobie dać radę bez nich :) Oczywiście nałykałem się całej maści ziołowych specyfików typu NERVOMAG...PERSEN...KALMS itd...no i wypiłem z kilkadziesiąt litrów MELISY :D

 

Teraz jadę tylko na DEPRIMIE ;) i chodzę do psychoterapeuty i widzę u mnie zdecydowaną poprawę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to skoro radzisz sobie bez silnych leków to gratulacje:) Ze swojej strony mogę powiedzieć, że ja od razu rozpocząłem kurację seroxatem i zadziałało bomba. Ale jeśli radzisz sobie bez leków to niech tak zostanie i naucz się sam z tym walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sory,ze tak odgrzewam stare kotlety,ale tez chcialem sie wypowiedziec...

 

Swiadomosc tego,ze jestem "lękowcem",którą nabyłem po wypaleniu zbyt dużej ilości zielska przyczyniła się do:

- zaprzestania jakiegokolwiek eksperymentowania z zielskiem

- na imprezach jedno piwo, maks dwa (z wodka sie poklocilem... jeszcze moze drinki jakies,ale rzadko)

- imprez w zasadzie unikam (glosno,smierdzi i noc nie przespana)

- dbam jeszcze bardziej o siebie (dieta, omega3, magnez itp.,rower znowu od czasu do czasu)

- mniej sie forsuje i patrze teraz na zycie przez pryzmat moich dolegliwosci (opiekuje sie soba bardziej... nie wiem jak to okreslic)

- jak chce spac,to mowie wszystkim 'nara' i ide spac (zdrowie i samopoczucie jest najwazniejsze...)

- kawa out - wypilem jedna kawe przez pol roku, nie potrzebuje jej. za to zaczalem pic zielona herbe :)

 

Czasem tylko dobija mnie:

- kolatanie serca... bum bum bum... przerwa 2sek i znowu BUM

- napiecie w klatce piersiowej (czasem mija, czasem wraca)

- natretne myslenie (chyba) co jest ze mna nietak...

 

Pozdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wygląda Wasze życie po uświadomieniu sobie, że macie nerwice?

Nie jest tak dobrze jak było wcześniej, ale mam świadomość że to tylko lęki i mechanizm błędnego koła, pomału wszystko wraca do normy.

Jakie jest Wasze podejście do papierosów, kawy, alkoholu, narkotyków...

Kawy nie piję już rok, skakało mi za wysoko ciśnienie, a ja robiłem się strasznie ospały, po za tym łapały mnie różne bóle i drgawki nie związane wtedy całkowicie z nerwicą, strasznie lubię smak kawy, teraz mam dobre ciśnienie i cały dzień generalnie czuję się na siłach.

Papierosy - kiedyś okazjonalnie, teraz mam nieco uraz do tej używki i nie palę wcale. Nie przeszkadza mi jak ktoś pali

Alkohol - wódki już nie pije ponad pół roku :), wina nigdy nie trawiłem, natomiast piwo zawsze uwielbiałem, choć też nie szalałem w tej kwestii, max 3 razy w tygodniu ; ) , aktualnie jeszcze jestem na benzo i nie piję na razie nic, potem pewnie lekko browarkować jak nie będzie przeszkód zacznę ; ) Piwo dla smaku, relaksu ... i zdrowia :mrgreen: Nie przeszkadza mi jak ktoś pije.

Narkotyki - nie biorę, nie mam nic przeciwko jak ktoś bierze jakieś sensowne psychodeliki (na własną odpowiedzialność) - jego sprawa, natomiast negatywnie jestem nastawiony do wszelkiego rodzaju syfu pokroju amfetamina, ecstasy czy dopalacze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam straszne lęki po amfetaminie, na zjeździe. Ćpałam dość długo i całkiem sporo - zeby było jasne, nie jestem z tego dumna. To było jak lot, podczas którego w pewnym momencie wyłącza ci się silnik i spadasz na dno, na zjazd. Miałam omamy wzrokowe, psychozy, no porażka totalna. Ale to było coś, co dawało mi zadowolenie, jedyna rzecz, która odrywała mnie od wszystkiego no i oczywiście, co nie jest bez znaczenia - chudłam.

W każdym razie, jak uświadomiłam sobie, że chociaż byłam sama w domu, byłam świecie przekonana, że jestem rambo i czołgałam się po dżungli, która była dywanem, wzięłam sie w garsc, zauważyłam jakie to żałosne. Codziennie po działke? Dno. Nie sama, ale jakoś dałam radę.

Jak jest naprawdę źle to nachodzą mnie myśli, czy by się nie skreślić, to by rozwiązało wszystkie poroblemy. Gówno prawda, już ze dwa razy kupiłam wór a potem spuściłam go w kiblu. Wiem, że na jednym się nie skończy, a mam dla kogo być czysta. No i wyobrażam sobie zjazd w moim obecnym stanie... :roll:

Papierosy nałogowo, alkohol okazyjnie i OSTROŻNIE (DDA)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie brałem narkotyków ( jeden rok paliłem trawke w liceum ), piłem dużo ( co najmniej 4 piwa dziennie ) ale nie piję już 23 dzień ;) Papierosy pale nałogowo... i nie daje rady rzucić, może kiedyś rzuce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam "soo" czytajac twoj post widze siebie sprzed 8 laty,tylko u mnie przeważała amfa i alko. zielsko tez ale żdziej niż proch i dropsy,wszystko fajnie na początku,przestalem ćpać i zacząlem pic (codziennie),a teraz lęki i fobie ;/. kilka miesiecy temu przestalem ćpać,kilka tygodnie temu pić,papierosy pale ale mniej,a co do kawy to pije rozpuszczalna.czemak az zaczna dzialac tabletki,wczesniej bralem Citabax i bylo dobrze,ale lekarz przepisal mi Parogen i narazie to tylko skutki uboczne i lęki powrocily,ale mam nadzieje ze bedzie dobrze. pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w moim przypadku bardziej chodziło o zdrowie niz o psychike,schudlem 15 kg i mialem juz czasami zwidy i uczucia ze przyklejają sie robaczki do mojej skory,ale najgorsze bylo to ze bardzo mnie wysuszylo,ważylem 69 kg a mam 188 cm wzrostu,nie jadlem czasami po 2 tygodnie i nie spalem czasami tydzień,nie bylo ciezko bo kiedy przestalem wciagac zaczalem duzo pic i jarac trawy. ostatnio wciagalem kilka m-cy temu po namowie kolegi i bardzo zalowalem bo umieralem pozniej. 3 dni wymiotowania i biegunki,nie jadlem przez 4 dni a dochodzilem do siebie 1,5 tygodnia.wciagalem po 2 giety dziennie i rozwalilem sobie żołądek,nerki i wątrobe,skutki odczuwam do dzis. czasami mnie ciągnie do tego syfu,ale przypominam sobie uczucie jake jest na drugi dzień i odechciewa mi sie. to jest straszne gowno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×