Skocz do zawartości
Nerwica.com

martenzyt

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez martenzyt

  1. nie bylo mnie juz na tym forum kawal czasu! pisze, zeby Was pocieszyc i dodac Wam otuchy, bo pamietam, ze jak ja mialem dd to zawsze pomagaly mi takie optymistyczne posty. a wiec chce zebyscie wiedzieli, ze mi PRZESZŁO w 100%. a uwierzcie - mialem najrozniejsze, najbardziej paskudne objawy nerwicy: derealizacja, depersonalizacja, ataki paniki, gonitwa mysli, bezsennosc, nadmierna sennosc, obnizony nastroj, zawroty glowy, poczucie pustki itd. bylem u psychologa, u psychiatry czytalem duzo i w koncu doszedlem do wniosku, ze tylko sam sobie moge pomoc i zaczalem na sile normalnie zyc i to olewac. przeszlo wszystko. z perspektywy czasu smieje sie z tego i mam nadzieje, ze Wy rowniez tak na to kiedys spojrzycie. jak ktos chce pogadac, to niech pisze na: tyznetram@op.pl pozdrowienia! nie poddawajcie sie, bo jeszcze kiedys ujrzycie piekno tego swiata i poczujecie prawdziwe emocje!
  2. karji, bylem u psychiatry 2 razy ale zawsze sam odrzycalem leki po kilku dniach brania. stwierdzilem, ze to nie dla mnie. bralem tylko deprim i 2 miesiace chodzilem na psychoterapie, ktora tez raczej nic mi nie pomogla, bo trafilem na kiepskiego psychologa. Sam sobie z tym jakos poradzilem. Nauczylem sie olewac te dziwne stany i staram sobie nie wkrecac roznych jazd. Teraz czasem na kacu gorzej sie czuje ale ogolnie jest juz ok. Derealizacja trwala okolo 2, 3 miesiecy z krotkimi przerwami. Potem lepsze chwile zaczely byc coraz dluzsze az w koncu dd pojawialo sie sporadycznie. Trzymaj sie! Tobie tez przejdzie. W koncu Ci sie znudzi ciagle myslenie o derealizacji. Glowa do gory!
  3. karji, też przez to przechodziłem. Teraz jestem zdrowy. Nie martw się i olewaj to. Wiem, że łatwo mówić a trudniej zrobić ale jak zaczniesz zajmować się codziennym życiem zamiast chodzeniem do psychiatry i ciągłym czytaniem forum, to Ci szybciej odpuści. Pierwsze miesiące są najgorsze, bo pewnie myślisz, że to może być schizofrenia, że nigdy Ci nie przejdzie itd. Ale to tylko twoje myśli. To typowe dla nerwicowców. Ja też na początku bardzo panikowałem, ale trzeba żyć i już:) Nie martw się, jeszcze poczujesz prawdziwość i piękno świata tak jak ja. Mj nie jest bezpośrednią przyczyna twojego stanu. Jesteś młody, nawkręcałeś sobie i tyle. Ale już nie pal nigdy! Widocznie działa to na ciebie wywołując stany lękowe. Pamiętaj, nie wolno Ci się koncentrować tylko na Twoich objawach! Spotykaj się z kumplami, uprawiaj sport. Wiem, że ciężko jest nie zwracać uwagi na matrixa, ale musisz na sile to olewac. Jak jest Ci nie raz ciężko, to pogadaj z rodzicami, niech Cię wspierają w Twojej walce. Głowa do góry! Mnie się udało, to i Ty dasz radę!
  4. Nie załamujcie się! Miałem wszystkie możliwe objawy nerwicy. Przechodziłem po kolei przez wszystko. Nic mnie już nie zdziwi. Doświadczałem stanów o jakich mowa w powyższych postach. Teraz jestem już zdrowy. Wszystko jest ok. Uczucia wróciły. Otrząśnijcie się! Wiem, że łatwo powiedzieć, ale chyba rzeczywiście jedyna skuteczna metoda to olewać to. Oczywiście można się wyleczyć psychoterapią, ale trzeba trafić na bardzo dobrego specjalistę. A o to w Polsce raczej nie łatwo. Mam taką teorię na temat tej całej nerwicy. Myślę, że bierze się to wszystko ze strachu przed przyszłością. Zauważcie, że zdecydowana większość chorujących to ludzie młodzi (ok. 23 roku życia). To wiek, w którym determinujemy naszą przyszłość. Wiek kluczowy. Przeanalizujcie wasze życie i dotrzyjcie to tego, co Was niepokoi, co próbujecie ukryć przed samym sobą. I za wszelką cenę spróbujcie to zmienić, a wtedy będzie duża poprawa. Ale żeby znaleźć w sobie siłę do walki, trzeba nauczyć się radzenia sobie z tym gównem. Po pierwsze zdajcie sobie sprawę, że NA PEWNO nie oszalejecie. Po drugie Wyróbcie w sobie nawyk olewania d/d. Na to potrzeba czasu. Nie przejmujcie się! Każdy z Was doczeka kiedyś dnia, w którym będzie się śmiał z tych wszystkich wkrętek. Ja sam miałem nie jeden raz tak chore myśli, że aż się sam sobie dziwiłem. Polecam też Deprim. Mnie pomagał. Trzymajcie się i pamiętajcie: NIE WOLNO WAM SIĘ PODDAĆ!
  5. sephirothf, też miałem taki objaw jak twój. Nic jednak nie usłyszałem:) Czasem, jak usypiam, zdarza mi się słyszeć jakieś skrawki rozmów ale nie przejmuję się tym, bo czytałem, że to normalne nawet u zdrowych ludzi. Omamy hipnagogiczne - tak się to nazywa. Wszystkie te lęki Ci przejdą. Ale na to potrzeba dużo czasu. Mogę Cię zapewnić, że twoje cierpienie kiedyś się skończy. Po każdej burzy prędzej czy później wychodzi słońce i w życiu jest podobnie. Choćbyś nie wiem co sobie wkręcał, to i tak nie postradasz zmysłów. Pamiętam, że miałem takie momenty, kiedy byłem pewien, że oszalałem. Czułem się na prawdę bardzo dziwnie. Ale potem było lepiej, potem znowu gorzej, lepiej itd. Z czasem te lepsze dni zaczęły przeważać aż w końcu złe dni pojawiały się sporadycznie. Najlepsza metoda walki z tym czymś to za wszelką cenę starać się olewać. Ta umiejętność przychodzi z czasem. Trzymajcie się!!! To, że macie nerwicę, oznacza, że jesteście bardzo wrażliwi i macie bogate wnętrze. Teraz trzeba tylko poukładać sobie pewne sprawy w życiu i na pewno będzie ok. Nie poddawajcie się, bo warto przeczekać złe chwile, żeby potem poczuć prawdziwą radość! Nic nie trwa wiecznie. Wasza nerwica też. Kiedyś będziecie się z niej śmiali. Pozdrawiam!
  6. Mi się udało, to i Wam się uda. Starajcie się za wszelką cenę nie zwracać uwagi na ten stan a wtedy będzie coraz więcej chwil bez dd aż w końcu dd zniknie całkowicie. Umiejętność olewania dd przychodzi z czasem. Trzeba sobie uświadomić, że dd nie jest niczym nadzwyczajnym. Sami zobaczcie ile osób miewa ta przypadłość. Każdy ma jakieś swoje zmartwienia. Nadciśnienie, cukrzyca, otyłość, choroby skóry lub inne przewlekłe choroby przeszkadzające w normalnym życiu. DD nie jest najgorsza. Teraz patrząc z perspektywy czasu śmieszy mnie to jak skarżyłem się wszystkim dookoła, że świat wydaje mi się dziwny i nierealny:) Głowa do góry! Życie jest jedno i nie warto spędzać go na użalaniu się nad sobą. Idźcie lepiej na piwo ze znajomymi i korzystajcie z życia!
  7. Uwaga! Po raz kolejny powtórzę: jedyne w 100% skuteczne lekarstwo na dd: NAUCZYĆ SIĘ OLEWAĆ TEN STAN. Monika, czy czytając forum twój stan się polepsza? Wątpię. Jedyne co zyskujesz to wiedza o nowych objawach, które występują u innych. A nie jest to bezpieczne, bo możesz je zacząć sobie wkręcać Tak już działa ta choroba. Trzeba wyluzować!
  8. Myślę, że codzienne zaglądanie na to forum, użalanie się i ciągłe dyskusje o lekarstwach nie są dobrą drogą na wyjście z nerwicy:)
  9. Myślę, że rozpacz i lęk są ze sobą ściśle powiązane.
  10. Zgadzam się w 100% z mateusz2100 [Dodane po edycji:] Dzieje się tak, bo derealizacja jest mechanizmem obronnym. Masz strasznego doła, bo mechanizm nie działa:)
  11. Cieszę się, że moim postem dodałem Wam otuchy. Nie myślcie sobie jednak, że pozjadałem wszystkie rozumy i udzielam tutaj złotych rad. Zdaję sobie sprawę, że jak człowiek czuje się na prawdę bardzo źle, to żadne argumenty do niego nie trafiają. Wszystko jest beznadziejne i już. Ale musicie sobie uświadomić, że trzeba sobie jakoś z tym poradzić. Przeczekać. Nie ma innego wyjścia. Musicie sobie zdać sprawę z tego, jak bzdurne jest myślenie typu: "czy ja w ogóle istnieje?". Przecież to jest śmieszne! Ja traktuje tą przypadłość jako dar. Może to zabrzmi dziwnie, ale ostatnio zdarzają mi się momenty kiedy czerpię z tego przyjemność. Zrozumiałem wiele rzeczy dzięki tej chorobie. Będę teraz wiedział jak wychowywać dzieci, będę rozumiał zachowania ludzi itd. Jak w piosence T.love: "Nic się nie dzieje przypadkowo, chociaż tak często w to wątpiłem":) Stokrotka, nie przejmuj się, że na początku twoje próby zmiany myślenia nie skutkują. Tutaj potrzeba czasu. Małymi krokami do celu. Miałem wszystkie objawy nerwicy jakie mogą być i teraz jest już ok. Byłem pewien, że z tego nie da się wyjść a teraz jestem pewien, że wszystko zależy od nas samych i siłą woli można pokonać każdą chorobę. Walczcie! Bo warto:)
  12. Witam! Chciałem powiedzieć, że czuje się super! Rok temu nie wiedziałem czy żyje czy nie. Teraz, gdy wszystko jest ok, to mi się śmiać chce z tego, że pewnego dnia byłem pewien że to schizofrenia. A lęki to sobie takie wkręcałem, że masakra! Musicie się nauczyć nie zwracać uwagi na DD. To normalny stan pojawiający się podczas np. zmęczenia. Tylko, że u zdrowych ludzi, którzy nie wkręcają sobie głupot, mija on po kilku minutach a nie po kilku miesiącach. Takie jest moje zdanie. Dam Wam taki przykład. Kiedyś po imprezie i nieprzespanej nocy miałem okropne DD. Moja zdrowa koleżanka, która też na tej imprezie była powiedziała mi, że czuje się jak w szklanej bańce. Albo na przykład DD pojawia się po wypiciu kilku piw w ciągu dnia i po wytrzeźwieniu. Kolejna sytuacja: Pewnego dnia mój w 100% zdrowy kumpel powiedział, że Energy Drinki sprawiają, że "dziwnie widzi". Więc jak widzicie jest wiele sytuacji kiedy normalni ludzie też odczuwają ten stan, tylko, że oni mają to w nosie i nie utrwalają go ciągłym wkręcaniem i szukaniem dziury w całym. Mamy to szczęście, że dostęp do internetu daje nam wiele informacji. Dzięki temu możemy pogadać na forum, dowiedzieć się, że nie jesteśmy sami z naszą przypadłością. W najtrudniejszych chwilach pomyślcie, że ludzie mają dużo gorsze choroby i problemy: nowotwory, śmierć bliskiego. Czym wobec takich rzeczy jest jakieś głupie ciągłe wmawianie sobie tego, że coś nie gra. Musicie obudzić w sobie złość na tą chorobę. I zacząć coś działać. Przestać się nad sobą użalać! Przerwać to błędne koło. Trzeba się nauczyć ignorować ten stan. Wtedy odpuszcza.
  13. Witam! Lenka dam Ci radę: Nie czytaj już więcej o żadnych chorobach. Jeżeli byłaś u wielu lekarzy i nic nie wykryli, to oznacza, że twoje objawy są skutkiem nerwicy. A to "dziwne widzenie" to derealizacja. Z tego co piszesz, wynika, że nie jest z tobą aż tak źle. Derealizację musisz przeczekać. Taka jest moja rada. Powoli wszystko zacznie wracać do normy. Miałem takie mocne dd, że czasami zastanawiałem się czy to wszystko mi się nie śni. Myślałem, że zaraz obudzę się w szpitalu i okaże się, że całe dotychczasowe życie to sen. Takie myśli wywoływały u mnie okropny lęk, a lęk z kolei wywoływał dd. To się nazywa błędne koło nerwicy. Przeszedłem już chyba wszystkie możliwe objawy: bóle kręgosłupa, zawroty głowy, derealizacja, depersonalizacja, stany depresyjne, błyski przed oczami, napady lęku, myśli egzystencjalne, natręctwa, gonitwa myśli, bezsenność, poczucie pustki emocjonalnej, uczucie pustki w głowie itd. itp. Nic nie jest mi obce. Wszystko zaczęło się 14 miesięcy temu i na dzień dzisiejszy jestem zdrowy w 99%! Raz na kilka tygodni zdarza mi się kilka cięższych dni, ale po prostu trzeba je przeczekać. Nie wiem czy istnieje na to jakiś cudowny środek. Ludzie dają różne rady: leki, sport, dobre odżywianie. Moim zdaniem najlepszym lekarstwem jest za wszelką cenę akceptacja derealizacji i przeczekanie jej. A teraz, gdy patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, to czasem dochodzę do wniosku, że to chyba jakiś dar. Pozwala on zrozumieć, jak piękny i niesamowity jest świat. Trzymajcie się, bo na prawdę warto cierpieć by potem odczuć taką wielką ulgę. I musicie uwierzyć, że to tylko nerwica, a nie żadna schizofrenia, czy nowotwór. Pamiętam, że pół roku temu miałem taki ciężki dzień, że byłem pewien na 100%, że to schizofrenia. Wsiadłem w samochód i pojechałem do psychiatry, który stwierdził, że to typowe objawy lękowe. To o wszystko wina genów. Mój brat też przechodził przez to wszystko. Ale TO WSZYSTKO JEST PRZEJSCIOWE!!!
  14. Do Pstryk: Moim zdaniem właśnie takie myśli jakie Ty masz są nie na miejscu. Też czasami takie miewam. Czy to jest dobre, do czego to doprowadzi, czemu tak a nie inaczej. Na pewne pytania po prostu nikt nie zna odpowiedzi. I zdrowy człowiek pewne rzeczy przyjmuje takimi jakie są i się nad nimi nie zastanawia.
  15. Monika 1974, Diagnoza psychiatry to: zaburzenia lękowo - depresyjne. Choruję już na to od 11 miesięcy ale teraz jest już o wiele, wiele lepiej niż na początku. Na przykład cały ten tydzień było całkowicie normalnie. Najgorzej miałem przez pierwsze 3, 4 miesiące. Było strasznie. Derealizacja i depersonalizacja były bardzo mocne. Nie czułem nic, żadnych uczuć oprócz lęku. Obcość swojego lustrzanego odbicia, budzenie się o 4 nad ranem, Moi bliscy wydawali mi się obcy. Okropne myśli egzystencjalne o pochodzeniu człowieka, wszechświata (teraz to mi się z nich śmiać chce). Na przykład miałem taki okres, że panicznie bałem się tego, że człowiek to zwykłe zwierzę (nie lubiłem oglądać szympansów w TV:D). Gonitwa myśli, taki natłok. Napady lęku. Bicie serca, uderzenia gorąca, uczucie pustki w głowie. Poczucie beznadziejności itd., itp. Na dzień dzisiejszy z tego wszystkiego pozostały chwilowe napady dd, trwające nie dłużej niż pól dnia. Na początku potrafiły trwać na przykład 2 tyg. bez przerwy. Nie brałem żadnych leków oprócz deprimu. Ale nie wiem czy on cokolwiek działa. Przez 3 miesiące chodziłem na psychoterapię, ale nie pomagała i przerwałem. W sumie to jedyna moja rada to cierpliwie czekać. A gdy samopoczucie jest na prawdę złe, to przede wszystkim spotkania z kolegami, spacer z psem, hobby (polecam gitarę). Myślę też, że bardzo pomaga wiara, modlitwa. Bo w tych najcięższych chwilach tylko w niej widziałem nadzieję i myślę, że coś w tym jest. I trzeba wyrobić w sobie taką złość na tą chorobę. Nie uważam się za w 100% wyleczonego ale te objawy które teraz są to nic w porównaniu z tymi, które miałem na początku. Mogło by w sumie zostać tak jak jest i bym był zadowolony. Ostatnio tak sobie myślałem, że jak będę całkowicie zdrowy, to chyba uznam tą chorobę za coś dobrego, co nauczyło mnie wiele rzeczy. W tym cierpieniu jest jakiś sens. Teraz na przykład śmiać mi się chce jak ludzie się kłócą o jakieś błahe sprawy. Nie wiedzą co tak na prawdę jest w życiu ważne. I nie potrafią docenić zdrowia. Ehh, ale się zagalopowałem... Mam nadzieję, że Wam pomagają takie pozytywne posty (bo mnie pomagały). Trzymajcie się, walczcie z tym i starajcie się ograniczyć czytanie o chorobach psychicznych:P! [Dodane po edycji:] A z jakich rejonów Polski jesteście? Jest może ktoś z okolic Kielc?
  16. Siema stokrotka! Powiem Ci, że też miałem takie coś jak ty. Taki okropny lęk. Bałem się, że nie powiem tego, co będę chciał, albo, że zacznę się jąkać. Czułem takie skrajne napięcie i pustkę w głowie. Tak jakbym nie potrafił zebrać myśli. Minęło po około tygodniu. Trzymaj się! Dasz radę! Pomyśl, że nie jesteś sama z takimi dolegliwościami. Uwierz mi, miałem najgorsze objawy. Trzeba nauczyć się z tym żyć, oswoić to i z czasem zaczniesz powoli zapominać, zaczniesz mieć dosyć tych chorych myśli. Musisz z tym walczyć! Żyć normalnie mimo wszystko. Pomyśl, że ludzie mają na prawdę gorsze problemy. Zdaję sobie też sprawę, że jak ktoś czuje się beznadziejnie, to nie trafiają do niego żadne argumenty. Wiem to po sobie. Ale wiem też, że najlepsze lekarstwo na nerwice to nie poddawać się i udowadniać samemu sobie, że można przeżyć normalnie kolejny dzień. To wszystko z czasem minie. Trzymaj się!
  17. felicita86 dla mnie pierwsze kilka miesięcy było na prawdę straszne. Najchętniej wcale nie wychodziłbym z łóżka. Musisz przetrwać ten okres. Najlepiej jakbyś uświadomiła sobie, że nie zwariujesz i że to, co teraz przeżywasz kiedyś minie. Ja miałem kilka takich momentów, że byłem pewien na 100% że jestem chory psychicznie i myślałem, że to koniec. Bardzo dobrze, że studiujesz, bo masz zajęcie, które odciąga twoją uwagę od chorych myśli. Ciężko jest dawać jakiekolwiek rady. Wiem po sobie, bo gdy byłem w beznadziejnym stanie, to żadne argumenty do mnie nie trafiały. Każdy musi sam znaleźć sposób. Mój sposób to jak najczęstsze spotkania ze znajomymi. Ja po 10 miesiącach mogę powiedzieć, że teraz jest może z 10% tego co było kiedyś. I na prawdę mam co raz więcej dobrych, całkiem normalnych dni. No i najważniejsze, że uczucia wróciły! Trzymaj się i pamiętaj, że nie jesteś sama!
  18. Jak ktoś się boi leków, to może spróbujcie ten deprim, o którym już pisałem. Wydaje mi się, że pomaga. Jestem duzo spokojniejszy i mam bardziej poukładane myśli a co za tym idzie, chęć do walki. A to chyba najważniejsze.
  19. Siema! To znowu ja! Nie pisałem jakiś czas, a dziś znów zajrzałem. No i powiem Wam, że u mnie jest dużo lepiej. Od paru miesięcy biorę deprim i chyba trochę pomaga, albo sobie wmawiam, że pomaga. Mam co raz więcej dni wolnych od dd. Może powoli to zniknie całkiem. Ataku nie miałem już ponad miesiąc. Rzeczywiście zauważylem, że po kawie gorzej się czuje. Jestem nie spokojny i nie mogę usiedzieć w miejscu.
  20. U mnie to raz lepiej, raz gorzej. Tydzień temu miałem jeden taki okropny dzień... byłem pewien na 100% że za chwilę zwariuję. No i nie zwariowałem... Sam już nie wiem co o tym myśleć. Ja to mam tak, że jak mam taką mocną derealizację albo depersonalizację, to jestem wtedy pewien że sytuacja jest beznadziejna i że nie ma z niej wyjścia. Nachodzą mnie wtedy najczarniejsze myśli. Kiedy z kolei jest w miarę ok (tak jak teraz) to znowu myślę sobie, że da się to pokonać i że nie jest tak źle:) Kurde mam zapisane SSRI ale jeszcze się wstrzymuję. Już wytrzymałem 10 miesięcy i jest lepiej niż na początku, więc mam nadzieję, że samo przejdzie. Fajnie, że wspieramy siebie wzajemnie, bo ktoś kto czegoś takiego nie przeżył, nie może sobie wyobrazić takich rzeczy jak na przykład uczucie, że wszystko to sen albo uczucie pustki. Trochę to smutne. Ale tak sobie myślałem, że jakbym z tego kiedyś wyszedł, to będę wdzięczny za takie doświadczenie. Tak na prawdę, to jest to swego rodzaju lekcja. Uczy nas co jest w życiu ważne. Zmusza do szukania sensu życia. Po wszystkich myślach egzystencjalnych doszedłem do wniosku, że życie jest piękne a cały świat został idealnie zaprojektowany. Tylko, że nie raz bardzo ciężko jest walczyć z każdym nowym dniem. Jak w piosence Dżemu:) Razem musimy dać rade!!
  21. Spokojnie! Omamy przysenne (tzw. hipnagogiczne) wystepują u zdrowych ludzi! Tez czasem jak usypiam to slyszę jakieś fragmenty dialogów itd. Mówiłem o tym psychiatrze i powiedział że to nie schizofrenia:)
  22. Też mam tak , że wydaje mi się, że moi bliscy są mi obcy. Jak już pisałem jakiś czas temu, mam wszystkie najgorsze objawy. Obrałem jednak pewną strategię. Postanowiłem to wszystko spokojnie przeczekać i nie panikować, nie użalać się, nie płakać, nie unikać spotkań ze znajomymi itd. Na początku było bardzo ciężko, ale wychodzi mi to coraz lepiej. Jestem pewien, że to wszystko można pokonać. Bardzo często mam chwile normalności, a był taki czas, że derealizacja, mocno depresyjny nastrój i wolno płynący lęk nie opuszczał mnie ani na moment przez kilka tygodni. Pamiętam, że poważnie zastanawiałem się nad tym czy aby na pewno to wszystko dzieje się na prawdę:) Chodziłem do psychologa przez kilka miesięcy i nauczył mnie on opanowywać ataki paniki. Bardzo dobrą metodą jest oddychanie przeponowe. Po prostu gdy czuję, że zbliża się atak, zaczynam oddychać przeponowo. Jak dotąd działało za każdym razem. Polecam:) Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na to nie ma lekarstwa, nie ma złotego środka. Każdy musi sam sobie pomóc, znaleźć sposób. Jakieś hobby, zajęcie, cel... Doszedłem do wniosku, że muszę z tym wygrać, bo nie mam innego wyjścia. Jak na razie pół roku udaje się bez farmakoterapii. Ale się rozpisałem:D
  23. Siema. Ja juz mam to cos od pół roku. Miałem juz wszystkie objawy opisane przez Was. Derealizacja, depersonalizacja, napady leku, mysli egzystencjalne, analizowanie wszystkiego itd. itp. Juz się do nich przyzwyczaiłem. Ale jeden objaw mnie szczególnie niepokoi. A mianowicie czasem mam taką gonitwę myśli w głowie. Najbardziej nasila sie to przed snem albo rankiem. Takie dziwne myśli, jakies skojarzenia, fragmenty dialogów, które usłyszałem jakis czas temu itd. Ma ktoś coś takiego? Bo poczytałem na necie o schizofrenii i tam pisało o takim czymś jak "mantyzm" czyli napór przerażających myśli. Oczywiście objaw przypasowałem od razu i znowu jestem pewien, ze mam schize. Chociaz te moje mysli nie sa wcale przerazajace, raczej neutralne. Sam juz nie wiem co mam robic. Czasem mam juz tego wszystkiego dosc. Najgorsze jest to, ze patrze na moich rodzicow i czuje dokladnie to samo co do na przyklad kamienia lezacego przy drodze albo drzewa. Jezeli kiedykolwiek powroce do zdrowia, to bede chyba najszczesliwszy na swiecie.
  24. Oczywiscie. To jest wlasnie derealizacja. 2 miesiace temu mialem podobnie jak ty. Czasem to juz sam nie wiedzialem czy to sie dzieje na prawde czy nie.
  25. Też tak macie jak ja, że samopoczucie zmienia się sinusoidalnie? Mam tak, że na przykład jeden tydzień jest naprawdę zły, potem następny tydzień jest już "tylko" zły, potem nastaje tydzień bardzo dobry itd. itd. Zauważyłem też, że zazwyczaj w te dobre dni mój mózg wymyśla sobie do czego by się tu przyczepić. Tak jakby mi nie pasowało takie dobre samopoczucie. Przerabiałem już bardzo wiele chorych myśli. Na przykład, że wszystko co się dzieje dookoła mi się wydaje a ja tak na prawdę leżę gdzieś w szpitalu przywiązany do łóżka, że ludzie z którymi przebywam są wymyśleni itd. To dziwne, że myśli, które zdrowy człowiek od razu by od siebie odrzucił mnie przerażają mimo swojej absurdalności. Ostatnio przez około 2 tyg miałem myśli egzystencjalne. W te naprawdę złe dni lęk wywołuje u mnie dosłownie wszystko. To że świat istnieje, to że żyjemy, to że świat jest tak złożony i niesamowity. Przedtem mnie to ciekawiło, zachwycało, mobilizowało, a teraz się tego boję. Ta derealizacja to na prawdę bardzo dziwny stan. Jeżeli uda mi się z tego wyjść, to napiszę książkę:) Byłem u psychiatry 4 miesiące temu, ale doszedłem do wniosku, że nie można pójść na łatwiznę i brać lekarstwa. Próbuję z tym walczyć jak tylko mogę. Chodzę na psychoterapię. W złe dni tracę nadzieję, a w dobre ją odzyskuję i jakoś się życie toczy. 4 miesiące minęły a ja jeszcze schizofrenii nie dostałem. To cieszy:)
×