Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Gringo, wbrew pozorom wcale nie masz odmiennego podejścia, przede wszystkim jeszcze raz powtarzam, każdy może miec różną przyczynę swoich lęków, wiem można napisać, że przyczyna to stres itd. Ale każdemu może pomóc co innego, jednym terapeuta, w nurcie poznawczo-behawioralnym, innym jakieś analizy z dzieciństwa, komuś po prostu leki.

Ale to co ty opisujesz, jak poradzić sobie z lękiem jest jak najbardziej słuszne, to naprawdę jedne z podstawowych zasad radzenia sobie z nim, pozwalanie mu zaistnieć i tak samo trzeba pozwolić zaistnieć myślą katastroficznym inaczej lękowym. To żadna Ameryka.

Ale nowym osobą, które zaczynają się z tym zmagać warto to czy tamto napisać.

Mnie też nie chodzi o rację, tylko ty opisujesz sposób radzenia sobie z lękiem na tej samej zasadzie co ja myśli, a to naprawdę idzie w parze, LĘK I MYŚLI.

Ja nie widze sprzeczności tak naprawdę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek a w Tobie też wspomnienia ( powiedzmy z przed momentu lub minionego dnia ) wywołują lęk? Bo ja tak czasami mam. Kiedyś z początku to w ogóle nie mogłem sobie ani nic przypominać ani wyobrażać naprzód bo już czułem lęk. MYŚLENIE budzi u mnie lęk, ale nie w sensie myślenie konkretne tylko ogólne jako myślenie. Jak siędzę przy kompie to jest zazwyczaj spokój, dopóki znów na to nie wpadnę. :((

Boże ja orzumiem, że jestem normalny ale tego nie czuję przy tym myśleniu. Mam nadzieję, że nie popadnę w obłęd jakiś.

Najgorzej jak wtedy lęk objawia się fizycznym silnym strachem i aż w brzuchu kręci i za przeproszeniem chce się "srać" z powodu jestestwa no głupota totalna. Robi się jeszcze dodatkowo gorąco, schle czasami w gardle i odrazu nawet głód przechodzi heheh. Ostatnio to miałem jeszcze wrażenie, że zwymiotuje. I fizyka nakręca psychikę a psychika fizykę i tak w kółko. Buuu, jakby to pokonać. No myśle nad tym półtora roku już przeszło i nie mogę na to wpaść. :P Jak przestać myśleć o jestestwie i je zaakceptować?:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlos'ie

 

Ja tak sobie myślę,że myślenie o przyszłości napawa Cię lękiem. A to uruchamia inne lęki bo podświadomość to jeszcze pamięta. Bo wiesz...istnieje jeszcze cała podświadomość, niezrozumiała dla nas.Wykształciły się w Tobie mechanizmy wg których cały czas funkcjonujesz i tak naprawdę trudno jest je zmienić na początku. Dodatkowo jeszcze jak chciałbyś zmienić te mechanizmy dołącza się strach przed nowym, nieznanym, niepewność.

Ale małymi kroczkami,a wejdze to w krew. No i oczywiście terapia wskazana.Bo sam nie wpadniesz na to jakie mechanizmy powodują u Ciebie to błędne koło.

 

Taki maly przykład:

 

U jednej osoby pojawiły się zaburzenia nerwicowo-depresyjne, które wywołała frustracja, a konkretnie to,że zostawił ją facet. Tak to przeżyla,że się zalamała. Pojawil się u niej lęk o przyszłość, o to,że będzie już sama, opadły ją chęci, motywacja. Osoba ta myślała,że tylko w tej dziedzinie -ma problemy. Terapia uświadomiła jej,że nie tylko. Bo jak się okazało....

Chciała nadal być z tym facetem bo.......tak naprawdę to była od niego uzalezniona, nigdy sama nie decydowała, zawsze liczyla na niego, bylo jej tak z tym dobrze. Na terapii zaczęto grzebać dalej......dom rodzinny......była też całe życie podświadomie uzalezniona od matki. Mało tego...pracę lubiła swoją, wydawało jej się,że nie ma z nią jakiś specjalnych problemów. Okazało się,że ma bo osoby z pracy też nią manipulowały bo ona na to pozwalała.Czyli mechanizm bycia uzależnionym od osób ważnych działa wszędzie-we wszystkich dziedzinach.

Kiedy ta osoba zdała sobie z tego sprawę, to zaczęła badać,że wlaściwie tak jest. Wiadomo,że od razu nie wyzdrowiała...zaczęła to zmieniać. Np. w domu zaczęła stawiać granice,sama zaczęła byc odpowiedzialną za swoje decyzje,w pracy też. Przychodziły chwile kiedy zaczynała byc zadowolona z siebie i to było światelko w tunelu.

 

carlosie

 

Nie wiem, ale wydaje mi się,że jeśli coś odkryjemy u siebie i sobie to uświadomimy to dobrze. Ale bywa też tak,ze nie chcemy przyjac do wiadomości,ze tak jest.Gdy sobie to uświadamiamy to jesteśmy źli, wściekli.To kosztuje nas dużo pracy nad sobą, jest to charówka.

Ale opłacalna.....bo tu chodzi o komfort życia naszego.

Dobrze jest, jeśli znajdzemy w życiu jakieś hobby, pasję co jest trudne w okresie choroby. Ale tu tez chyba chodzi o to,żeby choroba nami nie manipulowała....tylko my nią.

To też nie jest latwe.

Dlatego terapia i jeszcze raz terapia.

My mamy ciężej....bo obserwujemy siebie, swoje ciało, swoje myśli, to nam weszło w nawyk.Budzimy się i myślimy o chorobie....a to źle.No, ale jak nie myślec jak mamy jej poczucie?

Powoli odwracac od niej uwagę poprzez różne formy aktywności.

Z czasem powinno byc lepiej.

Na terapię można chodzić latami. MOżna też chodzić krócej. To wszystko zależy jak bardzo tkwimy w mechanizmach, ktore wywolują u nas poczucie choroby.

 

NIe uważam się za wszechwiedzącą.Chcialam podzielić się swoim spojrzeniem na ten temat.

Co o tym myslisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rzadko sami potrafimy dostrzec sedno sprawy - szczególnie, gdy dotyczy sprawa nas samych. Wydaje Nam się, że znamy przyczynę ale najczęściej okazuje się, że jednak chodziło o coś innego/więcej - to Nas zaskakuje... terapia na pewno pomaga dotrzeć głębiej i przede wszystkim - nabrać dystansu. Gdy się to uda - jeszcze trzeba wyciągnąć wnioski i z nich skorzystać.. a to chyba najtrudniejsze :? takie dziury w pamięci carlos też mi się zdarzają bardzo często aż się czasem nakręcam i zastanawiam, czy nie ma mózgu uszkodzonego... a jak próbuję spojrzeć w przyszłość - widze czarną dziurę, czuję strach...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak Carlos, mam takie objawy, ja nie bardzo moge myśleć o przeszłości, bowiem czuję, że to o czym myślę, nie należy do mnie, jakby mnie nie dotyczyło, u mnie to objaw depersonalizacji, nie mam tego zawsze ale często się pojawia, natomiast co do przyszłości to mam jak ty, ilekroć próbuję coś pomyślec o niej,ułozyć jakis plan, albo nawet pomarzyć to odczuwam lęk, nie przed czymś konkretnym tylko po prostu lęk, przed tym, ze istnieję.

Ja myślę, że to sa objawy DD dlatego, ze wiele razy u osób z tym spotyka się takie przypadki i sporo na zagranicznych stronkach o tym pisze.

Nie dostaniesz Carlos obłędu. :)

Co do strachu przed życiem, to w sumie ja się jakoś już od dłuższego czasu nie boję tych problemów przyziemnych, jestem tak tym syfem, lękiem pochłonięty, ze ja boję się żyć, bo nie chcę już tego odczuwać, bo prawda jest taka, ze bardzo trudno przed odrealnieniem się uchronić, szczeólnie jezeli ktoś ma to non stop przed dłuugi czas. to potem się już TYM żyje, tak jest przynajmniej u mnie.

Ale tez np. u mnie lęki nie sa nakręcane przez powód, tylko przez sam lęk, tzn. ja wiem co wywołało u mnie napad paniki, po prostu sytuacja zyciowa przygniotła mnie, przekroczyłem swój próg odporności na stres, doznałem ataku paniki, a potem zacząłem żyć lękiem.

Carlos u ciebie machina ruszyła jak zapaliłeś trawkę, mamy predyspozycję albo przez środowisko z dzieciństwa albo taką osobowość lękliwą, bądź genetyka odegrała tu rolę, u mnie moja mama i siostra to mają.

A potem to zaczyna się rozwijać, boimy się psychozy, śmierci, próbujemy z tym walczyć, żyć normalnie a jest tylko gorzej bo w sumie coraz więcej się na tym skupiamy, i tak po paru miesiącach staje się to nasza codziennością, żyjemy tym i wkoło widzimy i mamy objawy, lęk jest non stop aktywowany. Cholernie się tego boimy i dlatego to nie znika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika ja byłem na terapii grupowej, ale to nie to samo co indywidualna. Kiedyś pojdę na indywidualną, tylko potrzebuję pracy i kasy, norma.

Dokładnie Victorek dokładnie, a ja jeszcze ciągle na siłępróbuję z tym walczyć, a jak myślę o tym to szukam czego się boję, ale po prostu pada myśl "Jestem i widzę" i już czuję strach. Znam logiczne, teoretyczne znaczenia życia itp ale no kurde to ni pomaga. Takiego to głupawe jenyyyy.

Wiem, wiem, marudzę, ale przyszła moja kolej na kryzys kochani. Wolałbym z tym problemem być sam, ale dobrze jest czuć, że ktoś inny ma tak jak my... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlos, "jestem i widze i czuję strach" dokładnie, ja już nawet mam nawyk chodzenia ze spuszczoną głową, bo rozglądanie się po okolicy napawa mnie strachem i lękiem.

A może spróbuj z NFZ sobie indywidualną znaleźć, masz ubezpieczenie?

 

Monika1974, u mnie zaburzenia sie pojawiały tak w wieku 14-15 lat, miałem problemy ze snem, często wybudzałem się z odczuciami bezdechu, strach hipochondryczny przed rakami, guzami, śmiercią.

Wtedy zaczęła mi się fobia społeczna, bardzo nasiloną ją miąłem przez 5-7 lat ale wówczas tego nie leczyłem, czego bardzo teraz żałuję, ale mimo, iż ciężko było z tym żyć, to jednak jakoś było można. Przede wszystkim dobrze się czułem fizycznie, nie miałem jakis ataków, ciągłego lęku, lęki jak to charakterystycznie do tej fobii, pojawiały się wtedy gdy miałem komunikować sie z innym ludźmi, odebrać telefon, iść do urzędu, banku, do szkoły, pogadać ze znajomym, i w wielu innych, ale można było dzięki wiecznym unikom, ograniczyć to.

Co prawda wiązało się to z ograniczeniem życia ale można było funkcjonować.

A 3 lata temu pod wpływem stresu, wyprowadzka z domu, problemy finansowe, ciągła fobia społeczna do tego, doznałem ataku paniki i od tego momentu poczucia ciągłego lęku z ciągłymi atakami z derealizacją a od półtora roku ciągłą i stałą depersonalizacją.

W tamtym roku chodziłem na terapię poznawczo-behawioralną, pomogła mi bardzo zmagac się z atakami panicznymi, w domu już się nie powtarzały, przestałem się ich bać i myśli, które im towarzyszą.

Ale nie skończyłem terapii, wypadłem z NFZ-toskiej kolejki, a teraz od pół roku siedzę na zwolnieniu bo doszła agorafobia i od tego pół roku staram się na terapię dostać ponownie ale nigdzie nie ma miejsc.

Mnie chodzi o ta poznawcza terapię, bo ważna jest w takich zaburzeniach, psychodynamiczna równiez jest dobra ale ja jako takiego urazu nie mam, u mnie jest brak umiejętności radzenia sobie ze stresem i lękiem a w tym bardziej pomocna jest poznawczo-behawioralna.

Leki łykałem różne, efektów brak, asentra, efectin, xetanor, teraz lexapro ale gorsza mam po nim DD ostatnio.

Ogólnie już od miesiąca bym chodził na terapię CBT ale to prywatna przychodznia, i przekładam wizyty bo brak mi na razie kasy.

 

Bardzo źle funkcjonuje nasza opieka medyczna, ja bym nie miał takich teraz problemów, gdybym od początku był jakoś leczony, a ja pierwszy rok straciłem na łykaniu lerivonu, który może i jest dobrym lekiem, ale nie pomocnym na takie zaburzenia lekowe, a w pytaniach o terapię słyszałem tylko, że no na razie nie potrzebne bo musze wyciszyć myśli, a gó.wno prawda, od razu mogłem zostac potraktowany SSri z xanaxem SR na przykład PLUS powinna byś dla wszystkich zapewniona terapia chociażby poznawczo - behawioralna.

A tak po roku dopiero, jak już mój stan się pogorszył o depersonalizację zacząłem sie tym interesować, skąd jak i dlaczego, ale to już zaburzenie było w pełni rozwinięte i teraz sram się z tym syfem.

Nie ma po prostu strategii wczesnego zapobiegania rozwojowi zaburzen lękowych w tym i DD, bowiem to ostatnie często jest przejawem wielu schorzeń psychicznych, lęku, stresu przede wszystkim, a w Polsce psychiatrzy robią na ten termin wielkie gały, co najmniej jakbym gadał o kosmitach.

Takie coś jak CBT powinno być publicznie dostępne a nie terminy po pół roku, ewentualnie prywatnie....to jak najbardziej.

Szkoda gadać, ale trzeba wygrać, wyzdrowieć :)

Carlos trzymaj się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy depersonalizacja można przeżywać nie na jawie, lecz we śnie, kiedy żyje się, będąc kimś zupełnie innym? Naprawdę nie wiem gdzie lekarka widzi u mnie depersonalizację, więc szukam teraz przyczyn, dla których tak sądzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No mi lekarz na grupową jak się pytał czy chcę chodzić mówił, że nie ma tu jakoś, że musiałbym prywatnie po dużych kosztach chodzić na indywidualną.

I ja mam to samo co Victorek.

Trzymam się, póki co się uspokoiło no ale jakoś od 10 minut się popsuło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie masakra z depersonalizacją, nic już nie pomaga, chyba sie zgłosze do szpitala, może na oddzial dzienny, musze pogadać z psychiatrą. Bo jest autentycznie źle, ja już nawet się nie boję zwariowania itd. tylko tego samego odczucia braku tożsamości i ciała tak non stop.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo źle funkcjonuje nasza opieka medyczna, ja bym nie miał takich teraz problemów, gdybym od początku był jakoś leczony, (...) Nie ma po prostu strategii wczesnego zapobiegania rozwojowi zaburzen lękowych

Kur*** mogę się pod tym podpisać, lekarze zaczynają leczyć jak pacjent już pada na pysk, a ile takich zaburzeń jak nasze można było wyprostować w zarodku? Ja uważam to samo o sobie, gdyby ktoś się mną zainteresował dawno temu to może nie doszłoby do tych ataków które miewam obecnie. A nawet mimo tego że obecnie miewam ataki to służba zdrowia NFZ mi zaoferowała terapię grupową na której każdy z nas np. udaje że jest jakimś zwierzęciem (taka zabawa) wszystko fajnie ale się to ma jak ch*j do mojej choroby :(

 

Victorku zmartwiłeś mnie tym swoim pogorszeniem! Ty i tak znosisz dzielnie wiele różnych dolegliwości jednocześnie (dd, ataki, wszystko na raz) więc aż boję się pomyśleć przez co przechodzisz... myślę że szpital to dobra opcja, na pewno się tobą zajmą kompleksowo!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorku

 

Ja sobie ta myślę,że wlaśnie za długo czelano z Tobą, moze za bardzo sie to wszystko rozwinęło.

Próbuj w tym szpitalu na oddziale dziennym ,zwykły lekarz rodzinny powinien dać Tobie skierowanie. Moj mi dał, ale to było w październiku......bałam się i nie poszłam.

Gregory 21 z forum jest teraz w Katowicac Szopienicach na takim oddziele i jak wcześniej z Nim rozmawiałam to był zadowolony, ale też tam miał jazdy. Bardzo intensywna codzienna, grupowa terapia robi swoje!

NIe czekaj Victorku, idź, nawet dzisiaj idź do lekarza.

 

Wczoraj przeczytałam tą opowieść: http://moja-nerwica.republika.pl/

 

Victorku czytałeś ją?

 

Mnie podbudowała powiem szczerze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Czytam to forum od wczorajszego poranka non stop i w końcu się odważyłam, aby dołączyć też swoje przeżycia. Choć zupełnie nie wiem jak zacząć. Może najlepiej od początku po prostu...?;) Nerwicę lękową mam już kilka dobrych lat, ale te pieprzone derealizacja i depersonalizacja pojawiły się dopiero kilka dni temu. Nawet nie wiem czy to jest to, ale czuje się jak w innym świecie. Niby poznaję otaczających mnie ludzi, rodzinę itp..., ale mam wrażenie jakby byli mi obcy,jakbym stałą obok i tylko się temu przyglądałą. Paskudne uczucie. Czy to już nie zakrawa o jakieś choróbsko?;(

Widzę jednak, że nie jestem sama i chyba tylko ta świadomość jakoś trzyma mnie w kupie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Martucha- Twój opis wygląda na typową derealizację. Żadne inne choróbsko. Bierzesz jakieś leki teraz? Terapia? Wybierz się do psychiatry, jeśli derealizacja trwa dopiero pare dni to pewnie szybko minie ale idz po leki i poradz się psychiatry. Nie martw się, to minie.

Ponoć derealizacja to reakcja organizmu na duży stres, zmiany. Przeżyłaś ostatnio coś ciężkiego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No własnie przeżyłam stres ogromny, miałąm spore problemy rodzinne. W międzyczasie dostałąm silnego ataku-wylądowałam na pogotowiu, bo ciśnienie miałam zabójcze, kołatanie serca itp.Zresztą pewnie wiecie o czym mówię. No i na drugi dzień po ataku pojawiła się ta derealizacja. Najbardziej wkurzające jest to, że nawet nie potrafię wyjasnić słowami jakie to uczucie. Jutro mam wizytę u psychiatry i jestem pełna obaw czy uda mi się przekazać mu to dokłądnie tak, jak powinnam. Choć licze na jego fachowość i znajomość tematu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek

 

Zmartwiles mnie swoim postem :( Ale masz racje,idz do szpitala,moze akurat tam Ci pomoga w Twoim cierpieniu!Dlaczego to jest takie trudne,dlaczego tak cierpimy??

 

martucha_

 

Nie martw sie,kazdy z nas wie jak sie czujesz,wszyscy przezywamy to samo :( Napisz prosze jutro co poradzil Ci psychiatra?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zanim zajrzałam do sieci byłam przekonana, że tylko ja odczuwam coś dziwnego, że moja nerwica doprowadziła mnie już do kompletnego zbzikowania. Jak już wspomniałam, dużo dało mi to, kiedy zobaczyłam, że to się zdarza i to nie rzadko. Martwi mnie jednak wątpliwość, czy z tego aby na pewno da radę wyjść?

Relację z jutrzejszej wizyty u psychiatry zdam szczegółowo;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×