Skocz do zawartości
Nerwica.com

TERAPIA grupowa


Tikta

Rekomendowane odpowiedzi

Ten ośrodek jest gdzieś w Warszawie albo okolicach?

 

Są dwa takie ośrodki: jeden jest właśnie w warszawie, ale tam czeka się ok roku na miejsce. Nie byłam tam, ale słyszałam od kogoś, kto przeszedł tam terapie, że ośrodek jest naprawde świetny i terapia daje efekty.

 

Drugi w którym ja byłam jest w Starogardzie Gdańskim.

Jeśli ktoś ma problem z nerwica i naprawde chce stanąć na nigi polecam tam terapie grupową.

Trzeba tam zadzwonić i umówić sie na rozmowe tzw kfalifikacyjną.

Na tej rozmowie zdecydują o terminie i grupie. Sa tam dwie grupy :

pierwsza to grupa otwarta i tej nie polecam, to jest dla tych którzy jak dla mnie nie maja ochoty pozbyć sie swej nerwicy, którzy wracaja na oddział co roku z powodu zblirzającej sie komisji lek.

Druga grupa to gr.zamknieta w której ja byłam. W tej grupie przez 8 tyg skład się nie zmienia, nikt nie dochodzi ani tez nikt nie odchodzi.Jest to trudna terapia,ale dajaca naprawde fantastyczne efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misiek, no wiesz, zgadzam sie z linka656. to ty nawaliles a nie oni. u mnie na terapii bylo tak, ze jak ktos sie spoznil to pare razy nie zostal wpuszczony na zajecia. zadne tlumaczenia itd. na teraii nikt cie nie bedzie pocieszal, zebys sie nie martwil itd., raczej dostaniesz sporo kopow, ktore dadza ci do myslenia choc w pierwszej chwili poczujesz sie jakby cie ktos znokautował. spoznianie sie jest niedopuszczalne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oby dwa ośrodki wyzęj wymienione niestety dalek o odm ojego miejsca zamieszkania:(

 

Słyszałąm, że jest taki też ośrodek w Krakowie , ale pewności nie mam i musiała bym popytać.

Ewentualnie pomyśl nad Warszawą? W ośrodku jesteś od poniedziałku do piatku, do domu wracasz tylko na wekendy. Tylko się troche czeka na miejsce.

 

---- EDIT ----

 

Wie ktoś gdzie można załatwić sobie terapie grupową w Częstochowie?.

 

Nie słyszałam o ośrodku w Częstochowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misiek jestes bogatszy o jedno doswiadczenie,zeby sie nie spozniac :roll:

U mnie na psychoterapi grupowej,trzeba bylo pilnowac jeden drugiego.Bo jak ktos sie spoznial,to musielismy czekac,albo go szukac.Zajecia sie zaczynaly dopiero jak byli wszyscy :!: Cos w tym musi byc.

Nie poddawaj sie, nastepnym razem sie uda :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odświeżę temat :smile:

Próbuję sobie załatwić terapię grupową (dystymia ,fobia społeczna ).Mam kilka pytań i może mi pomożecie:

 

Możecie mi powiedzieć jak wygląda taka terapia od środka.Chodzi mi o to w którym momencie uczestnicy grupy omawiają twoje problemy ,mówią co o tym sądzą,to jest spontaniczne czy jest na to jakiś czas?

 

Czy jest kilka spotkań w których się poznajecie i dopiero potem na bieżąco są rozwiązywane problemy ,czy od razu bierzecie się ostro do roboty ?

 

Na czym polega interwencja /sterowanie tym przez psychologa ?

 

Z tego co się dowiadywałem prywatnie to terapia trwa np dokładnie rok i często jest wymaganie aby podpisać tzw kontrakt terapeutyczny,który np :zobowiązuje co ukończenia terapii i zapobiega rezygnowaniu ludzi w trakcie terapii. http://www.psychologia.edu.pl/index.php?dz=slownik&op=spis&id=752

 

Jakie byłyby wasze odczucia gdyby np: po kilku miesiącach osoba z grupy zrezygnowała,jaki to ma negatywny wpływ na innych w grupie?

 

Zastanawiam się czy taka terapia jest też prowadzona w jakimś nurcie np behawioralno-poznawcza i czy to ma jakieś znaczenie skoro i tak główna siła uleczająca pochodzi od pacjentów?

 

[Dodane po edycji:]

 

Jaką macie pewność odnośnie dyskrecji /zachowania tylko dla siebie informacji ujawnianych przez innych członków grupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja moge napisac jak bylo u mnie :mrgreen:

Chodzi mi o to w którym momencie uczestnicy grupy omawiają twoje problemy ,mówią co o tym sądzą,to jest spontaniczne czy jest na to jakiś czas?
w mojej grupie kazdy dzien mial swoja rozpiske i wg niej wszystko sie dzialo

na 'normalych' sesjach terapeutycznych ktore mialy miejsce jakos na poczatku i koncu tygodnia opowiadalismy o biezacych wydarzeniach i planach

jak wychodzilo cos grubszego przy okazji i byla taka potrzeba to skupiano sie na tym na bieżaco

na pozostalych zajeciach byly okreslone treningi psychoedukacja itp i na nich koncentrowala sie uwaga

Czy jest kilka spotkań w których się poznajecie i dopiero potem na bieżąco są rozwiązywane problemy ,czy od razu bierzecie się ostro do roboty ?
z tego co pamietam to poczatkowy etap terapii byl jakby wstepny pod pewnymi wzgledami ale ogolnie wszystko lecialo do przodu od razu
Na czym polega interwencja /sterowanie tym przez psychologa ?
na moderowaniu dyskusji :P poza tym na rozmowach z poszczegolnymi osobnikami psychoedukowaniu nas trenowaniu itd ;)
Z tego co się dowiadywałem prywatnie to terapia trwa np dokładnie rok i często jest wymaganie aby podpisać tzw kontrakt terapeutyczny,który np :zobowiązuje co ukończenia terapii i zapobiega rezygnowaniu ludzi w trakcie terapii. http://www.psychologia.edu.pl/index.php?dz=slownik&op=spis&id=752
to juz zalezy od rodzaju terapii czy dlugoterminowa/krotkoterminowa/intensywna czy otwarta/zamknieta i nie wiem co jeszcze

ja bylam na intensywnej (3 miesiace) i byl jakis wspolnie pisany kontrakt - ogolne zasady 'pozycia' w grupie typu nie przerywamy nie spozniamy sie uzywamy komunikatu 'ja' mozliwe nieobecnosci po ktorych osoba musi opuscic grupe dyskrecja etc

Jakie byłyby wasze odczucia gdyby np: po kilku miesiącach osoba z grupy zrezygnowała,jaki to ma negatywny wpływ na innych w grupie?
nie wiem jak po kilku miesiacach ale po kilku tygodniach to dosyc nieprzyjemne - jak dla mnie - uczucie powodujace dyskomfort i brak zaufania zwlaszcza jesli podczas samej terapii ta osoba przejawiala zamiar opuszczenia grupy

w sumie nie wiem jak to jest na takich dlugoterminowych terapiach - bo z opowiadan znam tylko jedna taka i jest ona otwarta wiec caly czas przychodza/odchodza ludzie

Zastanawiam się czy taka terapia jest też prowadzona w jakimś nurcie np behawioralno-poznawcza i czy to ma jakieś znaczenie skoro i tak główna siła uleczająca pochodzi od pacjentów?
znaczenie ma takie ze pokazuje nacisk terapii - np na terazniejszosc czy przeszlosc

moja byla b-p i chyba takie podejscie jest polecane przy fobii jako najlepsze

Jaką macie pewność odnośnie dyskrecji /zachowania tylko dla siebie informacji ujawnianych przez innych członków grupy.
w sumie to zadna jesli nie liczyc podpisu pod kontraktem :P

nie wiem czy mozna to w jakikolwiek sposob zweryfikowac

to raczej kredyt zaufania na zasadzie 'jedziemy na tym samym wozku' :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nigdy nie uczestniczyłem w grupowej. Uważam jednak ,ze mogła by być dla mnie dobra.

Przerwałem terapie indywidualna . Teraz podejmę kolejną próbę ....A potem,może grupowa i koniecznie DDA .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja, jako weteran, może się wypowiem.

Nie ma jakiś specjalnych reguł dotyczących tego, kiedy kto opowiada o swoich problemach. A raczej-to zależy od grupy i reguł w niej ustalonych. U mnie na początku była rundka nt tego co u nas słychać, a potem albo ktoś poruszał swój problem, albo ten problem sam wynikał z rundki (kiedy np pare osób mówiło o podobnym problemie). Czasem, kiedy ktoś miał bardzo poważny problem mówił o nim od razu i wtedy rundki nie było. Czas na omawianie był oczywiście do końca spotkania.

Zazwyczaj jest tak, że kiedy powstaje nowa grupa na początku są spotkania integracyjne, żeby członkowie grupy bliżej się poznali i oswoili ze sobą. Moja grupa np wyjechała na cały dzień nad jezioro, do lasu. Były warsztaty, i kiełbaski przy ognisku. Ale integrację przeprowadza się i bez wyjazdów.

Terapeuci czuwają. Słuchają nas przede wszystkim, zwracają naszą uwagę na coś ważnego co powiedzieliśmy, lub na coś co wydarzyło się w grupie. Tłumaczą pewne rzeczy, zadają ważne pytania, lub interweniują np kiedy wybucha konflikt.

Moja terapia trwała 2 lata. Podpisaliśmy oczywiście kontrakt terapeutyczny (nie spóźniamy się, nie oceniamy, nie wynosimy spraw z grupy na zewnątrz, jakieś zasady dot obecności itd).

U mnie było tak, że kilka osób po 1-ym roku zrezygnowało. Pojawił się duży niepokój, poczucie bezpieczeństwa na pewno się zmniejszyło.

Co do dyskrecji? Hmm, osobiście się nie spotkałem z jakimś specjalnym wynoszeniem czegoś na zewnątrz. Ale też mnie to jakoś specjalnie nie martwiło..nie wiem czemu :)

Tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam niewielkie doświadczenie z terapią grupową. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest, jak mi się wydaje, zadanie sobie pytania: czy ta terapia może mi pomóc? albo inaczej: jak bardzo boje się iść do ludzi i opowiedzieć o swoich problemach? Jeżeli bardzo tzn. że ta terapia jest dla Ciebie. Wymęczysz się, ale warto. :smile:

 

Może jak bardziej poznam zasady panujące na mojej terapii grup. to odpowiem Ci na Twoje pytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, czy ktos moze mi polecic dobry osrodek w Wwie i czy orientujecie sie czy sa organizowane jakies terapie grupowe podczas wakacji?? bo ja jestem za granica teraz i mnie nie stac tu! :-(

 

W szpitalu wolskim są terapie grupowe przez cały rok, właśnie zbiera się kolejna grupa. Trzeba tylko pilnowac terminów, bo zajęcia trwają trzy miesiące i w trakcie nikt nowy nie dochodzi. Ja tam chodzę do grupy zamkniętej i polecam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, nie, nie miała zbawiennego wpływu, zresztą, to chyba tak nie działa. Efekty jakieś tam na pewno są, ale nie spektakularne. Chyba się takich spodziewałem.. Różne niefajne rzeczy wylazły mi na wierzch w trakcie i po terapii i ciężko z tym, ale przynajmniej są na wierzchu, może kiedyś dam radę coś z tym zrobić. Poza tym chyba nie umiem jeszcze wziąć odpowiedzialności za siebie (duży dzieciak ze mnie..) a bez tego to żadna terapia nic nie da...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Roberrrto, Czyli niedojrzalość emocjonalna? Ten chłopak , małe dziecko wewnątrz Ciebie może dorosnąć i dojrzeć, to zależy tylko od Ciebie czy go zaakceptujesz, zrozumiesz i pokochasz. Wtedy napewno dorosnie. Mam ten sam probem. Powinieneś kontynuować terapię. Ja też.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, tak, niedojrzałość emocjonalna. Zaskakująca o tyle, że zanim zacząłem się terapeutyzować uważałem, że jestem bardzo dojrzały i dorosły. No i zaskakujące jest to, że to aż tak... Strasznie trudno tego dzieciaka zaakceptować, ale wierzę, że zaakceptuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lajla, Męcz się,męcz, na zdrowie to potem Tobie wyjdzie. Trzymam kciuki!

 

Roberrrto, Ja też bym już chciała,żeby to biedne, chore maleństwo we mnie dorosnęło. Terapeutka uwaza,że tak się stanie........mnie już to strasznie męczy, za dlugo to trwa......

 

[Dodane po edycji:]

 

*we mnie dorosło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Roberrrto, a jak sięobjawia w Tobie te Twoje dziecko?

 

Bo ja się często złoszczę z błachych powodów co wzmaga napięcie u mnie. Jestem zazdrosna, chcę mieć wyłączność na różne sprawy np. potrafię być zła o pierdołę np. o to,że mój facet mi drzwi nie otworzy jak wychodzęz samochodu, o to,ze nie jest domyślny w moich oczach i nie czyta z moich myśli, że n ei wie kiedy ma mnie przytulić, pocałować.Niby błachostki, ale dla mnie urastają do rangi tragedii. Potrafię dogadywać i przyjmować postawę złośliwej istoty kiedy on opowiada o czymś fascynując się.Wyzwala to we mnie złość. Wiem,że nie jest to normalne. Tak jakbym była zazdrosna o te jego fascynacje. Cały czas myślę,że to on powinien mi wszystko dawać, dbać o mnie.Sama z siebie nic mu nie daję. Takie mam zdanie o sobie. Zauważam to, ostatnio to poruszałam na terapii.I nawet Tobie powiem,że z tego powodu na tej terapii opowiadając to uśmiechałam się. Mówiłam,że ostatnio to u siebie zauważam,że ciągle coś nowego u mnie wyskakuje, że ciągle się coś otwiera, jak pudełko, jedno za drugim. Że widzę dziecięce zachowania u mnie i nie wiem jak je eliminować skoro są. Czy tu chodzi o to,ze mam się łapać za każdym razem na tym jak reaguję? Jak mam nauczyć się reagować dojrzale? Tu chodzi o co? O przerobieniu na sobie na tysiącu przykładach, o przerobieniu tego "łapania" się na dziecinności? Za 1001 razem będzie juz dobrze? Jak mam to małe dziecko akceptować? Mówić do siebie? Naprawdę tego nie rozumiem. Mówiłam o tym na sesji. babka nie była zaskoczona jak jej wyjechalam z tematem "Malego dziecka" we mnie.

Ja osobiście mam go dosyć.Naprawdę. To,ze go nie umiem ujarzmić, tzn.,że nie potrafię się nim zając oznacza też to,że nie umiem opiekować się w ogóle kimś? Nie ogarniam tego wszystkiego. A moja cierpliwosć się kończy. Zawsze reaguję złością.

Napisz jak jest u Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×