Skocz do zawartości
Nerwica.com

Umowa na życie.


ravv

Rekomendowane odpowiedzi

Nikt takiej umowy nie znalazł. Ktoś inny podjął za nas decyzję, że mamy się pojawić na tym świecie nie pytając czy tego chcemy czy nie. A jeszcze mamy być wdzięczni za to życie. Bo przecież jest takie piękne. Widocznie ktoś inny chciał byśmy istnieli. Czy nam z tym dobrze czy źle to sprawa drugorzędna. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzice założyli kontrakt, natomiast nikt nie wiedział co z kogo wyjdzie. Ze np. ktoś będzie robił komuś łaske z tego tylko powodu ze żyje ! Jak robi to wiele osób z tego forum. 
Zyjemy w systemie odwróconej mentalności chrześcijańskiej. Ja osoboiście od dziecka az do dorosłości otoczony takimi ludzmi, padałem sam. Ale jak jeszcze miałem miałem skrzydła. Przeleciałem 6 000 km po nauki do indi, i zagłebiania sie w teamcie ich religi 1. Reikarnacji, wędrówki dusz. 2. Poznania terminu PARIAS. Parias to etap wędrówki duszty człowieka, gdzie ciało jest już człowieka, ale dusza jeszcze zwierzęcia. Bo w zyciu otaczali i otaczają mnie tacy ludzie, jeszcze opiekować sie musze. Wg. nauki, paranoidalne zaburzenia osobowości w typie złośliwym, czyli paranoik-socjopata. Ludzie nie tylko nie mający możliwości odczuwania własnych uczuć, ale i pozbawieni możliwości współ-odczuwania. Empati.
Ale potrzebowałem czagoś, prócz nauki, czegoś na poziomie mentalnym, duchowym.
Ogólnie w hinduizmie, jak ktoś umiera na ulicy jako parias. To zdanie nt. pomagania jest takie, po co ktoś ma żyć 50-60 lat. Jak już teraz może mieć nowe, lepsze wcielenie. I po co komuś takiemu pomagać.
Udziele natomiast linku gdzie ktoś z naszego kręgu kulturowego może sobie przemyśli i zobaczy o co chodzi, poznając kultury i religie świata. WYMAGA OBEJRZENIA CAŁOŚCI. I nie patrzenia na to co tylko opisałem.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@fresh escape, chrześcijaństwo przywędrowało na nasze ziemie ze względów politycznych w roku 966. Nie jest to jedyna słuszna religia, za jaką się podaje. Bawi mnie wyższość ludzi wierzących akurat w nią, ponieważ myślą, że są niemal wybrańcami. Katolicyzm jeszcze bardziej wypaczył chrześcijaństwo, ludzie modlą się do różnych figurek i obrazów wbrew temu co zawarte jest w ich księdze. Jeżeli ktoś usiłuje "prostować" inną religię, niech najpierw spojrzy na cyrk u siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, ravv napisał(a):

I co ci to dało, która religia jest "najlepsza"? Jak dla mnie to wymysły ludzi, głupie obrządki do zapychania czasu, "tresura" wyznawców.  W coś tam sobie wierzę, ale niech każdy lepiej zachowa to dla siebie.

Ja się wypowiem za siebie.

Przez lata szukałam czegoś, sama do końca nie wiem czego. Nazwijmy to Bogiem. Poznawałam różne religie i wyznania. Uczęszczałam na ich spotkania. Uczyłam się ich wierzeń. Rodzice zdecydowali za mnie by mnie ochrzcić. Sama natomiast słuchałam biadolenia babć czy mamy że nie chce ochrzcić swoich dzieci. Nie, nie chciałam. Poznałam trochę tych religii i wyznań, zobaczyłam też obłudę i zakłamanie. Na zewnątrz wszystko wygląda pięknie, kusi, ale gdy wejdziesz już dalej to widzisz co się dzieje ( oczywiście nie wszyscy to widzą, są tacy którzy zatracają się w tych religiach. A najgorzej chyba jest gdy człowiek ma zaburzenia psychiczne typu depresja, takim człowiekiem łatwo jest sterować). Po wielu wielu latach stwierdzilam że nie znalazłam tego czego szukałam, za to zyskałam dużo wiedzy którą w sumie pogłębiam i która służy mi do rozmów z dziećmi. Nie jesteśmy osobami wierzącymi co nie oznacza że nie interesujemy się różnymi wierzeniami. 

Co do umowy na życie. Też kiedyś o tym myślałam. Myślałam o tym kto wymyślił nasze życie. A może po prostu jesteśmy czymś w rodzaju cyrku bądź zoo dla istot z innej galaktyki. Może jesteśmy czyimś eksperymentem? Może ktoś świetnie się bawi oglądając nas? Nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Religie sprzedają głównie ideę: "wiemy, że nic nie wiemy, ale wierzymy, że tak jest, więc czemu śmiesz podważać?"

Mnie zrobiono w katolika, ale nigdy tego nie czułem. Za dzieciaka wizytacje kościelne odbywałem tylko dlatego, że ksiądz nastraszył nas piekłem bodaj w 1 klasie podstawówki. Dzięki dobrej wyobraźni mały człowiek widzi siebie w bardzo ciepłym miejscu na wieki, zapewne przez te swoje ciężkie grzechy z 7-dmio letniego życia.

Nawet na pogrzebie ksiądz próbował ludzi pocieszyć i gadał, że "większość trafi do piekła, część do czyśćca, a tylko nieliczni do nieba". Miałem ochotę wstać i zostawić mu ślad podeszwy na czole. Czy za straszenie kota worem też idzie się do nieba?

 

Odnośnie "eksperymentu" najbardziej trafiła do mnie teoria "luszu" propagowana przez Roberta Monroe. Powiedzmy, że w lekko brutalny sposób przedstawia cel naszego istnienia tu. Oczywiście, może być to kolejna, bardziej logicznie przemyślana teoria.

Edytowane przez ravv

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie wiem... a ja mam jakby odwrotnie, bo gdyby nie wiara i podobne spawy, najprawdopodobniej popełniłabym samobójstwo jakieś 10 lat temu. Miałam wtedy ciężką depresję i z różnych przyczyn znalazłam się w miejscu kultu religijnego. No i doświadczyłam tam niewytłumaczalnego zjawiska, po którym ta depresja ustąpiła w kilkanaście minut, chociaż wcześniej przez ponad półtora roku nie było żadnych efektów leczenia. Spędziłam nawet parę miesięcy w szpitalu i wyszłam w jeszcze gorszym stanie. A po tamtym zdarzeniu nagle poczułam się normalne a potem przeżyłam najpiękniejsze 3 lata w swoim życiu, kiedy nawet objawów nerwicowych nie miałam w ogóle. Osobiście ja mam takie myślenie: "coś" tam jest, skoro mi wtedy pomogło, bo, wszyscy mi wmawiają teraz, że depresje nie ustępują w taki sposób, ale nie mamy pewności, która i czy w ogóle którakolwiek religia w jakiś sposób poprawny choćby to nazywa. W tej chwili też ta moja wiara to bardziej tzw. omnizm, niż cokolwiek innego, bo zgadzam się z przedmówcami, że współczesny katolicyzm powoli traci wszelkie związki z korzeniami i idzie to, zwłaszcza w Polsce w bardzo złą stronę. No i też z tego względu wkurza mnie to, że kiedy tylko pisnę gdzieś w internecie, że w coś wierzę zaraz jest atak jakbym jakimś moherem była tylko z tego powodu, chociaż ja nawet do kościoła nie chodzę i nie będę dopóki się sytuacja nie zmieni. Za to powiem, że przy pomocy takiej jakby konwersacji z Bogiem, czy jakimś bytem nadrzędnym, jaki by on nie był, udało mi się zwalczyć 3 najbardziej uciążliwe natręctwa - po prostu mówiłam sobie w głowie "Uratowałeś mnie wtedy, ja teraz obiecuję, że więcej nie zrobię tego czy tamtego, pozwól mi wytrzymać i przestać" - i za każdym razem się udawało. Być może mnie teraz zwyzywacie, ale przywykłam już, każdy ma inne doświadczenia🙄Ale, napomnę tylko, że dla mnie nieratowanie umierającego człowieka to zachowanie skrajnie nieetyczne i wbrew moim zasadom. 10 lat temu marzyłam o śmierci, teraz jestem szczęśliwa, że żyję. Zawsze lepiej jest żyć i zobaczyć, co będzie dalej. Bo może być tak dobrze, że sobie nawet nie wyobrażamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×