Skocz do zawartości
Nerwica.com

Drapanie, rozdrapywanie, swędzenie i skubanie :((


Gość Szczęściara

Rekomendowane odpowiedzi

U siebie też podejrzewam drapanie, jako objaw nerwicy. Od podstawówki drapałam kolana. Nie pamiętam w jakich sytuacjach, albo czy najpierw zaczęłam drapać, a potem swędziało i drapałam. Byłam u dermatologa wtedy, przepisaną miałam maści przeróżne, ale nic nie pomagało. Dalej drapałam. Miałam testy na alergie, ale okazało się, że nie jestem oczywiście na to uczulona. Swędzenie znikało samoistnie, żeby pojawić się jakiś czas później. Znowu zaczęły mnie nogi swędzieć. Nie chcę sobie sama diagnoz stawiać, więc pójdę do dermatologa. Może tym razem naprawdę jestem uczulona na jakieś barwniki, które są w spodniach, czy rajstopa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też rozdrapuję każdego najmniejszego pryszczyka, bo ogólnie nie mam za bardzo trądziku, więc się "naszukać" muszę. Dochodzi do tego, że macam brata po plecach i szukam czegoś do zdrapania :roll: Poza tym nałogowo gryzę policzki, nieraz pożrę się aż do krwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już pisałam o tym w temacie samookaleczeń, ale nie wiedziałam, że jest osobny temat od tego. Mam też z tym problem. :? Gryzienie policzków od środka, zdrapywanie i wyciskanie najmniejszych syfków na twarzy, ramionach, dekolcie, nogach... Poza twarzą już staram się nie szukać, ale jak jakiś rzuca się w oczy, no to nie ma bata, żebym nie zdrapała. I często przesuwam po sobie zębami z tyłu, jak nie żuję gumy do żucia. Od gum niestety boli mnie szczęka i przeskakuje podczas jedzenia. W ogóle ciężko mi uspokoić swoje zęby. Cały czas coś nieświadomie nimi robię, jakbym coś gryzła ciągle. No i to gryzienie policzków... Dopóki nie zaczynam to jest ok, ale jak już zacznę, to nigdy nie kończy się na małym gryzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już pisałam o tym w temacie samookaleczeń, ale nie wiedziałam, że jest osobny temat od tego. Mam też z tym problem. :? Gryzienie policzków od środka, zdrapywanie i wyciskanie najmniejszych syfków na twarzy, ramionach, dekolcie, nogach... Poza twarzą już staram się nie szukać, ale jak jakiś rzuca się w oczy, no to nie ma bata, żebym nie zdrapała. I często przesuwam po sobie zębami z tyłu, jak nie żuję gumy do żucia. Od gum niestety boli mnie szczęka i przeskakuje podczas jedzenia. W ogóle ciężko mi uspokoić swoje zęby. Cały czas coś nieświadomie nimi robię, jakbym coś gryzła ciągle. No i to gryzienie policzków... Dopóki nie zaczynam to jest ok, ale jak już zacznę, to nigdy nie kończy się na małym gryzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już pisałam o tym w temacie samookaleczeń, ale nie wiedziałam, że jest osobny temat od tego. Mam też z tym problem. :? Gryzienie policzków od środka, zdrapywanie i wyciskanie najmniejszych syfków na twarzy, ramionach, dekolcie, nogach... Poza twarzą już staram się nie szukać, ale jak jakiś rzuca się w oczy, no to nie ma bata, żebym nie zdrapała. I często przesuwam po sobie zębami z tyłu, jak nie żuję gumy do żucia. Od gum niestety boli mnie szczęka i przeskakuje podczas jedzenia. W ogóle ciężko mi uspokoić swoje zęby. Cały czas coś nieświadomie nimi robię, jakbym coś gryzła ciągle. No i to gryzienie policzków... Dopóki nie zaczynam to jest ok, ale jak już zacznę, to nigdy nie kończy się na małym gryzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje policzki wyglądają jak Moskwa po 1812. Ale ja naprawdę lubię się gryźć. Smak krwi też lubię... tylko że chciałabym mieć "tam" w miarę gładko, a przestać nie mogę, brak mi silnej woli... A w sumie takie gryzienie policzków może doprowadzić do zmian nowotworowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje policzki wyglądają jak Moskwa po 1812. Ale ja naprawdę lubię się gryźć. Smak krwi też lubię... tylko że chciałabym mieć "tam" w miarę gładko, a przestać nie mogę, brak mi silnej woli... A w sumie takie gryzienie policzków może doprowadzić do zmian nowotworowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje policzki wyglądają jak Moskwa po 1812. Ale ja naprawdę lubię się gryźć. Smak krwi też lubię... tylko że chciałabym mieć "tam" w miarę gładko, a przestać nie mogę, brak mi silnej woli... A w sumie takie gryzienie policzków może doprowadzić do zmian nowotworowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że może doprowadzić, regularnie obserwuję w lustrze czy nie ma tam jakichś niepokojących rzeczy. :? Dlatego staram się tego nie robić, tylko czasami po prostu nie idzie tego nie robić. A gładko chyba nigdy nie będę tam miała. Grunt żeby za mocno nie gryźć, a potem oduczyć się całkowicie. I żeby z twarzy nie zdrapywać, bo potem wygląda jak masakra i żaden makijaż nie zakryje tych strupów. Próbuję sobie przetłumaczyć, że małe syfki i wągry wyglądają ładniej niż poryta skóra, ropiejące strupy, itp. Ale jak widzę jakieś syfy... :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że może doprowadzić, regularnie obserwuję w lustrze czy nie ma tam jakichś niepokojących rzeczy. :? Dlatego staram się tego nie robić, tylko czasami po prostu nie idzie tego nie robić. A gładko chyba nigdy nie będę tam miała. Grunt żeby za mocno nie gryźć, a potem oduczyć się całkowicie. I żeby z twarzy nie zdrapywać, bo potem wygląda jak masakra i żaden makijaż nie zakryje tych strupów. Próbuję sobie przetłumaczyć, że małe syfki i wągry wyglądają ładniej niż poryta skóra, ropiejące strupy, itp. Ale jak widzę jakieś syfy... :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że może doprowadzić, regularnie obserwuję w lustrze czy nie ma tam jakichś niepokojących rzeczy. :? Dlatego staram się tego nie robić, tylko czasami po prostu nie idzie tego nie robić. A gładko chyba nigdy nie będę tam miała. Grunt żeby za mocno nie gryźć, a potem oduczyć się całkowicie. I żeby z twarzy nie zdrapywać, bo potem wygląda jak masakra i żaden makijaż nie zakryje tych strupów. Próbuję sobie przetłumaczyć, że małe syfki i wągry wyglądają ładniej niż poryta skóra, ropiejące strupy, itp. Ale jak widzę jakieś syfy... :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba idealny temat do opisu tego co i dlaczego stało się z moim paznokciem.

 

Początkowo był kciuk. Sam. A tam, gdzie paznokieć wchodzi do skóry wystający naskórek. Który zjadłam jak większość odstających naskórków. I zrobiła się dziura. Którą rozdrapałam. I zaczęło z niej wyciekać osocze i schodzić naskórek. Który zjadłam, żeby osocze się nie miało gdzie zbierać. Potem stwierdziłam, że jak nacisnę na końcu paznokcia, to się rusza. I tak jakoś się zrobił miękki. I odpadł. Najpierw miałam dziurę 4x10 mm. (Patrząc na kciuk z góry wskazujący ku górze - wys. 4, szerokość 10) Teraz ma już 8x12 i dziwnie rosnący naskórek + odklejające się części naskórka. Poza końcem palca i tą połową co została (to jest tą, co się obgryza :smile: ) nie ma łączności z palcem. I tak oto zrobiłam dziurę w paznokciu.

 

Oczywiście rozdrapywanie wszystkiego, co się zrobiło na twarzy a potem rozdrapywanie strupów i robienie kropek krwi i osocza na tym samych chusteczkach to już standard, na paznokciach już niedługo nie będzie co obgryzać. Rozdrapywanie odcisków też normalka.

 

Nawet pani psychiatra mi te palce oglądała kiedy jeszcze dziury nie było, ale teraz jest na zwolnieniu niestety :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba idealny temat do opisu tego co i dlaczego stało się z moim paznokciem.

 

Początkowo był kciuk. Sam. A tam, gdzie paznokieć wchodzi do skóry wystający naskórek. Który zjadłam jak większość odstających naskórków. I zrobiła się dziura. Którą rozdrapałam. I zaczęło z niej wyciekać osocze i schodzić naskórek. Który zjadłam, żeby osocze się nie miało gdzie zbierać. Potem stwierdziłam, że jak nacisnę na końcu paznokcia, to się rusza. I tak jakoś się zrobił miękki. I odpadł. Najpierw miałam dziurę 4x10 mm. (Patrząc na kciuk z góry wskazujący ku górze - wys. 4, szerokość 10) Teraz ma już 8x12 i dziwnie rosnący naskórek + odklejające się części naskórka. Poza końcem palca i tą połową co została (to jest tą, co się obgryza :smile: ) nie ma łączności z palcem. I tak oto zrobiłam dziurę w paznokciu.

 

Oczywiście rozdrapywanie wszystkiego, co się zrobiło na twarzy a potem rozdrapywanie strupów i robienie kropek krwi i osocza na tym samych chusteczkach to już standard, na paznokciach już niedługo nie będzie co obgryzać. Rozdrapywanie odcisków też normalka.

 

Nawet pani psychiatra mi te palce oglądała kiedy jeszcze dziury nie było, ale teraz jest na zwolnieniu niestety :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba idealny temat do opisu tego co i dlaczego stało się z moim paznokciem.

 

Początkowo był kciuk. Sam. A tam, gdzie paznokieć wchodzi do skóry wystający naskórek. Który zjadłam jak większość odstających naskórków. I zrobiła się dziura. Którą rozdrapałam. I zaczęło z niej wyciekać osocze i schodzić naskórek. Który zjadłam, żeby osocze się nie miało gdzie zbierać. Potem stwierdziłam, że jak nacisnę na końcu paznokcia, to się rusza. I tak jakoś się zrobił miękki. I odpadł. Najpierw miałam dziurę 4x10 mm. (Patrząc na kciuk z góry wskazujący ku górze - wys. 4, szerokość 10) Teraz ma już 8x12 i dziwnie rosnący naskórek + odklejające się części naskórka. Poza końcem palca i tą połową co została (to jest tą, co się obgryza :smile: ) nie ma łączności z palcem. I tak oto zrobiłam dziurę w paznokciu.

 

Oczywiście rozdrapywanie wszystkiego, co się zrobiło na twarzy a potem rozdrapywanie strupów i robienie kropek krwi i osocza na tym samych chusteczkach to już standard, na paznokciach już niedługo nie będzie co obgryzać. Rozdrapywanie odcisków też normalka.

 

Nawet pani psychiatra mi te palce oglądała kiedy jeszcze dziury nie było, ale teraz jest na zwolnieniu niestety :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby tak, ale sama czasami muszę się przymusić, żeby gdzieś wyjść. Wtedy takie powiedzenie sobie czegoś na zasadzie, że "coś w końcu trzeba" mi pomaga się wygramolić z domu. Takie gadanie nie zda się na nic jedynie w przypadku kiedy nawet nie ma żadnej możliwości wyjścia do ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby tak, ale sama czasami muszę się przymusić, żeby gdzieś wyjść. Wtedy takie powiedzenie sobie czegoś na zasadzie, że "coś w końcu trzeba" mi pomaga się wygramolić z domu. Takie gadanie nie zda się na nic jedynie w przypadku kiedy nawet nie ma żadnej możliwości wyjścia do ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie sądziłam, że takie namiętne rozdrapywanie krostek może być bardziej niepokojącym objawem... A ja drapię, skrobię i skubię wszystko, do tego wiecznie przejeżdżam rękami po twarzy, a rozgryziona dolna warga chyba nigdy już mi się nie zagoi - gdy tylko rana obrasta w nową skórkę, od razu ją przygryzam :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×