Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Doświadczenia mistyczne odarły mnie ze wszelkich złudzeń, świat i życie jest teatrem a my na nim marionetkami.

Czyli generalnie zaprzeczasz sprawczości ludzkiej woli i chęci? Sądzisz, że nie ważne co byś zrobił, jak mocno starał się, próbował i robił to realnie jakaś nieznana siła za jednym pstryknięciem odcina Cię od celu, stawia niewidzialny mur i pokazuje figę z makiem? A może inaczej - sądzisz, że tyle możesz zrealizować w swoim życiu na ile na siła Ci pozwoli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem wielkim zwolennikiem leków, ale po powyższych wpisach stwierdzam, że naprawdę powinniście się z nimi zaprzyjaźnić. Kto wie, może za jakiś czas nie trzeba będzie dziękować sile wyższej za komfort pożerania tabletki? W końcu to też jakiś tam posiłek, choć, przynajmniej teoretycznie, mało kaloryczny. :roll:

 

jetodik, wybacz, zasnąłem po pierwszym zdaniu a kwestia "pozwolę sobie zacytować siebie" kompletnie mnie rozbiła. :D Myślę, że wątek "cytowanie siebie (by jetodik)" byłby wielką wartością dodaną do merytorycznego aspektu forum nerwica.com. :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy w cos wierzymy,ateisci równiez wierzą w bożka przypadka,teisci w Boga Stwórce który wszystko sobie zaplanował.Wszyscy jestesmy na swój sposób kreacjonistami.

Ateiści wierzą w bożka przypadka? Chyba raczej wierzą w to, że ich wola nie jest kontrolowana i ograniczana przez niematerialny byt, którego nikt nigdy nie widział, nie ma na niego realnych dowodów, a jedyne świadectwa to książki napisane przed tysiącami lat, a to, której książce będziesz podporządkowywał swoje życie jest uzależnione od tego w jakiej szerokości geograficznej się urodziłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, no coś Ty, nie odbieraj tego, jako "przygadywania". :) Od kiedy się nawróciłeś, to wraz z neonem, stanowisz dla mnie źródło codziennej rozrywki. Serio poprawiasz mi humor, dlaczego miałbym Ci zatem dokuczać? :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001, wcale niekoniecznie to zależy od geograficznej szerokości, ja nie miałem nic narzucane, nie chodziłem na religię itd., teraz w PL masz wiele do wyboru, buddyzm, filozofie, new age, sceptycyzm, ateizm itd., no praktycznie wszystko.

 

bonsai, no to baw się dobrze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego w ogóle pojawia się pytanie o Boga, skąd pochodzi w człowieku myśl o Bogu, jakie są ostateczne źródła idei Boga? Jak wyjaśnić obecność pojęcia Boga w myśli ludzkiej, w ludzkiej kulturze, skoro Boga nikt nigdy nie widział? Jak wytłumaczyć fakt, że Bóg, który nie jest dany człowiekowi w poznaniu bezpośrednim (w doświadczeniu) jest trwale obecny w myśli ludzkiej i w ludzkiej kulturze? Jest On obecny nawet dziś po wielkich rewolucjach i po wielkich negacjach XX wieku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, to w takim razie nie jestem chyba ateistką, bo nie dokładam sobie na siłę ideologii do tego co mnie otacza. Ani to matrix, ani chaos, ani wola niematerialnego bytu. Dlaczego ludzie czują nieodpartą potrzebę podpinania się pod jakąś ideologię i tłumaczenia sobie swoich działań?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, no właśnie, nie chodziłeś na religię więc nie miałeś nic narzucone. Gdybyś jednak chodził na religię, był prowadzany co niedziela przez rodziców do kościoła, przyjmował księdza po kolędzie, chodził na sluby, chrzciny i uczestniczył w całej reszcie katolickiej otoczki mógłbyś powiedzieć, że zostałeś zindoktrynowany, bo urodziłeś się w katolickiej rodzinie, w kraju gdzie stanowczo większe prawdopodobieństwo stanowi urodzenie się właśnie w rodzinie katolickiej, a nie buddyjskiej czy muzłumańskiej. Później mógłbyś sobie jako myślący człowiek wybrać w co chcesz wierzyć, ale jako dziecko tak samo jak wierzyłeś w Mikołaja tak samo wierzyłbyś w boga, anioły i diabły. Z tym, ze w Mikołaja ludzie wierzyć przestają, a religijne indoktrynacje opierają się na podstawowych instynktach i ludzkim strachu, więc do później starości ludzie wierzą w obce byty, kary boskie i inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elan,

Dlaczego w ogóle pojawia się pytanie o Boga, skąd pochodzi w człowieku myśl o Bogu, jakie są ostateczne źródła idei Boga? Jak wyjaśnić obecność pojęcia Boga w myśli ludzkiej, w ludzkiej kulturze, skoro Boga nikt nigdy nie widział? Jak wytłumaczyć fakt, że Bóg, który nie jest dany człowiekowi w poznaniu bezpośrednim (w doświadczeniu) jest trwale obecny w myśli ludzkiej i w ludzkiej kulturze? Jest On obecny nawet dziś po wielkich rewolucjach i po wielkich negacjach XX wieku.

 

 

hmm, dobre pytanie, powiada się, że Bóg stowrzył człowieka z tendencją kierunkową tak by ten szedł ku Niemu, jednak na tyle wolnego by mógł też zrezygnować.

 

MalaMi1001, myślę że taki typ religijności odpustowej już zanika, szkoda tylko, że przez to wielu z góry rezygnuje z jakiejkolwiek duchowości bo kojarzy im się to właśnie z zabobonem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, nie zanika wierz mi. Dla mnie odpustem jest biała kiecka na ślubie (ma być piękna i z kryształami swarovskiego), wesele na 300 osób, dziewczynka u kosmetyczki i fryzjerki przed komunią, 2000zł na prezent dla chrzczonego dziecka, palemki na procesjach, sypanie kwiatków itd, itp. Wszystko opiera na symbolach i to symbolach NA POKAZ. W tym nie ma żadnej duchowości, nawet krzty. Może 5% tych ludzi zastanowi się nad swoim życiem pod kątem wiary jaką starają się pokazać publicznie, reszta to bezwolny tłum klepiący bezmyślnie regułkę w kościele jak uczeń szkoły wierszyk bez talentu recytatorskiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001,

Cóż, to w takim razie nie jestem chyba ateistką, bo nie dokładam sobie na siłę ideologii do tego co mnie otacza. Ani to matrix, ani chaos, ani wola niematerialnego bytu. Dlaczego ludzie czują nieodpartą potrzebę podpinania się pod jakąś ideologię i tłumaczenia sobie swoich działań?

 

a kim jesteś? czy dążysz do zrozumienia, do poznania prawdy o sobie o swoim miejscu w rzeczywistości i o samej rzeczywistości? czy moze już doznałaś takiego zrozumienia?

możliwe, że nie masz takich potrzeb egzystencjalnych albo zostały one stłumione czy zastąpione jakimś substytutem, w takim jednak wypadku nie dziwie sie ze dopadła Cie dystymia, ze nie masz w sobie sił witalnych i zadne terapie ani leki na to nie działają.

a niby powinny działać, bonsai tak zachwala leki, ludzie w kosmos już latają, medycyna jest na takim poziomie ze serca transplantują, a na głupią dystymie nie masz leku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, a to jakiś bóg ma mi dać siły witalne? :shock: Serio? SERIO? Z dystymii też ma mnie wyleczyć bóg bądź wiara w niego? A może dystymię mam bo w niego nie wierzę i tak mnie pokarał zabierając przy okazji życiową energię? :D

 

a kim jesteś? czy dążysz do zrozumienia, do poznania prawdy o sobie o swoim miejscu w rzeczywistości i o samej rzeczywistości? czy moze już doznałaś takiego zrozumienia?

możliwe, że nie masz takich potrzeb egzystencjalnych albo zostały one stłumione czy zastąpione jakimś substytutem, w takim jednak wypadku nie dziwie sie ze dopadła Cie dystymia, ze nie masz w sobie sił witalnych.

A czym jest rzeczywistość? Wg tym co mnie otacza i co mi się przytrafia lub nie przytrafia. To coś, co realnie mogę ocenić, coś z czego płynie jakieś doświadczenie, które mnie kształtuje, pozwala wyciągnąć wnioski, pokazuje jak bardzo wiele zależy od nas samych. Jest to kompletne odmienne od poglądów na rzeczywistość reprezentowanych przez ludzi wierzących w cokolwiek. Nie jest ważne co zrobię ja i jak to zrobię - bo i tak będzie tak, jak będzie chciał bóg. Wierząc w coś takiego nie miałabym z pewnością tylko dystymii ale wpadłabym w szaleństwo w pełnej postaci. I zapewniam nie mam żadnych problemów egzystencjalnych, żyję i w każdej chwili mogę to zakończyć ja albo ktoś inny, przypadkiem lub celowo i z pewnością za swoje uczynki nie zostanę strącona do piekieł ani siłą umieszczona w jakimś niebie.

Poza tym, może Cię tutaj zaskoczę - czuję się bardzo świadoma własnego życia i samej siebie. Może dlatego, że wierzę (bądź nie wierzę, zależy od aktualnego stanu psychicznego) w siebie i swoje możliwości. Nie muszę w modlitwie prosić "kogoś" o "pomoc" w realizacji jakiegoś celu, zwalać winy na niego, ze mi nie pomógł bądź coś się nie udało i w ten sposób mnie pokarał, dziękować mu za to, że się udało, co najwyżej mogę sobie kupić ptysia w ramach nagrody dla siebie, że dobrze się spisałam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MalaMi1001,

jetodik, a to jakiś bóg ma mi dać siły witalne? :shock: Serio? SERIO? Z dystymii też ma mnie wyleczyć bóg bądź wiara w niego? A może dystymię mam bo w niego nie wierzę i tak mnie pokarał zabierając przy okazji życiową energię? :D

 

to Ty napisałaś a nie ja :]

 

cała reszta co opisujesz to odpustowa wersja wiary, więc nie jest adekwatna do Twojego dyskutanta...

ja w ogóle nie pytałem o wiarę tylko w samo zrozumienie, dążenie do prawdy.

rzeczywistość tak jak ją doświadczamy codziennie to tylko wycinek, nawet naukowcy przyznają np. Włodzisław Duch, że uja wiemy zarówno o sobie i świecie i to na podstawie najnowszej nauki a co dopiero na podstawie samego empiryzmu tak jak to przedstawiasz.

musze iść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, o sobie wiemy tyle ile się przetestowaliśmy (tego nauczyła mnie terapia). Z tym, że w większości ludzie ignorują prawdę o sobie dlatego wolą widzieć tą prawdę w kimś bądź czymś innym (kim lub czym jest właściwie bóg?).

O świecie wiemy tyle ile zobaczyliśmy i doświadczyliśmy przy czym co człowiek to inna wersja świata. Każdy świat widzi inaczej, inaczej go interpretuje, bo ma inne doświadczenia i inne cele. W obecnej chwili nie jesteśmy w stanie stwierdzić po co i dlaczego istniejemy, nauka nie jest w stanie tego wyjaśnić, a przypisywanie stworzenia jakiemuś bytowi jest zwyczajną drogą na skróty, uśpieniem jak dla mnie swojego sumienia na zasadzie - nie wiem, tego czego nie wiem boję się, więc przypiszę to czemuś niezwykłemu, niezbadanemu, wszechmogącemu, będzie mi łatwiej z tym żyć. Być może jeszcze jesteśmy za głupi by to wszystko zrozumieć, ludzkość stosunkowo krótko istnieje, ale czy to powód żeby iść na skróty? Mnie to nie przekonuje. Jak więc mamy poznawać świat jeśli nie empirycznie? Nie paraliżuje mnie strach z tego powodu, że nie mam pojęcia po co żyję. Życie dali mi matka z ojcem, tyle. O ile kiedyś nie miałam wpływu na swoje życie bo byłam skrajnie zależna od innych tak teraz myślę, że wszelkie ograniczenia jakie są nam stawiane to te stawiane przez nas samych, i nie ma tutaj żadnej ideologii. Ale prościej jest myśleć, że coś innego jest za to odpowiedzialne, to droga na skróty, ale jakże bardzo komfortowa i krzywdząca dla innych.

MalaMi1001,
jetodik, a to jakiś bóg ma mi dać siły witalne? :shock: Serio? SERIO? Z dystymii też ma mnie wyleczyć bóg bądź wiara w niego? A może dystymię mam bo w niego nie wierzę i tak mnie pokarał zabierając przy okazji życiową energię? :D

 

to Ty napisałaś a nie ja :]

Zrozumiałam to jakie stwierdzenie, że tylko wiara w bogów, bożków i inne byty pozwala na prowadzenie egzystencjalnych dialogów, a brak tłumaczenia sobie świata "czymś", bez słodkiej niewiedzy i tajemnicy prowadzi do chorób psychicznych. No nie, jestem innego zdania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×