Skocz do zawartości
Nerwica.com

SERTRALINA (ApoSerta, Asentra, Asertin, Miravil, Sastium, Sertagen, Sertralina Krka, Sertranorm, Seraloft, Stimuloton, Zoloft, Zotral)


shadow_no

Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

124 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy sertralina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      74
    • Nie
      30
    • Zaszkodziła
      20


Rekomendowane odpowiedzi

Dziś śmiało mogłem zagłosować pozytywnie na sertralinę. Nie czuję się na niej Dobrze, to jakiś straszny mix, ale wyciągnęła mnie z glebokiej dupy.

Niestety zrobiłem sobie przerwę, po której klasycznie poczułem się jeszcze lepiej, ale po kilku tygodniach przyszło równie klasyczne załamanie nastroju i będę do niej wracał. Wracam trzeci dzień i mecze na nowo uboki. Cóż. Taka karma. Zapisuje się jednak do zwolenników tego syfu...

 

-- 26 maja 2017, 09:29 --

 

Dziś śmiało mogłem zagłosować pozytywnie na sertralinę. Nie czuję się na niej Dobrze, to jakiś straszny mix, ale wyciągnęła mnie z glebokiej dupy.

Niestety zrobiłem sobie przerwę, po której klasycznie poczułem się jeszcze lepiej, ale po kilku tygodniach przyszło równie klasyczne załamanie nastroju i będę do niej wracał. Wracam trzeci dzień i mecze na nowo uboki. Cóż. Taka karma. Zapisuje się jednak do zwolenników tego syfu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podjąłem ryzyko spróbowania 75mg a potem 100mg sertraliny. Ciekawe czy tym razem mi się uda, zarzucę może małe dawki benzo, żeby wejść. Potrzebuję lepszego efektu antylękowego, poza tym męczy mnie straszna apatia.. zmuła, biorę doraźnie adrafinil, trochę pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, wierzcie lub nie, ale przeczytałam całe 1222 stron wątku (czego to człowiek nie robi w desperacji? :P ), więc postanowiłam skrobnąć coś na koniec od siebie.

Z zaburzeniami lękowymi, fobią społeczną i ED zmagam się praktycznie całe ponad 30 letnie życie. Nigdy nie byłam u lekarza i nie brałam żadnych leków, w myśl zasady "wezmę to na klatę, a poza tym kocham cierpieć, bo mi się należy, jestem taka beznadziejna". I tak sobie żyłam, raz było lepiej, raz gorzej. Ale zawsze jakoś zaciskałam zęby i szłam do przodu. Bo tak, trzeba, a inni mają gorzej. Szło mi naprawdę dobrze, prawie pozbyłam się lęków, a może nauczyłam się z nimi żyć i je olewać...

Na początku miesiąca jednak doznałam bardzo traumatycznego zdarzenia, po którym zawalił mi się świat. Nigdy się tak nie czułam, ale po wyjściu ze szpitala dopadł mnie totalny dół. Chciałam zapaść się w sobie. W nocy nie mogłam spać, obrazy wracały, ryczałam, przeżywałam na nowo. W dzień zamuła, brak uczuć, obwinianie siebie i otoczenia za to co się stało, bez sensu. PTSD. No to myślę sobie, niedobrze, trzeba coś z tym zrobić, bo jeszcze przydarzy się depresja, a tego mi do "szczęścia" nie trzeba. Lekarz. Diagnoza. Zapisane 3 kartki papieru, bo się tego przez życie trochę nazbierało. Wyrok: terapia, ale wcześniej Asentra 25 przez 4 dni, a potem 50, do następnej wizyty. Poinformowana o możliwości skutków ubocznych i informację w razie czego, Cloranxen na sen i doraźnie.

No i heja, było mi tak wszystko jedno i tak się bałam depresji, że postanowiłam łykać proszki skrupulatnie. Pierwsze 4 dni, na dawce 25 - lekkie pogorszenie lęków i dreszcze, ale brałam też Cloranxen więc do przeżycia. Jednak pierwsze zażycie dawki 50, wytargało moje fraki srogo. Po zażyciu o 6 rano, obudziłam się kilka godz później z pełnoobjawowym atakiem paniki i omamami wzrokowymi (moja nerwica, lubi sobie ze mną tak "pożartować"), wrzeszczę do męża - dzwoń po karetkę! Oszalałam, umrę, zawał, udar... no wiecie jak jest ;) Dzięki Bogu za benzo, pierdzielnęłam je do gardła jak tic-taci i... wdech wydech, aaaa... jednak, ty suko nerwico, wystarczyło ci proszki dać i już luzik. Nie powiem, wściekłam się. Bo kurczę, lęki miałam za sobą, cieszyłam się w miarę miłym i stabilnym życiem, a tu nagle nerwica się na mnie brzydko napiszę, zrzygała w swoim najlepszym stylu. Swego oblicza nie pokazywała baaardzo długo (najwyżej w metrze jak tłoczno było), a tu nagle takie coś. Takich lęków z atakami paniki nie miałam już kilka dobrych lat, a jako, że nienawidzę tracić kontroli i potem się wstydzę tych napadów, to było było mi bardzo źle. No wściekła byłam bardzo. Ale przynajmniej zapomniałam o traumie, bo teraz miałam nową. Z deszczu po rynnę bijacz. Przez 2 tyg, dawki 50 było bardzo źle. Serio. Nigdy nie wiedziałam w jakim nastroju sie obudzę. Wspólnym mianownikiem był jedynie LĘK. Wolnopłynący, ogólny, mocny, wykręcający kiszki. A tak nastrój od: leżę na plecach w łóżku przez 4 godz i gapię się w sufit, po siedzę w kuchni i mam ochotę walić głową o stół bo już nie mogę ze sobą wytrzymać oraz od czasu do czasu, wstaję "rano" robię pranie, odkurzam, zmywam, latam z kąta w kąt bez sensu przekładając w kółko te same rzeczy, a lęk mam przy tym taki, że serce waląc tak mocno mogłoby zasilić żyrandol z 12 żarówkami. Ogólnie kicha, lipa i masakra. Do tego senność (to śmieszne, latać jak po amfie i do tego ziewać) i zamuła, taka, że oczy się same zamykają. Spanie po 15 godz dziennie. Brak łaknienia (tu akurat moje ED się cieszy i raduje, wiem, to złe, ale cóż poradzić?) , suchość błon śluzowych. Wieczorami następowała poprawa i było to zbawienne, bo gdyby nie to, chyba bym się powiesiła na sznurówkach. Ale od rana jazda bez trzymanki od nowa.

I tak sobie wegetowałam, czytałam ten wątek, żeby nie oszaleć... Dużo mi pomógł, choć też oczywiście nakręcił, no cóż, taka psychika nerwicowca. I nagle po 2 tyg. BACH! Obudziłam się i czuje się... prawie dobrze. Tzn. prawie jak przed szpitalem. I tak już jest przez całe piękne 3 dni :) Nadal boję się zjazdu, bo wiem, że minęło mało czasu i sertra się dopiero wkręca, ale W KOŃCU dała mi znać, że potrafi robić cos innego niż tylko niszczyć mi i tak już zniszczone życie.

Inna sprawa, że to nieco żałosne, cieszyć się ze stanu sprzed leczenia i mam wrażenie, że lek tylko zagłusza to wszystko co mam w sobie i nie wiem do końca czy to takie dobre dla psychiki. Mam następną wizytę u lekarza pod koniec mc-a, to się zapytam co robimy dalej, bo szczerze mówiąc sama nie wiem. Żyję w zawieszeniu, mój świat runął, muszę go poskładać na nowo, ale ciężko to ogarnąć...

Uważam, że to co zrobiła mi sertra przez te 2 tyg, to masakra do kwadratu i kolejna trauma, ale jest już lepiej i z tego co tu czytałam może być JESZCZE, a nawet DUŻO lepiej, więc nastrajam się pozytywnie. Co mi zresztą innego zostało?

Pozdrawiam innych walczących, szczególnie tych, którzy mają ciężkie początki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heather, jeśli przeczytałaś 1222 strony tego wątku to należy Ci się jakieś solidne odznaczenie nad avatarem. No teraz to jesteś już Zoloft expert ;) Bardzo fajnie, że sertra zaczęła Ci pomagać, nie jest łatwo na początku i nie podłamuj się jak będą pojedyncze dni wracać kiedy będzie źle, nie zniechęcaj się bo i takie dni mogą przyjść mimo dobrego samopoczucia.

Ja właśnie jestem na zwiększaniu dawki, chce wyciągnąć jeszcze więcej z tego leku, bo nie powiem działa, ale mógłby działać lepiej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inna sprawa, że to nieco żałosne, cieszyć się ze stanu sprzed leczenia i mam wrażenie, że lek tylko zagłusza to wszystko co mam w sobie i nie wiem do końca czy to takie dobre dla psychiki.

Uważam, że to co zrobiła mi sertra przez te 2 tyg, to masakra do kwadratu i kolejna trauma, ale jest już lepiej i z tego co tu czytałam może być JESZCZE, a nawet DUŻO lepiej, więc nastrajam się pozytywnie. Co mi zresztą innego zostało?

Kompletnie nie rozumiem takiej retoryki. Zamiast się cieszyć, że w ogóle jest coś, co chociaż trochę nam pomaga w psychicznym cierpieniu, to zawsze muszą być jakieś ale: trucie się "chemią", nie chce brać leków do końca życia, leki są szkodliwe, spisek koncernów - nie zależy im na wyleczeniu etc.

Mi California Rocket Fuel (wenlafaksyna + mirtazapina) dał taki stan, że po tym prawie 5 letnim okresie cierpienia czuję się wręcz zdrowy. Za ten stan będę koncernom Organon i Wyeth/Pfizer wdzięczny do końca życia i za leki mógłbym płacić całą swoją pensję, żeby tylko nie przechodzić ponownie tej gehenny, którą przeżyłem.

 

Pewnie nie zdajecie sobie sprawy, że jeszcze 100 lat temu część z nas strzeliłaby sobie samobója, bo nie było praktycznie niczego, co chociaż w niewielkim stopniu łagodziłoby depresyjne/lękowe objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heather, jeśli przeczytałaś 1222 strony tego wątku to należy Ci się jakieś solidne odznaczenie nad avatarem. No teraz to jesteś już Zoloft expert ;) Bardzo fajnie, że sertra zaczęła Ci pomagać, nie jest łatwo na początku i nie podłamuj się jak będą pojedyncze dni wracać kiedy będzie źle, nie zniechęcaj się bo i takie dni mogą przyjść mimo dobrego samopoczucia.

Ja właśnie jestem na zwiększaniu dawki, chce wyciągnąć jeszcze więcej z tego leku, bo nie powiem działa, ale mógłby działać lepiej ;)

Haha no to niestety jedna z moich obsesji, jeśli się na coś sfiksuje to przeczytam cały internet na ten temat :P

Odstawiać na razie nie mam zamiaru, zresztą zdam się na lekarza, mam do niego zaufanie, zobaczymy jak prowadzi mnie dalej.

 

Kompletnie nie rozumiem takiej retoryki. Zamiast się cieszyć, że w ogóle jest coś, co chociaż trochę nam pomaga w psychicznym cierpieniu, to zawsze muszą być jakieś ale: trucie się "chemią", nie chce brać leków do końca życia, leki są szkodliwe, spisek koncernów - nie zależy im na wyleczeniu etc.

Mi California Rocket Fuel (wenlafaksyna + mirtazapina) dał taki stan, że po tym prawie 5 letnim okresie cierpienia czuję się wręcz zdrowy. Za ten stan będę koncernom Organon i Wyeth/Pfizer wdzięczny do końca życia i za leki mógłbym płacić całą swoją pensję, żeby tylko nie przechodzić ponownie tej gehenny, którą przeżyłem.

 

Pewnie nie zdajecie sobie sprawy, że jeszcze 100 lat temu część z nas strzeliłaby sobie samobója, bo nie było praktycznie niczego, co chociaż w niewielkim stopniu łagodziłoby depresyjne/lękowe objawy.

Hola, hola Panie Grabarz, tylko wyróżnijmy dwie sprawy. Ja nie podważam zupełnie zasług leczenia farmakologicznego w ciężkich stanach. Uważam, że to super, że są leki, które potrafią wyciągnąć ludzi z bagna.

Jednakowoż ja nie wzięłam sertry na nerwicę nie dającą mi funkcjonować, wręcz przeciwnie, miałam ją pod kontrolą. Wzięłam lek na PTSD, a lek przy okazji wyzwolił stłumione lęki w taki sposób, że wskoczyłam z jednego beznadziejnego stanu w drugi, jeszcze gorszy. I dlatego się wkurzyłam. Teraz po prostu wróciłam do stanu sprzed leczenia, lek nic mi na razie nie dał, oprócz 2 tyg, cierpienia. Dlatego czekam na więcej. Jestem w na tyle dobrym położeniu, że nie jestem w ciężkim stanie i mogę przestać brać lek i wrócić do życia, a nie do bagna. Taką mam przynajmniej nadzieję. Wzięłam sertrę na zasadzie, na leku przeciwdepresyjnym nie zachoruję na depresję i muszę mu tu oddać honory, bo faktycznie, nie zachorowałam :P A jak mi pomoże przy okazji na lęki i fobie to w ogóle super, ale zdaję sobie sprawę, że lek to nie pigułka szczęścia, przede wszystkim trzeba sobie rzeczy we łbie poukładać i z tym jest zazwyczaj największy problem.

 

Przy okazji mam pytanie. Czy odnotowaliście jakąś różnicę w generykach, a w suchości błon śluzowych? Mój mąż twierdzi, że Setaloft wysusza mu gardło nieznośnie, a na Zolofcie czy Asertinie jest okej. Ja biorę Asentrę i o ile gardło czy oczy przecierpię, to tam na dole już jest mniej różowo i zastanawiam się czy nie poprosić lekarza o Zoloft następnym razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bierz śmaiło Zoloft, oryginał najlepszy. Dlaczego? Bo jest oryginałem. Tak samo xanax jest najlepszym alprazolamem. Ogólnie sertalina to lipny lek, ale wielu pomaga. Skazuję Cię na cierpienie, i różne akcje a później da super stan. Śmiem wątpić. Może. Ale przy zejściu może być też tak że wróci wszystko ze zdwojoną siłą. I co wtedy? Inny antydepresant. Kółko zamknięte. Masz racje, należy to sobie poukładać w głowie. Jak najszybciej. Jak najlepiej. Żebyś była silna psychicznie. Nawet bez leku. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój mąż jest na sertrcie już kilka dobrych mc i bardzo sobie chwali, ale on nie ma stanów lękowych, bierze na coś innego i był bardzo zaskoczony moim wchodzeniem (tja), bo on z uboków to miał lekkie problemy ze snem jedynie i to gardło, a tak to rewelacja. Bierze 150 mg Zoloftu. Niby mogłabym brać jego połówkę, ale boję się, że źle odłamie i będą problemy :P Tydzień mnie nie zbawi do wizyty.

Teraz chciałabym jedynie doprowadzić się do stanu używalności i wrócić do pracy, ale pracę mam wymagającą zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym + ciężki dojazd, więc serio muszę stanąć na nogi stabilnie. Pracować na benzo w moim przypadku się nie da.

Co do brania to całkowicie zdaje na lekarza, jak stwierdzi, że mam brać to będę brała, jak stwierdzi, że mam odstawić, to odstawię. Mogę być na lekach całe życie, mogę nie być. Odstawienia też się nie boję, wezmę urlop najwyżej. Jest mi szczerze wszystko jedno. Tego co straciłam i tak już nie odzyskam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bierz śmaiło Zoloft, oryginał najlepszy. Dlaczego? Bo jest oryginałem. Tak samo xanax jest najlepszym alprazolamem.

Wałkowane po raz n-ty, ale i tak zawsze się znajdzie "ekspert od badania jakości generyków":

 

http://www.nerwica.com/post2345962.html#p2345962

 

Ogólnie sertRalina to lipny lek, ale wielu pomaga. Skazuję Cię na cierpienie, i różne akcje a później da super stan. Śmiem wątpić.

Tak się składa, że to jeden z najlepszych SSRI pod względem skuteczności, jak i potencjalnych skutków ubocznych.

Poza tym to nie wina samego leku, że tobie nie pomógł, tylko twoja, że masz depresję.

 

Może. Ale przy zejściu może być też tak że wróci wszystko ze zdwojoną siłą. I co wtedy? Inny antydepresant. Kółko zamknięte.

Skąd posiadłeś zdolność przewidywania, który lek komu pomoże?

 

Masz racje, należy to sobie poukładać w głowie. Jak najszybciej. Jak najlepiej. Żebyś była silna psychicznie. Nawet bez leku. Pozdrawiam

Gdyby każdy potrafił pokonać depresję "poukładaniem sobie w głowie", to leki byłyby niepotrzebne, ludzie nie chorowaliby przewlekle, nie byłoby nawrotów, a tak się składa, że duża część ludzi chorych korzysta z nich i umożliwia im to względnie dobre funkcjonowanie w życiu. Nie ma obowiązku brania leków, jeśli kogoś cierpienie potrafi uszlachetnić bez leków, to również ma do tego prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wałkowane po raz n-ty, ale i tak zawsze się znajdzie "ekspert od badania jakości generyków":

Kurdę, ja to wszystko czaję, ale skąd w takim razie takie różnice w indywidualnym odczuciu podczas brania poszczególnych generyków?

Mój mąż jest żywym przykładem, skończył mu się Zoloft, miał jeszcze Setaloft, pobrał z tydzień i mówi, że znowu go gardło boli. Wrócił do Zoloftu i jak ręką odjął. A i pamiętam jak się wcześniej męczył na innych genetykach z tym gardłem, już sobie wkręcał jakieś choroby krtani, a wystarczyło zmienić genertyk. I dla uściślenia, mąż nie ma odpałów hipochondrycznych itp.

Tutaj na wątku (a, że przeczytałam cały hehe), też wiele osób pisało, że czują różnicę w stosowaniu leku od różnych firm.

Skoro wina nie leży w samej sertrcie to musi leżeć w wypełniaczach, innej opcji nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj na wątku (a, że przeczytałam cały hehe), też wiele osób pisało, że czują różnicę w stosowaniu leku od różnych firm.

Skoro wina nie leży w samej sertrcie to musi leżeć w wypełniaczach, innej opcji nie ma.

Podaj mu generyk i powiedz, że to Zoloft. Gwarantuje, że jeśli się nie dowie o tym, to gardło nie będzie go bolało po generyku.

Typowy efekt sugestii (nocebo).

 

Weź poprawkę na to, że znaczna część forumowiczów to hipochondrycy, najpierw czytają ulotki, a później objawy wszystkie objawy dopasowują do leku.

Ja zawsze używam najtańszych generyków i nigdy nie odczułem różnicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj na wątku (a, że przeczytałam cały hehe), też wiele osób pisało, że czują różnicę w stosowaniu leku od różnych firm.

Skoro wina nie leży w samej sertrcie to musi leżeć w wypełniaczach, innej opcji nie ma.

Podaj mu generyk i powiedz, że to Zoloft. Gwarantuje, że jeśli się nie dowie o tym, to gardło nie będzie go bolało po generyku.

Typowy efekt sugestii (nocebo).

 

Weź poprawkę na to, że znaczna część forumowiczów to hipochondrycy, najpierw czytają ulotki, a później objawy wszystkie objawy dopasowują do leku.

Ja zawsze używam najtańszych generyków i nigdy nie odczułem różnicy.

Tylko weź poprawkę, że mój mąż to nie hipochondryk, on bierze ten lek z innych powodów, ulotek nie czyta :P Moje przeciwieństwo haha ;)

No cóż, spierać się nie ma sensu na zasadzie moja racja jest mojśniejsza ;) jak zmienię na Zoloft to dam znać czy mi coś pomogło czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się składa, że to jeden z najlepszych SSRI pod względem skuteczności, jak i potencjalnych skutków ubocznych.

Poza tym to nie wina samego leku, że tobie nie pomógł, tylko twoja, że masz depresję.

 

I vice versa to Twoja wina, że masz depresję i mnie poprawiasz. Ale za to wina leku, że Ci pomaga. A ja depresji nie mam. SertRalina mi nie pomogła bo mam zaburzenia osobowości. Kupujesz tańsze generyki? Kupuj, nikt Ci nie broni. Ale nie wciskaj kitu innym. Oszczędź już nam wałkowania czegoś co dla innych jest oczywiste. To Twoja wina, że nie czujesz różnicy. Jeden z najlepszych SSRI? Według Twojego wklejenia badań? Statystycznie? A może według tego, że masz potwierdzenie na samym sobie? Wkładam między bajki. Pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz po prostu wróciłam do stanu sprzed leczenia, lek nic mi na razie nie dał, oprócz 2 tyg, cierpienia. Dlatego czekam na więcej.

 

Ja pamiętam jak kiedyś go brałem to zaczynał u mnie działać po 1,5 miesiąca, z dnia na dzień, nagle wszystko się zmieniało.

Pamiętam jak zaczynałem brać sertralinę 11 lat temu to zadziała u mnie perfekcyjnie, wręcz książkowo i na depresję, na nerwicę i co najważniejsze dla mnie na kontakty z ludźmi.

Potem następne 2 podejścia też były bardzo dobre, właściwie wiedziałem że jak do niej wrócę i przeczekam skutki uboczne to będzie dobrze i tak było.

Niestety za 4 i 5 razem już nie zadziałała tak jak kiedyś i więcej nie próbowałem. W trakcie pojawiły się spore problemy ze snem i to też może było przyczyną niepowodzenia.

A szkoda, bo lek godny polecenia i okres życia w tym czasie wspominam bardzo fajnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Jestem nowa, ale czytam ten watek od jakiegos czasu.

 

W wyniku dlugiej wirusowej choroby (mononukleoza), ktora uwiazala mnie w domu przez ostatnie 2 miesiace (zespòł przewlekłego zmęczenia) i sporej dawki mega stresu przed nia, rozwinela sie u mnie depresja i lęki. Mialam nadzieje, ze przejdzie. Nie przeszlo. Dostalam sertraline. I tak od tygodnia staram sie przelamac i ja wziac... ale ciezko jest. Nigdy nie bralam antydepresantow i sie boje. Ale tez wiem, ze to jak sie teraz czuje mnie wykonczy. Mam mala corke i chce wyzdrowiec. Takze jutro pierwsza dawka 25mg i zobaczymy. Trzymajcie kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymamy :) I niestety z tymi lekami jest tak, że aby było lepiej, najpierw musi (może?) być gorzej przez około 2-3 tyg. Najważniejsze to nie przerywać leczenia, mimo, że serio, bardzo często ma się ochotę wywalić te proszki za okno :P W razie gorszego samopoczucia, nie bój się i bierz benzo doraźnie, po to jest. Jak poczujesz się lepiej już nie będzie ci potrzebne :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I vice versa to Twoja wina, że masz depresję...

Owszem, moja i moich rodziców.

 

Ale za to wina leku, że Ci pomaga.

Jak najbardziej.

 

A ja depresji nie mam. SertRalina mi nie pomogła bo mam zaburzenia osobowości.

W takim razie trudno więc oczekiwać, żeby SSRI pomogły.

 

Kupujesz tańsze generyki? Kupuj, nikt Ci nie broni.

Tak, to mój świadomy wybór i nie czuję żadnej różnicy.

 

Ale nie wciskaj kitu innym. Oszczędź już nam wałkowania czegoś co dla innych jest oczywiste.

Obserwuję twoją "aktywność" na forum i z całą stanowczością stwierdzam, że jesteś tutaj obecnie największym pisarzem bajek, choć sam pewnie uważasz się za bardzo obeznanego w temacie. Problem polega na tym, że twoich bajek nie jesteś w stanie poprzeć żadnym wiarygodnym źródłem, co już kilkukrotnie ci udowodniłem. Oczywiście możesz pisać tutaj to, co chcesz, ale wymyślając nowe teorie i dyskutując z faktami robisz z siebie intelektualnego indolenta.

 

To Twoja wina, że nie czujesz różnicy.

Nie, to nie moja wina, to wina tego, że:

 

http://www.nerwica.com/post2345962.html#p2345962

 

Jeden z najlepszych SSRI? Według Twojego wklejenia badań? Statystycznie?

No trudno, żeby był najlepszy an przykładzie twojej zaburzonej osobowości...

 

A może według tego, że masz potwierdzenie na samym sobie? Wkładam między bajki. Pozdro

Pisząc o lekach na forum zazwyczaj piszę o nich w odniesieniu do pewnej kohorty (określonej w badaniach), a nie tylko samego siebie. Jeśli piszę o lekach subiektywnie to zawsze to zaznaczam i nie ekstrapoluje własnej reakcji na lek na wszystkich forumowiczów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i jestem intelektualnym indolentem tutaj w świecie internetu. Dobrze, że chociaż w rzeczywistości mi nikt tego nie mówi i odnoszą się do moich rad bardzo pozytywnie. Niekiedy sami psychiatrzy/lekarze są mniej wyuczeniu niż ja sam. Ale to o niczym nie świadczy. Radzę sobie. Żyję po swojemu. I jest mi dobrze.

A co do działania leków oryginałów/generyków. Skoro tak ufasz producentom to dobrze że nie kupujesz jeszcze w internecie dopalaczy. Tam to dopiero jest wybór substancji. I takie i takie, wszelaki. Mógłbyś zrobić badanie na temat czystości materiału. Myślisz że Polskie Państwo tak to wszystko pięknie pilnuję i reguluję? Ha oni mają problem ze sobą a co dopiero z takimi rzeczami jak określenie substancji jako psychoaktywna. Od 2009 roku do czasów dzisiejszych jakoś nikt nie umie tego wszystkiego ogarnąć. Dziwne. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i jestem intelektualnym indolentem tutaj w świecie internetu. Dobrze, że chociaż w rzeczywistości mi nikt tego nie mówi i odnoszą się do moich rad bardzo pozytywnie.

Jeśli twoje rady życiowe mają taką samą wartość merytoryczną jak te farmakologiczne, to nie zazdroszczę twoim słuchaczom :P

 

Niekiedy sami psychiatrzy/lekarze są mniej wyuczeniu niż ja sam.

Poczucia humoru ci nie brak, z wiedzą jest już gorzej :P

 

Ale to o niczym nie świadczy.

Przeceniasz się.

 

A co do działania leków oryginałów/generyków. Skoro tak ufasz producentom to dobrze że nie kupujesz jeszcze w internecie dopalaczy. Tam to dopiero jest wybór substancji. I takie i takie, wszelaki. Mógłbyś zrobić badanie na temat czystości materiału. Myślisz że Polskie Państwo tak to wszystko pięknie pilnuję i reguluję?

Porównywanie dopalaczy z generykami świadczy o tym jak orientujesz się w temacie tych pierwszych :roll:

 

Dyskusję zakańczam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Orientuję się lepiej niż Ci się wydaję. Szczególnie tych drugich. Producenci daleko wyprzedzają przepisy. Ale to widać na przełomie lat. Dziękuję, że zakańczasz. Bo do niczego nie prowadzi. Chociaż tyle, że inni będą mogli zauważyć podzielone opinię.

Pisząc o lekach na forum zazwyczaj piszę o nich w odniesieniu do pewnej kohorty (określonej w badaniach), a nie tylko samego siebie. Jeśli piszę o lekach subiektywnie to zawsze to zaznaczam i nie ekstrapoluje własnej reakcji na lek na wszystkich forumowiczów.

A ja reprezentuję siebie.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja depresji nie mam. SertRalina mi nie pomogła bo mam zaburzenia osobowości.

W takim razie trudno więc oczekiwać, żeby SSRI pomogły.

Jeśli SSRI nie pomagają na zaburzenia, to co pomaga? (które leki zwykle przepisywane są na stany depresyjne w zaburzeniach? pytam z ciekawości).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymamy :) I niestety z tymi lekami jest tak, że aby było lepiej, najpierw musi (może?) być gorzej przez około 2-3 tyg. Najważniejsze to nie przerywać leczenia, mimo, że serio, bardzo często ma się ochotę wywalić te proszki za okno :P W razie gorszego samopoczucia, nie bój się i bierz benzo doraźnie, po to jest. Jak poczujesz się lepiej już nie będzie ci potrzebne :)

 

 

Dziekuje. Mam juz tego wszystkiego dosc. Teraz jeszcze przypetalo mi sie jakies paskudne zapalenie ucha i wezlow chlonnych, ide jutro do latyngologa i teraz dodatkowh problem-mam nadzieje, ze przepisze mi jakis lek i ze bede mogla go brac z sertralina. Na zie wstrzymalam sie z antydepresantem, zeby nie zaciemniav obrazu sytuacji. Musze wreszcie te cholerna infekcje wybic, bo inaczej nie bede wiedziec co od niej, a co od lekow.

 

Dzieki raz jeszcze. Ciezko mi teraz. Tak jak wszystkim pewnie.

 

Czy zdarza sie Wam, ze macie jeden, dwa dni calkiem fajne, a potem znowu kilka bardzo zlych? I tak w kratke?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×