Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!

Ja po raz kolejny próbuję odstawić lek. I jak co roku gdy zaczyna się jesień zaczynają się moje lęki i niepokoje. I chociaż znam ten schemat już na pamięć to ciągle łapię się na te nerwicowe sztuczki.

Budzę się rano i wszystko jest OK. Zero bólu, kołatań, lęku itp. Ale wystarczy chwila, przebłysk, że pewnie za chwilę serducho znów zacznie walić, świat wirować, głowa będzie odrętwiała i zaczyna się od nowa.

Macie jakieś sposoby żeby o tym nie myśleć?

Próbuję sobie tłumaczyć na różne sposoby, że to psychika, że fizycznie jestem zdrowa, że przerabiałam to uczucie już setki razy i za każdym razem okazywało się że przeżyłam, że przeszło. Aktualnie mam mega wkręt na wylew, udar.

Zgrałam sobie ostatnio z chomikuj trening autogenny Schultza i próbuję ćwiczyć rozluźnianie.

Jestem już bardzo zmęczona tym ciągłym napięciem i strachem :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej nocnafuria89, co u ciebie słychać? mam taki sam problem jak ty, normalnie jakbym czytała o sobie... pisałam do ciebie juz na PW ale chyba tu już nie zaglądasz? :(

Jestem ciekawa jak się ta sytuacja u ciebie potoczyła i przede wszystkim jak się czujesz. Czy to faktycznie był tętniak, wykluczyłeś go już?

 

-- 14 wrz 2014, 14:41 --

 

@JKB - spoko, taki jego urok... Pewnie dla tego, że ma to od urodzenia po prostu :/ a kolega co zakładał wątek mówi, że nie.

Dla czego się tak uwzięłam, bo jak już pisałam wcześniej, mam te same objawy, z tym, że ja mam wrażenie ciągłej obecności czegoś w tym oku (u mnie źrenica jest większa po prawej stronie), głowa też boli mnie po prawej, właściwie to tak kurczy i drapie, głównie gdzieś z pogranicza ciemienia i skroni. W uchu coś strzela, jak się kładę w nocy spać i jest w nocy cicho, to słyszę szumy i piski w tych uszach. Węzeł chłonny też mam powiększony po tej prawej stronie, moja doktor twierdzi, że "to tak może być". Z sercem nigdy problemów nie miałam, a teraz napady tachykardii i raczej tętno nigdy nie spada poniżej 80ciu. Do tego chrupie i strzela mi w szyi...

Miałam robiony rezonans bez kontrastu rok temu. Badanie dna oka. Oba te badania wyszły dobrze. Nie mogę iść na TK bo ze względu na tarczycę nie mogę przyjmować jodu, a tomo bez kontrastu to... no właśnie...

 

Z tego co wiem to kolega zrezygnował z poszukiwania przyczyny tego wszystkiego, ale ja nie. Ja jestem uparta i kurde, dowiem się co jest nie tak bo chce normalnie żyć! Tak jak kiedyś zanim te dziwne rzeczy zaczęły się dziać. A nie w wiecznym strachu, ze zaraz coś pęknie mi w głowie.

 

Nerwica, nerwica, wszyscy z ta nerwicą... Mi też wmawiali nerwice przez rok, póki się nie okazało, ze mam zaburzenia hormonalne, prawdopodobnie mogę być bezpłodna i te dziwne lęki to z tego :/ teraz wszystkim jest głupio i nawet już nie pisną o nerwicy. A ja się już nawet dałam namówić na psychiatre! Dobrze, że jak mi przepisała tabletki to pierwsze co zrobiłam, to je wywaliłam do kosza...

 

Takie jest moje zdanie na ten temat. Może jak podrążye bardziej i coś wyjaśnię, to i przynajmniej nocnafuria89 będzie też wiedział gdzie ew. poszukać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wiec test na Helicobacter miałem robiony , kupowałem specjalny test ;)wyniki krwi tez, tarczyce oraz testy na cukrzyce :) jestem czlowiekiem który nie lubi zagadek i mimo wszystko chce znac odpowiedz ;D tak wiec te badania które moglem wykonac wykonałem , ponieważ dodatkowo chce przytyć a nie moge to badania w tym kierunku tez chcialem zrobic :) No nic idzie zima, będzie mniej slonca , zrobi sie szaro, ciekaw jestem czy jakieś lęki oraz objawy nerwicy sie nasilą , mam nadzieje ze nie, jestem realistą oraz czlowiekiem ktory stara sie wszystko ogarnąc rozumkiem, tak wiec wszystko mam nadzieje uda mi sie skontrolowac :) no i milo zobaczyc kogos kto ma lub miał podobnie :) ja to iż nie mozna zycia opierac na kims a na sobie zrozumiałem niedawno, gdy wszyscy bliscy zawiedli me zaufanie oraz rozpadł sie pewien wazny dla mnie zwiazek po latach gdzie wlozyłem wiele dobrych emocji oraz uczuc. Po takich doswiadczeniach juz nie usmiecham sie tak czesto, juz nie daje tylko szczescia i dobrego wokolo jak dawniej ale zrozumialem iż ludzie zawodzą i bedą zawodzic, nie są tak dobrzy jak ich zawsze postrzegalem i ze trzeba zyc wlasnie dla siebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam nerwice lekowa bo gdy mialem kiedys jakies niemile sytuacje z ludzmi ktorych znam, kiedys byli moimi kumplami znajomymi a dzis boje sie z nimi spotkac, dlatego boje sie wyjsc z mieszkania zeby ich nie spotkac, albo jak stoi na chodniku grupka jakis chlopakow to glowa w dol i przechodze obok jak ciota albo przechodze na druga strone ulicy, zreszta z kazdym z ktorym sie mijam to spuszczam glowe w dol... mam niska samoocene czuje sie nie ladny mam wrazenie ze ludzie sie na mnie patrza jak na glupka, nerwie natrectw to mam tez jak w kuchni sa nie dosuniete szuflady to musze przerwac jedzenie czasem i dosunac zeby byly rowniutko, moje rzeczy w piwnicy ukladam od najmniejszej do najwiekszej, czyszcze chociaz sa czyste... ehhh brak mi slow na siebie samego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

 

Pierwszy raz pisze tu na forum, zreszta na jakim kolwiek forum, zazwyczaj tylko czytam wpisy i komentarze ale sama jeszcze nigdy nic nie napisalam. Bardzo chcialabym wyrzucic z siebie to co mnie boli ale nie mam nikogo z kim moglabym szczerze porozmawiac a na forum tez nie potrafie poniewaz nie potrafie ubrac w slowa tego co chce powiedziec... Mam nadzieje ze ktos to przeczyta i mi doradzi jak sobie z tym wszystkim poradzic...

 

Tak wiec, za miesiac skoncze 20 lat. Z nerwica lekowa mecze sie juz 10 lat (z przerwiami poniewaz byly okresy kiedy czulam sie dobrze i calkiem zapominalam o tym cholerstwie). Pierwszy atak mialam ok. 10 lat temu i niedlugo po tym przeprowadzilam sie z rodzicami do Anglii. Nerwice i te ataki mam po moim tacie poniewaz u niego w rodzinie bardzo duzo osob to mialo, moj tata tez to mial i w mniejszym stopniu moj brat. Moj tata mnie rozumial i staral mi sie pomoc ale moja mama wogole tego nie rozumiala i tylko mnie wyzywala od psychicznych i pogarszala moj stan. Na poczatku przez rok nie wychodzilam z domu bo sie balam jak tylko wyszlam na zewnatrz zle sie czulam i mialam uczucie jakbym miala umrzec. Siedzialam w domu i zajadalam ten stres to wszystko i przytylam, w wieku 11-12 lat wazylam 80 kg :/ Na szczescie udalo mi sie schudnac 20kg kiedy moj stan sie juz poprawil i poszlam do szkoly...

 

Mijaly lata a ja zapomnialam calkiem o tej ''chorobie?''. Teraz wszystko sie zmienilo, wszystkiego sie boje doslownie wszystkiego, ciagle tylko mysle co mam zrobic bo nie mam pomyslu co mam ze soba zrobic. Do szkoly juz nie chodze bo powinnam isc juz na studia ale teraz nie poszlam bo sie boje! Boje sie isc na studia a pozatym nawet nie wiem na jaki kierunek mialabym isc. Ja nie mam zadnych zainteresowan nie wiem kim chce byc w przyszlosci. Mam strasznie niska samoocene, wedlug mnie ja do niczego sie nie nadaje i ja nic nie potrafie wiec nie wiem co mialabym robic. Powinnam isc do pracy ale nie potrafie jej znalesc i sie BOJE! Tak boje sie isc do pracy boje sie ze w pracy dostane atak, ze zemdleje itd. Na tle nerwowym ciagle chce mi sie siku, np w szkole szlam do toalety przed lekcja i za 10min znowu mi sie chcialo tak jakbym caly dzien nie sikala, bo mialam ta mysl ze jest lekcja ze musze siedziec i nie moge wyjsc :( Oststanio tez ciagle zle sie czuje , nie moge zasnac, moje ataki nasilaja sie wieczorem, nie moge wyjsc na miasto bo jak wyjde to zaraz mi dziwnie w glowie, kreci mi sie i chce isc do domu i sie schowac przed ludzmi.. Tak boje sie tez ludzi nie ummiem z nimi rozmawiac a juz tym bardziej z moimi rowiesnikami.. Ludzie w moim wieku chodza na imprezy , ida na studia planuja przyszlosc a ja? Nigdy nie bylam na imprezie bo sie boje, nigdy sie nie upilam bo jak tylko czuje ze alkohol mnie bierze to zaczynam panikowac i przestaje pic, nie mam ani jednej kolezanki , doslownie nie mam nikogo. Moja rodzina nawet nie wie jak ja sie czuje bo nikogo to nie interesuje nie mam komu o tym powiedziec. Moi rodzice sa beznadziejni mysla tylko o sobie, ojcu cos padlo na mozg, ogolnie to on jest chory psychincznie tylko on tego nie widzi:/ Od 3 lat mam chlopaka z ktorym nie jestem szczesliwa chce z nim zerwac ale nie moge bo on mnie tak kocha ze powiedzial ze mnie nigdy nie zostawi i jak chce z nim zerwac to on nie cche odejsc, on placze itp. Wiec chyba bede musiala sie z nim meczyc cale zycie. Meczyc z nim, z moimi atakami i wiecznym strachem przed wszystkim.. Chcialabym isc na studia, isc do pracy naprawde bardzo bym chciala ale ten strach mnie zatrzymuje :(

 

Na dodatek jak tylko mnie cos zaboli czy zakluje to ja juz mysle ze mam powazna chorobe i niedlugo umre.. Ja sie strasznie mecze nie mam z kim porozmawiac, kazdy z rodziny pyta kiedy studia idz do pracy a nikt nie rozumie jak ja sie strasznie boje.. Boje sie zycia ja nie potrafie sobie poradzic z zyciem ono mnie przerasta.. Musze cos robic bo nie ma pieniedzy a kazdy tylko sie dziwi czemu ja siedze i nic nie robie a ja naprawde bardzobym chciala ale ja sie boje, boje sie ludzi, boje sie ze bede sie zle czula, ze bedzie mi sie chcialo w pracy ciagle siku a nie bede mogla isc do toalety...

 

Mam 20 lat a czuje sie jak stara, brzydka, bezuzyteczna baba.. Jestem zmeczona juz zyciem, ciagle placze,w myslach krzycze pomocy niech ktos mi pomoze ale nikt tego nie widzi i nie slyszy.. Jak ide do siostry czy brata to sie usmiecham zachowuje normalnie a w srodku chce mi sie plakac, Nie chce mi sie zyc :(

 

Prosze niech ktos mi pomoze. Przez nerwice nie potrafie normalnie funkcjonowac, boje sie co ze mna bedzie co ja mam zrobic :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odczuwasz silną presję, pewnie dlatego nasiliły się objawy nerwicowe. Dopóki nie poukładasz swoich spraw, nie zakończysz związku, nie podejmiesz jakiejkolwiek aktywności ..w kierunku podjęcia pracy, zdecydowania się na szkołę, napięcie raczej nie odejdzie.

Pewnie Twoi bliscy regularnie podsycają emocje ..matka wyzywająca dziecko od psychicznych.. moim zdaniem nie powinnaś pozwalać na mówienie do siebie w taki sposób. Do ojca też ma taki stosunek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Na dodatek jak tylko mnie cos zaboli czy zakluje to ja juz mysle ze mam powazna chorobe i niedlugo umre..

Wieszco myślę że tak to ma na tym forum bardzo wiele osób. Ja już przypisywałam sobie tyle chorob i tyle razy yslalam ze umieram ze szok teraz wmawiam sobie kolejne...;( Tego nie umie sie pozbyć. Tak samo jak ty jestem osobą młodą powinnam cieszyć sę zyciem i nie myslec o chorobach, ale nietety ciagle ie zadreczam...

 

Może postaraj się wybrać do jakiegoś psychiatry ktory przepisaby Ci jakies dobre leki na pewno byloby Ci lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odczuwasz silną presję, pewnie dlatego nasiliły się objawy nerwicowe. Dopóki nie poukładasz swoich spraw, nie zakończysz związku, nie podejmiesz jakiejkolwiek aktywności ..w kierunku podjęcia pracy, zdecydowania się na szkołę, napięcie raczej nie odejdzie.

Pewnie Twoi bliscy regularnie podsycają emocje ..matka wyzywająca dziecko od psychicznych.. moim zdaniem nie powinnaś pozwalać na mówienie do siebie w taki sposób. Do ojca też ma taki stosunek?

 

 

Chcialabym zakonczyc ten zwiazek ale z drugiej strony on jest jedyna osoba ktora mnie rozumie, ktora wie o moich lekach i on to rozumie. Ja sama nie wiem co chce chce zeby w koncu bylo dobrze ale nie wiem jak mam to zrobic.

A matka nigdy nic nie rozumiala, ojciec tez jest beznadziejny zachowuje sie gorzej jak dziecko...

Ale masz racje, bo naprawe odczuwam presje ze powinnam cos robic a nie potrafie i zadreczam sie tylko myslami :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Decyzja o zakończeniu związku to bardzo trudna sprawa. Musisz być pewna na tysiąc procent, że chcesz to zrobić, bo potem nie ma najczęściej powrotu. Spróbuj się uspokoić i na zimno wszystko przemyśleć. Odpowiedz sobie, czy go kochasz, czy widzisz przyszłość z nim, czy chcesz być z kimś innym, czy znajdziesz osobę, która zrozumie Ciebie i Twoje problemy.

 

Z drugiej jednak strony, jeśli jesteś pewna, że już go nie kochasz (to nie jest tożsame z tym, że nie chcesz z nim być) - powiem wprost - zakończ to i nie ciągnij tej szopki, bo załamiesz chłopaka.

 

Życzę powodzenia :) Jeśli nie radzisz sobie sama, zgłoś się do psychiatry, odwiedź psychoterapeutę i zacznij panować nad swoim życiem. Pamiętaj, że to życie jest Twoje i nie możesz pozwolić chorobie zawładnąć nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 21 lat i od ok. roku mam zdiagnozowaną nerwicę lękową i natręctw. Wiosną czułem się strasznie źle, bałem się jeździć autobusem, miałem trudności na studiach,pojawiała się apatia, miałem ataki paniki, czasem bez powodu, czasem z powodu silnego stresu. Wiele to mnie kosztowało, większość przedmiotów udało mi się zaliczyć, jednak nie wszystko. Mój stan jednak niedawno nieco poprawił się. Prawdopodobnie jednak będę musiał powtarzać semestr letni, we wtorek idę do dziekana, by dokładnie wszystkiego się dowiedzieć na 100 %, co mam robić itd. Bardzo chcę studiować, więc ew. chciałbym poprawić semestr i za rok dalej chodzić normalnie z młodszym rocznikiem. Bardzo obawiam się rodziny, boję się, że rodzice nic nie zrozumieją (wiedzą, że mam nerwicę, że chodzę do lekarza), że tata mnie wyklnie, nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Boję się, że stracę moją rodzinę, te myśli nie dają mi spokoju. Nie wiem jak zareagują gdy dowiedzą się, że będę musiał powtarzać jeszcze raz semestr. Mam taki mętlik w głowie, od dwóch dni siedzę tylko w domu, boję się, że moje życie legło w gruzach. Wszyscy tak liczą na mnie, myślą, że wszystko jest w porządku, boję się, że strasznie ich zawiodę. Od dwóch dni non stop takie myśli. Czy komuś nerwica też aż tak dała w kość ? boję się, że jestem jedyny. proszę o pomoc !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bałem się jeździć autobusem

Odczuwam wielki dyskomfort tylko wtedy gdy siedzę w autobusie zwrócony twarzą do innych osób. Wtedy wykrzywia mi twarzy, łzawią mi oczy, ciało drży, zmysły mam bardzo wyostrzone, nie wiem co robić ze wzrokiem i zaczynam cały się wiercić. Wtedy wszyscy zaczynają się na mnie dziwnie gapić. Nienawidzę tego, wychodzę na jakiegoś poje*ańca. W takich chwilach najczęściej wysiadam z autobusu i idę na piechotę. Dodam, że nie zawsze tak jest, zależy jakie osoby siedzą naprzeciwko mnie.

 

pojawiała się apatia

Całe życie mam apatię.

 

Mój stan jednak niedawno nieco poprawił się.

U mnie odwrotnie. Bardzo dawno nie byłem w żadnym sklepie i ostatnio zdarzyła się taka możliwość. Stojąc przy kasie, mając za sobą długą kolejkę, a naprzeciwko siebie bezczelnie gapiącego się w oczy ochroniarza myślałem, że dostanę tam jakiegoś ataku padaczki. Tak się spiąłem, tak zesztywniałem, że ledwo doszedłem do kasy i zapłaciłem. Byłem jak manekin.

 

Mam taki mętlik w głowie, od dwóch dni siedzę tylko w domu, boję się, że moje życie legło w gruzach.

Ja siedzę już od dwóch lat, a moje życie zawsze było gruzowiskiem.

 

Wszyscy tak liczą na mnie, myślą, że wszystko jest w porządku, boję się, że strasznie ich zawiodę.

Wszyscy już dawno pogrzebali mnie żywcem. Uznali, że zdziczałem i zgłupiałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hipochondryczka777, tak korzystam, chociaż teraz były wakacje, to mnie nie było dość długi czas. Brałem Fevarin i to było ok, natręctwa w dużej mierze ustały, nie mówię, że całkowicie, ale było tego mniej i na pewno nie tak męczące jak rok temu. Natomiast Paxtin - niby czułem poprawę, ale teraz znowu to samo.

 

 

Moonoso, najgorsze jest dla mnie to, że niby rodzina rozumie, ale jak przyjdzie co do czego to się dziwią. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystko co dzieje się w naszym życiu, od razu jest tylko z powodu nerwicy, jednak niektórym wydaje się, że to takie o, chodzi się do lekarza a jak jakiś problem to i tak zdziwienie. Dziś już wychodzę z domu, urodziny wujka, więc dawno go nie widziałem i wypada tam być. To może spróbuj wychodzić jednak częściej z domu np. do dalszej rodziny, kogoś znajomego. Myślę, to jednak ważne i napewno masz z kimś jakiś lepszy kontakt. Byle do wtorku !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę, że nie wszystko co dzieje się w naszym życiu, od razu jest tylko z powodu nerwicy

W moim wszystko.

 

Dziś już wychodzę z domu, urodziny wujka, więc dawno go nie widziałem i wypada tam być.

Na jakieś urodziny to sam bym poszedł bo można się napić przed, w trakcie i po. Wtedy jako tako jestem w stanie się rozluźnić.

 

To może spróbuj wychodzić jednak częściej z domu np. do dalszej rodziny, kogoś znajomego. Myślę, to jednak ważne i napewno masz z kimś jakiś lepszy kontakt.

Dalszej rodziny nie mam, nie utrzymujemy kontaktów od wieluuu lat, nawet ich nie znam, są dla mnie jak obcy ludzie. Znajomych też już nie mam, pozrywałem wszystkie ostatnie kontakty bo mi nie odpowiadały. Najlepszy kontakt mam ze swoim psem, porozumiewamy się instynktownie. On mruknie - ja odmruczę, on nasłuchuje - ja też zaczynam, on da sygnał - ja uważam, wytężam zmysły, ja dam sygnał - on uważa, wytęża zmysły itd. Działamy na innym poziomie, nie werbalnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam pewien problem, w którym mam nadzieję mi pomożecie. Od paru dni mieszkam w innym mieście- zacząłem studia. Jednak wcześniej nigdy nigdzie nie wyjeżdżałem na dłużej- zawsze w domu z rodzicami, z którymi mam wspaniały kontakt. Jednak od dnia przyjazdu czuję się tutaj źle. Na szczęście mieszkam z dobrym kolegą w mieszkaniu, którego znam już sporo lat. Często myślę o domu, o rodzicach. Czuję się przygnębiony, czasem nawet powstrzymuję płacz. Od tego wszystkiego chyba chwyta mnie nerwica żołądkowa. Nie mogę nic zjeść, czuję się pełny. Wczoraj zjadłem całe 100g ryżu i nadal jestem najedzony. Do tego mam biegunkę, wzdęcia i wczoraj aż miałem ochotę wymiotować, w pewnym momencie było mi słabo. Pewnie stwierdzicie, że ze mnie mięczak i mam się wziąć w garść. Ale zupełnie nie wiem jak sobie z tym poradzić. Najchętniej wróciłbym do domu, do którego na szczęście nie mam daleko (~70-80km). Więc mogę i będę wracać co tydzień na weekend, a właściwie również piątek prawdopodobnie. Szczególnie dobiło mnie to właśnie w weekend, który najczęściej spędzałem z rodzicami, sporadycznie wychodząc gdzieś z kumplami. Jak sobie z tym poradzić? Może polecicie jakieś leki? Pozdrawiam i liczę na pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hbmango, rozumiem Cie. Rok temu zaczyanałam studia i miałam bardzo podobnie. Nie mam tak dobrego kontaktu z rodzicami, a i tak polowę września przepłakałam, ze muszę tam iść. Strach przed czymś nowym jest zupełnie zrozumiany, a tutaj wszystko jest nowe: miasto, uczelnia, ludzie. Tego ostatniego bałam się najbardziej, na szczęście okazali się w porządku. Nie da się przewidzieć, jak będzie u Ciebie, ale jestem pewna, że poznasz przynajmniej kilkoro ludzi godnych uwagi. Do życia w mieście da się przyzwyczaić (sama mieszkam w miejscowosci, gdzie jest z 900 osób, wiec miasto to była duża zmiana). Nie ma złotego środka, nie da się przewidzieć jak będzie. Dobrze, że w mieszkaniu masz dobrego kolegę. Pozwól sprawom toczyć się naturalnym rytmem. Trzymam kciuka :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie w ogóle się nie przejmowałem przed studiami. Ale jak przyjechałem do nowego mieszkania to coś pękło. Mam paru znajomych na uczelni, na jednym kierunku ze mną więc ludzi się nie boję. Jak już to może trochę, że nie poradzę sobie z poziomem nauczania. Bardziej chodzi o tęsknotę za starym domem, rodzicami itp. Zmieniam sobie zajęcia, żeby mieć piątek całkowicie wolny i będę mógł spędzić czas od czwartku wieczorem do poniedziałku rano w domu. Pomagają rozmowy na skypie. Codziennie rozmawiamy, wczoraj nawet 40 minut i to sporo pomaga. Jednak jak wstaję rano to często nawraca to dziwne uczucie. Gula w gardle, mam wrażenie, że za chwilę się rozkleję. Może jak zaczną się zajęcia to czymś zajmę myśli. Do tego bóle brzucha, jestem prawie pewny, że to na tle nerwowym. Wczoraj przynajmniej coś zjadłem, 2 posiłki i było lepiej. Są momenty kiedy jestem bardzo szczęśliwy przez kompletne pierdoły. Ale po jakimś czasie wraca przygnębienie. Do tego biegunka dzisiaj rano :/ ogólnie budząc się rano czułem niepokój. Może z przyzwyczajenia. Pisanie o tym na forum też troszkę pomaga uporządkować myśli, więc może czasem coś tu napiszę. Jak ktoś ma coś ciekawego do powiedzenia to zachęcam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hbmango, zaczną się zajęcia to czas będzie leciał tak, że nie obejrzysz się, a już będzie czwartek, choć może nie na poczatku. Jakby nie patrzeć to tylko pół tygodnia. Sama żyłam odliczając tylko dni do piątku, wtedy był konkretny powód, ale to się zmieniło. Jeśli pisanie tu pomaga - pisz, rozmawiaj z rodzicami a poradzisz sobie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hbmango, to zupełnie normalne;) Ja też czułam się bardzo nieswojo. Co dziwne, bardziej nieswojo czułam sie idac na 2gi rok, niz na 1szy:D Pierwsze dni w nowym mieszkaniu, z nowymi, bardzo imprezowymi ludźmi, były dla mnie trudnym przeżyciem.

Staraj się czymś zajac, ja wysprzatalam porzadnie mieszkanie:D W sumie zawsze od tego zaczynam, w ten sposob "oswajam ta przestrzeń", jest dla mnie wtedy mniej obca, odkrywam wszystkie zakamarki i wywalam pajaki zza szafy, hehe;] Staraj sie być cały czas zajęty, może jakieś piwo integracyjne z ludźmi ze studiów? Ja nie poszłam na swoje piwo integracyjne (bo stchórzyłam, hehe) i żałuję do dziś;) A jeśli nie, to może masz jakieś swoje hobby, którym moglbys zajac sie też w nowym miescie? Jakis sport? Bieganie, basen? Jak fizycznie poczujesz sie lepiej, to warto do tego wrócić. Może chociaż spacer, żeby oswoić teren? Pomyśl, że za parę lat z sentymentem będziesz wracać do tych miejsc, może ta myśl da Ci jakiś wewnętrzny spokój, gdy spojrzysz na to jakby "z przyszłości" ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj poszedłem załatwić jakieś formalności na uczelni i całkiem przyjemnie się było przespacerować, dużo lepiej się czułem psychicznie. Jak przejdą dolegliwości z brzuchem (które nadal są, dzisiaj zjadłem tylko jogurt na śniadanie) to może przejdę się na jakąś siłownię, bo w domu lubiłem sobie poćwiczyć i ćwiczę od jakiegoś czasu. Chociaż rano czułem się załamany po napisaniu tego posta, ale wziąłem się w garść. Pewnie przejdzie po jakimś czasie :) co do integracji to miałem wczoraj iść na jakąś imprezę, ale kolega nie chciał iść to sam nie miałem ochoty. Pewnie jakbym się napił piwa to byłoby lepiej- zawsze mnie to rozluźnia, ale nie lubię i nie chcę pić za często. Przy trzymaniu diety podczas ćwiczeń nie piłem w ogóle alkoholu przez kilka miesięcy, więc się troszkę odzwyczaiłem. Ale nie sądzę, żeby było to jakieś wyjście. Lepiej samemu to poukładać w głowie. Mam nadzieję, że z czasem będzie coraz lepiej.

 

-- 01 paź 2014, 11:44 --

 

A czy cokolwiek pomoże mi na dolegliwości gastryczne? Prawie 12, a ja jeszcze nic nie zjadłem, może jogurt jakiś zjem. Wczoraj wziąłem Laremid to pomogło przez jakiś czas na biegunkę. Jakieś leki ktoś poleci?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Ja mam takie natrętne myśli ze zakochuje się w napotkanych przypadkowo kobietach. Cierpię na nerwice natręctw i nerwice lekowa. Mam zonę i ja bardzo kocham, ale natręctwo każe mi myśleć ze jej nie kocham tylko inna kobietę, która mi się spodobała np. w aptece. Tez mam myśli o niej i cały czas lata mi po głowie aż do następnej innej spotkanej kobiety. Ta choroba jest masakryczna, ale leki, które biorę łagodzą objawy; olanzapina i asentra.

Pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was, z góry informuję, że mam kilka pytań. Chcę też podzielić się z wami moją historią, liczę na to, że zechcecie przeczytać by jakoś udzielić mi rady, cokolwiek. Mam 17 lat.

Może pomyślicie `co taka gówniara może wiedzieć o życiu?` Wiele widziałam, wiele przeżyłam jak na swój wiek. Możecie wierzyć lub nie ale taka jest prawda.

Mój problem z napadami lęków rozpoczął się jakoś pół roku temu. Przybierało to taką postać, że nagle miałam uczucie deja vu, robiło mi się słabo, drżałam, nie mogłam uspokoić oddechu, czułam, ze zaraz zwymiotuje. Nie wiedziałam gdzie jestem, czułam się zagubiona, zapominałam co w danym momencie robiłam. Czasami budziłam się nie wiedząc, który jest dzień, panikując, że nie pamiętam, że się kładłam.. Wtedy wszystkie napady wyglądały podobnie, tak jak opisałam wyżej. Po jakimś czasie zdecydowałam się udać do lekarza rodzinnego, otrzymałam skierowania do specjalistów, ale.. napady lęków nagle przestały się pojawiać, znowu byłam szczęśliwa i spokojna. Pomyślałam, ze to koniec `choroby`, że to było tylko kilka incydentów. Odpuściłam lekarzy. Cztery miesiące spokoju, aż tu nagle kilka tygodni temu moment- znowu deja vu, osłabnięcie, drżenie, lęk. Zaczęło się piekło. Z czasem ataki przybierały coraz silniejszą postać. To znaczy przybierają. Czasami pojawiają się bez deja vu. Nachodzą mnie myśli, ze coś mi się stanie, że świruję, że jestem chora psychicznie, niedobrze mi z nerwów, nie mogę się uspokoić i przestać płakać, ale to wszystko trwa kilka minut. Nachodzą mnie wtedy takie dziwne myśli typu `zaraz do pokoju wejdzie mój kuzyn`, choć nie ma go u mnie w domu, lub ` za moimi plecami z lewej strony są schody i zaraz ktoś z nich zejdzie`, ale tych schodów nie ma i ja o tym wiem.. Wariuje, boje się tego, że jestem pewna czegoś, co jest niemożliwe. Po ataku jestem zagubiona i zdezorientowana kilka godzin. Jeśli stresuję się czymś takie ataki mam kilka razy dziennie, w spokojniejsze dni czasami się nawet nie pojawia żaden atak. Od jakiegoś czasu czuję ciągle napięcie, stres, czuję, że nigdzie nie będę bezpieczna. Moja pamięć znacznie się pogorszyła, mam problemy z koncentracją. Wiem, ze zabrzmi to dziwnie, ale czuję się tak, jakbym była w swoim ciele ale patrzyła na moje życie oczami kogoś innego, jakbym stała z boku i obserwowała, niezwiązana duchowo z tym, co dotychczas było mi bliskie. Znajoma lekarka powiedziała mi, że to przez filmy i książki fantasy, które czytam. Ale ja nie mam manii, nie utożsamiam się z bohaterami.. Nie myślę o tych książkach i mam do nich dystans. Sama siebie nie rozumiem.

Czy ktoś z was przeżywa, przeżył to co ja? Jak sobie radzić z ciągłym lękiem? Jak to pokonać i być silniejszym? Proszę o pomoc, z mojego otoczenia nikt mnie nie rozumie. Jestem umówiona na wizytę z psychologiem i psychiatrą, ale muszę czekać sporo czasu.

Liczę na was. Na jakieś rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×