Mam 21 lat i od ok. roku mam zdiagnozowaną nerwicę lękową i natręctw. Wiosną czułem się strasznie źle, bałem się jeździć autobusem, miałem trudności na studiach,pojawiała się apatia, miałem ataki paniki, czasem bez powodu, czasem z powodu silnego stresu. Wiele to mnie kosztowało, większość przedmiotów udało mi się zaliczyć, jednak nie wszystko. Mój stan jednak niedawno nieco poprawił się. Prawdopodobnie jednak będę musiał powtarzać semestr letni, we wtorek idę do dziekana, by dokładnie wszystkiego się dowiedzieć na 100 %, co mam robić itd. Bardzo chcę studiować, więc ew. chciałbym poprawić semestr i za rok dalej chodzić normalnie z młodszym rocznikiem. Bardzo obawiam się rodziny, boję się, że rodzice nic nie zrozumieją (wiedzą, że mam nerwicę, że chodzę do lekarza), że tata mnie wyklnie, nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Boję się, że stracę moją rodzinę, te myśli nie dają mi spokoju. Nie wiem jak zareagują gdy dowiedzą się, że będę musiał powtarzać jeszcze raz semestr. Mam taki mętlik w głowie, od dwóch dni siedzę tylko w domu, boję się, że moje życie legło w gruzach. Wszyscy tak liczą na mnie, myślą, że wszystko jest w porządku, boję się, że strasznie ich zawiodę. Od dwóch dni non stop takie myśli. Czy komuś nerwica też aż tak dała w kość ? boję się, że jestem jedyny. proszę o pomoc !