Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

Halo borderki, czy tez macie tak, ze chcecie trzymać niektóre osoby ciagle przy sobie? Mieszkam od miesiąca z chłopakiem i czuje się tragicznie jak wychodzi do pracy, dziś pojechał sam do swojej mamy i jestem wręcz wściekła, ze zostawił mnie samą.. siedzę pije wino i zastanawiam się czy nie zjeść opakowania tabletek. A wróci dopiero za ok 3godziny. Po prostu nie wierze, ze jestem nawet zazdrosna o jego matkę, ze dla niej znalazł czas pojechać do niej a ja mimo ze zle się czuje to siedzę sama z psem w mieszkaniu. Żeby nie było, proponował żebyśmy pojechali razem, bo do tej pory tak było, ale ze ma jedna sprawę służbowa to nie chciałam siedzieć długo z jego matką no i poza tym już sobie dopowiedziałam, ze jego matka na pewno wolała żeby on sam przyjechał żeby porozmawiali spokojnie a nie ciagle ze mną jak rzep przyczepiony do psiego ogona ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie, ale nie do końca tak. Chciałabym ciągle sprawować kontrolę nad osobami z bliższego otoczenia, wiedzieć co mówią, gdzie idą itp. Nie lubię jak np moi znajomi spotykają się, a mnie nie ma w tym gronie bo akurat nie mogę. Czasem nawet jak nie chce mi się wyjść z domu albo miałam inne plany a okazuje się że moi przyjaciele gdzieś się widzą, to idę nawet na siłę, tylko dlatego że czuję lęk przed utratą kontroli. Od razu wyobrażam sobie że mnie obgadują itp. Wiem, że to absurdalne zachowanie bo gdyby ktoś chciał coś o mnie powiedzieć albo gdyby miał przestać się ze mną zadawać bo nie przyszłam na spotkanie to by to zrobił, ale silniejsze ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Makebelieve,

ja tez tak mialam

nie mam chlopaka ale z przyjaciolkami-chcialam zeby zawsze byly dla mnie ,przy mnie, mialy odpisywac natychmiast bo jak mnie to mnie pewnie nie lubita itp...

 

ale,widze jak sie zmienilam. pozwolilam odejsc przyjaciolce bez bolu i zalu-jej decyzja.nie staram sie juz zniewalac kolezanek.ciesze sie ze sa :P

 

a ogolnie , tak sobie mysle

ze my jestesmy za surowe dla siebie...

karamy sie za porazki a przeciez nie ma ludzi idealnych,kazdy popelnia bledy.

 

np.moja porazka z egzaminem-teraz widze ze wyszla mi na dobre bo mam 4 plus a nie tylko 3.

wazne zeby na porazkach uczyc sie,wyciagac wnioski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shira123, współczuję. Ja ze swoim grypskiem walczę, chociaż aktualny wyjazd w tym nie pomaga. I nie wiem, czy nie skończy się na wizycie u lekarza, bo boli mnie prawy węzeł chłonny pod uchem. I niestety jest powiększony, bo sprawdziłam. :roll:

 

Mam to samo postanowienie! :)

 

Dzisiaj mam nastrój bardzo ambiwalentny. Przez pół dnia siedząc na wykładach myślałam tylko o tym, że chcę się zabić i o tym w jaki sposób czuję potrzebę jak to zrobić. :hide:

 

Straszne są takie stany... Skąd to się bierze, bez ostrzeżenia. I nie wiadomo co z tym zrobić. U mnie dziś brak myśli samobójczych ale za to znowu cholerne uczucie złości na cały świat i wspomnianie porażek. Leżę, leżę i nie mogę zasnąć bo po głowie tlucza mi się niechciane myśli. Chciałabym zrobić cokolwiek żeby ustaly, czasem aż chce mi się płakać z bezsilności. Tak bardzo tęsknię za benzo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez tak mam..

 

i chyba przestane brac pregabaline-z nia czy bez niej i tak jestem rozchwiana wiec po co sie truc??

 

ostatnio codziennie mam ataki placzu a w niedziele plakalam pare godzin, mialam mysli s i w koncu wzielam benzo...

wk....................... mnie zamnkniecie w domu przez chorobe kiedy ja chce do ludzi, na dwor, na spacer :evil:

 

i wogole, zamierzam stopniowo zamienic parogen na bieganie.to tez wyzwala serotonine.mam dosc trucia sie tabletkami!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wiesz, skoro po 2 tyg.brania pregabaliny potrafie plakac non stop kilka godzin,miec mysli s to w czym ona pomaga?? i wtedy mam takie mysli-jestem beznadziejna,nieproduktywna,powinnam pracowac,nie lezec w domu z chorobskiem, ..

 

najlepsze jest to ze ja wiem co by mnie ''uleczylo''-praca,wolontariat,duzo fajnych znajomych i sport. teraz trzeba to konsekwentnie pomalutku realizowac.

 

nienawidze siebie takiej nieproduktywnej... :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi tam pregabalina nawet trochę pomaga, już nawet nie dokuczają specjalnie jakieś skutki uboczne, może poza zawiehami pamięci, ale to ogólnie przy lekach normalne. nie jestem jakaś przymulona już ani sztucznie spokojna, tylko właśnie mniej rozchwiana.

 

shira, a jaką dawkę bierzesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi tam pregabalina nawet trochę pomaga, już nawet nie dokuczają specjalnie jakieś skutki uboczne, może poza zawiehami pamięci, ale to ogólnie przy lekach normalne. nie jestem jakaś przymulona już ani sztucznie spokojna, tylko właśnie mniej rozchwiana.

 

shira, a jaką dawkę bierzesz?

 

ta najnizsza,75

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shira123, też taką biorę ;) choć lekarz powiedział, żebym podwyzszyła na 150 jeśli dam radę, to może w przyszłym tygodniu tak zrobię.

powiem tak, że przeciwlękowo nie bardzo działa :/ nie widzę specjalnej różnicy, dalej mam lęki społeczne.

Ale może to kwestia mojej osobowości i reakcji, bo nawet ssri czy wenlafaksyna nigdy nie potrafiły zabić tego lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku zaznaczę. Nie wiem czy napisałem to w odpowiednim temacie.

 

Już od kilku miesięcy miewam bardzo intensywne zaburzenia nastroju. Od depresji poprzez manię. Głównie zaczyna się to od mocnego pobudzenia z rana (mimo często zażywania benzodiazepin), oraz dużych nastrojów depresyjnych wieczorem. Alprazolam nic nie daje na to, tylko Klonazepam i Risperon. Ogólnie jest dobrze, bo stałem się towarzyski, ale w głębi duszy odczuwam pustkę.

 

Wie ktoś co to może być?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wie ktoś co to może być?

 

cyklofrenia ,

ale wiesz chyba ,że od ( nawet prawidłowego )nazywania swoich zajobów nikt jeszcze nie wyzdrowiał .

Ja już chyba z 8 diagnoz miałem ,,, sram na wszystkie te psychiatryczne etykietki . Nie można do końca sklasyfikować szumu we łbie .

To nie stłuszczenie wątroby , to wrzody mózgu .

W dupę ,,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wie ktoś co to może być?

 

cyklofrenia ,

ale wiesz chyba ,że od ( nawet prawidłowego )nazywania swoich zajobów nikt jeszcze nie wyzdrowiał .

Ja już chyba z 8 diagnoz miałem ,,, sram na wszystkie te psychiatryczne etykietki . Nie można do końca sklasyfikować szumu we łbie .

To nie stłuszczenie wątroby , to wrzody mózgu .

W dupę ,,,

 

Czyli krótko mówiąc CHAD?

 

Nie miałem go przed lekami. Przed nimi miałem tylko mocne lęki i w sumie coś w rodzaju depresji.

 

Heledore, no to kiepsko ze mną. Najpierw spotykam się ze wszystkimi znajomymi, jest super fajnie, a potem łapie mnie depresja jak wracam do domu i potem wychodzę znowu i tak się snuję jak duch po mieście... Nic nie jest w stanie dać mi szczęścia. To co odczuwam jest sztuczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apek, znam to dobrze. U mnie wyglądało i wygląda to tak samo. Pozytywna część dnia nie jest aż tak intensywna, żeby nazwać ją manią, ale popołudnia są naprawdę fatalne. Myślę, że powinieneś o tym porozmawiać ze swoim lekarzem. Na pewno rozwieje Twoje wątpliwości.

 

U mnie to chyba mania. Potrafię spalić paczkę papierosów w kilka godzin i wydać kilkadziesiąt/kilkaset złotych na głupoty. I zrobić 10km na pieszo. Wpadam w istny szał.

 

Biorę niby Depakinę, ale chyba dawka jest zbyt mała. Ogólnie te wahania pojawiły się od czasu brania Depakiny. Wcześniej miałem tylko zły nastrój. Po SSRI odczuwałem pustkę.

 

Teraz do południa mania, a potem depresja.

 

Wiem jakim diabelstwem są benzodiazepiny, ale dopiero one "wyłączają" mi myślenie. Czasem wieczorem już nawet myśli nie mam w głowie. Ale nie jest to nieprzyjemne, wręcz przeciwnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, spisałem już listę kilkudziesięciu punktów, które w jakimś stopniu oddają mój stan. Doszło do tego, że stwierdziłem, że potrzebuję szybszej wizyty niż to potrzebne. Wyszła niezła kłótnia z rodzicami. W napadzie szału i otumaniony benzo w końcu puściły mi hamulce i pokazałem rodzicom tą listę. Było na niej chociażby to, że się ciąłem. Ogólnie sytuacja jest trochę napięta. Wczoraj wieczorem też po dużej dawce klonów i neuroleptyku gdzieś po 22 po prostu trzasnąłem drzwiami i wyszedłem z domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

We wtorek minęły dwa tygodnie od śmierci mojej kochanej babci.

Jak ja to teraz mówię - nie mam już rodziny, bo matki i ojca niestety liczyć nie mogę.

Święta nadchodzą.

A ja jedyne co mogę zrobić dla babci to dbać o grób i zapalić znicz...

To jest jedyne co mogę zrobić dla niej, choć czy to cokolwiek jej daje? Nie mogę w żaden inny sposób już o nią zadbać...

Eh, ile razy o niej myślę, to zaczynam zalewać się łzami.

 

A na co dzień o dziwo jakoś funkcjonuję. Poza tym, że lęk społeczny towarzyszy mi codziennie. I poza tym, że bez czegoś na spanie nie mogę zasnąć. I że chudnę sama z siebie, ale tak zawsze mam z nerwów.

 

Chociaż gdyby nie leki,to bym chyba jedynie była w stanie płakać, krzyczeć i leżeć w łóżku. Gdyby nie leki dzięki którym jednak rzeczywistość jest trochę lżejsza, to chyba bym aktualnie w szpitalu skończyła. Ale wszystko kosztem czegoś. Dużo osób skarży się na pamięć po pregabalinie, ja również. Zapominam słów, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam i potrafię zacinać się w połowie zdania, bo mi ucieka myśl.

 

To jest przerażające, ale taką cenę płacę za to, że żyję... za to jaki mam mózg, nadwrażliwy. Za to, że czuję mocniej niż większość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

taaak,a wczoraj atak histerii i wyzebralam od mamy lorafen...juz chcialam jechac do szpitala po leki ale znowu by mi truli zeby zostac a ja nie chce.

chce zmienic terapeute,ten niewiele mi pomaga.nie stosuje analizy tylko doradzanie.bede szukac kogos odpowiedniego prywatnie

 

dzis bylam aktywna fizycznie,namalowalam obraz, uczylam sie.teraz troche smutno ale ogolnie ok.

i zapisalam sie na bieg 15 km :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzycie, że po pomyślnym zakończeniu terapii ("wyleczeniu") będziecie w stanie być w stałym i szczęśliwym związku? Jeśli tak, to jakie cechy, Waszym zdaniem, powinna mieć ta właściwa osoba?

 

Byłam w wielu związkach, ale jedyny, w którym czułam się szczęśliwa, był z narcystycznym borderem i trwał bardzo krótko.

 

Przeraża mnie perspektywa spędzenia reszty życia w kilkumiesięcznych związkach bądź w samotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pneum, cóż. Zacznijmy od tego, że ja już chyba nie wierzę w wyleczenie jako takie.

 

W kwestii cech- to chyba bardzo indywidualna sprawa. Jednym będzie odpowiadał ekstrawertyk, innym introwertyk. Ja chyba nawet nie jestem w stanie sformułować tych cech.

 

Heledore, ty pesymistko :nono:

 

nie dzwonili jeszcze z terapii?

 

pneum

 

ja chodze na terapie 1,5 roku

to jest krotko jak na borderline

ale widze u siebie dobre zmiany

rozwiazalam tak z polowe moich problemow

 

niestety droga do wyleczenia jest dluga i zmudna

ale mozliwa-tak mi powiedziala moja T a ja jej wierze :P

to nie jest schizofrenia

tylko zaburzenia, ale trzeba znalezc dobrego terapeute

 

ja w piatek ide do nowej T, trzymajcie kciuki, zeby mi pomogla :smile: /dobra wiadomosc mama

zobowiazala sie oplacac mi wizyty.no coz, naprawia co napsula...../

 

a co do zwiazkow

tak to jest ze ludzie zaburzeni sie przyciagaja

 

ja mam kolege z borderline czuje z nim ''zwiazek dusz'' ale swiadomie wiem ze to bylby mega zly zwiazek.

mysle ze mozliwe jest stworzyc dobry zwiazek ale potrzeba kilku lat terapii

powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shira123, ja również półtora roku. Wcześniej były leki i inni terapeuci, ale czuję się tak, jakby nic mi to nie pomogło. Dopiero kiedy trafiłam do mojego obecnego terapeuty, coś się ruszyło, zgraliśmy się.

 

Ja bym nie mogła mieć kolegi z bpd, od razu skończyłoby się to związkiem, znając mnie haha

 

Dołączam się do pytania: dlaczego zmieniasz? Poprzednia nie była tą właściwą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×