Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

Apek, "zbyt ciężkim przypadkiem na terapię"? To był terapeuta czy jedynie psycholog? NFZ czy prywatnie?

 

Same leki nie rozwiążą problemu, tylko zakamuflują objawy, trzeba popracować nad przyczynami, a bez terapii ciężko zrobić cokolwiek w tym kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, zgoda (chociaż jeśli chodzi o ChAD, to można polemizować, bo często wahania nastroju spowodowane są konkretnymi wydarzeniami i można pracować nad tym na terapii) - Apek, powiedział o zaburzeniach nerwicowych i społecznych i o nie mi właśnie chodziło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, najprościej mówiąc - BPD to pewien schemat zachowań, najczęściej spowodowany odrzuceniem bądź nadużyciem w dzieciństwie. Niektóre objawy nakładają się na obraz kliniczny ChAD (szczególnie rapid-cycling i stanów mieszanych), przez co psychiatrzy często mylą ze sobą te zaburzenia, bo nie przeprowadzają wystarczająco głębokiego wywiadu. Główne różnice polegają na tym, że BPD to "czucie mocniej", nastroje często się zlewają, a ChAD to fale, które łatwo rozróżnić między sobą oraz BPD zazwyczaj ujawnia się w relacjach międzyludzkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, miałam zdiagnozowane oba zaburzenia, ale znalazłam świetnego terapeutę, który wytłumaczył mi, że ChAD to raczej nie jest (z moją lekarką w ogóle nie dało się rozmawiać na ten temat). Odstawiłam leki (brałam dwa stabilizatory i antydepresant lol) i zobaczyłam, że ani mnie nie stabilizowały, ani nie chwiały moim nastrojem. Dostrzegłam wiele schematów zachowań - wcześniej tłumaczyłam acting out stanami mieszanymi, przypływy energii hipomanią itd. - i zaczęłam pracować nad swoimi reakcjami na konkretne sytuacje, które powodowały te "złe" stany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, z lekarką nie widziałam się od roku, bo podczas ostatniej wizyty, kiedy mówiłam, że chcę odstawić leki, lekarka doszła do wniosku, że muszę mieć (hipo)manię, skoro czuję się dobrze i trzeba zwiększyć dawkę karbamazepiny. Jak widać, (hipo)mania to nie była, mam się coraz lepiej:D

 

Bez terapii cholernie ciężko zauważać schematy, niestety. Leki tonują uczucia, co jest często niezbędne, jeśli nie ma się dostępu do terapii. Żeby nie było - nie jestem przeciwnikiem leków, jedynie podejścia wielu psychiatrów polegającego na wciskaniu ich każdemu (szczególnie antydepresantów) i przedłużania farmakoterapii w nieskończoność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, byłam u wielu, leczę się od 12 lat, ale widocznie mam ogromnego pecha do psychiatrów. Każdy mi wciskał swoje zdanie, kompletnie mnie przy tym nie słuchając, i dawał recepty na leki, których nie potrzebowałam. A jak było u Ciebie? Od razu dostałaś odpowiednie diagnozy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dziś strasznie... zjazd po MDMA, kac moralny, wydane pieniądze,poczucie że moje życie to jedno, wielkie gówno.... chciałabym pojechać do mamy, ale nie mam siły, zresztą nie pokażę się jej w takim stanie. W ogóle chciałabym gdzieś uciec, najlepiej od samej siebie. Czasem wydaje mi się, że chciałabym iść do szpitala. Nie wiem. Nie potrafię normalnie żyć i panować nad swoimi zachowaniami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heledore, słyszałam ten tekst trzy razy, okropne przeżycie.

 

To najważniejsze! Mam tylko nadzieję, że dostaniesz się jeszcze do dobrego terapeuty:)

 

 

jak takie cos slysze to noz mi sie w kieszeni otwiera...''nie mozna pani pomoc'' masakra!!! co to za ''psycholog''

przeciez to tylko isc i sie wieszac...

 

jestem studentka psychologii-z pasji, z checi pomocy i zastanawiam sie

jak mozna byc tak bezdusznym......wspolczuje wam z calego serca

 

a jeszcze osoba z borderline ktora tak potrzebuje ciepla i wsparcia,bezpieczenstwa,slyszac takie slowa...

oplulabym takie pseudo-psycholozki :evil:

 

ja akurat mialam to szczescie trafic na wspaniale T -i to na NFZ :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dziś strasznie... zjazd po MDMA, kac moralny, wydane pieniądze,poczucie że moje życie to jedno, wielkie gówno.... chciałabym pojechać do mamy, ale nie mam siły, zresztą nie pokażę się jej w takim stanie. W ogóle chciałabym gdzieś uciec, najlepiej od samej siebie. Czasem wydaje mi się, że chciałabym iść do szpitala. Nie wiem. Nie potrafię normalnie żyć i panować nad swoimi zachowaniami...

 

co to jest MDMA/ ?

 

NINO224, skoro masz chec zmiany swojego zycia na lepsze to moze zglos sie na 6 mies.terapie zaburzen osobowosci w Krakowie lub Warszawie,lub Miedzyrzeczu?

moja siostra byla w Krakowie i jest zadowolona. to jest trudna terapia ale daje efekty. skierowanie dostajesz od psychiatry.

 

pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nina224, myślałaś może o oddziale dziennym?

 

shira123, z perspektywy czasu cieszę się, że to słyszałam, bo nie miałam złudzeń, że dana osoba mi pomoże. Nie ma nic gorszego od nadziei, moim zdaniem. Wiedziałam, że muszę się ewakuować i szukać innych specjalistów, dzięki czemu teraz w miarę ogarniam rzeczywistość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pneum, ale wolałabym usłyszeć coś w stylu "ja nie potrafię pani pomóc" niż bardziej ogólne i definitywne "nie da się pani pomóc". Niby tylko sposób sformułowania zdania, ale jaka różnica dla słyszącego!

 

dokladnie! 2 podobne zdania a jaka roznica...

''ja nie potrafie pani pomoc ale prosze isc do pani K,ktora swietnie zna sie na borderline' to jest jak najbardziej ok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz nie moge z ta k.................a moja matka............

nienawidze jej

ojciec tak samo

siostra tez nie znosi

wszyscy sie jej boimy

 

jest jak jedza z bajki........

ja rozumiem ze miala ciezkie zycie itp itp. ale ona nie chce isc na terapie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

za to uwielbia zatruwac zycie innym

 

tato pozyczy mi troche kasy i przynajmniej tez 5 dni w tyg.wynajme pokoj w miesci

potrzebuje spokoju nauki do egzaminow

co za k....................a!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie tez wiosna,cudna pogoda az chce sie zyc :P jutro ide na rower i rolki.

 

bylam prywatnie u terapeutki z b.dobrymi opiniami...jestem po prostu oczarowana,niesamowita osobowosc, charyzma,

omal sie nie rozplakalam przyniej, u mnie to rzadkosc,tyle mi dala do myslenia.

no i dzieki niej podjelam decyzje ze po 2 roku studiow biore dziekanke na rok i jade do Krakowa na terapie.na 6 mcy.

to mi pomoze oderwac sie od mamy,zaczac zycie na wlasny rachunek.

bardzo tego chce i sie boje. ale wiem ze bedzie ok.czuje spokoj. chce sobie pomoc :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, tylko raz bylam ona jest b.droga

bede chodzic do swojego na nfz

 

ja tez tak kiedys myslalam-ze nie umiem byc szczesliwa

ze nie sasuje do swiata

moja T.mowila ze ja specjalnie pograzam sie w cierpieniu na wlasne zyczenie

 

ale teraz wiem ze chce i umiem byc szczesliwa

cieszyc sie kazdym dniem)))

 

jest pieknie, ide zaraz na rower, trzeba cieszyc sie drobiazgami)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach, rozumiem. A Twój terapeuta popiera ten pomysł? :)

 

A widzisz- ja wciąż tak myślę. Ba! Coraz bardziej się w tym przekonaniu utwierdzam. Za każdym razem, kiedy ktoś mnie zawiedzie, kiedy ktoś mnie zrani, opuści, kiedy nie rozumiem czyichś intencji... :bezradny:

 

ludzie SA ZAWODNI

trzeba sie z tym pogodzic i cieszyc sie z kazdego usmiechu,kazdej milej zyczliwej osoby

 

ja sie mnostwo razy zawiodlam na ludziach. opuscily mnie wszystkie przyjaciolki.

 

owszem, moge siasc i plakac i zloscic sie na wednych ludzi.

ale nie robie tego-i dzieki temu mam 4 fajne kolezanki, dobre relacje z siostra...naprawde warto.

 

trzeba wybaczac,wiem ze to trudne. ja jestem wierzaca, mnie to pomaga.

 

moj psycholog ma urlop do 23 kwietnia. ciekawe czy stesknil sie za mna)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziś minął miesiąc od śmierci mojej babci.

płakałam dziś dość dużo, zwłaszcza przy grobie, nikt poza mną jej nawet nie odwiedza... rodzice też mają mnie gdzieś.

ale na co dzień jakoś tam żyję, jakoś tam sobie radzę. nie dostałam depresji chyba dzięki temu, że cały czas jestem na lekach.

mam tylko problemy ze snem. tyle, że nie mogę brać dzień w dzień zopiklonu, bo się uzależnię, mimo że fajnie się po nim śpi. dlatego biorę codziennie hydroksyzynę, która jeszcze z rana mnie przymula.

 

podobno jak się przeżyje żałobę, to po niej już tak nie boli, już nie ma tylu łez na myśl o tym.

 

brakuje mi jej bardzo, brakuje mi ogólnie rodziny. nie mogę liczyć na nikogo z niej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lukrowana,bardzo wspolczuje...

 

nie wiem jak to jest, bo ja jestem otoczona wsparciem rodzicow.sa jacy sa, ale mam ich wsparcie.

 

a rodzenstwa nie masz?

 

ja pamietam jak zmarla moja ukochana babcia,mialam wyrzuty sumienia ze za malo czasu jej poswiecalam...

trzymaj sie....

 

wiesz, dbaj o siebie.Twoja Babcia chcialaby zebys byla szczesliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shira123, nie, nie mam rodzeństwa. Poza rodzicami, nie znam reszty rodziny w ogóle. Miałam ciocię, która również zmarła, 12 lat temu.

 

Rola mojego ojca kończy się na wysyłaniu alimentów, natomiast matka nie daje na mnie grosza, a jeszcze jest wrogo do mnie nastawiona, więc wolę jej unikać.

 

Więc jestem zdana sama na siebie. Teraz czuję taką prawdziwą dorosłość. Przedtem mieszkałam z babcią, ona decydowała o wielu sprawach, głównie kwestiach finansowych, wiadomo utrzymywała mnie. Teraz muszę uczyć się żyć w miarę oszczędnie, ale jednocześnie na jakimś standardzie. Nie mam już kogo się spytać np. jak zdecydowałam się, że pojadę z kimś za granicę na kilka dni. To nie pytam się już jak dawniej - babciu, co o tym sądzisz, to będzie tyle kosztowało, czy nie za dużo, jest okej?

 

Sama podejmuję decyzję, biorę za nie odpowiedzialność. Podejmuję też decyzję, które wpływają nawet na to jak się odżywiam czy dbam o siebie.

Sama definiuję granice swojej niezależności, na co się zgadzam a na co nie.

Sama załatwiam wszystkie sprawy i nie mam już kogo się spytać, gdy czegoś nie wiem, albo mam wątpliwości.

 

Mimo że dorosła jestem już od 6 lat z hakiem, to teraz jest to już inny wymiar dorosłości.

Owszem już te parę lat temu mogłam decydować o sobie, czy o swojej przyszłości, albo o tym z kim się spotykam, dokąd idę. Ale teraz jest to jeszcze głębszy etap dorosłości, samodzielności, siły w samej sobie.

 

I ma to swoje zalety. Uczy życia. I brania odpowiedzialności za siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bylam dzis u mojej surowej pdsychiatry.

na poczatku mnie opiep....... ze przyszlam po 5 tyg a nie po 2 i mowi ze jestem niekonsekwentna i nad tym powinnam pracowac.

poprosilam o hydroxyzyne bo zaczynam stresujaca prace-wyklady

to stwierdzila ze mi nie da ze musze sobie ze stresem radzic ze to czesc zycia.

op.....tez mnie ze przestalam brac pregabaline i kazala brac.

no,ostra jest.

ale moze takiej mi trzeba? wyobrazam sobie terapie u niej....brrr...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×