Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE) cz.II


Naemo

Rekomendowane odpowiedzi

Jak się kiedyś dorobię dzieci (zapewne przypadkiem) to tego ich naucze: oko za oko. W tym świecie to ważne mysle.

 

W życiu nie ma przypadków. Człowiek tylko sobie wmawia, że to co go spotyka jest przypadkiem.

 

Oko za oko, ząb za ząb to marny patent. Nie zamierzam się rozmnażać, wystarczy jednej takiej pokraki jak ja na tym świecie, ale odpowiadanie złem za zło przyciąga to zło do własnego życia. Na krótki dystans rewanż czy zemsta może przynieść satysfakcję, ale wszystko potem trzeba spłacić z nawiązka. Wszechświat to zbiór naczyń połączonych, wszelka żywa inteligencja jest jednością. Czasem życie daje wycisk, żeby spłacić zaległe rachunki lub dać coś do zrozumienia. Wszelkie zło uczynione drugiej żywej istocie wróci zwielokrotnione. Życie przygotuje rewanż, sprowadzi na ludzką drogę takich ludzi i takie okoliczności, którym człowiek już nie będzie miał sił sprostać. Jeśli ktoś lubi walczyć, proszę bardzo, ale w końcu pozostanie się bezzębnym. Lepiej pozostawić zemstę życiu i pozwolić żeby to sprawca zła brał po dupie, niż samemu prosić się o baty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej byc bezzębnym niż na klęczkach nadstawiać drugi policzek. No ale operujemy wciąż skrajnościami, których w zyciu zgoła niewiele to po pierwsze , a po drugie - z opinią jak z dupą, każdy ma własną.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej byc bezzębnym niż na klęczkach nadstawiać drugi policzek.

 

Czemu na klęczkach i po co drugi policzek? Dać się obić, znieść co jest do zniesienia i tyle. Jednocześnie nie być naiwnym, uległym, unikać niepotrzebnych zagrożeń. Nie prosić się o rolę ofiary, nie prosić się o role oprawcy. Nie wchodzić w interakcję z ludźmi, którzy emanują szkodliwymi zachowaniami. To przybliża to zagadnienie do życia. Rewanż jest wchodzeniem w interakcję. Po co walczyć z innymi ludźmi? Lepiej zmagać się z samym sobą. Sprawiedliwość i tak zostanie wymierzona. Nie ma sensu wymierzać ją samemu.

 

Nie tyle nadstawiać drugi policzek, co dać do zrozumienia, że działania agresora są nieskuteczne. Nie zarażać się cudzą chorobą, w szczególności jeśli agresja ogranicza się do agresji werbalnej, drobnych intryg czy kopania dołków. Zostawić choremu jego bakcyle, zamiast zapraszać je do własnej przestrzeni.

 

Lepiej zebrać łomot od życia, niż nakręcać spiralę łomotu i samemu w niej utonąć. W tym wymiarze żyje się za karę, więc lepiej w spokoju doczekać końca wyroku.

 

, a po drugie - z opinią jak z dupą, każdy ma własną.

 

To fakt, każdy ma swój świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz podałeś sytuację ekstremalną. Oczywiście napisałem tamte słowa na poły żartobliwie. Lepiej uciec niż dać się obić. A jeszcze lepiej; nie czekać biernie aż człowiekowi stanie się coś złego, ratować zdrowie jeśli jest taka możliwość, po prostu nie zarażać się cudzym bakcylem. I to nie zarażanie się cudzym bakcylem dotyczy sytuacji powszednich, nie odpowiadania chamstwem na chamstwo, przemocą na przemoc, cwaniactwem na cwaniactwo etc. Opcjonalnie nie przyciągać swoimi zachowaniami cierpienia, a gdy ono człowieka dotknie szukać przyczyny w sobie i ją zwalczyć/zredukować. Co człowieka ma trafić, to go nie ominie. Jeśli komuś jest pisane umrzeć w danych okolicznościach i danej chwili, to już tak mu jest pisane. Szukanie śmierci czy bierne czekanie na nią to głupota, ale swojego losu się nie oszuka.

 

Oczywiście sprawę komplikuje fakt, gdy ktoś ma rodzinę i/lub jest jej żywicielem. Wówczas trzeba mieć na uwadze głównie interes rodziny.

 

Nie mamy w dupie, niestety. Nigdy nie możemy mieć w dupie, ale mniejsza z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victoria, oko za oko i kropka. Bronić się, kiedy ktoś cię krzywdzi.

Ludzie rzadko kiedy naprawdę się bronią.

 

Rany, nie będę pisać o moim zyciu seksualnym na forum no way kogo to obchodzi i dlaczego :mrgreen:

 

Skoro zadałam takie pytanie, to znaczy, że mnie obchodzi, a skoro od Ciebie padło stwierdzenie, że Twoje dziecko pojawi się przypadkiem, to sama nakłoniłaś do dyskusji na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podcielam nadgarstek i do izolatki mnie wpakowali. Od wczoraj po poludniu do dzisiaj do 11 w zamkniętej. Jeszcze jestem, ale mam otwarte drzwi wreszcie i moge wychodzic. Ale wiekszosi rzeczy miec nie moge. No i kamery, okienka.

 

Musialam sie rozbierac do naga, pelne przeszukiwanie, sikanie przy pielęgniarce, ubranie szpitalne, bez telefonu

.. eh.

 

Kurna jak oni zakwalifikuja to jako probe samobójczą to ja stąd nigdy nie wyjdę. A to nie była próba! To byla proba proby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ernest mądrze prawi imo.

Victoria, wydaje mi się że nasze definicje słowa "nakłonić" znacznie się różnią.

 

Ja odetchnęłam poniekąd. Siedzę nieco już spokojniejsza pośrodku burdelu, którego sama narobiłam i powolutku ogarniam co mogę i snuję plany dalszych działań naprawczych. Tych poprawnych i mniej.

 

Zdałam ostatni egzamin, mam niepełne średnie. Z moimi spalonymi synapsami to już chyba można odnotować jako sukces.

Tylko spać nie mogłam zupełnie ostatniej nocy, przeskok z krainy wiecznego zmulenia w stan niepokoju, i w sumie chyba tak mi lepiej.

 

Jak TAM nastroje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawic mozna, ale wydaje wam sie to proste, ale nie jest. Nje potrafie inaczej rozładować napięcia i wszystkiego z tym zwiazane inaczej niz poprzez cięcie sie.

Dodatkowo, ernest prawi jak wielce wiedzacy znawca mnie i jak to oowinno byc i jak jest.

Kpi ze mnie, podwaza slusznosc moich wyborow i to ma byc dobre prawienie?? "Brawo" no kurwa.

Brawo, nie ma to jak samemu zgłosić się do szpitala a później nie móc wyjść bo lekarz zabroni. I nie ma co się dziwić bo miałby przerąbane. I tak jak pisałem wcześniej, szpital Cię nie ochroni.

No kurna. Juz o tym napisales swoje zdanie, ja napisalam swoje. I tak, wiedzialam ze mnie nie wypuszcza. I tak, wiem jakie są tego nastepstwa.

Twoje posty nic nie wnoszą, tylko mniw wkurwiaja, twoje "a nie mowilem, jestes głupia i okropna"

Podziekuje. Takze prosze, skoro juz musisz wypowiadac sie z tym wątku to nie komentuj moich postow i NIC do mnie nie pisz.

Żegnam pana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.

Tylko po cholerę pytasz się mnie o wiek w pw? Co Cię to interesuję? I co z tego że jesteś młodsza?

Nie zrozumiales mnie i nie mialam juz sily Ci odpowiadać. Nie chodzilo o moj wiek. Napisze Ci jeszcze raz pw. Poza tym, to ze do Ciebie napisalam i co do Ciebie napisalam nie masz prawa pisac publicznie.

Ekhm, Twoja prawdę*

Ale okej

Żadnej wojny nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich po raz enty. Za każdym razem kiedy wydaje mi się, że jest poprawa, rezygnuję z forum bo przecież "jest ok". Jednak znów nie jest ok. Mam już dosyć tej huśtawki. Niedookreślenia. Leczę się już tyle lat, zaliczyłam nawet jedną hospitalizację, a nadal nie wiadomo na 100 % co mi dolega. Niby CHAD ale gdzie ta mania? Niby depresja, ale przecież czasem jest całkiem fajnie. W tej chwili, jest kiepsko i znowu tu wracam. Zastanawiam się po prostu, czy jest wyjście z tej matni. Ja po prostu jestem swoim największym przyjacielem ale i wrogiem. Funkcjonuję pozornie w porządku, ale w zaciszu domowym wiem jak się czuję, że codziennie walczę. W moje głowie za dużo się dzieje, brak mi wytchnienia od siebie samej. Czy to Borderline?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie, to brzmi jak bełkot religijny ale z prawdą jest jak z dupą każdy ma swoją, moja jest taka, że gadasz prawie jak ksiądz na kazaniu :lol:

 

Nie Ty pierwszy/Ty pierwsza podejrzewasz mnie o święcenia. W katolicyzmie nie pasuje mi syndrom monopolu na prawdę i przesąd, że wiara i wiedza to dwie różne sprawy. Wiara, która nie wyjaśnia świata i nie sprawdza się w życiu nie ma sensu. Nauka służy poznaniu zmysłowemu, wiara poznaniu pozazmysłowemu. Metafizyka w Biblii ( w szczególności w Ewangeliach) wyjaśnia jak żyć, żeby nie mieć w życiu za wielu problemów. Jednocześnie trochę wkręca i trochę robi człowieka w wała, grunt to nie dać się zwariować i zachować zdrowy rozsądek. Człowiek żyje w Iluzji, w przedszkolu i w wychodku wszechświata. Jego zadaniem na teraz jest oduczyć się zadawania innym świadomym istotom cierpienia. Jeśli ktoś nie lubi mieć problemów sam nie powinien ich stwarzać: nie zabijać, nie kraść, nie cudzołożyć (albo inaczej; być wiernym swoim partnerom i dążyć do monogamii w tym zakresie, można szukać, ale idąc na łatwiznę traci się i utrudnia poszukiwania), nie kłamać, nie ćpać (pięć wskazań buddyzmu, krócej niż dekalog i bez seksizmu). Nie stwarzać samemu cierpienia, nie oceniać bo nigdy nie wie się dlaczego człowiek przerabia akurat teraz taką, a nie inną rolę. Nawet jeśli rola ta widzi się z perspektywy ludzkiego ego mało nobilitująca. Ludzka świadomość pragnie dowiedzieć się więcej i czasem lubi unurzać się w gnoju, czasem człowiek robi coś wbrew sobie, czasem działa sobie na szkodę, taka już jego natura. Czasem także zostaje na pewne role skazanym, każdy ma swoje rachunki do spłacenia. Każdy żyje tutaj za karę i spłaca swoje długi. Jeśli życie daje akurat wycisk lepiej przestać pić, przestać słodzić w mowie czy w kulinariach, przestać spożywać mięso, przeprosić się z kotem, którego pociągnęło się kiedyś za ogon czy przestać zazdrościć sąsiadowi niż prosić się o repetę. Wszystko ma swoją przyczynę, cierpienie także. Życie uczy poprzez ból i chorobę. Wszystko wraca, III prawo dynamiki Newtona. Dzisiaj wybiję się trzonowego dresowi, za parę lat straci się połowę szczeki albo człowiek straci coś, czego nawet nie zobaczy na oczy. Jego zmysły są ograniczone, a ludzkie ego jest więzieniem. I tak ma być. ''Nie mścijcie się sami ... Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan.'' Wiem, że to brzmi trochę w sposób nadęty, ale życie tak działa. Odpłata jest nieraz oddalona w czasie, ale na tym pic polega. Linearny i jednowektorowy czas jest kolejnym złudzeniem, którego człowiek ma za zadanie się oduczyć. Aha, baśń o grzechu pierworodnym jest baśnią. Każdy spłaca własne zadłużenie z poprzednich żywotów. Stąd taka dysproporcja ludzkich żywotów. Można oddać się niskim instynktom za chwilę satysfakcji, ale to przysporzy bólu, dalszych niemiłych sytuacji i zamknie/skomplikuje drogę do lepiej urządzonych wymiarów, do których trafia się w nagrodę za posiadanie niskich namiętności w d$pie. Zbawienie może być poprzez Chrystusa, może być poprzez Sokratesa, może być poprzez Buddę, a może poprzez mechanikę. Metafizyka każdemu daje różne zadania na teraz, różne biegłości do opanowania i nie ma jednej drogi. Jeszcze inaczej, trzy klejnoty Lao-Tze; skromność, umiarkowanie, współczucie. Można osiągnąć tutaj spełnienie, ale po co komu to potrzebne. Można po drodze nabawić się złego ego, a śmierć nie wybawi od spłaty zadłużenia. Lepiej mieć chwilowe spełnienie w d$pie, a zapłatę odebrać w pozytywnej karmie, która rozciągnie się na dalsze żywoty. Człowiekowi nie grozi jakiś osobowy diabeł, z różkami czy smołą. Diabeł to personifikacja chorego ego. Chore ego pragnie zemsty, chwilowej satysfakcji, żywienia się cudzą energią. Problem polega na tym, że wszystko potem trzeba oddać co do grosza i z odsetkami. Niektórym w tym życiu przypada na tyle okrutna życiowa lekcja, że polityczniej pokładać winę za ludzkie nieszczęścia w niedobrym Lucyferze, który nie wiadomo dlaczego i nie wiadomo po co hula sobie po świecie, nie zaś w samym człowieku. Świątynie wielu religii bez takiej politycznej figury by się wyludniły. Religia może być dla kogoś bełkotem, zresztą metafizyka celowo podaje stare prawdy w sposób często nieatrakcyjny czy bełkotliwy. Prawda nie może być kusząca. W przeciwnym wypadku wymiary przepełnione cierpieniem (takie jak ten znany nam) wyludniłyby się i całą równowagę we wszechświecie trafiłby szlag. Można albo mieć wielką frajdę tu i teraz albo poczekać, przełamać swoje niskie instynkty i uwolnić się z kołowrotu sansary. Wybór należy do człowieka. Na tym polega wolna wola. Można szybko woleć albo wolno woleć, a poza tym każdy z nas biega na krótkiej smyczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×