Skocz do zawartości
Nerwica.com

Relacja z Bogiem - wg nauczania KrK


Rosa26

Rekomendowane odpowiedzi

I przy okazji żarcików AnissemSirch pokazuje się udatnie kolejny problem w budowaniu relacji z Bogiem - traktowanie Boga jak "skrzynki życzeń" - ja chcę, Ty spełniasz moją wolę, a jak nie to oj, zły jesteś ewentualnie nieudolny, a modlić się nie ma sensu i w ogóle w Ciebie nie wierzę. Jest to podejście mocno infantylne ale całkiem nieźle rozpowszechnione.

Poza tym zaś rzecz nie tylko w wierzeniu w Boga - rzecz w uwierzeniu Bogi iż mianowicie wie co robi ewentualnie nie robi. Także w sprawie tej omawianej kasy.

Poza tym zaś masz drogi AnissemSirch wolną wolę zatem - nie musisz być jutro w pracy. To jest Twój wybór. To nie smęć :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak byłem jeszcze po jasnej stronie mocy...

Mi pogłębianie relacji z tzw. Bogiem (wg. nauczania Krk) do dzisiaj odbija się czkawką. Jak byłem jeszcze bardzo małym gówn.iarzem to modliłem się praktycznie codziennie (bez pośrednictwa), trochę na zasadzie "skrzynki życzeń", ale prawie nigdy nie prosiłem o nic dla siebie tylko raczej o zdrowie/wsparcie/siłę/wytrwałość itede itepe dla innych ludzi (nie tylko dla osób bliskich) oraz o pokój, ład i harmonię na świecie i tego typu dyrdymały - edit: no i oczywiście jako dzieciak byłem strasznie zawiedziony gdy nazajutrz oglądałem 'wiadomości' i znowu to samo na świecie- wojny, przestępstwa, kataklizmy itd., chwilami te intencje ocierały się chyba nawet o utopijny socjalizm, więc po latach musiałem to srogo odpokutować przed portretem krUla. W każdym razie- w tamtym okresie grzecznie popylałem do Kościoła, brałem udział w nabożeństwach, przyjąłem I Komunię Św. , nawet byłem tym co 'czyta w kościele' , nie wiem jak to się teraz nazywa- lektor? szafarz słowa? Bo miałem głos jak dzwon i nienaganną dykcję, mimo braku mutacji. :pirate: No... i wtedy miałem pierwszy rzut choroby/zaburzenia psychicznego (z jazdami religijnymi). Potem było spokojnie jak na wojnie (mając na myśli zdrowie mentalne)- tu pier.dolnie, tam pier.dolnie i znowu jest spokojnie. Doczłapałem się do bierzmowania, na wszystkich tych pre-bierzmowaniowych egzaminach, sprawdzianach itepe miałem 1st place with ultra score ze znajomości tych regułek (a trafiłem na katechetę służbistę). Potem zacząłem modlić się z pośrednictwem tego patrona, a imię tego patrona wybrałem jako imię przy samym bierzmowaniu. Był to patron osób chorych psychicznie (o czym nie wiedziałem w tamtym momencie). Tzn. patron m.in. osób chorych psychicznie. Wybrałem go z innych względów. Ten patron jest ogólnie bardziej znany z czego innego. Nie jest to Św. Walenty, ani Św. Juda Tadeusz, to inna persona- nieważne. No i na krótko po tym już w pełnej krasie uaktywniła mi się choroba/zaburzenie psychiczne (tym razem bez jazd religijnych), całkowity hopel z przerzutką, kuku na muniu, brak piątej klepki. Także sami widzicie, trzeba uważać przez których patronów próbuje się pogłębiać relację z Bogiem. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, że OCD potrafi wykrzywić wiarę w absurdalny sposób nie oznacza, że wiara sama w sobie jest bez sensu.

 

Do bólu w temacie wątku:

http://www.teologia.pl/m_k/zag01j.htm#4

http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php?page=10&id=10-01&sz=&pyt=1234

http://zgg.gosc.pl/doc/2598684.Poglebic-wiare-na-rowerze

http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,2110,kto-moze-poglebic-nasza-wiare-wideo.html

http://www.miesiecznikegzorcysta.pl/z-perspektywy/item/737-poglebienie-relacji-z-bogiem

http://irekpot.republika.pl/modlitwa/wider/walka6.htm

http://www.rodzinakatolicka.pl/index.php/rodzinakatolickadorosli/31-literatura/1407-wiara-moe-si-pogbia-albo-mona-j-straci

 

I jeszcze modlitwa o powiększenie wiary:

 

Panie, przyjmij słowa,

które teraz kieruję do Ciebie,

Ty, który mówisz w milczeniu.

 

Proszę Cię, pozwól mi poznać

moją najgłębszą naturę.

 

Pochyl się nade mną

i obdarz mnie poznaniem;

ten dar rozbłyśnie

nad wszystkimi moimi braćmi.

 

Mój duch należy do Ducha Świętego;

dlatego głoszę moją wiarę,

z której czerpię życie i światło,

jesteś godzien chwały, Panie.

 

 

Ja tymczasem żegnam się (przynajmniej na razie) z tym wątkiem :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kazimierz61, ja tez nie byłam. Jakos mi wszystko trudno przychodzi. Duzo czasu pochłania jedna czynnosc... w sobote spalam do po poludnia od piatku po południu :shock:

No a wczoraj przygotowywalam sie do testu ale wiem, ze to zaden argument. Tylko przysiasc potem jakos trudno od nowa i zdecydowalam nie pojsc... Po wczorajszej medytacji nie spalam... nie moglam... cale moje samopoczucie ostatnie nerwowe i przytłaczajace chyba sie "wyjasnilo". Nie wiem czy dobry kierunek obrałam, ale ide... moze wszystko musi miec swoj czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potem zacząłem modlić się z pośrednictwem tego patrona, a imię tego patrona wybrałem jako imię przy samym bierzmowaniu. Był to patron osób chorych psychicznie (o czym nie wiedziałem w tamtym momencie). Tzn. patron m.in. osób chorych psychicznie. Wybrałem go z innych względów. Ten patron jest ogólnie bardziej znany z czego innego. Nie jest to Św. Walenty, ani Św. Juda Tadeusz, to inna persona- nieważne. No i na krótko po tym już w pełnej krasie uaktywniła mi się choroba/zaburzenie psychiczne (tym razem bez jazd religijnych), całkowity hopel z przerzutką, kuku na muniu, brak piątej klepki. Także sami widzicie, trzeba uważać przez których patronów próbuje się pogłębiać relację z Bogiem. :lol:

czy wybrales tak jak ja antoniego? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi pogłębianie relacji z tzw. Bogiem (wg. nauczania Krk) do dzisiaj odbija się czkawką. Jak byłem jeszcze bardzo małym gówn.iarzem to modliłem się praktycznie codziennie (bez pośrednictwa), trochę na zasadzie "skrzynki życzeń", ale prawie nigdy nie prosiłem o nic dla siebie tylko raczej o zdrowie/wsparcie/siłę/wytrwałość itede itepe dla innych ludzi (nie tylko dla osób bliskich) oraz o pokój, ład i harmonię na świecie i tego typu dyrdymały - edit: no i oczywiście jako dzieciak byłem strasznie zawiedziony gdy nazajutrz oglądałem 'wiadomości' i znowu to samo na świecie- wojny, przestępstwa, kataklizmy itd.

:(

Ja się modliłam o pokój na świecie, ale w szczególności, żeby Rosja nie zaatakowała Polski (nie wiem czemu jako dziecko okropnie się bałam wojny z Rosją. Kiedy Aneta Kręglicka wygrała wybory Miss World, a ładniejsza od niej Rosjanka zajęła drugie -jeśli dobrze zapamiętałam to doniosłe zdarzenie- miejsce bałam się, że to się skończy wojną i Rosja na nas najedzie, żeby pomścić tę niesprawiedliwość). Ale mimo pokoju raczej nie czułam, żeby to było wysłuchanie akurat mojej modlitwy, myślałam, że ta modlitwa to kropelka w oceanie, bo w takich sprawach musi się modlić masa ludzi, a i tak Bóg może mieć inne plany. Choć czasem myślałam, że moja modlitwa ma znaczenie. Kiedy w nocy łapał mnie lęk przed wojną, to sobie mówiłam, że zamiast się niepokoić mogę się modlić, bo to jest dobre, a zarazem jedyne, co mogę zrobić, pomoże albo nie, ale coś zrobiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jakoś nigdy nie modliłam sie o takie rzeczy jak pokój na świecie. Nie rozumiem troche tego typu modlitw, bo przecież oczywiste jest, że tu na ziemi zawsze jest takie ryzyko, że coś się będzie działo. Obawiałam się tego zamieszania z Rosją i Ukrainą, ale jakoś miałam zawsze poczucie, że modlitwa nie tyle nie pomoże, co czułam się 'za mała' na takie prośby. To w końcu jest ogromna skala problemu. Więc nie robię czegoś, co mnie przerasta. Tu całkowicie zdałam się na Jego wolę z autentycznym poczuciem, że tylko to ma sens.

 

Ale miałam ostatnie kilka dni... od tej medytacji jakieś zawirowanie całkowite... ale własciwie część zbierała się już wczesniej. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale wylazł mi nezły chwast do wyrwania. Aż mnie ścięło.. :? No ale dzięki temu wiem jak coś omówić na spowiedzi... co właściwie jet na plus... ale czwartkowa terapia... oj ciężka będzie :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jakoś nigdy nie modliłam sie o takie rzeczy jak pokój na świecie. Nie rozumiem troche tego typu modlitw, bo przecież oczywiste jest, że tu na ziemi zawsze jest takie ryzyko, że coś się będzie działo. Obawiałam się tego zamieszania z Rosją i Ukrainą, ale jakoś miałam zawsze poczucie, że modlitwa nie tyle nie pomoże, co czułam się 'za mała' na takie prośby. To w końcu jest ogromna skala problemu.

 

Dlaczego Bóg miałby słuchać tylko w sprawach małych? Jeśli pragniemy sprawiedliwości, pokoju, to pragniemy królestwa Bożego na ziemi, taka modlitwa to jest mówienie "chcemy Boga", więc czy może On być obojętny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego Bóg miałby słuchać tylko w sprawach małych? Jeśli pragniemy sprawiedliwości, pokoju, to pragniemy królestwa Bożego na ziemi, taka modlitwa to jest mówienie "chcemy Boga", więc czy może On być obojętny?

Masz 100% racji, ale takie modlitwy mają jeszcze większą moc, gdy są odmawiane grupowo (Gdzie jest was dwóch albo trzech, tam i Ja jestem między wami ), co nie znaczy że pojedyncze modlitwy nie są wysłuchiwane przez Boga. Wszyscy narzekają i wyśmiewają radio Maryja, owszem jest tam jakiś promil polityki, a raczej rozmowy co sfery polityczne mogą czy mają i czego nie robią dobrego dla kraju, no i Rydzyk czasem narzeka jak na niego nalatują. Ale jeśli chodzi o same radio to jest tam mnóstwo modlitwy wspólnej ze słuchaczami, ludzie dzwonią i modlą się razem z prowadzącym, a tym samym i z innymi słuchaczami. Sama koronka do Miłosierdzia Bożego o godz. 15.00 ma ogromną moc bo modlą się wspólnie ludzie w kraju i za granicą, i wiele innych modlitw jest odmawianych wspólnie, ale właśnie takie coś jest możliwe tylko przez media. Osobiście popieram radio Maryja, Rydzykiem się nie interesuję, każdy będzie sądzony wg. swoich grzechów i dobrych uczynków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam poczucie po prostu, ze moja jedna modlitwa to nic na zjawisko w takie skali. Prawde mowiac. W ogole srednio mi z wiara w modlitwy jesli wiaze sie ona z prosba o cos. Wiem, ze Bog i tak moze miec inny zamysł wiec własciwie po co prosic? Wiem, ze mozna a nawet sie powinno. Sam Jezus o tym mowil ale moje odczucia sa jakie są, ze jest to wbrew logice.

 

U mnie dziala to w taki sposb, ze raczej mowie czym mi nie tak i czego bym chciała, chociaz wiem, że i tak Bog zrobi co uqaza za najlepsze wiec modlitwa w stylu "Prosze o pokoj na ziemi" albo "Proszę o to aby stalo sie to i to' jest bez sensu, bo z gory czlowieka nastawia na oczekiwanie skutkow tej modlitwy. Tak mi sie wydaje. Ja wolę powiedziec np. , ze "Boje sie wojny i bym jej nie chciala" czyli wiem, ze w srodku na peawde nie chce i sie boje. Powiedzialam Mu, On wie i juz. Co zrobi, Jego wola. Nie czekam na efekt ani bardziej ani mniej podswiadomie.

 

Aktualnie jest cos, czego bardzo bym chciala, ale wiem, ze moze to nie byc dobre dla mnie, chociaz mam inne zdanie i pomimo, ze duzo mnie kosztuje tego brak to co mam zrobic? Przeciez nie bede sie modliła chorobliwie "Panie spraw aby....". Powiedzialam "Jest tsk i tak i duzo bym dała aby to sie stalo, zalezy mi" ale nie wyobrazam sobie sie nakrecac ba takie gorliwe proszenie i cos i potem, podswiadomie oczywiscie, czuc zawod, że nie zostalam wysluchana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogole srednio mi z wiara w modlitwy jesli wiaze sie ona z prosba o cos. Wiem, ze Bog i tak moze miec inny zamysł wiec własciwie po co prosic? Wiem, ze mozna a nawet sie powinno. Sam Jezus o tym mowil ale moje odczucia sa jakie są, ze jest to wbrew logice.

U mnie dziala to w taki sposb, ze raczej mowie czym mi nie tak i czego bym chciała, chociaz wiem, że i tak Bog zrobi co uqaza za najlepsze wiec modlitwa w stylu "Prosze o pokoj na ziemi" albo "Proszę o to aby stalo sie to i to' jest bez sensu, bo z gory czlowieka nastawia na oczekiwanie skutkow tej modlitwy. Tak mi sie wydaje. Ja wolę powiedziec np. , ze "Boje sie wojny i bym jej nie chciala" czyli wiem, ze w srodku na peawde nie chce i sie boje. Powiedzialam Mu, On wie i juz. Co zrobi, Jego wola. Nie czekam na efekt ani bardziej ani mniej podswiadomie.

To trochę tak jakbyś wierzyła, że jesteśmy sterowani, nie mamy wolnej woli i robimy wszystko wg Bożego zamysłu, wiec nie ma sensu prosić, bo na nic nie mamy wpływu, Bóg nas nie słucha. A przecież tak nie jest.

Modlitwa tego typu nie jest zła o ile nie traktuje się Boga jako spełniacza naszych zachcianek. Tobie to raczej nie grozi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam że modlitwa nie powinna być w formie życzeniowo - roszczeniowej, powinna być wynikiem wiary że Bóg spełni moje prośby, ale nie mogę oczekiwać że spełnienie nastąpi natychmiast, takie myślenie prowadzi do rozczarowania i frustracji. Przed laty takie myślenie doprowadziło mnie do całkowitego zaprzestania modlitwy, a do kościoła chodziłem w kratkę żeby dzieci i ludzie widzieli że chodzę. Po tych wszystkich perypetiach z chorobą moje podejście się zmieniło i teraz jest jak jest. Modlę się dziękując Bogu za wszystko i proszę, ale nie moja lecz Jego wola niech się stanie. Myślę że takie podejście jest prawidłowe, bo nie wiem jakie są zmysły Boga wobec mnie, ale powiedział "proście a będzie wam dane " i tego się trzymam nie zapominając o dziękczynieniu za dobra które otrzymałem w ciągu całego mojego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest nie możliwe żeby nie było Boga, tzn. logiczno-analityczna część mnie mówi mi, że Bóg nie istnieje, jednak moja duchowa strona mówi mi coś innego, że jednak coś w tym jest. Obecnie nie mam żadnych relacji z Bogiem ale zastanawiam się czy tego nie zmienić, tzn., tkwię w nie pewności i nie wiem po której stronie mam stanąć. Czy jest sens oddawać się Bogu, co do którego pewności się nie ma, czy dać sobie z tym spokój nie zaprzątając sobie głowy tego typu sprawami. Pytanie retoryczne, znam na nie odpowiedź, raczej tutaj nie zmienię stanowiska, jednak coś tak ostatnio się nad tym zastanawiam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie ja też jestem w pewnym sensie na rozdrożu takim, dlatego najpierw chce zrozumieć ten wszechświat jak on działa.

już się dowiedziałem, że nie ma czegoś takiego jak niezawisłe prawa fizyki. eksploruje dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie ja też jestem w pewnym sensie na rozdrożu takim, dlatego najpierw chce zrozumieć ten wszechświat jak on działa.

już się dowiedziałem, że nie ma czegoś takiego jak niezawisłe prawa fizyki. eksploruje dalej.

Ale jest niezawisła władza sądownicza. Przynajmniej - była. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zostałem wychowany w wieże katolickiej, ale był czas kiedy też szukałem Boga. Dla mnie Bóg jest nie skończoną tajemnicą, ale czytając Pismo Święte, stary i nowy testament, nie mogę powiedzieć że nie istnieje. Poza tym ciekawy byłem co na ten temat mówią naukowcy, archeolodzy itd. i są dowody na istnienie Boga w postaci manuskryptów pisanych przed wiekami. Najwięcej dowodów jest na temat Jezusa Chrystusa proroka, a dla nas chrześcijan syna Bożego wg. nowego testamentu.

Czytałem też na temat jak ludzie niewierzący nawracają się na wiarę w Boga w obliczu śmierci, to jest niesamowite, człowiek odczuwa strach przed śmiercią, a gdy się odwróci w stronę Boga, to strach znika. Mówią o tym ci co przeżyli śmierć kliniczne, to wszystko jest bardzo ciekawe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest nie możliwe żeby nie było Boga, tzn. logiczno-analityczna część mnie mówi mi, że Bóg nie istnieje, jednak moja duchowa strona mówi mi coś innego, że jednak coś w tym jest.

Czasem tak jest, że ta logiczno-analityczna część nie współgra z tą duchową/emocjonalną/intuicyjną.

U mnie one współgrają od kilku lat, czasem w pewnych kwestiach się nie zgadzały/zgadzają. Dlatego pewne rzeczy, których nie rozumiałam przyjmowałam na wiarę, ufałam że tak widocznie jest. Opłaciło mi się, bo teraz często te same kwestie powracają i widzę, że tak naprawdę są logicznie spójne z innymi rzeczami, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Albo po prostu w jakiś sposób dojrzałam do ich zrozumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×