Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed śmiercią


Gość Ola 25

Rekomendowane odpowiedzi

Musisz to polubic i spróbowac z tym walczyc ja juz prawie zdrowym jestem jupiii

tego sie nie da polubic, chocbym bardzo chciała to nawet nie mam ochoty sie z tym dziadostwem zaprzyjazniac ale Tobie gratuluje i zazdroszcze:)

 

najlepszym lekarstwem na lęk przed śmiercią sobie powiedziec ok umrę jasne że umrę ale kiedys nie tu i nie teraz Exclamation Exclamation Exclamation

to nie takie proste, a jak w ogole nie chce sie o tym słyszec ani teraz ani za 50 lat.....

 

pewnie gdyby mozna było powiedziec sobie tylko: ok od teraz jest juz wszystko dobrze, nie boje sie smierci bo i tak mnie kiedys dopadnie...chyba nigdy mi to przez gardło nie przejdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mnie naszlo takie pytanie...............

dlaczego boimy sie smierci, skoro to naturalny proces :?:

boje sie bardzo , chcialabym wychowac moje dzieci, pomagac im, i doczekac sie wnukow, jestem fizycznie zdrowa, wiec czemu sie boje ze umre niespodziewanie, jak z tym zyc?

taki lęk jest bardzo beznadziejny, bo przeciez czy bede sie bala, czy nie, jak bede miala umrzec to umre i nic niebede mogla na to poradzic, wiec mysląc objektywnie, takie leki sa bezzasadne i do niczego nieprowadza....

ale oczywiscie na tym polega nerwica (tak mowi psychiatra), nerwica dobija z kazdej mozliwej strony, niedaje normalnuie zyc i funkcjonowac, wiec co :?: mam ja polubic? zrozumiec? co mam do cholery zrobic, zebym mogla wreszcie cieszyc sie tym, czym powinnam. niepchalam sie na ten cholerny swiat, a skoro bog postanowil zebym, sie urodzila, to chce zyc tak, jakie mam do tego prawo :!::!:

co takiego zrobilam, czym sobie zasluzylam, ze umarlam, jeszcze zyjąc, za co tak slono musze placic?

DLACZEGO :?::?::?::?::?::?::?::?::?::?::?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochane Ciałko-odpowiedź masz w swoim podpisie ;) Nie ma nic przypadkowego na tym świecie,wszystko ma swój cel,tylko cierpliwości.

 

Człowiek sie narodził i tyle.Jedynym jego celem jest przeżyc.Jesli istnieje Bóg to dał on człowiekowi wolną wole - może wybierac.Nie rozumiem tych którzy ciągle na niego najezdzają.Podobnie jak tych którzy twierdzą iż takie było ich przeznaczenie.Nie ma czegos takiego jak przeznaczenie.To zwykła forma usprawiedliwiania sobie własnych błędów do których nie potrafią sie przyznac.Łatwiej zwalic wine na przeznaczeie czy na Boga niz przyznac sie do błędu i własnej głupoty.Nasza przyszlosc zalezy od naszych indywidualnych decyzji ( a te powinny byc przemyslane ).tez boje sie smierci ale nie zapominam ze mam 99% wpływu na swoje zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Śmierć tym większym bywa postrachem, im życie jest uboższe i bardziej wegetatywne; a im bardziej duchowe, kulturalne, bogate w siły i w pełni rozwinięte, tym lęk przed śmiercią jest mniejszy. To co w nas boi się śmierci, to organizm, roślina.Ślepe przywiązanie do życia to przejaw nędzy życiowej. A najpiękniejszą czarę z największą satysfakcją się w końcu rozbija"

Henryk Elzenberg, Kłopot z istnieniem.

 

Ciekawe co? Ale chyba trochę ...nieludzkie... nieżyciowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

,, Lęk przed śmiercią" :roll: Tak naprawdę nigdy nie zastanawiałam się czy boję się śmierci. Nigdy. Być może dlatego,że zawsze nawet w momentach najtrudniejszych mojego życia, bardzo a to bardzo pragnęłam coś wielkiego dokonać , osiągnąć by być z siebie dumna że mi się udalo .Zawsze tłumaczyłam sobie,że każdy człowiek nasi na sobie krzyż co powiązane jest z cierpieniem, a jak cierpienie minie to znak że go pokonałam ale nie krzywdząc drugiego człowieka. I tak krok po kroku. A jak zdarzyło mi się w tej wędrówce kogoś zranić to natychmiast naprawiałam błąd, prosząc o wybaczenie. Nadal tak postępuję, a kiedy nastąpi moment w którym będę musiała odejść z tego pięknego świata ten krzyż zostanie mi zdjęty na znak końca mojej wędrówki. Marzeniem moim jest tylko, by ktoś gdy będzie się ze mną żegnał włożył mi pieniążek do kieszonki na bilet do nieba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

Pisze po raz pierwszy i troche dziwnie się z tym czuje. Ale skoro już tu jestem to chyba coś znaczy. Dzisiaj jest mi tak źle, że musze komuś się wyżalić, komuś kto rozumie co czuje.

Z nerwicą walczę od 3 lat. Bywało naprawdę różnie. Czasem tak fatalnie, że myślałam o śmierci, a czasem znośnie. Nawet myślałam, że już nauczyłam się z tym żyć, ale ostatnio wszystko się zmieniło. :( Miesiąc temu wyszłam za mąż. Myślałam, że moje lęki znikną przy bliskiej osobie. Niestety jest jeszcze gorzej. Już sobie nie radze....

Znowu zaczęłam myśleć o śmierci :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Ewik,

 

wiesz - to pewnie dlatego, że nastąpiła duża zmiana w Twoim życiu, nowe zadania .. i stąd te lęki znów :(

wiem - bo mam podobnie. Też bardzo źle reaguję na duże zmiany. No a wejście w małżeństwo to duża zmiana ....

Mam nadzieję że będzie Ci to mijać.

 

Chodzisz jeszcze na terapię?

 

Pozdrawiam Cię cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Ewika. Nie chodze na terapie i nigdy nie chodziłam. Może dlatego, że dotychczas żaden z moich psychologów mi tego nie zaproponował.

Zresztą do psychologa też już nie chodze, bo to i tak nic nie zmieniało. Od trzech lat jest tak samo.

Dziękuje za pozdrowienia.

Buziaczki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam na nic siły… ledwo wiążę koniec z końcem … mój świat po raz kolejny się zawalił .. nie widzę nic tylko pustkę … boję się przyszłości … nie chce zmian !

Nie chce mi się żyć a jednocześnie pragnę cieszyć się życiem w każdym jego momencie … jednak to wszystko mnie przerosło … nie wydaje mi się żebym sobie z tym wszystkim poradziła … ja nie widzę sensu … poddałam się … nie potrafię już udawać …

:(:(:(:( przepraszam Was, musiałam sie gdzieś wygadac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Animko

 

Nie wiem co się wydarzyło w Twoim życiu tak bardzo złego,że mówisz że zawalił Ci się świat...że nie chcesz żyć a jednoczesnie chcesz brać to życie pełnymi garściami...Tyle co mogę Ci powiedziec na tą chwilę to to że po mgle i ciemnych chmurach zawsze jest słońce..czasem wystarczy mały promyk aby poczuć się lepiej..Kochana,wiem jak bardzo potrafi być ciężko,bo ja też ledwie wiążę koniec z końcem a jeszcze mam tą znienawidzoną depresję i nerwicę,gdzie nieraz tak bardzo mnie boli pod żebrami że muszę bez ruchu siedzieć 3 godziny aż mnie puści i ataki krzyku i histerii...W każdym razie spróbuj pomyśleć choć trochę pozytywnie,że jesteś na swiecie po to aby być komuś potrzebna i któremu bardzo trudno by bylo bez Ciebie życ..Trzymaj się i pozdrawiam Cię i ściskam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez sie boje przyszlosci, tego, ze sobie nie poradze w zyciu jak bede musiala opuscic dom, ale najbardzioej tego, co czeka mnie w zyciu po zyciu... I mimo tych lekow nie potrafie sie zmobilizowac, by zadbac o lepsza przyszlosc. Z dobrej uczennicy stalam sie zla itd.

 

Pani psycholog dala mi ciekawe zadanie do wykonania, mianowicie odkładanie lęku na później :mrgreen: Podam to na przykladzie nie zwiazanym z tematem, ale ukazujacym wszystko ladnie. Np. jesli ktos ma fobie przed spoznianiem sie, to mowi sobie "do pracy mam na 8 i jesli do 7,50 nie bede na takiej-i-takiej ulicy to dopiero wtedy zaczne sie martwic." Zrob tak samo, jesli za iles tam czasu nie bedziesz potrafil znalezc pracy, dopiero wtedy zacznij sie martwic, choiciaz wiesz, jest takie powiedzenie "nie jestesmy odpowiedzialni za to, co nam sie przytrafia, ale za to, jak na to reagujemy". Jaka jest roznica czy bedziesz sie bac, czy sobie to podarujesz jesli chodzi o znalezienie zajecia? Nic ci ten strach nie da.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:54 am ]

animka

 

Co sie stalo kochanie? Moze pomozemy ci rozwiazac sytuacje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jednak to wszystko mnie przerosło … nie wydaje mi się żebym sobie z tym wszystkim poradziła … ja nie widzę sensu … poddałam się … nie potrafię już udawać …

przepraszam Was, musiałam sie gdzieś wygadac

Skarbie co się stalo? Nie zalamuj się, z chwil kryzusu też się wychodzi. I Ty też wyjdziesz. Co się stalo? Może uda nam się jakoś pomóc. Trzymaj się cieplo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i ciągle mam uczucie strachu przed przyszłością

 

Mario tez tak mam i lęk przed przyszłością i zyciem czesto mnie paralizuje. Zawsze myslalam, że po prostu taka jestem, taki mam charakter ze o wszystko sie zamartwiam. Powiedzialam o tym mojemu psychiatrze i co ? i powiedzial mi, ze to chroba, ze to wynika wlasnie z nerwicy lękowej. Takie proste a takiekie genialne, dziwne, że nigdy mi to nie przyszlo do glowy. Leczysz się? jesli tak to powiedz o tym lekarzowi a jesli nie to idz do psychiatry bo z tych mysli i leków MOZNA SIE WYLECZYĆ!!!

pzdrawiam i zycze powodzenia!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Ma_rio.

Czytałam Twojego posta i zrobiło mi się cieplutko na serduszku (w końcu coś poczułam:) Jakie to życie jest... różnorodne a równocześnie takie same. Znajduję się w odwrotnej sytuacji. Robię karierę zawodową w branży, o której kiedyś tylko marzyłam. Moje życie osobiste układa się bardzo pomyślnie. Wszystko układa się coraz lepiej. Mam coraz lepsze perspektywy na życie. I, o ironio, to mnie przeraża. Przeraża mnie tak bardzo, że przestaję funkcjonować.

Mam wielkie plany na przyszłość i duże możliwości. Jestem tego świadoma. Ale nie potrafię tego wykorzystać.

Wydaje mi się, że z tobą jest podobnie. Mamy wielkie chęci i możliwości ale nie wierzymy, że mogłoby nam się udać, a perspektywa porażki przeraża nas tak bardzo, że nie potrafimy wykorzystać naszego potencjału.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Ma_rio powiem Ci tylko tyle że miałem takie same lęki w Twoim wieku, dobrze to rozumiem, mogę Cię tylko pocieszyć, że to nie jest takie straszne bo prace zawsze znajdziesz, słabo płatną i głupią ale znajdziesz albo wyjedziesz na zachód i będziesz dużo zarabiał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mój kolejny problem,boję się śmierci,tego jak umrę i tego że umrę w ogóle.

Wmówiłam sobie że zginę w wypadku luba na raka,w ziwązku z tym wszelkie podróże przerażają mnie,zawsze wydaje mi się że już z tej podrózy nie wrócę,że to będzie moja ostatnia droga.

Poza tym trudno mi żyć ze świadomością że umrę.Życie wydaje mi się bezsensowne,taki tymczsowy przystanek na którym stoję i czekam aż podjedzie po mnie ŚMIERĆ.

Nic nie jest moje,bo to co mam ( również bliskich ludzi ) prędzej czy później stracę.

A myśl że po smierci nie ma nic,odbiera mi resztki chęci i motywacji do jakiegokolwiek działania.

Bo po co robić cokolwiek,o coś walczyć,skoro i tak obrócę się w nicość?

Sinej wiary w boga nie mam,tzn staram się wierzyc w jego istnienie ale nie jest to łatwe.

Czy jestem chora?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kamasuka Wiekszosć ludzi ma takie myśli jakie Ty masz..To nic nienormalnego...Ja też się boję śmierci..i czasem rozważam czy życie w ogóle ma sens skoro człowiek i tak będzie musiał umrzeć wcześniej czy później...I również np..jak jadę tramwajem lub pociągiem to wyobrażam sobie że może być zaraz wypadek...Mnie się wydaje,ze poprostu boimy się o siebie..o swoje życie..i podświadomie chcemy żyć jak najdłuzej..i stad takie mysli o śmierci..Ale to tylko moja teoria jest.. ;) Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle podobnie jak Marla tylko ze ja nie tyle boje sie smierci co samego cierpienia :( np przeszczepow ze cos moglo by mi nawalic tego oczekiwania nie wiem jak ludzie to znosza :?: walka z nowotworem itd ja walcze z glupia depra i mam dosc juz nie mowie o czyms powaznym :!: Ale zyje w mysl zasady ...." Kolo ktore skrzypi dalej dojedzie ....."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja ci napisze coś co może ci się teraz wyda irracjonalne i niedorzeczne więc jak chcesz to olej moją odpowiedż ja bym ci radziła żebyś dużo się modliła codziennie i dużo wiara i zaufanie do Boga są często trudne bo myślimy racjonalnie tacy już jesteśmy możliwość takiej pełnej mocnej wiary to też łaska i dar od Boga człowiek który umie tak mocno ufać i wierzyć jest w pewnym sensie wybrany i szcześliwy módl sie o pomnożenie twojej wiary i nie myśl jak On to zrobi jak to możliwe oddaj to Jemu i tylko proś o to wytrwale a modlitwa nie zawsze jest łatwa i przyjemna to częst też wysiłek koncentracja praca czasem trzeba dużo popracować że by coś umieć robić odkąd przekonałam się że Bóg jest a miałampewne zdarzenie paranormalne w życiu jest mi łatwiej nie wiem skąd jesteś ale w dużych miastach spotykają się często ludzie w zgromadzeniu Odnowy w Duchu Swietym w moim mieście to akurat kilka babć i troche przemówień księdza ale np we Wrocławiu... ludzie mdleją jeden za drugim podczas gdy wszyscy uczestnicy modlą się za nich rozmawiałam z ludzmi uzdrowionymi dzięki modlitwie, może poszukasz czegos takiego u siebie, może gdy poznasz jakieś prawie że dowody na istnienie Boga twój umysł przyjmie bardziej tą wersje że życie to tylkopielgrzymka i sprawdzian czyjesteśmy gotowi do prawdziwego istnienia po śmierci i może to wszystko co robisz tu ma sens bo w ten sposób zdajesz sprawdzian i pielgrzymujesz dla Boga ważne jest żeby nie zaniedbywać Jego natchnień czyli każdy powinnien realizować w życiu coś do czego ma zdolności zmierzać do swojego celu jest o tym często mowa w Piśmie Swietym wiec to do czego dążymy tutaj nie jest bez sensu ja oczywiście nie wiem jak to jest ale wiem że wiara w Boga bardzo pomaga więc jeśli jej nie wykluczasz to pracuj nad jej umocnieniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, u mnie ostatnio pojawiło sie znowu coś nowego, mianowicie lęk przed śmiercią. Nie mam tak, jak co niektórzy tutaj, że boję się iż śmierć dopadnie mnie w danym momencie, np. rano się nie obudzę, tylko, że w ogóle, kiedykolwiek umrę. Wtedy czuję taki atak paniki, jakby kogoś z klaustrofobią zamknąć w bardzo ciasnym pomieszczeniu. To jest baaardzo nieprzyjemne uczucie. Zdaje sobie sprawę, że jestem zbudowana z ciała, które MUSI się kiedyś rozłożyć i chcę wtedy z niego uciec.

Najśmieszniejsze jest to, że przez ostatnie około 5 lat myślałam całkiem odwrotnie, mianowicie miałam dosyć częste myśli samobójcze :lol: (tzn. mam teraz "depresyjne" myśli, oprócz właśnie samobójczych) Kiedyś mówiłam sobie, że od śmierci jeszcze jest wiele gorszych rzeczy, które mogą się wydarzyć za życia i że nie należy zbytnio cieszyć się chwilowymi lepszymi stanami bo i tak będzie na pewno gorzej.

Powiem Wam, że teraz wydaje mi się, że gdybym miała wybór, to wolałabym mieć nadal te myśli samobójcze :roll:

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko, że w ogóle, kiedykolwiek umrę. Wtedy czuję taki atak paniki, jakby kogoś z klaustrofobią zamknąć w bardzo ciasnym pomieszczeniu. To jest baaardzo nieprzyjemne uczucie. Zdaje sobie sprawę, że jestem zbudowana z ciała, które MUSI się kiedyś rozłożyć i chcę wtedy z niego uciec.

Ja mam ostatnio to samo...atak paniki na samą myśl o tym że kiedykolwiek umre..i też nie wiem jak sobie z tym poradzić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×