Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a związek (seks)


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Cię.

Przeczytałam twój post i jakoś mnie poruszył... . Powiem Ci że wszystko jescze przed tobą. Ja swojego męża poznałam w najgorszym momencie mojej choroby - tzn. depresji - kiedy praktycznie żyłam uwięziona we własnym mieszkaniu. Poprostu kiedyś przelotni zobaczył mnie na ulicy. Potem przez 2 lata próbował zdobyć mój numer telefonu, a kiedy okazało się że mamy wspólnych znajomych wszystko poszło już z górki. Uwierz mi, że wystarczyło jedno spotkanie żeby dla mnie zmienił się świat. :D Tobie też się uda, tylko daj sobie szanse...

Życze powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za odpowiedzi na mój temat.

Mam nadzieje że kiedyś poznam jakąś fajną dziewczyne, która bedzie mnie akceptowac taiego jakim jestem. Mam takie wrażenie, że jakbym był w związku to większość problemów jaki mam teraz by szybko zniknęła. Nie myślcie tylko że chodzi mi o wyleczenie sie z tego kosztem innej osoby;) Uważam że chęć dążenia do wiązania się z drugą osobą jest naturalna a sama świadomość, że jest sie komuś potrzebnym daje wielkiego kopa i motywacje do działania. Widze to po znajomych, którzy są w związku i od tego czasu są odważniejsi, bardziej pewni siebie i podejmują nowe wyzwania. Często słysze że po 20-tce jest najwspanialszy okres w życiu, tylko że chyba nie jest on taki wspaniały gdy jest sie samemu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doskonale Cię rozumiem, też jestem pod 20stce :) i też jestem samotny, i też jak mam gdzieś wyjść często robi mi się niezbyt przyjemnie.

 

Ja jestem zdenerwowany chyba dlatego, że impreza oznacza, że będę gdzieś uziemiony przez kilka godzin, bo skoro idę ze znajomymi, to muszę się z nimi trzymać. To raz. A dwa, że idziemy gdzieś daleko od domu, że ciężko będzie wrócić itd. I też przez to nie wychodziłem. Ale w końcu stwierdziłem, że nerwica nie spowoduje, że zemdleję, czy padnę gdzieś, więc staram się iść gdzieś na tzw. chama, nie ważne jak się czuję.

Największym wyczynem ostatnio było pójście na całonocne ognisko. Oczywiście jak wysiadłem z tramwaju serce waliło mi jak młot pneumatyczny, pociły mi się dłonie, bałem się, że nie dojdę i chciałem wrócić. Ale "na chama" :) kupiłem sobie 7 piw, jedno wypiłem zaraz za sklepem i zrobiło się raźniej. Drugi kryzys był jak już usiadłem z innymi w środku ciemnego lasu :). Bałem się ataku strachu i paniki, co ja im powiem np. za dwie godziny? Że mama dwoniła i wracam sam? I tym podobne myśli. Ale zacząłem rozmawiać z jakimś gościem i zapomniałem o nerwicy, a ona o mnie i dotrwalem do 5, było świetnie.

 

Próbuj "na chama" :) (zawsze przed samym wyjściem można sobie zapewnić furtkę, mówiąc znajomym, mam sporo na głowie, może wrócę wcześniej :D, ja tak czasem robię).

 

A z dziewczynami... znajdziesz swoją. Niekoniecznie wcale na imprezie. Jak jej wpadniesz w oko to ona też zrobi tak, że rozmowa przebiegnie spoko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz raven nie jesteś sam ze swoimi problemami. Jest wiele osób które są po dwudziestce i nie mają drugiej połówki. Posłuchaj rady tego gościa który pisał, żebyś próbował "na chama". To jest jakiś sposób...

Najlepiej zacznij już od dziś. Zobacz jaką mamy piękną pogode za oknem. Wspaniały dzień żeby co.ś zmienić w swoim życiu. Powodzenia i miłego dnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wychodzebie "na chama" jest najlepszym co mozna zrobić, praktykuję od wielu miesięcy- jeżeli jeden "na chama" się nie uda to leć na następną.

 

Grunt, że nie zaktrzaskujemy sobie drzwi przed nosem z własnej woli i sami nie ryczymy w przez własną donikąd-wolę.

 

Tyle na świecie pacanów i isiotów, to my mamy się chować??

 

Na jednej stresującej "na chama" imprezie się zakochałam. Jak było u drugiej połowy- nie wiem. Teraz jest inaczej , ale żałuję szczerze, że tyłka nie wykopałam do ludzi. Że się bałam odrzucenia- gówno to warte, nikt mnie nie wyśmiał, więcej osób deklaruje do mnie 'miłość koleżeńską' (:P) za to, że jestem jaka jestem. nawet jak się boję. czytaj- 'jak Wam minął dzień', czy jak to się nazywało.

Nikt nie umarł od paru napadów paniki, nikt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie kiedys tak kolezanka wyciagnela na dyskoteke bo za nic w swiecie nie chcialam isc.Teraz jestem jej za to wdzieczna bo tam poznalam mojego chlopaka.Kolega mojej znajomej. jestesmy razem pol roku i jestem z nim szczesliwa.Takie wychodzenie ''na chama''jest jednak dobre bo ja inaczej to bym siedziala w domu.Ale mialam tez szczescie bo on jest pewny siebie i zaczal zagadywac i jakos sie to potoczylo.Ja bym pierwsza nie podeszla bo jestem niesmiala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na szczęście zdąrzyłem się wyszaleć nim dopadła mnie choroba. Teraz, gdy się z niej wygrzebuję, brakuje mi kontaktu z ludźmi, weekendów w knajpach i wygłupów przynależnych wiekowi. Cóż z tego, skoro przez nerwicę straciłem przyjaciół i znajomych, w sumie poza jakimiś degeneratami. Ale dość smęcenia ;)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:15 pm ]

Teraz widzę, że nie na temat.

Drugiej połówki, póki nie uporam się z własnymi demonami, wolę nie mieć. Wolę być sam, niż być ciężarem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde,ja nigdy w życiu na dyskotece nie byłem...oczywiście z tego powodu,że boje się odrzucenia...poza tym ja nawet nie wiem co miał bym tam robić.

Moja rada - w takiej sytuacji najlepiej wychodzić z ludźmi, których się dobrze zna i z nimi się bawić. Mam za sobą kilka 18stek klasowych i było świetnie (sterta znajomych osób). Ostatnio byłem na 19stce kumpla, gdzie dobrze znałem 2/15 osób z czego 1 to ten kumpel i w sumie było (jak dla mnie) drętwo, bo nie znałem ludzi, a w zawieraniu znajomości jestem fatalny. Potem się rozluźniło, ale nie samo, tylko przez nieodłączny element imprez :? a to nie tak powinno wyglądać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W pełni zgadzam się z Piotrkiem który napisal, że najlepiej jest wychodzić z ludźmi których się zna; przynajmniej na początku. Potem jak już oswoisz się z klimatem imprez może uda ci się wyskoczyć gdzieś z większym gronem. No i tak też możesz znaleźć tą drugą połowe...

Ale alkoholu nie próbuj, to raczej nie jest dobry sposób na nerwice - przynajmniej moim zdaniem.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Piotrkiem- najlepiej próbowac wychodzić z dobrymi znajomymi. Jeszcze lepiej gdy wiedzą oni o twoich problemach, wtedy jest raźniej, ma sie ich wsparcie.Zawsze przeciez mozna wyjść na chwilę na zewnątrz, odetchnąć, uspokić się a jeśli lęk nie minie to wrócic do domu.

 

Najlepsza opcja, jak się ma odpowiednie warunki, to zrobienie własnej imprezy. Ja tak poznałam mojego obecnego połówka :lol: , nota bene przyprowadził go mój ex którego równiez poznałam na imprezie którą sama zorganizowałam tylko że kilka lat wcześniej :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale alkoholu nie próbuj, to raczej nie jest dobry sposób na nerwice - przynajmniej moim zdaniem.

I tu się zgadzam z Ewą. W sumie można, ale bardzo umiarkowanie i nie za dużo. Sam po sobie czuję, że po alkoholu czuję się wyluzowany, bez stresu itd. ale to nie sposób. Piję bardzo rzadko i tylko okazyjnie, stąd moje obserwacje - ale myślę, że więcej i tak z tego szkód niż pożytku ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za wasze porady;)

Myśle że bede się częściej starał wychodzić gdzieś ze znajomymi, w końcu terning czyni mistrza:P Problem z tym że nie mam zbyt dużo znajomych, część z nich mieszka już w innych miastach więc czasem jest to problem. Chyba rzeczywiście nie ma innej metody jak ta "na chama" i trzeba kozystac z kazdej okazji do wyjścia gdzieś, bo przecież nie poznam nikogo siedząc w domu... Trzeba w koncu kiedyś to zwalczyć bo pozniej bede żałował... I tak juz troche żałuje kilku straconych lat...

A z alkoholem to czasem sie zdaza troche wypic ale bez przesady;) Chyba kilka piwek nie zaszkodzi, ale pewnie macie racje że nie jest to dobry sposób na nerwice, bo przecież chodzi o to aby wszystko było ok bez takich wspomagaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszesz że nie masz zbyt wielu znajomych. Spójrz na to ile ludzi tutaj do ciebie pisze. Wszyscy tutaj martwimy się twoimi problemami i w 100% cie rozumimy, bo sami mamy podobne problemy. Jeśli z nami potrafisz rozmawiać i "nie działasz nam na nerwy" to z co stoi na przeszkodzie, żebyś , tak jak napisała TYGRYSKA sam zorganizował impreze i poszerzył grono swoich znajomych...

Trzeba się rozszerzać na nowych ludzi...

A w razie jakis problemów zawsze możesz się wygadać na forum a na pewno ktoś z nas postara ci doradzić.

Pomyśl nad tym...

Buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tylko ja nie mam z kim wyjść,brat sie mnie wstydzi,a znajomych nie mam....

No to może czas najwyższy to zmienić. Wyjść do ludzi ....

Jak zamkniesz się w domu i olejesz wszystkich dookoła to nigdy nikogo nie poznasz.

A bratem się nie martw - w końcu rodziny się nie wybiera - to zło konieczne ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 lat i brak dziewczyny to naprawdę żadna katastrofa. Gdybym mogła cofnąć czas, wymazałabym wszystkich osobników płci przeciwnej z mojego życia, z tego okresu;).. Fajnie jest mieć przyjaciół wtedy i w ogóle.. Ale priorytetem powinna być nauka (wiem,gadam jak stara baba..) 25 lat to taki optymalny wiek w którym człowiek powinien zastanawiać się nad byciem z drugim człowiekiem (rodzina?). Ale sie wymądrzam :lol: Jestem świetnym teoretykiem..Z praktyką gorzej :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkohol ma potworny minus - następny dzień. Wieczorem jest miło, a później z rana jest bardzo nie miło. Kac wzmaga nerwicę moim zdaniem.

 

Cieszę się, że moje określenie "na chama" się przyjeło :) Także Raven widzisz, tak trzeba :) A dziewczyn się nie bój, na pewno żadna Cię nie wyśmieje w trakcie rozmowy. Zresztą jak pisałem, jak znajdziesz odpowiednią rozmowa sama się potoczy i wcale nie musi to być na dyskotece. Oi!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja poznala mojego bylego ex w barze, mojego ex tez w barze ;) a mojego obecnego w internecie!! zaczelismy gadac o bzdurach i jakby od poczatku cos "zaiskrzylo" - tak tak moze zaiskrzyc w internecie jestem tego przykladem :) potem po roku sie spotkalismy i teraz jestesmy razem.poznalam go zanim jeszcze mnie dopadla nerwica ale on o niej wie i rozumie, sam ja kiedys mial ;) moja rada to - zapisz sie na jakies dodatkowe zajecia z czegos co lubisz- jezyka obcego, historii, malowania, cokolwiek, na pewno masz jakies hobby, tam poznasz ludzi a temat do rozmowy bedzie podany na tacy :) a i 21 lat bez dziewczyny to wcale ni e taka rzadkosc, wierz mi wiem co mowie.co innego jakbys mial 40 lat i zadnej...ale 21 to jeszcze dziecko ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×