Skocz do zawartości
Nerwica.com

chyba sobie coś zrobię bo jestem debilką


bedzielepiej

Rekomendowane odpowiedzi

Pomóżcie bo nie mogę już wytrzymać, siedzę teraz i ryczę nas swoją głupotą...

W styczniu zaczęłam brać paroksetynę na silne lęki przed ludźmi, ciągły smutek, płakałam aż do wyczerpania. Myślałam wtedy tylko o tym jak sie zabić bo już nie wiedziałam jako to przetrzymać.

Leki zaczęły działać jakoś po miesiącu. Czułam się jak nie ja, stałam się pewna siebie, wygadana, ogólnie tak wyluzowana i dużo się śmiałam, jeden z lepszych okresów w moim życiu. Ludzie zauważyli że się zmieniłam. Zawsze byłam milcząca i wycofana, teraz gadałam jak nakręcona ze wszystkimi i żartowałam. Czasem pojawiała się u mnie myśl, że nie jestem sobą, że zmieniła mi się osobowość, ale podobało mi się to, w końcu byłam taka jaka zawsze chciałam być.

I poznałam faceta, zaburzonego jeszcze bardziej niż ja. Chorującego na CHAD i będącego w depresji.

Moje emocje były tak intensywne, tak go idealizowałam, że zaciągnęłam go do łóżka już na drugim spotkaniu (zaprosił mnie do swojego domu). Wiem jestem szmatą i idiotką i tak się nie robi. Ale ja czułam że to moja bratnia dusza, że razem sobie pomożemy, że jedno będzie wspierać drugą osobę. Kompletnie się zabujałam. A ponieważ spotykaliśmy się praktycznie codziennie dużo się o nim dowiedziałam (miał trudne przeżycia) i to jeszcze bardziej mnie do niego przyciągnęło, jeszcze bardziej chciałam mu pomóc i wynagrodzić to co było złe w jego życiu.

Tylko że on od początku powtarzał że boi się że mnie nie pokocha... Trochę mnie to zaskoczyło, nie rozumiałam o co mu chodzi. Ale postanowiłam mu dać czas. Na początku mi nawet to nie przeszkadzało, że raczej nie przytula mnie nigdy pierwszy. Widziałam jego wady, ale stwierdziłam że jestem w stanie je znieść. Bo czułam się silna.

Więc spotykamy się od dwóch miesięcy i jakoś od tygodnia moja euforia nagle opadła, zaczęłam być smutna bez powodu jakby leki nie działały. Zaczęłam też myśleć o tym, że on mnie pewnie nie pokocha i wszystko zepsułam przez to że tak szybko pozwoliłam mu na seks. Zaczęło mnie drażnić, że jeżdzę do niego codziennie na drugi koniec miasta, a on śpi (mówi że przez leki), w ogóle nie chce ze mną rozmawiać (jakby nie miał wspólnych tematów) i zrobił się zamknięty w sobie. Powiedział mi też dwa dni temu, że boi sie że ja się zaangażowałam w tę znajomość bardziej niż on. I dzisiaj, kiedy poraz pierwszy sie do mnie nie odzywa cały dzień (wcześniej pisał i dzwonił kilka razy dziennie, sam wychodził z inicjatywą) czuję się zdruzgotana i mam ochotę zrobić sobie krzywdę!!! Bo jestem idiotką, czuję się porzucona ale on przecież nic mi nie obiecywał nie byliśmy w związku nawet nie wiem co to był za układ!!! Jestem pierdolnięta bo tak bardzo sie zakochuje daje z siebie dużo, a facet mnie olewa, jest to schemat który się powtarza w moim życiu a ja idiotka zamiast uczyć się na błędach znów się upokarzam. Nienawidzę go i jednocześnie chciałabym żeby się odezwał. Boje się że już mnie olał. Pobawił się mną i zostawił Mam dość tego życia, nie chce żyć jak kiedyś kiedy go nie znałam nie zniosę powrotu do samotności i kolejnego porzucenia, po poprzednim takim epizodzie dochodziłam do siebie rok... wolałabym umrzeć niż znowu to przechodzić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie. Nie rób nic głupiego.

 

powiedział mi też dwa dni temu, że boi sie że ja się zaangażowałam w tę znajomość bardziej niż on.

Daj mu trochę dni, niech przemyśli sprawę. Ty też powinnaś się zastanowić czy warto kontynuować taki związek, w którym jakby wiesz że on do Ciebie nic nie czuje.

Porozmawiajcie później.

 

Zajmij się sobą, swoim życiem. Zrób coś miłego dla siebie, myśl tylko o sobie.

Wszystko będzie dobrze, mam nadzieję że poradzisz sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może trochę go osaczyłaś swoją osobą hmm...? Nie dziwię mu się, że przestraszył się Twojego zaangażowania więc może popracuj Twochę nad sobą i nabierz dystansu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może trochę go osaczyłaś swoją osobą hmm...? Nie dziwię mu się, że przestraszył się Twojego zaangażowania więc może popracuj Twochę nad sobą i nabierz dystansu.

 

Nie powiedziałam mu że kocham. Jak osaczyłam? To on mnie zapraszał do siebie, tęsknił, pisał i dzwonił tak często, że mnie to trochę czasem lekko wybijało z rytmu, bo też mam swoje obowiązki dużo nauki itd, więc nie zawsze mu odpowiadałam, tyle że on przestał ostatnio to robić i przestraszyłam się że może ma mnie dość. Że może jestem dla niego tylko zabawką, która się znudziła.

Mam w sobie ogromny lęk przed porzuceniem, nie wiem czy to wynika z tego że ten schemat często przewijał się w moim życiu, od dzieciństwa.

 

Jak jestem z nim, to jestem spokojna i szczęśliwa, zmotywowana i do wszystkiego mam siłę. Zostaję sama ze sobą i mam myśli samobójcze. Czuję że jest dla mnie jak narkotyk.

 

Nie wiem jak nabrać dystansu. Nie potrafię.

Super, jak się przestraszył to znaczy że nie traktuje mnie poważnie i myśli jak się pozbyć. Ja bym się cieszyła, jakbym wiedziała ze się zaangażował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, przede wszystkim musisz sobie zdawać sprawę, że to jest człowiek zaburzony, o czym wspomniałaś w pierwszym poście ( "że nawet bardziej niż Ty" ). Oczywiście, że to nie usprawiedliwia do końca jego zachowania, ale może zwyczajnie jest przytłoczony swoją chorobą, dodatkowo zaangażował się w związek, co mogło go w jakimś stopniu wytrącić z równowagi tego co miał na co dzień ... najlepiej będzie, jak z nim na spokojnie porozmawiasz ;) Może też być tak, że ma inne oczekiwania co do tej relacji niż Ty

( również można wywnioskować z pierwszego posta ). Jak z nim nie pogadasz szczerze, to cały czas będziesz tylko się niepotrzebnie zadręczać !

 

-- 29 mar 2015, 22:43 --

 

Jak jestem z nim, to jestem spokojna i szczęśliwa, zmotywowana i do wszystkiego mam siłę. Zostaję sama ze sobą i mam myśli samobójcze. Czuję że jest dla mnie jak narkotyk.

Nie brzmi to najlepiej :? Zdaję sobie sprawę, że ta znajomość jest dla Ciebie bardzo ważna, widać, że bardzo motywuje Cię do życia i działania ... pamiętam Twoje styczniowe posty, w których opisywałaś swój stan i siedziałaś w przysłowiowej "czarnej dupie", miałaś także wątpliwości co do studiów i ogólnie swojej egzystencji ... dlatego pewnie teraz tak uczepiłaś się tej relacji i tak Ci na niej zależy, zwł. że poprawiła ona ( razem z lekami ) znacząco jakość Twojego życia ;) Jeżeli czujesz, że chłopak jest tego wart, to nie odpuszczaj, ale jednocześnie zbytnio na niego nie naciskaj, żeby nie poczuł się przytłoczony ... daj sobie i jemu czas ! A przede wszystkim, dla rozwiania wszelkich wątpliwości, jeszcze raz zalecam szczerą rozmowę ;) Powodzenia !

 

I pamiętaj, że związek dwojga osób z problemami do łatwych na pewno nie należy, ale jednocześnie można liczyć na większe zrozumienie swoich zachowań, jeżeli tylko otworzymy się na potrzeby tej drugiej osoby, nie tylko swoje !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej, może po prostu koleś nie jest gotowy do związku w tym momencie, może własne zaburzenia go wystarczająco przytłaczają, a może jest niedojrzały emocjonalnie :bezradny: W sumie on Ci żadnych obietnic nie składał ... ale Ty mimo tego się zaangażowałaś i chyba zbyt dużo dałaś od siebie, oczekując w zamian tego samego, a on ma najwyraźniej inne odczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśle, że postąpiłaś głupio, ale to samo w sobie nie czyni Cię od razu debilką czy szmatą. Niestety zangażowałaś się za bardzo :( Jakieś zmiany w sytuacji?

 

Tak. Odezwał się wtedy, wyjaśniliśmy sobie i wszystko jakby wróciło do normy. Namiętne spotkania przez dwa tygodnie i moja nieśmiała nadzieja, że tak będzie zawsze. Jego pocieszanie, że nie chce żebym się przez niego martwiła i denerwowała. Przepraszał mnie że nie potrafi kochać, nie wie co do mnie czuje, nie umie być w związku, mówił że jest beznadziejny itd. A ja go pocieszałam, że na wszystko przyjdzie czas, że jest dobrym człowiekiem i wartościowym, wspierałam go...

 

Dwa dni temu pojechałam do niego wieczorem, mieliśmy obejrzeć film na kompie. Zapomniał wylogować się z poczty i nie zauważył tego. Powiedziałam mu koło północy że chcę się jeszcze trochę pouczyć i pożyczam komputer, a on w tym czasie poszedł spać.

 

Coś mnie podkusiło i weszłam na jego pocztę .Patrzę a tam... ze sto wiadomości od jakichś kobiet z portali randkowych. Wysyła im swoje zdjęcia, one przysyłają mu swoje, i on komplementuje je"jesteś piękna jak modelka", "jaka naturalna, fajna z ciebie dziewczyna" itd. Jakby ktoś mnie ugodził nożem w serce. Sprawdziłam jeszcze daty tych wiadomości, przez cały czas jak się ze mną spotykał pisał z nimi... Nawet w ostatnią niedzielę kiedy spędziliśmy razem cały dzień znalazł czas by bajerować kolejną... Po co on to robi, mi mówi że nie szuka dziewczyny, a potem pisze do innych i to całkiem przyzwoitych (sprawdziłam ich ogłoszenia, piszą że szukają prawdziwej miłości itd)

 

Poczułam taką wściekłość, że go uderzyłam (on się obudził i zacząl półprzytomy pytać co mi się stało, ale mu nie odpowiedziałam, to po jakimś czasie usłyszałam chrapanie), wyszłam z łóżka i położyłam się na podłodze (była 1-2 w nocy, zastanawiałam się nawet czy nie zadzwonić po taksówkę ale już nie miałam siły, czułam sie tak upokorzona... Nie zasnęłam oczywiście, o 6 rano najciszej jak umiałam wymknęłam się z jego mieszkania. Pisał później smsy czy mu wyjaśnię o co mi chodzi, dzwonił, ale ja nie odpisuję ani nie odbieram. Nie mam sił na rozmowę, nawet nie mam słów co mu powiedzieć, to jest jakaś paranoja. Dzisiaj nic się nie odzywa, ja od rana mam myśli samobójcze a niedlugo idę do psychiatry po leki to ją poproszę żeby mi wypisała najwięcej opakowań ile można. Czuję ból, jakbym miała żywą ranę w brzuchu, chciałam żeby mnie ktoś pokochał, nie chcę już być samotna, dużo wycierpiałam w życiu. Mam tyle miłości którą mogłabym obdarować kogoś ale nikt nie chce ode mnie brać. Jestem zdruzgotana i nie wiem co dalej zrobię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej,

Zaciągnęłaś go do łóżka na drugim spotkaniu? :shock:

 

Wiem, już przecież pisałam że to było idiotyczne z mojej strony. Może mam borderline, bo działam impulsywnie w niektórych momentach, a potem tego bardzo żałuję. Ale oboje tego chcieliśmy, tak? No i czasu teraz nie cofnę.

 

To nie było do końca drugie spotkanie, znaliśmy się od paru miesięcy z widzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, mam to samo tylko od męskiej strony - wygadam się w tym wątku - mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. W dzieciństwie zdiagnozowana nerwica neurasteniczno lękowa i osobowość bierno-zależna. Najlepsze jest to, że życiowo idę jak burza i zajmuje się zarządzaniem sporą grupą ludzi i to z sukcesami (osobowość bierno zależna) :D W lipcu zeszłego roku zaczęła mnie w internecie zaczepiać pewna dużo młodsza kobieta. Odpisywałem czasem na jej korespondencję starając się coś doradzić itp. W grudniu zaczęła naciskać na spotkanie, odmawiałem bo jestem po dość traumatycznych przejściach i wyszedłem sam z depresji zupełnie niedawno. W końcu postanowiłem się z nią spotkać wykorzystując fakt, że oglądałem działkę w jej okolicach. No i mnie zainteresowała. Kilka godzin minęło jak sekunda, rozstanie, nie chciała mnie puścić, niemal stapiając się ze mną. Później wymiana korespondencji, odliczała dni do kolejnego spotkania, przyjechała do mnie i wylądowaliśmy w łóżku. Mam 39 lat ale czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem, zresztą ona też - dało się to zauważyć. Dość tego, że informowała mnie bez przerwy żebym sobie niczego nie obiecywał oraz na nic się nie nastawiał bo ona...nie umie kochać. Ciepło, przytulanie, rozmowy, trzymania za rękę - normalna z zachowania kobieta. Z czasem zacząłem się angażować, bo kot normalny by się nie zaangażował mając bliskość, rozmowy, zrozumienie, seks jak z bajki. Kiedyś wysłała mi link do jakiegoś klipu, gdzie ktoś tam śpiewał, że kogoś kocha ale boi się wyznać ten fakt. Postanowiłem zatem być pierwszy i powiedziałem jej, że czuję jakbym się zakochiwał. Jak się domyślasz był to początek końca :/ Do dziś nie mogę się otrząsnąć i znów mam głęboką depresję połączoną z myślami samobójczymi. Dziewczyna jest atrakcyjna fizycznie więc kiedyś opowiadała mi jakie cyrki robią faceci, których zostawia. Wydzwaniają po kilkaset razy, wysyłają kwiaty co dzień, nachodzą pod domem, pewien pan chciał kupić samochód a inny obiecywał małżeństwo z przepisaniem majątku. Ona sama wewnętrznie nienawidzi siebie za to jaka jest. Czuje to, próbuje z tym walczyć ale w chwili gdy widzi zaangażowanie faceta po prostu ucieka. Mamy w miarę normalny kontakt do tej pory na stopie koleżeńskiej, bo to w końcu nie jej wina, że ja stary głąb wpadłem w to emocjonalnie. Tak czy owak problem jest w nas bo to my decydujemy o tym kogo wpuszczamy do naszego życia to raz a dwa moja potrzeba bliskości z kobietą (i nie chodzi tu o seks, który jest tylko elementem tego stanu) osiąga stan paranoi. Oczywiście na odstawienie rejestracja na badoo i innych tego typu syfach i próba zasypania głodu innymi ludźmi (z tego powodu też czuję się jak menda). Znów mam myśli samobójcze ale wychowuję sam dziecko i dla niego postanowiłem jeszcze pociągnąć ten wózek do czasu aż się usamodzielni. Mam po prostu szczęście do takich ludzi wynikające z mojej osobowości. Wpadam też w kanał, bo chcę bliskości a jednocześnie boje się po raz kolejny wejść głębiej z kimś w relację na poziomie emocjonalnym. Jeszcze raz przepraszam za to, że wykorzystałem Twój wątek ale sytuacja wydała mi się bardzo podobna poza tymi "hipotetycznymi" zdradami. Poza tym na wielu portalach zajmujących się relacjami ludzie doświadczeni w podrywaniu kobiet wręcz zalecają dywersyfikację kontaktów do czasu ustabilizowania się związku z tą na której nam naprawdę zależy. Może tak było u Ciebie? A może byłaś plastrem? Pozdrawiam serdeczenie bo wiem co czujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×