Skocz do zawartości
Nerwica.com

WENLAFAKSYNA (Alventa, Exyven, Efectin ER, Efevelon SR, Faxigen XL, Faxolet ER, Lafactin, Oriven, Prefaxine, Symfaxin ER, Velaxin ER, Venlafaxine Aurovitas/ Bluefish XL, Venlectine)


Miss Worldwide

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę że powinno już od 75 mg. Ja biorę 150 mg. Z tym że trazodon bardziej poprawia erekcję niż libido ogólnie.

Ale wczoraj wyczytałem na angielskiej wikipedii że moklobemid może poprawiać libido i erekcję jednocześnie. Nigdy go nie brałem ale jest szansa że niedługo zacznę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.03.2024 o 19:09, zburzony napisał(a):

 

No i odwiedziłem lekarza po miesiącu brania wenlofakasyny 75 po której nie czułem żadnej poprawy. Zmienił mi leki na pregabaline 75 rano i wieczorem. Mam ją brać przez dwa miesiące. Teraz tydzień przerwy od wenli tylko sama pregabalina. I od przyszłego tygodnia mam zacząć brać Moklar. W pierwszy dzień 150 drugi 300 i trzeci 450 na którym mam pozostać. Zastanawia mnie czemu dopiero za tydzień mam brać Moklar a nie odrazu. Mogłem zapytać lekarza ale jakoś nie przyszło mi wtedy te pytanie do głowy. Lekarz też dodał że teraz nie powinienem na tych lekach mieć żadnych problemów z libido. Oby pomogło na lęki i depresję. Bo nie mam na nic ochoty. Problemy z koncentracją,pamiecią. I ogulnie się czuję jakiś otępiały. Żeby wyjść do ludzi to nie ma mowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Nowy 85niektórzy lekarze są ostrożniejsi i zalecają przerwę między jednym lekiem a drugim, to wszystko.

Moklobemid nie zaburza libido i sprawności sprzętu, rzekomo nawet może je poprawić, tak przynajmniej twierdzą na angielskiej wikipedii. U mnie na razie nie ma różnicy, libido jest dalej średnie. Pregabalina nie wpływa na libido.

Myślę że ten lek pomoże ci na na to otępienie i brak energii, mnie on wyraźnie pobudził od początku. Ale też trochę częściej czuję niepokój, na szczęście nie cały czas tylko tak przychodzi i znika. Według ulotki jest skuteczny też na fobię społeczną i coś w tym jest, czuję tutaj różnicę.

Powodzenia! 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Dla Was jestem tu nowy, ale przeczytałem około 150 stron tego wątku, więc niektórych już tutaj kojarzę. 😁 

Żeby nie przedłużać. Biorę wenlafaksyne od blisko 3 miesięcy. Dziwnie się wkręcała, bo przez pierwsze 2 miesiące prawie nic nie czułem poza ubokami. Po 2 miesiącach (jadłem 150 od miesiąca jakoś) zaczęło coś smyrać, ale głównie noradrenalinę, bo miałem energię, ale depresja dalej mi towarzyszyła i kopała mnie w du**ko. Teraz od kilku dni jestem na 225. Zobaczymy co z tego będzie. Z bagna, w jakim byłem zimą się wydostałem, ale dalej jest kiepsko. Żałuję, że mi się uwidziało zejść z paroksetyny, która fajnie mnie nastroiła do życia. I nie muliła psychicznie jak wielu tutaj pisze o niej.

Moje pytanie brzmi czy Oriven 225 też ma takie małe pastylki jak ten 75? Pytam, bo dostałem teraz na niego receptę, a jak mnie będzie jeszcze bardziej nosiło fizycznie to planuję zejść za 3 tygodnie do 150 i Pani doktor dorzuci mi wtedy jakieś esci. I nie wiem czy będę mógł jakoś dzielić te pastylki żeby uzyskać z nich 150. 

Pozdrawiam i zdrówka dla Was. 💪

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie, chodziło mi, że wewnątrz kapsułki Orivenu 75 są takie malutkie pastylki. Wcześniej miałem Velaxin, gdzie w środku kapsułki były takie malutkie kuleczki. Jest Oriven 225. Nawet Pani w aptece mi zamówiła, bo nie było na miejscu. Dziś lub jutro odbiorę i mogę wstawić zdjęcie. Czyli to jakaś nowość i nikt nie miał kontaktu z taką kapsułką?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wykupione. W środku są żelatynowe kapsułki zawierające 18 tych małych pastylek. Jednak ta kapsułka jest już sporo większa, a wiem, że są osoby, które mają z tym problem więc muszą to wziąć pod uwagę. Trzymajcie kciuki żeby to 225 weszło jak trzeba. 😏 Czasami żałuję, że zacząłem leczenie. Żyłem z tym gów**m( zaburzenia depresyjno- lękowe) przez ponad 10 lat i było marnie, ale przez większość czasu dość stabilnie. Lęki trochę ogarnąłem sam. Teraz mam istny rollercoaster. Zejścia, wejścia na lek i później przy zwiększaniu dawki, czas pomiędzy lekami. Ktoś też tak ma? Nie łudzę się, że to na jakiś czas. Ta przygoda potrwa już do końca życia.

1710353693883563474701719390458.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Carolusja mam akurat szczęście bo generalnie dobrze toleruję leki, skutków ubocznych albo nie mam albo tylko przejściowe. Ale owszem, kilka z nich mnie grubo powyginało i nie byłem w stanie dalej ich brać.

225 mg wenlafaksyny za pierwszym razem silnie mnie stymulowało, nawet za bardzo, były też niemiłe skutki uboczne. Ale z czasem się ustabilizowało i była poprawa. Teraz bez problemu mogę brać i 375 ale wróciłem do 300 mg i jest gitara.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.03.2024 o 09:45, Gorge napisał(a):

Biorę 75 mg 5 dni ale nie mogę spać proszę o pomoc czy tak zawsze jest ?

 

U mnie to dość długo były problemy ze snem, ale tej natury, że ten sen był bardzo płytki i często przerywany. I przy zwiększaniu dawki też z ponad tydzień śpię słabo.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie pytanko. Ze 2 razy w ciągu ostatnich miesięcy zdarzyła mi się sytuacja, że musiałem pić.( albo chciałem) Wiem, że nie wolno itd. i za każdym razem pojawiała się zaj****ta migrena. Oprócz tych sytuacji raz czy 2 wypiłem piwko i kończyło się tak samo. Mam nauczkę na przyszłość. Mam też świadomość, że nikt tu nie jest lekarzem, ale może ktoś ma podobnie i wie czym to jest spowodowane?  

Edytowane przez Carolus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Carolusja niestety notorycznie piłem duże ilości na wenlafaksynie, zresztą na wielu innych antydepresantach również, i nigdy tego o czym piszesz nie doświadczyłem. Faktycznie, nikt nie powie ci dlaczego tak jest, nawet lekarz nie będzie tego wiedział ale oczywiście powie ci że to dowód że nie wolno pić biorąc leki. Być może akurat twój organizm nie toleruje alkoholu na tym leku, co człowiek to inna reakcja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem pewien, że to miks wenli i alkoholu wywołuje ten ból. Na paroksetynie tego nie było. Z tym, że na paroksetynie dużo ciężej jest powstrzymywać się od picia czy palenia. Zahamowania bardzo zanikają. Cóż, pozostaje unikać imprez albo liczyć się z konsekwencjami. S Jednak schodzę z 225, bo wywołuje u mnie dużą nerwowość, a działanie antydepresyjne jeszcze słabsze niż wcześniej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to w ogóle jest z wenlą w kontekście alkoholu i kawy?

Pytam, bo kawy pije dużo, a w googlach po wpisaniu "kawa a antydepresanty" można wpaść np. na artykuł: 

 

Cytat

Wypicie kawy na krótko przed przyjęciem takiego leku może osłabić jego działanie nawet o 60%! Również garbniki zawarte w kawie zmniejszają wchłanianie alkaloidów, a to może osłabić działanie niektórych nauroleptyków.


Wiadomo, że mocna, lub w za duzych ilościach kawa potrafi podbić lęki i to w sumie potwierdzam, podbija też kortyzol, z drugiej strony działa korzystkie na dopaminę. 


No i alkohol. 
Domyślam się, że działa negatywnie na serotoninę (?), ale czy po napiciu się raz na jakiś czas jest ryzyko pełnego nawrotu choroby i tego, że leczenie trzeba będzie zacząć od nowa? (czyt. again tygodnie ładowania leku etc.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie alkohol nic tu nie zmieni , biorę leki od kilku lat , nie polecam pic bo kac na następny dzień jest ciężki bo odpalają się lęki i dwprecha bynajmniej u mnie , raz na jakiś czas alkohol nic ci nie zrobi.

A kawa na SSRI to podstawa bez tego nie ruszałem , na snri jedynie co robi to nasila wkurw ienie , powoduje taki lekki niepokój i dla mnie w zasadzie gówno działa.

Te artykuły są gówno warte.

Choroba wraca bo sami sie wkręcamy na nowo , alkohol tu niewiele zmienia , jak na lekach nie popracujesz nad sobą na terapii to napewno zaburzenie wróci bo leki to tylko okład na ranę który tylko znieczula.Picie raz na jakiś czas w rozsądnych ilościach krzywdy nie zrobi ale ogólnie odradzam w większych ilościach bo następny dzień do kosza

Chociaż u mnie leki powodują takie znieczulenie emocjonalne że aż muszę sie napić żeby poczuć jakieś pozytywne emocje xD baa był to nawet mój duży problem w pewnym momencie go codziennie musiałem wypić chociaż dwie setki bo anhedonia polekowa była nie do wytrzymania 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależy od leków. Na paroksetynie jak pochlałem to później przez ponad tydzień było kiepsko. Dopiero po około 10 dniach wracała równowaga psych. A po wenli gdyby nie ta migrena w trakcie picia to pojawia się tylko zwykły kac. I później normalnie jest. Generalnie jest to niewskazane i albo się leczymy albo chlamy. A jeśli chodzi o kawę to u mnie ona wchodzi lękowo. Na paroksetynie mogłem pić, ale przy wenli piję słabą, bo jak przesadzę to jestem roztrzęsiony mocno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.03.2024 o 16:39, Carolus napisał(a):

Zależy od leków. Na paroksetynie jak pochlałem to później przez ponad tydzień było kiepsko. Dopiero po około 10 dniach wracała równowaga psych. A po wenli gdyby nie ta migrena w trakcie picia to pojawia się tylko zwykły kac. I później normalnie jest. Generalnie jest to niewskazane i albo się leczymy albo chlamy. A jeśli chodzi o kawę to u mnie ona wchodzi lękowo. Na paroksetynie mogłem pić, ale przy wenli piję słabą, bo jak przesadzę to jestem roztrzęsiony mocno.

Niepokoje na kacu to chyba niezależne od stosowanych leków, jeśli się ma tendencje do lęków i niepokojów. Ogólnie alko robi bałagan w receptorach i może wpływać w nieprzewidywalny sposób na ich działanie, natomiast różne leki już łączyłem z % i żadna katastrofa (odpukać) się nie stała. Oczywiście nie polecam. Bardziej niż o receptory martwiłbym się o wątrobę, bo ona swoje musi znieść przy samych lekach, a jeśli dodać do nich alko, to ma sporo roboty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, daammk1 napisał(a):

Hej! Warto przechodzić z paroksetyny na wenlafaksyne? Biorę paro z 10 lat i mam dosyć zobojętniania emocjonalnego. Ma ktoś może porównanie?

10 lat to strasznie długo. Nikt Ci nie powie jak zachowa się Twój organizm po odstawieniu paro. Mi wenla słabo weszła, bo wespół z nerwicą nie pozwalała mi się wyluzować/ zrelaksować. Wracam obecnie do paroksetyny, która była moim pierwszym lekiem i działała naprawdę świetnie. Nie było idealnie i miała swoje kaprysy, ale nie polegam na samych lekach i sam też walczę z tym bałaganem, więc dla mnie jest spoko. Myślę, że powinieneś raczej porozmawiać z Twoim lekarzem w tej sprawie. Nie będzie lekko. 

 

35 minut temu, skakunna napisał(a):

Niepokoje na kacu to chyba niezależne od stosowanych leków, jeśli się ma tendencje do lęków i niepokojów. Ogólnie alko robi bałagan w receptorach i może wpływać w nieprzewidywalny sposób na ich działanie, natomiast różne leki już łączyłem z % i żadna katastrofa (odpukać) się nie stała. Oczywiście nie polecam. Bardziej niż o receptory martwiłbym się o wątrobę, bo ona swoje musi znieść przy samych lekach, a jeśli dodać do nich alko, to ma sporo roboty.

Masz rację. Ja również nie przeżyłem żadnej katastrofy. Jedynie irytujące jest to, że na paroksetynie muszę tyle dni czekać, bo mam wrażenie, że strzeliła focha. 😁

Fakt, wątroba obrywa bardzo, ale jednak czasami człowiek pójdzie na imprezę i ma ochotę żeby się zrelaksować i zabawić z alko. Jesteśmy tylko ludźmi i czasem ulegamy własnym słabościom. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę wenlafaksynę od dawna, co najmniej od roku, najdłużej byłem na dawce 300 mg, przez kilka tygodni na 375 nawet. Od miesiąca biorę też moklobemid 300 mg na którym było od początku różnie, ale z czasem co raz mniej pozytywnie, zwłaszcza napięcie wewnętrzne, podatność na stres i niepokój dawały mi w kość. Zmniejszyłem wtedy wenlafaksynę do 225 mg i od razu był efekt, zwłaszcza napięcie po moklobemidzie osłabło, nie było jednak wpływu na nastrój który był raczej średni, niepokój też pozostał. Wtedy dołożyłem amisulpryd bo czułem że oprócz benzodiazepin tylko on może pomóc na taki stan. I rzeczywiście, tak jak lata temu za pierwszym razem tak i teraz pomógł natychmiast, ustabilizował mnie, wyciszył lęk. Właściwie było już ok i mogłem tak zostawić, ale postanowiłem zobaczyć czy będzie różnica jeśli zwiększę wenlafaksynę minimalnie, o 37,5 mg. Mój dobry doktor zna mnie od lat, nie ma problemu z tego typu roszadami z mojej strony, często na wizytach mówię mu że zmieniłem dawkę jakiegoś leku albo któryś odstawiłem. Zwłaszcza kiedy coś odstawię jest zadowolony, bo jak stwierdził nie spotkał jeszcze takiego zwolennika leków jak ja ;)

W każdym razie, te 37,5 mg wenlafaksyny spowodowało że wróciło trochę stymulacji którą moklobemid dawał od początku, lekko poprawił się nastrój, ale nie powrócił niepokój czy to męczące, bezsensowne napięcie. Wydaje się że 262,5 mg to w tej kombinacji najlepsza dla mnie dawka wenli, gdybym chciał brać więcej to trzeba by było pozbyć się moklobemidu a biorę go krótko i to byłoby bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie za bardzo skupiasz się na lekach? Na nastrój/ lęki może mieć wpływ mnóstwo innych czynników. U mnie chociażby pogoda robi ogromną różnicę. Wysiłek fizyczny w pracy i poza. To, że mamy gorsze dni nie oznacza, że leki przestały działać. "Normalni" ludzie też mają kryzysy. Szukanie odpowiedniej dawki i kombinacji leków jest spoko, ale uzależnianie swojego stanu od nich jest raczej słabym pomysłem, jeśli wiesz o co mi chodzi. 

8 godzin temu, zburzony napisał(a):

Biorę wenlafaksynę od dawna, co najmniej od roku, najdłużej byłem na dawce 300 mg, przez kilka tygodni na 375 nawet. Od miesiąca biorę też moklobemid 300 mg na którym było od początku różnie, ale z czasem co raz mniej pozytywnie, zwłaszcza napięcie wewnętrzne, podatność na stres i niepokój dawały mi w kość. Zmniejszyłem wtedy wenlafaksynę do 225 mg i od razu był efekt, zwłaszcza napięcie po moklobemidzie osłabło, nie było jednak wpływu na nastrój który był raczej średni, niepokój też pozostał. Wtedy dołożyłem amisulpryd bo czułem że oprócz benzodiazepin tylko on może pomóc na taki stan. I rzeczywiście, tak jak lata temu za pierwszym razem tak i teraz pomógł natychmiast, ustabilizował mnie, wyciszył lęk. Właściwie było już ok i mogłem tak zostawić, ale postanowiłem zobaczyć czy będzie różnica jeśli zwiększę wenlafaksynę minimalnie, o 37,5 mg. Mój dobry doktor zna mnie od lat, nie ma problemu z tego typu roszadami z mojej strony, często na wizytach mówię mu że zmieniłem dawkę jakiegoś leku albo któryś odstawiłem. Zwłaszcza kiedy coś odstawię jest zadowolony, bo jak stwierdził nie spotkał jeszcze takiego zwolennika leków jak ja ;)

W każdym razie, te 37,5 mg wenlafaksyny spowodowało że wróciło trochę stymulacji którą moklobemid dawał od początku, lekko poprawił się nastrój, ale nie powrócił niepokój czy to męczące, bezsensowne napięcie. Wydaje się że 262,5 mg to w tej kombinacji najlepsza dla mnie dawka wenli, gdybym chciał brać więcej to trzeba by było pozbyć się moklobemidu a biorę go krótko i to byłoby bez sensu.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×