Skocz do zawartości
Nerwica.com

WORTIOKSETYNA (Brintellix)


zaqzax-0

Czy wortioksetyna pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

76 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy wortioksetyna pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      30
    • Nie
      27
    • Zaszkodziła
      19


Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem naiwny, ale caly czas mysle ze cos mi pomoze. Nie umiem przekreslic wortioxetyny dopoki jej nie sprobuje. Probowalem juz tej slawnej agomelatyny i u mnie byla tragedia i nawet taka nauczka mnie niczego nie nauczyła. Nie umiem zyc z myślą ze nic nie pomoze, ze to co jest na franku to jest maks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na mnie akurat escitil dobrze dzialal. Znaczy stosunkowo dobrze. Pracowalem na nim 1.5 mca na zbiorach po 10-12 godzin dziennie z ukraincami. Jakos nie moglem sie dostosowac. Z jedna kobieta sie klocilem z ukraincem sie pobilem a drugi malo mnie nie pobil ;-) Pozniej oczywiscie narzekalem u lekarza na cos tam i lekarz zacza mi dodawac sulpiryd. I w pewnym momencie sie rozpiepszylo wszystko. Najgorszy zjazd w moim zyciu. I od tego momentu zaczalem brac anafranilm czyli od 2 lat. Bo pamietam jak 2 lata temu na wszystkich swietych siedzialem w samochodzie i wylem z bolu, wtedy gdy rodzina poszla na cmentarz. Ja nie dalem rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja trzeci dzień na Brintellixie.Pókic o nic nie moge powiedzieć o działaniu.Najbardziej to odczuwam obecnie skutki odstawienia wenlafaksyny.Depersonalizacja taka że szok, chodz ejakby mie ktoś walnął młotkiem gumowym w łeb.Lekarka ostrzegała, że tak moze być.Mam nadzieje, że to minie szybko i że wartio postawi mnie też na nogi jeśli chodzi o zab depresyjno lękowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyślałem, że spróbuje.Lek ten ponoć działą skutecznie w walce z anhedonią itd.

 

Podaj mi źródło, skąd wiesz, że dobrze się sprawdza w anhedonii ?

a anhedonia jest mimo wszystko wpisana jako główny minus/skutek uboczny leków SSRI,

więc może jakiś przełom... ale wątpię, poczekam pewnie parę lat jak stanieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wszyscy, ale jest sporo takich którzy mają. Myślę, że jest to efekt wrażliwości receptorów 5-HT2c (im ich więcej tym gorzej) u danej osoby. A na ich ilość przekłada się najbardziej stres i stany zapalne. Jeśli ktoś ma ich mało to przeważa agonizm reszty receptorów które uwalniają dopaminę i mamy efekt przeciw anhedonii. Jeśli ktoś ma ich dużo to przeważa ich agonizm i anhedonia się pogarsza. Z czasem regularnego brania SSRI zmniejsza się ilość tych receptorów ale czy efekt będzie wystarczający? No i nie u każdego i nie każdy SSRI powoduje downregulację tych receptorów. Dla tych osób pozostaje więc branie w miarę czystych (bez silnego działania serotoninowego) antagonistów 5-HT2c które mamy - mirtazapina/mianseryna, agomelatyna, olanzapina, ew. amitryptylina i czekanie na silniejszych i bardziej selektywnych...

 

Silny (ale naprawdę silny, a nie to co mamy aktualnie) i selektywny antagonista 5-HT2c brany razem z SSRI mógłby to całkowicie zlikwidować (to i inne skutki uboczne SSRI). Ale nie ma takiego który swoją siłą dorównałby sile SSRI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla tych osób pozostaje więc branie w miarę czystych (bez silnego działania serotoninowego) antagonistów 5-HT2c które mamy - mirtazapina/mianseryna, agomelatyna, olanzapina, ew. amitryptylina i czekanie na silniejszych i bardziej selektywnych...

 

Chyba też kwetiapina? Z nowych neroleptyków to asenapina i arypiprazol działają bardziej na 5-HT2a, natomiast olanzapina i kwetiapina to 5-HT2c.

Na mnie pod kątem objawów depresyjnych, a nawet lęku, dużo lepiej działają leki "receptorowe" i to niezależnie czy to mirtazapina, mianseryna, czy kwetiapina, niż te wszystkie wychwyty zwrotne, dlatego SSRI, SNRI powiedziałem sajonara i nie do zobaczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kwetiapina też, chociaż słabiej blokuje 5-HT2c (ale efekt jest wyważony na wszystkie receptory) w porównaniu np. z olanzapiną. Wszystkie neuroleptyki to silniejsi antagoniści 5-HT2a od 5-HT2c (różni się tylko ratio). Arypiprazol to częściowy agonista 5-HT2c, więc może wcale nie działać tak jak antagoniści. Ja też reaguję lepiej na leki receptorowe i po ostatnim zawodzie wortioksetyną wrzuciłem wszystkie SSRI do kosza z napisem "po moim trupie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tzn. ja nie jestem aż tak stanowczy, ale musiałoby być naprawdę bardzo źle, żebym wrócił do SSRI/SNRI. Odstawiłem wenlę, przed wczoraj wziąłem, mam nadzieję, ostatnie 37,5mg. Jestem coraz bardziej pewien, że to właśnie ta grupa leków odpowiada za drażliwe pobudzenie i sztuczne napięcie.

Tylko co zostaje? Mirtazapina, mianseryna, kwetiapina, olanzapina, risepridon, asenapina (podobno nie powoduje tycia) jako leki o działaniu receptorowym ewentualnie jeszcze amitriptylina, może agomelatyna, trazodon, tianpetyna. Nie wiem czy coś pominąłem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem jak to z tą naszą stanowczością bo się zarzekaliśmy już wielokrotnie, że nie wrócimy do SSRI.

 

Te leki co wymieniłeś plus ew. doxepina. A próbowałeś kiedyś moklobemidu?

 

Bardzo dawno temu, z tego co pamiętam to działał podobnie do innych.

Oj powiem Ci, że trudno będzie z odstawieniem tej wenli, po dwóch dniach od zażytej dawki pojawiają się uboki. Niezależnie od tego, że trudno to odstawić, to czuję, że z dnia na dzień robię się coraz bardziej neurotyczny, zalękniony, pełen obaw. Czyli albo lęk i napięcie-bez SSRI/SNRI, albo pobudzenie i drażliwość z nimi. Co za syf kiła i mogiła. Pewnie okaże się, że obecne połączenie wenli z kwetą to najlepsze co może mnie spotkać w moim psychofarmakologicznym życiu.

 

-- 28 paź 2014, 18:37 --

 

elfrid, możesz tez klomipraminy spróbować

 

Nigdy nie brałem żadnego tlpd, zawsze to były leki ostatniego ratunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miko84, hehe, no ale 37,5mg wenli to nie jest jakiś hardcore. Może trzeba iść na jakieś kompromisy. A nie masz wrażenia, że te SSRI działają na Ciebie antyneurotycznie? Zawsze po odstawieniu staje się taką problematyczną, roztrzęsioną dupą wołową. Nie chodzi mi tu o objawy depresji, tylko osobowościowe: niska podatność na stres, skłonności do popadanie w stany lękowe, ogólnego napięcia. Wydaje mi się, że takie antyneurotyczne działanie jest charakterystyczne właśnie dla SSRI, i chyba to działanie określano w różnych powszechnych amatorskich mediach "zmienianiem" osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elfrid,

Ja nie mam wrażenia, ze SSRI działały na mnie antyneurotycznie. Jedynym SSRI, któy moze zmianiac osobowosc jest fluoksetyna ale to lek kontrowersyjny, nie polecany w lękach. Ale nie polecałbym go na nerwice bo moze mocno podkręcic lęki. Osobowosc ma się nijak do lęków bo lęki są związane z kilkoma czysto fizjologicznymi procesami jak np. nadmierna aktywość współczulna, czasem też przywspółczulna. To, ze odbierasz to tak, ze po zakończeniu brania leków, np. SSRI dochodzisz do wniosku, ze stajesz sie dupą wołową to ma dwa wymiary: serotonina znieczula Cię ale nie leczy, drugi wymiar to wyuczona bezradność- wierzysz , ze bez leków jesteś do niczego, co mija się z ich braniem bo on ma Ci w tej wyuczonej bezradnosci i niskiej samoocenie pomóc, skoro po odstawce po wielomiesięcznym braniu znów jesteś bezradny i roztrzęsiony to o czym świadczy? Ze SSRI nie leczą, znieczulenie przestaje działać a objawy wracają.

 

-- 28 paź 2014, 20:20 --

 

Jedynie fluvoksamina działała u mnie jakoś tak tam w 50 procentach antyneurotycznie, ale i anhedonistycznie- SSRI źle działaja na ośrodki przyjemnosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pablo5HT1, przecież nie piszę tu o leczeniu czy trwałej i na stałe "zmianie" osobowości. Sam w poście o amitryptylinie pisałeś, że nie jest to lek, po którym można by się spodziewać efektu wow; który odczuwasz na SSRI/SNRI. Dlaczego najsilniejszy lek przeciwdepresyjny, podawany w szpitalach do leczenia klinicznej, endogennej depresji nie jest zarejestrowany do leczenia żadnych zaburzeń lękowych? Chyba dlatego stąd rozpowszechnienie SSRI/SNRI - bo w jakiś sposób "korygują" osobowość maskując, "wyłączając" te neurotyczne, niefajne cechy, dzięki czemu użytkownik leku staje się bardziej odważny, stanowczy, pewny siebie itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj minęły dwa miesiące odkąd biorę Brintellix, więc myślę, że mój organizm przyzwyczaił się już na tyle do tego leku, że mogę opisać swoje obecne samopoczucie.

Jeśli ktoś czytał moje poprzednie wpisy na temat Brintellixu, to wie, że przez jakiś czas byłam bardzo pozytywnie zaskoczona tym lekiem, ale niestety już nie jestem... :(

Jeśli chodzi o skutki uboczne, to przez kilka godzin po wzięciu tabletki mam straszne nudności, i czasami odczuwam jeszcze swędzenie. W porównaniu do skutków ubocznych przy Wenlafaksynie i Escitalopramie, nie jest tak źle. Niestety tak samo jak na tamtych lekach tak i teraz mam problem z emocjami, a raczej ich brakiem, co mnie dobija i zaczyna przerażać, bo tracę nadzieję, że cokolwiek się zmieni po jakimś leku :/

Brintellix dość dobrze na mnie działa jeśli chodzi o zmniejszanie lęku i natarczywych myśli - daję radę chodzić do pracy, po zakupy, nie mam już obsesji na punkcie wyimaginowanych chorób, zawału lub udaru... i to by by było na tyle jeśli chodzi o pozytywy... Niestety nastrój bardzo mi się pogorszył, jest mi właściwie wszystko jedno, zmuszam się do wstania z łóżka i wyjścia do pracy, w pracy działam jak jakiś automat, robot. Do tego mam problemy ze skupieniem się i pamięcią... Wspominałam, że pracuję z małymi dziećmi (nie w przedszkolu) i w pewnym stopniu takie zobojętnienie pomaga mi w sytuacjach stresowych, których mam dużo w mojej pracy, ale z drugiej strony nie wiem jak długo dam radę żyć i pracować na takim "automacie" :/

Jutro mam wizytę u mojej lekarki i jestem zdecydowana na odstawienie tego "cuda". Jeśli moje lęki znowu się nasilą to będę próbowała zwalczyć je inaczej, albo w ostateczności zrezygnuję z pracy...

Gdybym mogła cofnąć czas, to nigdy nie sięgnęłabym po żaden antydepresant. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że przez 4 lata brania różnych leków tego typu mój stan jest o wiele gorszy niż wcześniej. Jestem również święcie przekonana, że zażywanie antydepresantów, nawet po odstawieniu zostawia trwały ślad na psychice, niekoniecznie pozytywny. Ja dopiero na tych lekach dowiedziałam się co to jest derealizacja, depersonalizacja i anhedonia :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×