Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dottie

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dottie

  1. Zgadzam się. Ja jestem na Brintellixie już osiem miesięcy i ten lek jako jedyny poradził sobie tak dobrze z moim lękiem - tym wolno płynącym jak i z napadami paniki. Oczywiście zdarza mi się jeszcze sięgnąć po Tranxene/Cloranxen lub Hydroxyzynę, ale w końcu mogę normalnie żyć - pracować, spotykać się z ludźmi, jeździć komunikacją miejską, itp. Dla mnie to bardzo dużo, nie oczekuję cudów od leków, więc gdyby nie ta koszmarnie wysoka cena byłabym usatysfakcjonowana. Jeśli chodzi o depresję to też mnie z niej wyciągnął, tyle że u mnie depresja wynikała ostatnio z ciągłych ataków lęku, więc kiedy ich nie ma, czuję się lepiej psychicznie... Dla mnie największym minusem tego leku jest spłycenie odczuwania emocji, ale w tym akurat Brintellix nie różni się niestety od innych antydepresantów, które brałam wcześniej :/
  2. Beta-blokery, konkretnie Concor cor biorę już od kilku lat na tachykardię, ale akurat przy Brintellixie nie zauważyłam żeby mi jakoś specjalnie serducho szalało.
  3. U mnie jest ok, jak biorę 10mg co dwa dni, ale czasami czuję się tak dobrze, że po prostu zapominam go wziąć i dopiero po kilku dniach kiedy chwyta mnie lęk lub dół to mi się przypomina o Brintellixie. Na początku jednak (przez jakiś miesiąc) brałam go codziennie, co nie było łatwe bo nudności i swędzenie były trudne do wytrzymania, ale czytałam tutaj, że nie wszyscy go tolerują tak źle jak ja. W sumie to w ogóle nie powinnam brać tego leku, bo odkąd go biorę mam problemy ze skórą i lekarka radziła mi go odstawić, ale ja jednak wolę męczyć się z uczuleniem niż znowu wracać do tego co było przed Brintellixem...
  4. Biorę Brintellix już prawie 8 miesięcy i choć próbowałam go odstawić (głównie z powodu uczulenia skórnego), to życie bez tego leku wydaje mi się już niemożliwe :/ To jedyny antydepresant, który pozwala mi w miarę normalnie funkcjonować, podczas jego brania ani razu nie przeleżałam w łóżku kilku dni, tak jak mi się zdarzało kiedy byłam zamulona Axyvenem i Mozarinem... Cena tego leku jak dla mnie jest kosmiczna, dlatego staram się go brać jak najrzadziej, 10mg, co dwa, trzy dni. Dzielenie go na pół w moim przypadku nie bardzo działa na lęki, poza tym nie powiedziałabym wcale, że te tabletki tak łatwo się dzieli, nawet przecinarką do tabletek :/
  5. Raczej nie zgodzę się na przyjmowanie węglanu litu. Jeśli już, to chętnie spróbowałabym orotanu litu, wspomagająco w farmakoterapii, ale niestety w Polsce jest on trudno dostępny http://vrota.pl/2014/09/lit-ukrywana-prawda-o-depresji-i-milionach-ludzkich-tragedii/
  6. No tak, bo lekarze uważają, że jak nowoczesny to nie ma skutków ubocznych, a ja będąc hipochondryczką wymyśliłam sobie to uczulenie, chociaż widać je gołym okiem. Dzisiaj też lekarka próbowała mi zasugerować, że to może jednak coś innego mnie uczula, ale skoro męczę się już tyle czasu, dokładnie odkąd biorę Brintellix to chyba nie ma co się zastanawiać... W sumie oprócz tego uczulenia nie miałam innych skutków ubocznych jak przy poprzednich antydepresantach, więc trochę mi go żal teraz odstawić, zwłaszcza że wiem jak się będę czuła Poza tym obawiam się tego litu jaki jest dostępny w Polsce na receptę.
  7. Tak, dopiero teraz, chociaż od początku o tym mówiłam... Może lekarka myślała że mi samo minie, nie wiem :/ O tym uczuleniu od Brintellixu wspomniałam też hematologowi, u którego się leczę i on również nie widział przeszkód w dalszym braniu, stwierdził, że to jest bardzo nowoczesny i dobry lek i kompletnie zbagatelizował to co mówię... Zastanawiam czym firma Lundbeck zachęca lekarzy, ze tak się wszyscy zachwycają Brintellixem...
  8. Tak, od początku brania Brintellixu mam swędzące krosty.
  9. Ja niestety po dzisiejszej konsultacji z psychiatrą, po prawie 5 miesiącach zaczynam odstawiać Brintellix ze względu na uczulenie na ten lek Na dodatek okazało się, że moja depresja wykazuje jednak cechy CHAD, więc prawdopodobnie przejdę na lit :/
  10. A ja cały czas biorę 10 mg Brintellixu na noc co drugi dzień i jest ok.
  11. Widzę, że większość osób, które piszą w tym temacie to faceci, a u facetów tego typu leki działają chyba trochę inaczej niż u kobiet. Ja zauważyłam, że u mnie działanie Brintellixu jest różne w zależności od faz cyklu i hormonów.
  12. Może do Briarcliff Sorry, ale niedawno skończyłam oglądać AHS "Asylum" i tak jakoś mi się skojarzyło
  13. Po przeczytaniu tego odniosłam dziwne wrażenie, że tego posta napisał jakiś psychopata... "Hu-ja warte psie życie", "Bezpańskie psy też są niebezpieczne i trzeba je tępić", itp.... Masakra -- 02 gru 2014, 20:14 -- Ktoś się pytał, czy Brintellix można brać co dwa dni. Można, ja właśnie tak robię i nie widzę większej różnicy jak przy braniu codziennie. Po 3 miesiącach brania tego leku szału nie ma, na pewno jest słabszy niż Axyven i Mozarin, które brałam wcześniej i ma też o wiele mniej sutków ubocznych niż tamte leki. Myślę, że mój organizm przyzwyczaił się już do tego leku, jest w miarę normalnie, więc na razie jeszcze z niego nie zrezygnuję.
  14. depresja24h, Czy rezonans magnetyczny głowy pokaże jakieś zaburzenia psychiczne? Ja miałam robione dwa i ani neurolog, ani psychiatra nic mi o tym nie mówili.
  15. Kimek, Ja po dwóch miesiącach brania Brintellixu też jestem w "czarnej dupie" - czuję wewnętrzną pustkę, nic mnie nie interesuje, nie potrafię się na niczym dłużej skupić, lęki się znowu nasiliły i w sumie już w ogóle nie odczuwam żadnego pozytywnego działania tego leku
  16. Czyli nie jestem sama... :/ -- 06 lis 2014, 04:14 -- Ja miałam robione dwa rezonanse magnetyczne głowy - pierwszy 3 lata temu, drugi 2 miesiące temu. Oczywiście żaden z nich nie był robiony pod kątem zdiagnozowania u mnie depresji czy innych zaburzeń psychicznych. Nie wiem czy w wyniku badania cokolwiek widać jeśli chodzi o moją psychikę. Skierowanie na oba dostałam oczywiście od neurologa, a nie od psychiatry i za badania płaciłam...
  17. Pablo5HT1 - Po pierwsze, niestety bardzo dobrze wiem czym jest uzależnienie i mam świadomość tego, że jestem uzależniona od benzodiazepin, więc nie musisz mi tego ciągle przypominać, bo mnie to tylko dołuje, a chyba nie chcesz mnie dobijać jeszcze bardziej... Po drugie - Tranxene są w postaci kapsułek z białym proszkiem w środku (a nie żadnymi kulkami), który dość trudno byłoby mi odsypywać. Czasami dzielę na pół lub na ćwiartki Cloranxen, ale tak naprawdę niewiele mi to daje, bo tak małe dawki nie mają praktycznie żadnego działania terapeutycznego. Chyba sam wiesz, że przy tak długim braniu organizm przyzwyczaił się już tak bardzo do tego leku, że nie mogę go sobie od tak rzucić, a w tym momencie detoks w szpitalu nie wchodzi w grę. Wierz mi, gdybym te kilkanaście lat temu wiedziała, że benzodiazepiny niewiele różnią się od narkotyków, to w życiu bym po nie nie sięgnęła. Myślę, że kiedyś na lęk wystarczyła by mi zwykła Hydroxyzyna, tyle że wtedy żaden lekarz mi jej nie zaproponował, tylko nastolatce na dzień dobry przepisano Nitrazepam, który dosłownie zwalał mnie z nóg, więc po nim Tranxene był dla mnie cudownym lekiem...
  18. miko84 - Jak znajdę ulotkę od Mirtoru, to jeszcze raz poczytam co tam jest napisane. Jeśli chodzi o wpływ tych leków na kości, to np. w ulotce Brintellixu jest napisane: "U pacjentów przyjmujących leki tego typu obserwowano wzrost ryzyka złamań kości"
  19. elfrid - Co do tych leków, to kiedy brałam Cital, po którym zaczęłam mieć problemy ze snem, lekarka, do której wtedy chodziłam przepisała mi właśnie Mirtor (mirtazepina), ale jak sobie przeczytałam w ulotce o skutkach ubocznych, to się wystraszyłam i nie wzięłam ani jednej tabletki... Teraz poczytałam sobie w internecie o lekach, które mi zaproponowałeś i nie sądzę żeby były odpowiednie dla mnie. Jeśli oba powodują wzmożone łaknienie i tycie, to ja dziękuję, zaczęłam mieć problemy z wagą już po Axyvenie Widzę, też że oba te leki mogą mieć negatywny wpływ na wątrobę i szpik kostny, a ja jestem zarejestrowana w bazie dawców szpiku, więc muszę dbać o to, żeby leki, które biorę jak najmniej szkodziły mojemu organizmowi.
  20. Ludzie, dajcie spokój z tymi kłótniami... elfrid - Pytasz w czym problem jeśli chodzi o Brintellix, więc odpowiadam: Owszem, i na tym leku czuję się wyprana z uczuć, znowu nie mam ochoty na bliższy kontakt ze znajomymi, wszystko wydaje mi się puste i bez sensu. Pisałam już to kilka razy i znowu się powtórzę - biorąc antydepresanty najgorsze jest u mnie poczucie sztuczności, które naprawdę mnie dobija. Być może są tacy, którzy wolą to, niż tkwić w ciężkiej depresji, ale ja chciałabym żyć w miarę normalnie - bez ataków paniki ale z możliwością odczuwania radości, smutku, strachu (nie chorobliwego lęku), itp. Niestety jak dotąd nie trafiłam na taki antydepresant, który pozwoliłby mi się czuć normalnie, a nie jak robot. Poza tym, o czym też już pisałam, wciąż mam straszne nudności po Brintellixie, czego nie odczuwałam aż tak na Axyvenie i Mozarinie. Nie mówię, że Brintellix to zły lek, ale mam świadomość, że nie jest jeszcze zbyt dobrze przebadany i po prostu boję się długotrwałych skutków ubocznych, o których teraz niewiele wiadomo... Ale, jako osoba fatalnie znosząca terapię innymi antydepresantami muszę przyznać, że z tych wszystkich leków, ten działa na mnie najlepiej, przede wszystkim zmniejszyły się bardzo moje zawroty głowy, derealizacja, depersonalizacja, obsesyjne myśli i lęk. To, że składnie i konkretnie piszę posty na forum jest być może zasługą tego, że od zawsze coś tam piszę, ale wierz mi, że nie jest to jednoznaczne z tym, że mam teraz w pełni jasny umysł... Pablo5HT1 - Tak, pamiętam, że pisałeś mi już coś kiedyś o Tranxene, ale ja też już pisałam, że jeśli chodzi o ten lek, to nie ja mam złe podejście, ale lekarze. Nigdy nie twierdziłam, że jakikolwiek antydepresant wyciągnie mnie z uzależnienia od benzodiazepin, to jest zdanie psychiatrów z którymi miałam styczność. "Przygodę" z tymi lekami zaczęłam jeszcze jako nastolatka nie mająca kompletnie żadnej wiedzy o tym jak one działają. Przez wiele lat brałam je święcie przekonana, że muszę je brać skoro mam nerwicę lękową. Żaden lekarz nie przestrzegł mnie przed uzależnieniem i konkretnie mi nie pomógł uporać się z tym problemem. Po kilku latach sama jakimś cudem wyszłam z uzależnienia i potem przez wiele lat Tranxene brałam naprawdę BARDZO sporadycznie. Niestety, kiedy kilka lat temu wylądowałam w szpitalu z silnym atakiem paniki (teraz wiem, że był on spowodowany odstawieniem Axyvenu) znowu wróciłam do Tranxene, a ŻADEN lekarz nie widzi problemu w tym, że biorę do 15mg tego leku tygodniowo. Na detoks w szpitalu nie mam co liczyć, więc póki co walczę sama...
  21. elfrid - Kiedyś już pisałam, że z powodu mojej tachykardii oraz problemów z wątrobą i nerkami nie mam zbyt dużego wyboru leków, które za bardzo by mi nie szkodziły. Moja obecna lekarka przez pół godziny analizowała wszystkie za i przeciw, zanim zdecydowała się przepisać mi Brintellix i na ostatniej wizycie przyznała, że są ludzie którzy tak jak ja źle znoszą terapię antydepresantami, dlatego chodzę też do niej na psychoterapię. Nie znam się na działaniu innych antydepresantów więc sama nic lekarzom nie będę proponować, czytałam pozytywne wypowiedzi o agomelatynie i chciałam ją wypróbować, ale odradziło mi ją trzech lekarzy, w tym neurolog, u którego też się leczę. Nie wiem czy prędzej czy później miałabym depresję bo jakoś 15 lat dawałam radę z nerwicą mając bardzo ciężkie przeżycia i w taką depresję nie wpadłam. Mój narzeczony, który jest ze mną 6 lat sam widzi, że kiedyś było inaczej i że większość moich problemów ze zdrowiem zaczęła się z momentem wejścia na Axyven, więc to nie są jakieś moje urojenia. Poza tym, przez rok udało mi się przetrwać bez antydepresantów a po Brintellix sięgnęłam właśnie wtedy kiedy musiałam wrócić do pracy, miał mi pomóc poradzić sobie z lękiem a nie z depresją i tu się sprawdził lepiej niż Axyven i Mozarin.
  22. devnull - Zgadzam się z tym wszystkim co napisałeś. Ja po kilku latach na antydepresantach czuję się jeszcze mniej zdolna do pracy niż przed, ale nie mam szans na rentę. Na Brintellix zdecydowałam się głównie dlatego, że po prostu musiałam już iść do pracy więc dałam sobie jeszcze jedną szansę na leczenie farmakologiczne. Tak jak pisałam wcześniej, ten lek przez jakiś miesiąc "trzymał mnie w pionie", natomiast teraz praca jest dla mnie czymś coraz trudniejszym do przeskoczenia i nie widzę już szans na poprawę po Brintellixie. Niestety dopóki jeszcze pracuję nie mogę go odstawić, bo doskonale wiem jak się będę potem czuła a nie mogę pozwolić sobie na wahania nastroju i nagłe wybuchy płaczu w pracy... Zdaję sobie sprawę że w tym stanie nie powinnam pracować, ale obawiam się, że już zawsze będę gdzieś "poza" i w końcu naprawdę wyląduję na ulicy bo nie mogę niestety liczyć na żadne wsparcie finansowe a leczenie jest bardzo drogie - kolejne błędne koło elfrid - Nerwicę (zaburzenia lękowe) mam leczone od kilkunastu lat i niestety muszę wspomagać się benzodiazepinami. Na mnie najlepiej działa Tranxene, ale mam świadomość że po tylu latach ten lek niewiele mi już pomaga. Co do borderline, to nie mam takiej diagnozy, pustkę odczuwam tylko kiedy jestem na antydepresantach, z natury jestem osobą bardzo emocjonalną i uczuciową. Patryk29 - Schizofrenii na pewno nie mam bo sama się jej obawiałam i konsultowałam swój stan z kilkoma lekarzami, wszyscy uspokajali mnie, że to "tylko" zaburzenia depresyjno-lękowe" i że mam prawo tak dziwnie się czuć. Zaznaczam, że w prawdziwą depresję wpadłam dopiero na antydepresantach, wcześniej leczyłam się głównie z powodu zaburzeń lękowych. Oczywiście żaden lekarz nie chce mi uwierzyć, że te leki mogą pogłębić depresję, ale ja doskonale wiem kiedy i jak zaczęłam się czuć, widocznie jestem jakaś "inna" i tego typu leki nie są dla mnie.
  23. Mam do Was pytanie: Czy Wy też macie często wrażenie, że nie jesteście sobą, że to nie depresja ale jakaś poważniejsza choroba psychiczna? Ja odkąd zaczęłam brać antydepresanty czuję się dosłownie jak nie ja, zupełnie inaczej przeżywam różne rzeczy, często wydaje mi się że zwariowałam i mam poczucie jakby moje życie skończyło się kilka lat temu... Zauważyłam też, że kiedy jestem na lekach ta wewnętrzna pustka jest tak bardzo nie do zniesienia, że boję się, że kiedyś nie wytrzymam i coś sobie zrobię...Czy tak już będzie zawsze? Może ktoś z Was pozbył się takiego stanu? ?
  24. miko84 - Nie wiem, to nie była jedna lekarka,ale kilka różnych. Ostatnia, ta do której teraz chodzę, sama przyznała, że w mojej sytuacji skuteczniejsza będzie psychoterapia... Jedna z lekarek zaproponowała mi Bupropion i Ketrel, ale nie chcę brać neuroleptyków.
  25. Dlatego też prosiłam lekarkę żeby nie przepisywała mi żadnych antydepresantów, ale się upierała, że one nie uzależniają i wyciągną mnie z lęku lepiej niż benzodiazepiny... Efekt jest taki, że teraz jestem uzależniona od jednego i drugiego -- 29 paź 2014, 14:31 -- "ja jestem przeciwnikiem ladowania antydepresantów komus kto odstawia benzo, to tak jakby alkoholikowi na odstawke alkoholu dawali benzo np :pirate:" Przecież alkoholików na odwyku "leczą" właśnie benzodiazepinami :/ Tranxene, który biorę ma nawet napisane w ulotce, że stosuje się go m.in. w leczeniu alkoholizmu...
×