Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Nie bardzo mam się komu wygadać więc pomyślałam, że tutaj napisze. Z nerwicą żyję już bardzo długo zresztą jak sobie teraz pomyśle to chyba moi rodzice też ją mają więc nic dziwnego. Chodzę na terapię grupową już bardzo długo bo od stycznia. Wcześniej myslałam, że nic nie robie tylko stoję w miejscu teraz widzę, że poprostu wszyscy mają swój określony czas dochodzenia do siebie i są pewne etapy które trzeba przejść i nie da się ich ominąć. Bardzo pomogły mi w zrozumieniu sensu życia wakacje. Miałam również problem z zostawaniem sama w domu. Po urlopie jakoś sobie radziłam ten tydzień. Super potrafiłam sobie poradzić nawet w pracy, uspokoić się itp. Wczoraj natomiast ostatni dzień w pracy i nagle znów przyszedł atak. W dodatku wydaje mi się, że po tym jak cały tydzień nie myślałam o tym złym ten atak był jeszcze silniejszy. Znów jestem załamana,że to wróciło. Czasem już naprawdę nie mam siły, chciałabym sobie poprostu spokojnie żyć.Jest mi strasznie przykro, że ciągle się staram a to i tak na końcu wygrywa. Najgorsze jest to, że w panice nic do mnie nie dociera i jestem strasznie nie miła dla wszystkich. Boje się, że stracę chłopaka bo już dłużej ze mną nie wytrzyma. Czuję się taka bezsilna. Czuje się tak jakby ta pieprzona nerwica w każdej chwili miała mnie w swoich rękach i czeka tylko na moje gorsze samopoczucie i przypomina mi "Nie ciesz się tak szybko bo ja tu ciągle jestem". Jest mi tak strasznie przykro że tak to wczoraj wyszło, że nie panuje nad swoimi emocjami i nic mnie nie tłumaczy;( Dzięki, że mogłam się wygadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuj sie bo objawy nerwicy moga wracac i to jest jak najbardziej normalne :) i to wcale nie oznacza ze "nerwica wraca" bo to co osiagnelas juz jest ;) i bedzie jeszcze lepiej i powrot od czasu do czasu objawow jest normalna rzecza i tak jak to pisalas... tez rzeczą ktora kazdy musi przejsc... bo jest taki okres w leczeniu ze objawy ustepuja po czesci i wracaja... i tak moze byc nawet od poczatku do konca leczenia i to nie oznacza ze stoisz w miejscu... pamietaj ze Ty leczysz nerwice a nie objawy... bo objawy z medycznego punktu widzenia sa malo istotne. Jak myslisz czemu na terapii trzeba dalej chodzic nawet jak ustapia objawy ? Przez jakis czas chodzic oczywiscie ;) dlatego bo objawow byc moze nie ma ale choroba nie minela... i jeszcze nad soba troche trzeba popracowac ;) Pozdrawiam i nie zalamuj sie bo jest dobrze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejku strasznie Ci dziękuje. Wiem, że ta nerwica teraz kiedy widzi, że jakoś zaczynam sobie radzić będzie próbowała mnie zniechęcać na wszystkie strony. Najbardziej boje się o moich bliskich bo nie wiem ile to jeszcze potrwa a czasem naprawdę potrafię być nieprzyjemna po takim ataku i nic mnie nie usprawiedliwia. Kiedyś tłumaczyłam to sobie, że mam nerwicę więc mam prawo uderzać w kogoś i wszyscy mają mnie rozumieć więc to chyba pozostałości tego myslenia. Teraz wiem, że nie tędy droga i nie mam prawa wykorzystywać swojej słabości do wyrzywania się na kimś. Im bardziej to rozumię tym bardziej jest mi trudno. Chyba zabardzo traktowałam się pobłażliwie i muszę z tym skończyć i być bardziej stanowcza ale jednocześnie dawać sobie prawo do gorszego samopoczucia i nie węszyć w tym nic złego. Dzięki za odpowiedź. Kurcze po tym co napisałam naprawdę widzę, że ta grupa coś jednak wniosła do mojego życia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie też jest lepiej, nie mam silnych objawów już od ponad roku.Nie będę pisać,że jestem zdrowa, bo lęki mi się zdarzają,ale są to takie związane z życiem codziennym -a nie "dziwne lęki", i tak samo jak szybko się pojawiają tak też znikają- po rozwiązaniu problemu,zaczynam dochodzić do tego, skąd ta choroba, od czego i dlaczego, jest to długa droga żeby z tego wyjść i tak naprawdę każdy musi przejśc ją sam, nie ma tutaj cudownych porad, ani tzw. "dobrych rad", teraz przygotowuję się do innej roli w moim życiu, będę tutaj z czasu zaglądać , ale już nie potrzebuję tego tak jak kiedyś, pozdrawiam wszystkich i trzymam kciuki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tak samo jak midaa. nie powiem ze calkowicie wyzdrowialam, chyba nigdy tego nie powiem zwlaszcza ze nie uwazam nerwicy za chorobe a reakcje na pewne konflikty, stres. w kazdym razie ze stadium ok 2,5 roku temu kiedy mialam kilka atakow dziennie, tragiczna derealizacje i wszystko co mozliwe- co 5 minut latalam do kibelka, myslalam ze wariuje itd itp. teraz normalnie pracuje, czasami wychodze na imprezy, glownie czuje sie dobrze, ostatni atak mi sie zdarzyl ... juz nie pamietam kiedy, dawno!! :D czasami zdarzaja mi sie lekkie leki, zle samopoczucie ale z takimi malenstwami to da sie normalnie zyc. nie bralam zadnych lekow i uwazam ze z tego wyjsc mozna tylko samemu, zmieniajac duzo w sobie i w otoczeniu, trzeba rozumiec samemu co tak naprawde nas dreczy, nie bac sie ludzi, miec swoich przyjaciol, nie oddalac sie od bliskich ludzi, nie robic nic na sile, isc swoja sciezka i zrozumiec ze ma sie do tego pelne prawo i ma sie takze prawo mowic nie nawet bez konkretnego powodu, nie trzeba robic rzeczy tylko dlatego ze "wypada" albo ze inni uwazaja ze to jest dla nas cudowne. trzeba wyrwac sie z wlasnych szpon, ze szpon wlasnego dolowania samego siebie, podporzadkowania innym, niewiary w siebie, trzymania wszystkiego w sobie i udawania samemu przed soba ze czegos nie ma. z tego na prawde mozna wyjsc, to nie jest zaden wyrok lub dozywotnia choroba. mnostwo ludzi przechodzi zalamania nerwowe i z nich wychodzi. trzeba tylko... hmm...miec odwage i na prawde chciec. na prawde chciec to znaczy zmieniac cos w swoim zyciu, podejmowac ryzyko w celu spelnienia samego siebie, swoich marzen, mowic nie gdy nie chcemy czegos, zdecydowac sie na zmiane zycia i siebie. poki nie ma tej odwagi mozna sie leczyc lekami, mozna narzekac ze nas to spotkalo, skupiac sie na wszystkich objawach ale to sa tylko wymowki bo boimy sie rozwiazac prawdziwego problemu. ja tez na poczatku unikalam tego co mnie najbardziej dolowalo. oszukiwalam sama siebie ze zrobie to i tamto i bedzie lepiej ale szybko zdalam sobie sprawe ze to moej zycie i albo wejde w TO bagno ktore rzeczywiscie mnei doluje ( a w TO bagno jest wejsc najtrudniej, szuka sie obocznych drog) i je w koncu sprzatne albo bede sobie wegetowala z nerwica jak jakis psychol. wiec postawilam wszystko na 1 karte a ta karta bylo moje zycie, moje NORMALNE zycie. teraz widze ze przed nerwica bylo wiele rzeczy w moim zyciu ktore nie powinny miec miejsca, wiele uczuc, reakcji moich ktore sa zle, dolowaly mnie, sama sie troche katowalam bo chcialam sie przypodobac innym, bo chcialam byc taka i taka. w efekcie wracalam do domu i odreagowywalam to wszystko.tak nie mozna zyc. moje zycie nie bylo idealne ale ja to ukrywalam. i nie chodzi tu o sytuacje zewnetrzne, chodzi o moje wnetrzne , moj brak szacunku do samej siebie, moja slabosc wewnetrzna, bo nerwica siedzi w nas tak naprawde. nie ma co zwalac na rodzicow, dom, szkole, ludzi itd itp. to fakt jak my na to reagujemy jest zapalnikiem nerwicy, nie fakt ze sa problemy bo one zawsze beda i towarzysza kazdej istocie na tej planecie, jedna ma takie a inna ma inne. chodzi chyba o bycie w zgodzie ze soba i zaakceptowanie siebie a nawet polubienie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

 

Mam pytanie do Was bo może ktoś ma doswiadczenie większe niz ja. Jakies kilka tygodni temu zacząłem terapię grupową bo juz miałem dość moich napadów lęków. Ostatnia sesja była dość trudna dla mnie pojawiły się łzy ale jak wróciłem poczułem się lepiej taki oczyszczony. Jednak od wigilii było coraz gorzej zaczynam się po lekarstwa tak jakby lęki się nasiliły jest okropnie. Myślicie że to może być efekt terapii? Może ktoś z Was ma podobne doświadczenia?

 

Czekam na odpowiedź.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ziemowit , sama terapia dla ciebie to może za mało....może powinieneś dołączyć do tego farmakologię...a o tym powinien zadecydować lekarz .

A wiecie co...ja jestem na drodze ....do wyjścia na prosta z depresji, nerwicy...

Jestem na leku dołączyłam psychoterapię i ostatni atak paniki i leku miałam....fiu fiu nie pamiętam jakieś trzy miesiące temu :D .

CZuję się naprawdę silna i wiem ,że dam radę pokonam tą nerwico-depresje

Nie wiem na jak długo, ale wiem ,że dziś jestem silniejsza od nich :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ziemowit, nikt tu ci nie powie na 100% ,że to co doświadczasz teraz to efekt po terapii, czy po prostu ataki nerwicy.Sama terapia tak od razu nie powoduje ,że nerwica znika. Ja tez chodziłam na terapię , ale najpierw byłam u psychiatry, który przepisał mi efectin i po około 2 miesiącach dołączyłam do tego psychoterapię. Czasami po sesji psychoterapeutycznej czułam się wspaniale, a czasami gorzej, bo opowiadasz o swoich lękach, poruszasz tematy, które są dla ciebie np. niewygodnie i to może powodować gorsze samopoczucie . Ale generalnie założeniem psychoterapii jest właśnie zdobycie umiejętności radzenia sobie ze stresem, lękami, zrozumienie przyczyn swoich lęków.

Myślę , że jeżeli zdecydujesz się na wizytę np. u psychiatry to on dobierze tobie leki, które stłumią twoje lęki i się wyciszysz.

powodzenia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×