Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Obudzilam sie dzis z bolem po prawej stronie szyi. Takim praktycznie pod czaszka po prawej. Jak obracam glowa to bol sie nasila lub zmniejsza, w zaleznosci od pozycji.

Staram sie na spokojnie tlumaczyc sobie ze to zapewne miesnie, ale wyobraznia i tak sama pisze inne scenariusze... (za duzo sie naczytalam/nasluchalam historii jak kogos bolala szyja, okazalo sie guzem mozgu albo kogos bolalo ramie i szyja i okazalo sie rakiem pluc...)

Edytowane przez maribellcherry

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, maribellcherry napisał(a):

Obudzilam sie dzis z bolem po prawej stronie szyi. Takim praktycznie pod czaszka po prawej. Jak obracam glowa to bol sie nasila lub zmniejsza, w zaleznosci od pozycji.

Staram sie na spokojnie tlumaczyc sobie ze to zapewne miesnie, ale wyobraznia i tak sama pisze inne scenariusze... (za duzo sie naczytalam/nasluchalam historii jak kogos bolala szyja, okazalo sie guzem mozgu albo kogos bolalo ramie i szyja i okazalo sie rakiem pluc...)

What? Ból szyi i Guz mózgu? No może. Ale Cię uspokoję, bo ja miałam ostatnio tak samo. Kilka dni mnie trzymało, codziennie było trochę mniej. Teraz nie boli wcale. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.02.2024 o 11:09, lucidite napisał(a):

Było już tak dobrze, miałam naprawdę spoko tydzień, wczoraj był super dzień, zero schizowania, wyluzowany człowiek. Zadowolona położyłam się spać, już zasypiałam, ale złapał mnie skurcz brzucha, na wysokości pępka po lewej stronie. Nie był mocny w ogóle, ale zaczął promieniować do pleców. Szybko przeszło, całość trwała może z 10 minut max. Ale w moim świecie znaczyło to: ból brzucha po lewej stronie promieniujący na plecy = rak trzustki.

Nie mogę się uspokoić. Nie wiem czy bardziej się boję czy bardziej mi przykro, że dobrą passę przerwano. Na logikę wydaje mi się, że taki skurczyk to nie powinno być nic poważnego. Ale jestem chodzącą encyklopedią objawów raków więc logika mało tu ma do gadania

Ktoś, coś? 😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, nadiee napisał(a):

Boli Cię jeszcze czy to było takie jednorazowe? 

Było wszystko ok. Dopiero w sobotę (równy tydzień od tego incydentu), zastanawiałam się czy to wróci itp, cały dzień miałam dziwne uczucia w brzuchu no i niestety wieczorem się powtórzyło. Tym razem trwało to dosłownie parę sekund, ale zeschizowało mnie mocno 😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, lucidite napisał(a):

Było wszystko ok. Dopiero w sobotę (równy tydzień od tego incydentu), zastanawiałam się czy to wróci itp, cały dzień miałam dziwne uczucia w brzuchu no i niestety wieczorem się powtórzyło. Tym razem trwało to dosłownie parę sekund, ale zeschizowało mnie mocno 😭

To jakiś zwykły skurcz. Wszyscy miewam randomowe bóle różnych części ciała niewiadomego pochodzenia. Trzustka boli inaczej. To był po prostu skurcz, a teraz masz uczucie wywołane myśleniem o tym. Ja też takie miewam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, nadiee napisał(a):

To jakiś zwykły skurcz. Wszyscy miewam randomowe bóle różnych części ciała niewiadomego pochodzenia. Trzustka boli inaczej. To był po prostu skurcz, a teraz masz uczucie wywołane myśleniem o tym. Ja też takie miewam. 

Naprawdę zdarzają Ci się skurcze w brzuchu, które promieniują/są jednocześnie w plecach? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, lucidite napisał(a):

Naprawdę zdarzają Ci się skurcze w brzuchu, które promieniują/są jednocześnie w plecach? 

Różne bóle mam. Zdarza mi się taki ból w okolicach jajników, jakiś taki skurcz jak siedzę, że kiedy próbuję wstać, nie mogę, bo czuje, jak by coś mi się tam zblokowało i rozciagalo w momencie rozprostowywania się. I boli to strasznie. 

Nerwy są połączone. Na dekolcie mi się robią syfki i czasem sobie próbuję jakiś wycisnąć (sorry za szczegóły) i to nieraz boli, ale odczuwam też ten ból na plecach na dole. 🤯 Taki kłujący, taki sam, jak na tym syfku. 

Nerwy są po prostu połączone. I stąd takie kwiatki czasem 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! 

Wracam, jak wielu z nas, po pewnej przerwie.

Czytam Wasze wiadomości i zazdroszczę jednej rzeczy: że jesteście na etapie chodzenia po lekarzach. Serio.
Też miałam ten etap: usg, lęk, znowu usg. Teraz natomiast jestem już na innym etapie nerwicy: że się panicznie boję iść do lekarza. Wizyta od razu wiąże się dla mnie ze złą diagnozą.
Do ginekologa chodzę regularnie, ale bardzo bym chciała w końcu iść np. na usg piersi, badania znamion (kiedyś ciągle coś tam wycinałam). A obecnie panicznie się tego boję. Do tego doszło jeszcze coś: strach przed jakimkolwiek oglądaniem, macaniem swojego ciała. Pamiętam ten etap, że dotykałam węzły, cycki macałam, oglądałam piperzyki pod latarką. Teraz myję się po ciemku prawie, chodze w bluzach, żeby nie oglądać pieprzyków na rękach, cycki myję gąbką, żeby ich w ogóle nie dotykać. Mam świadomość, że to chore.
Byłam na terapii jakiś czas, ale nie miało to żadnego przełożenia na hipochondrię. Leki też brałam, ale zaprzestałam - może tu jest błąd.

Czy ktoś jest w podobnej sytuacji i może cokolwiek poradzić oprócz tego, że naprawdę powinnam się leczyć?
Mam ogromny lęk taki codzienny, a nieoglądanie ciałą, niechodzenie po lekarzach sprawia, że jakkolwiek mogę uniknąc ataku paniki, które wywołują u mnie nawet najmniejsze zmiany piperzyków, węzłów itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie leczenie tego typu lęków opiera się na przełamywaniu strachu, czyli małymi krokami robienie tego, co nas przeraża... Ty jesteś teraz po drugiej stronie skrajności, a chodzi o, żeby być jakiś po środku.. Na pewno unikanie nasila strach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uaktywnila mi sie nerwica ,  

a , do poniedzialku zwariuje wybieram sie do rodzinnego .. moze mieliscie podobny przypadek albo cokolwiek .. zauwazylam w tym tygodniu po kąpieli takie wybrzuszenie na obojczyku z lewej strony ale zaraz zniknelo .. dolacze zdjecie to wychodzi w tym miejscu co zaznaczylam kreska .. teraz cos porobilam zmywalam naczynia i pojawilo sie na prawym i tez juz tego tak nie widze jednak pod palcem czuje , naczytalam sie juz w internecie i cala sie telepie 😭 ze jakies uciski na zyly , ze na obojczykach nic nie powinno byc, mam male dziecko siedze i placze 😭😭😭

IMG_6469.jpeg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie pytanie. Czy mieliście kiedyś podczas takiej a la biegunki (luźniejsze stolce, nie sama woda) temperaturę podwyższoną? Bo ja tak dziś miałam. Wróciłam do domu, jakoś apetytu nie miałam i zachciało mi się do toalety no i byłam tak może z trzy razy w krótkich odstępach czasowych i potem sprawdzam sobie temperature i miałam 38,5 a nie czułam się jakoś słabo fizycznie czy coś...Wzięłam Ibuprom i spadło i póki co mam równe 37 a w toalecie już nie byłam na razie i w jelitach też już mnie nie skręca. W sensie wiem, że np. przy takich infekcjach wirusowych czy jelitówce występują podwyższone temperatury ale ja się nie czuje jakoś chora i to mnie dziwi... Dodam jeszcze, że piłam dziś dwa większe energetyki w puszce ale nie piłam ich sama. Ale wątpię czy to by miało coś wspólnego

Edytowane przez patrycja03

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, patrycja03 napisał(a):

Mam takie pytanie. Czy mieliście kiedyś podczas takiej a la biegunki (luźniejsze stolce, nie sama woda) temperaturę podwyższoną? Bo ja tak dziś miałam. Wróciłam do domu, jakoś apetytu nie miałam i zachciało mi się do toalety no i byłam tak może z trzy razy w krótkich odstępach czasowych i potem sprawdzam sobie temperature i miałam 38,5 a nie czułam się jakoś słabo fizycznie czy coś...Wzięłam Ibuprom i spadło i póki co mam równe 37 a w toalecie już nie byłam na razie i w jelitach też już mnie nie skręca. W sensie wiem, że np. przy takich infekcjach wirusowych czy jelitówce występują podwyższone temperatury ale ja się nie czuje jakoś chora i to mnie dziwi... Dodam jeszcze, że piłam dziś dwa większe energetyki w puszce ale nie piłam ich sama. Ale wątpię czy to by miało coś wspólnego

Po pierwsze, przy jelitowce może wystąpić coś takiego. Po drugie jaki masz termometr? Elektroniczny? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej kochani 

ja wczoraj dostałem silnego zatrucia wieczorem myślałem że zejdę. Biegunka ból brzucha wzdęcia nudności prawdziwy dramat... Finalnie leże teraz w łóżku jeszcze ledwo żywy i kminie od czego mogło to być. Wieczorem zjadłem chleb z zakwasem, popcorn i wypiłem pepsi. Nigdy nie jadłem chlebu na zakwasie i kminie czy to mogło być od niego

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Przerażony234 napisał(a):

hej kochani 

ja wczoraj dostałem silnego zatrucia wieczorem myślałem że zejdę. Biegunka ból brzucha wzdęcia nudności prawdziwy dramat... Finalnie leże teraz w łóżku jeszcze ledwo żywy i kminie od czego mogło to być. Wieczorem zjadłem chleb z zakwasem, popcorn i wypiłem pepsi. Nigdy nie jadłem chlebu na zakwasie i kminie czy to mogło być od niego

 

A czy Ty nie masz czasem jelita drażliwego? 

Edytowane przez nadiee

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno mnie tu nie było. Ludzie znikają z forum i w zasadzie nie wiemy dlaczego. Ale dziś zajrzałam żeby napisać, że mi przeszło.

Może komuś, kto nie widzi końca i jest zmęczony, pomoże fakt, że są ludzie którym po prostu przechodzi. Oczywiście ja nigdy nie będę zdrowa, mam adhd i autyzm (długo nie byłam świadoma w jak dużym stopniu mam autyzm) a nerwice, depresje, zaburzenia neurologiczne itd to tylko pokłosie diagnozy, ale obecnie nie mam nerwicy. Raz jest ciut lepiej, raz ciut gorzej, ale czynnej nerwicy upośledzającej życie już nie mam. Powoli, spokojnie uczę się żyć z adhd i autyzmem świadomie. Mam też inne problemy teraz z samoregulacją, ale są zdecydowanie mniej męczące niż nerwica która potrafiła mnie doprowadzić do chęci poddania się eutanazji (gdzie nawet przy epizodach depresji nie miałam nigdy myśli samobójczych). 
Teraz jest ok i się tym cieszę. Jednocześnie wiem że w każdej chwili może znów być źle. Ale to tylko jeszcze jeden z powodów żeby się cieszyć remisją choroby dopóki trwa.

Pogody ducha Wam życzę, to ważniejsze niż zdrowie ❤️

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy miał ktoś z was dreszcze od nerwicy bez gorączki? Czy to możliwe? Od wczoraj mam i zawsze 37 pokazuje termometr. Dodam że głównie wieczorem to się zdarza. Był jeszcze brak apetytu mdliło mnie I coś w gardle zawadzalo. Dziś apetyt i te gardło lepiej , wczoraj się poplakalem i wtedy tez się lepiej poczułem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.03.2024 o 20:45, xD_ napisał(a):

Czy miał ktoś z was dreszcze od nerwicy bez gorączki? Czy to możliwe? Od wczoraj mam i zawsze 37 pokazuje termometr. Dodam że głównie wieczorem to się zdarza. Był jeszcze brak apetytu mdliło mnie I coś w gardle zawadzalo. Dziś apetyt i te gardło lepiej , wczoraj się poplakalem i wtedy tez się lepiej poczułem.

 

Też to u siebie obserwuję od kilku tygodni, takie dreszcze i palenie skóry jak przy gorączce, a temperatura w normie. Wydaje mi się, że to jedna z reakcji mojego organizmu na ogromny stres panujący w głowie.

W moim przypadku płacz trochę rozluźnia to spięcie, może dlatego zrobiło Ci się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.03.2024 o 20:53, minou napisał(a):

Dawno mnie tu nie było. Ludzie znikają z forum i w zasadzie nie wiemy dlaczego. Ale dziś zajrzałam żeby napisać, że mi przeszło.

Może komuś, kto nie widzi końca i jest zmęczony, pomoże fakt, że są ludzie którym po prostu przechodzi. Oczywiście ja nigdy nie będę zdrowa, mam adhd i autyzm (długo nie byłam świadoma w jak dużym stopniu mam autyzm) a nerwice, depresje, zaburzenia neurologiczne itd to tylko pokłosie diagnozy, ale obecnie nie mam nerwicy. Raz jest ciut lepiej, raz ciut gorzej, ale czynnej nerwicy upośledzającej życie już nie mam. Powoli, spokojnie uczę się żyć z adhd i autyzmem świadomie. Mam też inne problemy teraz z samoregulacją, ale są zdecydowanie mniej męczące niż nerwica która potrafiła mnie doprowadzić do chęci poddania się eutanazji (gdzie nawet przy epizodach depresji nie miałam nigdy myśli samobójczych). 
Teraz jest ok i się tym cieszę. Jednocześnie wiem że w każdej chwili może znów być źle. Ale to tylko jeszcze jeden z powodów żeby się cieszyć remisją choroby dopóki trwa.

Pogody ducha Wam życzę, to ważniejsze niż zdrowie ❤️

 

Cudownie czytać takie informacje. Wydaje mi się to niemożliwe, a jednocześnie tak piękne: żyć bez hipochondrii. Gratulacje - na pewno musiałaś wykonać dużo pracy nad sobą!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×