Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

O matko, ale szybko wykryli?

 

Jak juz poszla sie zbadac to od razu, ale jak dlugo sie rozwijal to nie wiadomo, jakies 5 lat sie nie badala niestety :? Wiesz, szczerze Ci powiem, ze ja szczegolow nie chcialam i nie chce znac, bo boje sie, ze sie nakrece :? Ale z tego co wiem to raczej nie, ja to tylko bolalo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja szwagierka, siostra mojego meza miala tego raka, a wlasciwie ma, bo ciagle jest w trakcie leczenia, dziewczyna 35 lat, na wakacjach odkryla, przeszla chemie, potem opearcje i rekonstrukcje piersi, poki co jest dobrze, oby jak najdluzej.

 

Jeja...[biedronka] Ty nie pisz takich rzeczy, bo mi wiele nie trzeba żebym za chwilę dopatrzyla sie u siebie raka piersi :) a za dwa tygodnie właściwie idę na usg także lepiej opisujmy sobie jakies bardziej pozytywne historie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli mówimy wszystkie o tym samym raku piersi, to moja mama go miała. Właściwie to rak przewodowy, naciekający. Zaczęło się jak zwykły stan zapalny, jak u Ciebie Roza, ale to wtedy nie mija, tylko się pogarsza, wiec naprawdę nie ma powodu do niepokoju u Ciebie. Podobno tylko 5% kobiet go ma, więc też prawdopodobieństwo znikome. W tym samym czasie córka przyjaciółki mojej mamy miała takie same objawy i u niej to też był tylko stan zapalny, a u mojej mamy niestety rak. Także naprawdę nie wszystko, co wygląda źle, zawsze musi zło oznaczać, częściej to niegroźne sprawy.

 

I naprawdę dodam, ze z pewnością go nie masz. To się pojawia i nie znika, a nie ze się pojawi, zniknie i pojawi znowu.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co jest najgorsze, że ja nie wierzę lekarzom. Idę do jednego, on mi coś powie, to ja myśle, że pewnie się nie douczyl, więc idę do drugiego, żebym sprawdzić tego pierwszego. Jak powie to samo, to stwierdzam, że może jednak obaj spali na medycynę i szukam trzeciego. Generalnie z zamiłowaniem szukam opinii na temat lekarzy, jak trafi się jedna nieprzychylna, czyli, ktoś napisze, że się pomylił w diagnozie, to pomimo, że ma 10000 dobrych opinii to już dla mnie jest spalony. Tak robiłam z radiologami, jak usg robiłam codziennie, góra co 2 dni, uspokajają mnie na 15 minut, a potem stwierdzam, że na bank się nie zna, albo ma w dupie moje zdrowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ja nadal mam tą pierś zmienioną, ale na usg chyba by wyszło nie? Nie boli mnie ona już. W ogóle przestałam się nią przejmować. Do Teraz. Bo mi radiolog mówił, że przy raku zapalnym to pierś jest twarda jak skala. A on już nawet u mnie nacieku zapalnego nie widział. A w tym samym czasie zrobił mi się pryszcz w rodzaju kaszaka na piersi. Blizne mam po nim do dzisiaj.

 

Pola, a jakie Twoja mama miała objawy i jak postawiono diagnozę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pola a u Twojej mamy ok?

 

Roza skad ten pomysl? :lol:

 

Nie, u mojej mamy niestety nie. Juz jej nie ma od ponad roku, może dlatego właśnie mój stan bywa taki kiepski, do tej pory nie potrafię zrozumieć pewnych rzeczy.

 

Ale dla pocieszenia dodam, że nie musi się tak kończyć, jak u mojej mamy. U niej niestety było to zaniedbanie lekarzy, bo powinni bardziej dbać o osobę, która już raka przeszła. Mama po chemii, radioterapii i masektomii była w świetnej kondycji, żyła pełna energii itd. Po dwóch latach od leczenia zaczęły boleć ją plecy. Ja juz nawet z internetu wiem, że ten rak lubi dawać przerzuty do kości, ale żaden lekarz się tym nie zajął. Przez pół roku chodziła do lekarzy z nowymi bólami kości, a oni na korzonki ją leczyli. Dopiero po pół roku ktoś wpadł na pomysł badania pet i wyszło, że już wszystkie kości były zaatakowane. Było to za późno, bo z tego, co wiem, to na początku bólu pleców wystarczyła radioterapią, żeby zatrzymać rozrost i mogła żyć jeszcze lata, czytałam opowieści kobiet które właśnie tak żyły i było ok. Ale u mamy za późno się wzięli i zaatakowany był szpik kostny, płytki już leciały do zera i koniec. Onkolog mówiła, że to drugi taki przypadek w historii jej wieloletniej pracy, wiec naprawdę można było temu zapobiec, ale już czasu nie cofne, wtedy nie miałam wiedzy tej, co teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, to prawda, że pierś jej wtedy bardzo twarda, naprawdę nie da się tego przeoczyć. Twarda, mocno czerwona, brodawka wciągnięta. Biopsja wskazała na raka. Na pewno go nie masz, moja mama miała 54 lata, a w tak młodym wieku to też prawie się nie zdarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojejku, nie! :D ja mieszkam w takim mieście, gdzie nie ma odpowiednich lekarzy. Tutaj mama nie chodziła do onkologa, tylko do rodzinnej itd., wiec oni mogli rzeczywiście nie pokierować odpowiednio. Za to Ty trafiłaś do odpowiednich lekarzy, którzy wiedzą o czym mówią

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty trafiłaś tam gdzie powinnaś ze swoim problemem. Specjaliści od chorób, których się boisz Cie przebadali i oni najlepiej wiedzą, czy jest się czym martwić, czy nie. Dlatego musisz im zaufać. Gdy moja mama trafiła już do onkologa/hematolog to też już wszystko było jasne i oni wiedzieli, co gdzie i dlaczego. Dlatego Ty naprawdę możesz być spokojna i proszę nawet nie myśl inaczej, jesteś młoda i w tym wieku to naprawdę pojedyncze przypadki, gdzie Ty na pewno tym przypadkiem nie jesteś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pola, taki mi przykro z powodu Twojej mamy :( aż się poryczałam z tego wszystkiego.

 

Mój narzeczony ma zakrzepice, uprawia bardzo dużo sportu, jest zresztą trenerem personalnym. Na nogach od wysiłku ma pełno guzów-żylaków, wyglądają jak zakrzepy. Ublagalam go w końcu, żeby poszedł do lekarza. Lekarz jak to zobaczył to się przerazil, powiedział, że żyje na tzw. Bombie i jak najszybciej na oddział, bo to już tylko do operacji. A on nic sobie z tego nie robi, żyje beztrosko, cieszy się, żartuje.... A ja to już bym chyba padła na zawał. Nie wiem już, co mam zrobić żeby żyć normalnie... Ja kiedyś byłam dusza towarzystwa, a dziś... Jak wrak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boję się że zasnę i że się nie obudzę

dzisiaj w pracy miałam taki atak paniki jakiego nie miałam już od 100 lat, takiego z wrażeniem że "zawał", że zemdleję

całe ostatnie miesiące żyłam w jakimś kieracie, w pracy wymagania, w domu wymagania. rób, szybciej, więcej, JESZCZE TO ZRÓB, masz to zrobić. nie wiem, może to od tego. i ta świadomość, że w domu jestem wyrodnym dzieckiem, w pracy frajerem-popychadłem-idź-rób-szybciej, frajerem który zostanie po godzinach żeby nadgonić robotę, żeby poszło coś do przodu. frajerem co nie ma życia.

 

wszystko poszło na marne, tak się cieszyłam że te ataki paniki są już za mną a one wcale nie chcą mnie opuścić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pola bardzo mi przykro :(

 

To chyba moja szwagierka miala inny rodzaj, kurcze nie dopytywalam, bo wole nie znac szczegolow, wiem, ze byl agresywny i szybko rosl :(

 

I słusznie, nie na darmo jest powiedzenie "im mniej wiesz, tym lepiej spisz"- u każdego z nas chyba miałoby zastosowanie. Gdyby coś się działo to i tak się zauważy, tak uważam..

 

Dziękuję Wam dziewczyny, czasem miło się wygadać.

 

Odnośnie twojego narzeczonego to kurcze tez podziwiam, również bym nie potrafiła tak. Żyłabym w panice, że jakiś skrzep pójdzie i dostane zatoru płucnego itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boję się że zasnę i że się nie obudzę

dzisiaj w pracy miałam taki atak paniki jakiego nie miałam już od 100 lat, takiego z wrażeniem że "zawał", że zemdleję

całe ostatnie miesiące żyłam w jakimś kieracie, w pracy wymagania, w domu wymagania. rób, szybciej, więcej, JESZCZE TO ZRÓB, masz to zrobić. nie wiem, może to od tego. i ta świadomość, że w domu jestem wyrodnym dzieckiem, w pracy frajerem-popychadłem-idź-rób-szybciej, frajerem który zostanie po godzinach żeby nadgonić robotę, żeby poszło coś do przodu. frajerem co nie ma życia.

 

wszystko poszło na marne, tak się cieszyłam że te ataki paniki są już za mną a one wcale nie chcą mnie opuścić

 

Pamiętam, że w dzieciństwie miałam taki lęk, że się nie obudzę. Okropne uczucie, aktualnie na szczęście nie mam tego problemu. Ataki paniki rzeczywiście są ciężkie do zniesienia, ale odkąd wiem, że to jest właśnie atakiem paniki to czasami potrafię zahamować ten stan. A czym się zajmujesz w pracy? Na pewno jesteś wartościową osobą, potrzebną i w pracy i w rodzinie. Z czasem na pewno uda Ci się zapanować nad tymi atakami, a stres na pewno je napędził dzisiaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja dziś w nocy obudziłam się z płaczem i bieglam do lusterka sprawdzić węzły. Ciągle wydaje mi się, że rosną nowe, i że niedługo wyjdą mi jak śliwki. Ciągle molestuje obojczyki, czuję pod skórą nierówności i sama nie wiem, czy to jakieś węzły czy ścięgna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×