Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chcesz się pozbyć nerwicy lękowej w parę tygodni?


tomakin

Rekomendowane odpowiedzi

tomakin, Jeśli chodzi naszych lekarzy niestety muszę przyznać Ci rację.

 

Jeśli zaś piłeś do dr Różańskiego, to nie sądzę , żeby opierał się wyłącznie na książkach z lat 70tych , no i na szczęście lekarzem nie jest ;)

 

Natomiast intryguje mnie jedna rzecz. Jesteś weganinem , prawda? Dlaczego jesteś zwolennikiem chemicznych suplementów>? To mi ze sobą nie współgra?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem weganinem, ale mniejsza z tym. Niemal nikt na forum nie jest, a proponuję ludziom suplementy - więc nie łapię związku, skoro nie są weganami to czemu oni mieliby unikać sztucznych substancji? Zresztą nawet gdyby byli, też nie widzę związku. Faktem jest, że niektóre niedobory żywieniowe dotykają niemal każdego - bez względu na dietę, chociażby witamina D w zimie. Faktem jest też, że długotrwałych niedoborów nie da się szybko i łatwo uzupełnić dietą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomakin, Dla mnie ma to związek, może się mylę. Weganizm kojarzy mi się z eliminacją wszystkich produktów pochodzenia zwierzęcego , ale również z bycie "eko", czyli raczej chemiczne suple z tym nie bardzo korelują. pomijam już fakt , że nikt w nich nie zwraca uwagi czy nie zawierają np żelatyny, co dla weganina je by dyskryminowało.

 

-- 04 lip 2013, 15:22 --

 

tomakinNatomiast intryguje mnie jedna rzecz. Jesteś weganinem , prawda? Dlaczego jesteś zwolennikiem chemicznych suplementów>? To mi ze sobą nie współgra?

 

Nie wszystko da się uzupełnić dietą ;)

Majkel - jasne , że nie, ale większośc na pewno, więc warto chociaż próbować ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Wiola*, no często weganie są eko, ale wcale nie muszą w takim szerokim sensie, zresztą byłoby to sztuczne, praktycznie z dala od cywilizacji by musieli żyć i nie korzystać z mnóstwa przedmiotów codziennego użytku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajny wpis z mojego forum sprzed dosłownie paru godzin:

 

OK, trochę czasu już minęło, dawno mnie tu nie było - ale nadszedł ten moment, że powracam "ku pokrzepieniu serc" z moją historią i odpowiedzią na pytanie "czy to działa?" ;)

 

Jeśli komuś polepszy sapomopoczucie utożsamienie się z moimi objawami - zaczęło się trzy i pół miesiąca temu, klasyczne objawy nerwicowe czyli ataki paniki, ciągła derealizacja, lęki przy irracjonalnych myślach, poczucie dziwności otoczenia, depresyjne myśli i brak chęci do czegokolwiek, namiętne utożsamianie swoich objawów z poważnymi chorobami (strach przed każdym rakiem, stwardnieniem i chorobą psychiczną przerobiłem już we wszystkie strony). Część pewnie brzmi znajomo, nie? ;)

 

Zacząłem jak wielu od samego magnezu, potem magnezu i wapnia - co nie dziwne, efektów nie było. Ostatecznie jednak pobadałem sobie witaminę B12, D3 i zdecydowałem się na przesiadkę na zestaw: multiwitamina z Olimpu + D3 w kroplach. Do tego oczywiście dwa banany dziennie, warzywa i owoce. I to był w moim przypadku strzał w dziesiątkę.

 

Z pierwszego badania miałem poziom D3 jakoś 18 - podobnie nie tak tragicznie, ale jednak okazuje się, że to właśnie D3 była główną przyczyną moich objawów. Biorę jakieś 6000IU dziennie - miesiąc temu miałem poziom 37, teraz pewnie będzie w okolicach pięćdziesiątki.

 

A jak to wpłynęło na moje samopoczucie? W ciągu jakichś dwóch-trzech tygodni dała się odczuć pierwsza zmiana na lepsze. Od tamtej pory nie ma dnia, żebym nie czuł się lepiej niż poprzedniego. Jasne, czasem trafiałem na ścianę i kilka dni wydawało mi się, że stoję w miejscu, ale ostatecznie i tak wychodziłem na znaczny plus w kolejnym dniu :)

 

Stan na dziś? Już od ładnych kilku tygodni taki sam: derealizacji nie ma. Po prostu - w ogóle. Depresja? A idź pan, zniknęła - nie sądziłem, że odczuję taką ulgę znów mogąc zajmować się rzeczami, którymi się interesuję bez myślenia o tym, czy wszystko jest całkowicie normalnie, czy może coś minimalnie nie gra :D Lęki? Choćbym chciał to nie wprowadzę się nawet w ułamek takiego stanu, w jaki wchodziłem na myśl o najmniejszej pierdółce te trzy miesiące temu.

 

Tylko jedna rada: cierpliwości. Ja wiem, że łatwo się mówi - sam przechodziłem przez ten okres, kiedy chce się już, teraz, zaraz. Nie ma dobrej rady - starajcie się nie myśleć i przetrwać, a w tym czasie dajcie działać suplom.

 

Nie jestem jeszcze całkowicie wyleczony - zdarza mi się po kilka razy dziennie poczuć dziwnie kiedy jakaś dawniej doprowadzająca mnie do lęku myśl przeleci mi przez głowę - różnica jest taka, że nie towarzyszy temu absolutnie ŻADEN lęk, a ja pozbywam się tego dziwnego uczucia w ciągu kilku minut, bo po prostu nie chce mi się go wałkować (ba, pomysł o analizowaniu go we wszystkie sposoby nawet nie przychodzi mi do głowy) - wpada jednym uchem, wypada drugim :) Z tego też powodu suplementacji przerywać jeszcze na pewno nie zamierzam, ale nie mogę się doczekać końcowych efektów, bo skoro będąc na granicy minimum normy czuję się tak świetnie to ciężko nie przebierać nogami na myśl o samopoczuciu, kiedy podbiję to jeszcze wyżej :)

 

I na koniec ogromne dzięki dla Tomakina - gdyby nie to, że mając te ogromne lęki trzy miesiące temu pogooglałem o magnezie i trafiłem na Twoją stronę, a potem na to forum - strach pomyśleć, na jakich dragach bym teraz jechał i jak wyglądałoby moje życie z ich efektami ubocznymi. Nie wspominając o samoocenie, kiedy bez psychiatry co kilka dni pewnie bałbym się, że dzieje się ze mną nie wiadomo co. Zmontowałeś genialne poradniki i szacunek za to - robisz wspaniałą robotę odpowiadając wszystkim na forum i z własnego doświadczenia wiem, jak ogromnie pomaga to, że można się zwrócić do kogoś, kto wielką wiedzę o nerwicowych przypadłościach ma w małym palcu. Robisz świetną robotę i póki Ci sił starczy, rób ją dalej :) Dzięki jeszcze raz.

 

(a, po całkowitym wyleczeniu myślę, że wpadnę jeszcze podzielić się doświadczeniami, jak to jest znów "po właściwej stronie" ;)

 

Ja osobiście uważam, że pomogło coś innego, chrom albo mocny zestaw witamin z grupy B które obydwa są w olimpie, no ale nieważne co, ważne że pomaga :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też biorę aktualnie biogenixa sport am and pm formuła for man, są tam wszystkie witaminy A, wszystkie B, H, E, C, D itp do tego magnez, zelazo, chrom, cynk, miedz, selen, kwasy GABA etc etc do tego wyciągi z zenszenia, siemienia, herbaty zielonej no dosłownie wszystko i jakoś lepiej się czuję mam dużo wigoru i nawet na siłce ćwiczyłem gdzie to powodowało u mnie paniczny strach jak każda aktywność. Nie wiem co akurat mi tam pomaga ale mój organizm jest chyba wyjałowiony z witamin ponieważ 99% osób po tych prepatratach witaminowych ma zabarwiony mocz na kolorowo a on u mnie jest przeźroczysty więc raczej większość jak narazie przyswajam a nie wysikuje kasę. 8):mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeglądam ten biogenix, jasne, lepiej brać takie coś niż nic, ale...

 

witamina B6 - 2,1 mg, to co ja biorę - 18,8 mg

chrom - 20 ug, to co ja biorę - 150 ug

 

nawet biorąc dwie kapsułki dziennie, nie zbliżasz się nawet do wartości które pozwalają uzupełnić długotrwałe niedobory :D Dla przykładu chrom - trzeba go brać z 500 ug dziennie przez parę tygodni, zanim komórki w organizmie się wysycą.

 

Jak skończysz te witaminki - poszukaj czegoś porządnego, co ma dużo chromu i duuuużo witamin z grupy B, zwłaszcza B1 i B12.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie tylko jak trafić w odpowiednie suple, jak biorę wszystko i poczuję poprawę to skąd mam wiedzieć co mi pomogło? ;) Branie wszystkiego jest trochę kosztowne, zwłaszcza przy tych dawkach które należy przyjmować a nie tych co podaje producent ;/

 

Ale w te witaminy z olimpu chyba się zaopatrzę, ile takich capsów dziennie by trzeba łykać żeby wszystko dobrze uzupełniać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majkel, wiele rzeczy można się dowiedzieć z analizy dotychczasowego życia albo testami. Stosowałeś głównie oleje bogate w omega 6? Masz zapewne niski poziom omega 3. Masz dokładną wagę (15 zł)? Możesz sprawdzić poziom cynku. Nie wychodziłeś na słońce? Witamina D. Masz ataki hipoglikemii (wygooglaj objawy)? Chrom. Wstajesz rano jak zombie, do południa jesteś zmęczony, piłeś dużo kawy? Magnez. Dieta z małą ilością roślin? Potas. Dieta oparta głównie na zbożach? Lizyna. Na zatrucie ołowiem, problemy z tarczycą, B12 czy żelazem są testy, które powinno wykonać się zanim zacznie się bawić w suple.

 

Olimp bierze się raz dziennie - jedną kapsułkę białą, jedną niebieską (w jednej są witaminy, w drugiej minerały). To powinno poradzić sobie z niedoborami każdej witaminy z grupy B i przynajmniej mocno poprawić poziom chromu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No więc tak od kilku lat staram się jeść raczej zdrowo, wiadomo jakieś fast foody czasami wejdą ale rzadko :P ogólnie jem mało pieczywa, smaże bez tłuszczów ewentualnie oliwa z oliwek, nie używam sosów itp. Pewnie jakiś tam niedobór omega3 mam ale jak duży nie wiem ;)

Ten cynk w jaki sposób sprawdzić?

Słońce jak świeci to go nie unikam ale jak wiadomo nie zawsze jest na to czas no i z tą pogodą w naszym kraju coraz gorzej, wiosna zaczyna się praktycznie latem więc tutaj może mi faktycznie brakować tej witaminy.

Z cukrem nie zauważyłem, żebym miał jakieś problemy ;)

Magnez biorę od dawna więc z tym zmęczeniem problemów nie ma, są dni gdzie czuję się wypompowany ale to głównie po pracy czy po jakimś wysiłku itd. Nie piję ani kawy ani napojów gazowanych typu cola, pepsi itd tylko woda niegazowana + jakieś wit rozpuszczalne.

Warzywa w diecie są, sałatki do obiadu, pomidorek zawsze jakieś warzywko do posiłku się znajdzie.

Zboża to jedynie rano musli no i ewentualnie coś tam w chlebie.

Badania zrobię ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja też myślałem, że jem zdrowo :D Dopiero jak badania porobiłem, wyszło ile mam różnych niedoborów. Ciężko ocenić własną dietę, z wielu względów, na przykład sami się lubimy oszukiwać, wmawiając sobie że jemy zdrowo i w ogóle super - najlepszy przykład to grubasy, które żrą po 4000 kcal, ale przysięgają, że nie jedzą więcej niż 1700. Ciężko też ocenić zawartość składników odżywczych w danych produktach, jeśli nie zna się na tym.

 

Cynk sprawdzasz testem, który tam na stronce jest gdzieś opisany - ogólnie potrzebujesz wagi laboratoryjnej (starczy taka "dilerska" z allegro za 15 zł, ona waży z dokładnością do 0,01 grama), odmierzasz dokładnie 1 gram siarczanu cynku w 1 litrze wody. Jedni mówią, że zwykłego, inni że siedmiowodnego, sam się już pogubiłem. Możesz oczywiście 0,1 grama w 0,1 litra. Mieszasz to i bierzesz mały łyczek - ale nie przełykasz, tylko trzymasz w ustach przez 10 sekund. Jeśli nie poczujesz w ogóle żadnego smaku - masz silny niedobór, jeśli już na początku poczujesz bardzo mocny smak, tak że aż chcesz wypluć - masz bardzo wysoki poziom. Wyniki pośrednie to pośrednie fazy wysycenia organizmu.

 

Na pewno powinieneś "iść" w omega 3, bo to najczęstszy niedobór, a do tego ich niski poziom to proszenie się o choroby serca, nowotwory i mnóstwo innych nieprzyjemnych rzeczy. Razem z omegami - jakąś cholinę, z supli albo z dużych ilości jajek, plus urydynę - ze spiruliny, co już niestety jest dość kosztowne. Ta "trójka", omega + cholina + spirulina jest chyba najmocniejszą rzeczą, jaką można zrobić przy zaburzeniach typu depresje czy ataki lękowe. Organizm wymaga wszystkich trzech składników do budowy obszarów w mózgu odpowiedzialnych za nastrój - tych obszarów, które zanikają przy długotrwałym niedoborze omega 3. Jeśli dostarczysz same omegi, może zabraknąć któregoś z pozostałych.

 

Aha, drobna zmiana na stronce - wykreśliłem drożdże jako źródło urydyny. Niestety, podgrzewanie ich niszczy kwasy nukleinowe. Szkoda, bo są tanie, pozostaje spirulina, a to już koszty mogące przekroczyć 100 zł miesięcznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aby dostarczyć 500 mg urydyny (to, co nas w spirulinie interesuje), trzeba jej zjeść grubo ponad 50 gramów. Obniżyłem to do 30 gramów, co jest już ilością znaczącą - niższą niż to, co stosowano w testach klinicznych, ale już znaczącą i w miarę oszczędną dla portfela.

 

Oczywiście można brać według zaleceń producenta - wtedy dostarczy się między innymi, w procentach zapotrzebowania dziennego:

 

- 3% witaminy B1

- 1% witaminy B3

- 0,3% kwasu foliowego

- 3% żelaza

- 0,6% magnezu

- 0,3% witaminy K

- 0,3% cynku

 

I tak dalej. Prawdziwa booooomba witaminowa. Spirulina to nie jest żaden lek, tylko żywność. Jej zaletą jest wysoka zawartość składników odżywczych. Zwykłe zielsko, które się je, tak jak je się brokuły, banany czy jabłka. Ale jeść 1 gram spiruliny dziennie (jak zaleca producent) ma mniej więcej tyle sensu, co jeść 1 plasterek banana, albo pić pół łyżeczki mleka. Oczywiście producent tego nie napisze, bo kto kupi od niego drogą spirulinę którą trzeba jeść garściami, żeby był jakiś efekt? Podobnie jest zresztą z lecytyną sojową, niby cenne źródło choliny, tyle że ilość zalecana przez producenta odpowiada 1/4 jednego jajka dziennie. Albo omega 3 - podobnie, zjedzenie jednej ryby na obiad dostarcza tyle tych kwasów, co 20 tabletek. Ale na opakowaniu jest jak byk napisane - 1 tabletka dziennie i nie przekraczać.

 

Branie tych suplementów w ilości zalecanej przez producenta to zwykłe wyrzucanie pieniędzy, to nie jest regulowane żadnymi konkretnymi przepisami i producent może sobie wypisać, co tylko chce - na spirulinie GAL nawet napisali, że zawiera witaminę B12, co jest kompletną bzdurą, można w sekundę na wiki sprawdzić. Można też sprawdzić, że ilości witamin i minerałów które podał na opakowaniu producent są po prostu wymyślone - http://en.wikipedia.org/wiki/Spirulina_(dietary_supplement) . Producent bierze jakiś produkt, który jest "modny", jak lecytyna, omegi czy właśnie spirulina, kupuje za grosze kilkadziesiąt kilogramów, pakuje w ładnie wyglądające pudełka, pisze na nich jakieś totalne bzdury (bo wolno mu napisać wszystko, nawet skład wziąć z księżyca) sprzedaje w cenie kilkadziesiąt albo kilkaset razy wyższej - i jest zadowolony. Ludzie biorą mikroskopijne ilości - i też są zadowoleni, bo wydaje im się, że coś robią dla swojego zdrowia. No niestety, nic nie robią. Spirulina w dawkach polecanych przez producenta dostarcza kilka procent, albo nawet poniżej jednego procenta składników odżywczych. Jedyną korzyść z jej spożywania w takich dawkach odnosi producent.

 

//edit - tam w linku dodajcie nawias na końcu, bo forum obcina. No i jest jeszcze jeden bardzo, bardzo cenny składnik w spirulinie - kwas gamma linolenowy, ale znowuż aby dostarczyć go w ilościach mających jakiekolwiek znaczenie dla organizmu, trzeba jeść jej sporo więcej.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomakin, Byłam na Twojej stronie, negujesz psychoterapię. Z tego też powodu będę Cię czytać nieco z przymrużeniem oka.

 

-- 14 lip 2013, 13:23 --

 

Ja uważam, że nie można polegać całe życie na suplementach czy zdrowym odżywianiu, bo nie zawsze mamy taką możliwość.

Owszem jest to ważne, ale ważniejszą funkcję odgrywa nasz mózg, sposób postrzegania świata, myślenia, nastawienie do problemów itp.. i na tym trzeba się głównie skupić. Jedzenie bananów może w tym pomóc, ale nie jest czynnikiem decydującym o jakości naszego życia :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomakin, Tyle, że terapia kiedyś się skończy, pozostawiając trwałe ślady na całe życie.

 

-- 14 lip 2013, 13:31 --

 

Poza tym ja też jem magnez, nie znaczy to jednak, że pozbyłam się depresji (tak jak pisze w temacie wątku) a jedynie mam mniejsze do niej skłonności, niejako zapobiegam. A jeśli przestanę brać, wszystko szlag trafi.

Psychoterapia działa nieco inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, zapłacisz równowartość samochodu albo nawet małego mieszkania, będziesz miała trwałe ślady - i dalej będziesz chora, bo jeśli nie uzupełnisz niedoborów pokarmowych, to co najwyżej nauczysz się na psychoterapii żyć z chorobą.

 

Ja tam wolę zapłacić kilkaset razy mniej i trwale pozbyć się choroby, no ale każdy robi co on uważa za słuszne.

 

//edit - jeśli masz nawroty gdy przestajesz brać magnez, to może przestań torturować swoje ciało dietą w której magnezu brakuje, bo w takiej diecie jednocześnie musi brakować kilkunastu innych składników odżywczych. Jestem pewien, że gdybyś jedną dziesiątą tej kasy co wydajesz na terapię wydała na zdrowe odżywianie, miałabyś dużo większą poprawę nie tylko samopoczucia, ale też ogólnego stanu zdrowia. Nie da się żyć na diecie z ciągłymi niedoborami, w końcu doprowadzisz się do cukrzycy, raka albo zawału.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ala1983, najlepiej i suple i psychoterapia.

tomakin

olimp vita sport jest dostępny w większości aptek?

 

czy 10 jajek z żółtkami dziennie wystarczająco choliny dostarczy?

 

czy dwie łyżki siemie lniane załatwi omega3?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo sport. Wiem po sobie, uprawiam dosyć ostro. (sam rower, ok. 4000 km rocznie). Niezależnie od pogody, co jest czasem kłopotliwe. Meszkam w zbyt małej miejscowości, aby możliwe było korzystanie z jakiś płatnych fitnessów czy siłowni.

I tu znowu daje się zaobserwować to co przy wspomaganiu się suplementami.. przestajesz - i zaczynasz się cofać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×