Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rodzic to nie kolega. Wasza opinia.


thuu

Rekomendowane odpowiedzi

nie stanie sie podobny tylko beda go niszczyc ponizac bic itd...

moga go nawet uwiezic

ja z moim ojcem chyba nigdy nie rozmawialem

z matką tak samo

 

ja mam taka sytucaje ze ojciec mowi do mnie mozesz z nami mieszkac jak chcesz

a zaraz lapie za noz i chce mnie zabic

 

czlowiek uwierzy i po takim ataku jest slaby jak chuj

 

byl juz przypadek ze rodzice trzymali swoje dzieci w klatkach za kare ze te ich nie kochały

 

http://www.informacjeusa.com/2011/10/28/nebraska-trzymali-dzieci-w-klatce-sami-trafili-za-kratki/

 

mialem 2 kopie gastoskopii i chuj zabrali nie moge sie leczyc

 

jak tylko gdzies wyjde zawsze wpierdalaja sie do pokoju i czegos szukaja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wszystko zależy od Waszych stosunków rodzinie. U mnie zawsze mieliśmy dobry kontakt i potrafiliśmy rozmawiać o wszystkich i w domu jak byliśmy sami zwracałem się do rodziców po imieniu. Oczywiście w obecności innych zwracałem się normalnie. Myślę, że najważniejszy w stosunkach jest obustronny szacunek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie,rodzic to nie kolega,nie rozmawiam z nimi o zainteresowaniach,planach,uczuciach czy czymkolwiek

Jakbym o sobie słuchała.

Zbyt koleżeńskie relacje z małym/dorastającym dzieckiem na pewno mogą być szkodliwe, bo równowaga zostaje zachwiana.

Zbyt wymagające podejście rodzica 'MUSISZ coś osiągnąć, MUSISZ być pierwszy' itd też chwieją w równowadze :(

 

Co do tytułu tematu... Rodzic może nie jest kolegą, nie przystoi odzywać się po chamsku (w sumie do nikogo nie powinno się tak odnosić) i bezpośrednio (moja matka przed 40-stką mówi do rodziców 'a ojciec wie...', nie wymaga tego ode mnie bezpośrednio, jednak gdy odezwę się do niej 'wiesz, że...' rzuca się 'nie jestem twoją koleżanką'), jednak w rodzinie, mieszkając pod JEDNYM dachem, wypadałoby porozmawiać o CZYMKOLWIEK.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zbyt wymagające podejście rodzica 'MUSISZ coś osiągnąć, MUSISZ być pierwszy' itd też chwieją w równowadze
zapewne ale ja np miałem, mam odwrotną sytuacje zero wymagań i dobrze mi to nie posłużyło zostałem życiowym nieudacznikiem i nie oszczędziło mi to problemów depresyjno- nerwicowych.

Ja mam rodziców koło 70-ki i odzywam się do nich zaczynając każde zdanie na tata, mama no ale to w ich generacji jest normą. A rozmawiać to z mamą czasem pogadam ale z tata to tylko o sporcie da się gadać a nie żadnych życiowych tematach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi rodzice od dziecka tłumaczyli mi jak ważne jest wykształcenie, żeby potem w życiu było lżej. Nie oznacza to w ogóle, że za każdą złą ocenę czy niepowodzenie dostawałem karę czy coś podobnego (wiem, że niektórzy rodzice stosują taką zasadę). Rodzice stworzyli mi odpowiednie warunki i tylko ode mnie zależało jak ja te warunki wykorzystam. Teraz mogę powiedzieć, że w moim przypadku to się sprawdziło. Pozwoliło mi to rozwinąć się i jestem osobą samodzielną już od dobrych kilku lat. Oczywiście każdy ma inny charakter i co innego będzie do niego trafiało. Dla tego napewno ważne jest znalezienie jakiegoś środka bo napewno nadmierne karcenie ani tymbardziej pobłaźliwość jest czymś dobrym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka zginęła,gdy miałem 10 lat i mieszkałem sam z ojcem.Mieliśmy przyjacielskie relacje,mogliśmy piwo wypić,pogadać o seksie,problemach,imprezach ale zawsze Ojciec to był Ojciec-przez gardło by mi nie przeszło zwrócenie się do niego po imieniu.Zawsze był dla mnie przyjacielem,wsparciem,doradcą,chciałbym być takim ojcem dla swoich dzieci jak on.Nie potępiam nikogo,że mówi do rodziców po imieniu,po prostu to nie dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka zginęła,gdy miałem 10 lat i mieszkałem sam z ojcem.Mieliśmy przyjacielskie relacje,mogliśmy piwo wypić,pogadać o seksie,problemach,imprezach ale zawsze Ojciec to był Ojciec-przez gardło by mi nie przeszło zwrócenie się do niego po imieniu.Zawsze był dla mnie przyjacielem,wsparciem,doradcą,chciałbym być takim ojcem dla swoich dzieci jak on.Nie potępiam nikogo,że mówi do rodziców po imieniu,po prostu to nie dla mnie.

 

Z tego co piszesz to ojciec był dla Ciebie istniejącą osobą a nie jedynie życiowym sponsorem itd. U mnie takie relacje były zawsze zabronione. Nigdy bycia sobą. Nigdy pokazania się z dziewczyną ani planów na takie coś. Gdybym miał oficjalnie dziewczynę i dzieci przykładowo to bym się palił ze wstydu przed rodzicami. To samo gdyby miał np brać ślub przy nich. Wiem, że do śmierci moich rodziców nigdy nie będę sobą, nigdy nie pokaże się z dziewczyną, nigdy nie będę rozgadany, nieskrępowany. Nigdy razem nigdzie nie pojedziemy. Nigdy nie będą mnie znać tak jak ludzie obcy. Do ich śmierci będę starał się ich unikać. Pozostaną jedynie ich imiona i nazwiska na cmentarzu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thuu to czemu się od nich nie wyprowadzisz skoro mają taki negatywny wpływ na Ciebie. Ja też mieszkam z rodzicami obecnie ( ale wiele lat mieszkałem sam) także nie chcę się wymądrzać ale gdybym miał tak patologiczne stosunki z rodzicami to bym się wyprowadził nawet ryzykując życie na ulicy, czy w skrajnej nędzy Ja mam za dobrych rodziców i mi wygodnie jest tak jak jest, ale Tobie chyba tylko odcięcie się totalne od nich może pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thuu to czemu się od nich nie wyprowadzisz skoro mają taki negatywny wpływ na Ciebie. Ja też mieszkam z rodzicami obecnie ( ale wiele lat mieszkałem sam) także nie chcę się wymądrzać ale gdybym miał tak patologiczne stosunki z rodzicami to bym się wyprowadził nawet ryzykując życie na ulicy, czy w skrajnej nędzy Ja mam za dobrych rodziców i mi wygodnie jest tak jak jest, ale Tobie chyba tylko odcięcie się totalne od nich może pomóc.

 

Szczerze to trochę kosztowne jest po prostu. Ale ja jak wychodzę z domu to często tak, że wracam po ponad 24 h jeśli mam na to czas. Chciałem wydawać pieniądze na osobne lokum dla siebie ale zrezygnowałem sam nie wiem czemu. A moje życie i tak stało się kosztowniejsze bo te nawet dojazdy do znajomych swoje kosztują. Znajomych nie mam w swoim mieście tylko w innym by nie narażać się na spotkanie z rodzicami. I te wszystkie spotkania kosztują. Czy piwo czy impreza a na tanie lokum nie zawsze idzie trafić.Owszem miałem taki okres w moim życiu, że już się wyprowadzałem do lokum za 500 zł co miesiąc ale się wstrzymałem. Teraz jakoś bardziej się uodporniłem na widok rodziców w domu. Dla mnie nie istnieją. A jak coś do mnie mówią czemu coś akurat robię w jakiś sposób to mówię, że jestem idiotą, debilem, głupkiem itd Najgorsze określenia. Mnie to nie rusza. Nawet się wydzierałem nieraz, że sąsiedzi słyszeli. Mnie w tym domu nie rusza nic. W nim jestem idiotą. Ale mnie rusza co jest po za nim. Tyle normalności. Wszędzie można kogoś poznać. I wszędzie ludzi w miarę ogarniętych nie to co moi rodzice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thuu piszesz że Twoi rodzice cie nie ruszają ale przecież wcześniej pisałeś że przez nich nie masz dziewczyny i nie możesz robi innych wielu rzeczy które mógłbyś gdyby nie oni. Nie wiem czy masz pracę jak masz to wyprowadziłbym się od nich od razu zamiast wysłuchiwać poniżania i ich nienormalnych komentarzy i wymagań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

thuu piszesz że Twoi rodzice cie nie ruszają ale przecież wcześniej pisałeś że przez nich nie masz dziewczyny i nie możesz robi innych wielu rzeczy które mógłbyś gdyby nie oni. Nie wiem czy masz pracę jak masz to wyprowadziłbym się od nich od razu zamiast wysłuchiwać poniżania i ich nienormalnych komentarzy i wymagań.

 

Mieć dziewczynę czy robić inne rzeczy to mogę ale za ich plecami. Matka to na pewno by tego nie zaakceptowała. Dla niej mam być nieśmiałym idiotą po prostu. Dlatego obcy jest lepszy niż rodzić a najlepiej jest poza domem. Matka widzi wszędzie brak szacunku i według niej po za domem wszystkie dzieci maja w dupie ojca i matkę ponieważ zachowują się przy nich tak jak wszędzie i tak samo po polsku rozmawiają. Twierdzi, że trzeba lać np 4-letnią córkę czy syna jeśli z ojcem i matką jest na "TY". Jak np taka dziewczynka mówi do matki "Mamo, kupisz mi wafelka takiego co masz?" albo np "Mamo, zaczekaj na mnie...." itd to dziecko uczy się braku poszanowania rodziców. I takie dzieci należy bić. Czy ma lat 4 czy 14 czy 20 tak należy według niej. To istna paranoja bo gdzie się nie obejrzę jest tak jak jest po prostu. Czy w sklepie, autobusie czy gdziekolwiek indziej wychodzi na to, że dzieci mają w dupie rodziców. Tak jak np ostatnio taka jakoś 40-letnia kobieta dzwoni na przystanku do matki i mówi coś takiego "To mamo zaczekaj bo ja będę za 30 minut. No to przynieś mi to.. " I to według mojej matki oznacza, że tamta kobieta nie szanuje swojej matki. A co do pracy to mam prace ale i tak obecnie wynajem w 1 osobę to są niemałe koszty niestety :-|:-| Może coś więcej się zarobi i będzie druga osoba to da radę na luzie to ok ale aktualnie to tak za ciekawie to nie wygląda ale myślę, że może w niedługim czasie coś się uda. No ileż można słuchać poglądów, że w domu jest cacy a poza domem wszystkie dzieci mają w dupie rodziców i jest masa ludzi nienormalnych ponieważ nie są prezesami a remontują mieszkanie przykładowo chociaż teoretycznie ich nie stać ale chcą mieć ładnie itd

 

-- 09 wrz 2012, 20:00 --

 

Ale dziwnie by wyglądało jak np rodzice byli by u mnie w domu a w nim ja z dziećmi :o Takie pytania w głowie. Dlaczego nie biję dzieci za mówienie po polsku i dlaczego moje dzieci mają mnie w dupie :( Jak czarny humor to i jest czarne życie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety niektóre starsze osoby są niereformowalne. Nasze zachowania wynosimy z domu rodzinnego, ze szkoły,

środowiska w którym przebywamy.

A co powiecie na to - moja babcia mieszkała w innym mieście niż ja z rodzicami.

Kiedy jeździliśmy do babci to moja mama zawsze na pierwsze przywitanie całowała moją babcię w rękę.

Mnie też to kazała robić. Jako dziecko całowałam babcię na przywitanie w rękę.

Taki to był zwyczaj. Mnie ten zwyczaj jednak nie przyjął się, bardziej byłam otwarta na nowe,

ale nie powiem rodziców szanowałam lecz nie okazywałam tego w taki sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoja mama podkresla osobe w 3 formie poniewaz, chce wyraznie zaznaczyc swoje "stanowisko". To jest dorosla osoba, wiec jej raczej nie zmienisz jak ona nie widzi problemu.

Co do tej pracy, to ja zaczynajac prace w srolicy zarabialam tysiac zlotych, wynajmowalam i dorabialam w weekendy, takze jak sie chce to mozna :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie chyba jest tak, że zwrot "mamo/tato" oznacza większy szacunek niż zwrot "mama/tata".

 

-- 17 kwi 2014, 12:43 --

 

A matka mówi tak: "Mama wychodzi na miasto. Mama nie wie kiedy będzie" itp.

Moja babcia często w tym stylu do mnie mówiła, tytułując siebie babcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×