Skocz do zawartości
Nerwica.com

thuu

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia thuu

  1. Mieć dziewczynę czy robić inne rzeczy to mogę ale za ich plecami. Matka to na pewno by tego nie zaakceptowała. Dla niej mam być nieśmiałym idiotą po prostu. Dlatego obcy jest lepszy niż rodzić a najlepiej jest poza domem. Matka widzi wszędzie brak szacunku i według niej po za domem wszystkie dzieci maja w dupie ojca i matkę ponieważ zachowują się przy nich tak jak wszędzie i tak samo po polsku rozmawiają. Twierdzi, że trzeba lać np 4-letnią córkę czy syna jeśli z ojcem i matką jest na "TY". Jak np taka dziewczynka mówi do matki "Mamo, kupisz mi wafelka takiego co masz?" albo np "Mamo, zaczekaj na mnie...." itd to dziecko uczy się braku poszanowania rodziców. I takie dzieci należy bić. Czy ma lat 4 czy 14 czy 20 tak należy według niej. To istna paranoja bo gdzie się nie obejrzę jest tak jak jest po prostu. Czy w sklepie, autobusie czy gdziekolwiek indziej wychodzi na to, że dzieci mają w dupie rodziców. Tak jak np ostatnio taka jakoś 40-letnia kobieta dzwoni na przystanku do matki i mówi coś takiego "To mamo zaczekaj bo ja będę za 30 minut. No to przynieś mi to.. " I to według mojej matki oznacza, że tamta kobieta nie szanuje swojej matki. A co do pracy to mam prace ale i tak obecnie wynajem w 1 osobę to są niemałe koszty niestety Może coś więcej się zarobi i będzie druga osoba to da radę na luzie to ok ale aktualnie to tak za ciekawie to nie wygląda ale myślę, że może w niedługim czasie coś się uda. No ileż można słuchać poglądów, że w domu jest cacy a poza domem wszystkie dzieci mają w dupie rodziców i jest masa ludzi nienormalnych ponieważ nie są prezesami a remontują mieszkanie przykładowo chociaż teoretycznie ich nie stać ale chcą mieć ładnie itd -- 09 wrz 2012, 20:00 -- Ale dziwnie by wyglądało jak np rodzice byli by u mnie w domu a w nim ja z dziećmi Takie pytania w głowie. Dlaczego nie biję dzieci za mówienie po polsku i dlaczego moje dzieci mają mnie w dupie Jak czarny humor to i jest czarne życie
  2. Szczerze to trochę kosztowne jest po prostu. Ale ja jak wychodzę z domu to często tak, że wracam po ponad 24 h jeśli mam na to czas. Chciałem wydawać pieniądze na osobne lokum dla siebie ale zrezygnowałem sam nie wiem czemu. A moje życie i tak stało się kosztowniejsze bo te nawet dojazdy do znajomych swoje kosztują. Znajomych nie mam w swoim mieście tylko w innym by nie narażać się na spotkanie z rodzicami. I te wszystkie spotkania kosztują. Czy piwo czy impreza a na tanie lokum nie zawsze idzie trafić.Owszem miałem taki okres w moim życiu, że już się wyprowadzałem do lokum za 500 zł co miesiąc ale się wstrzymałem. Teraz jakoś bardziej się uodporniłem na widok rodziców w domu. Dla mnie nie istnieją. A jak coś do mnie mówią czemu coś akurat robię w jakiś sposób to mówię, że jestem idiotą, debilem, głupkiem itd Najgorsze określenia. Mnie to nie rusza. Nawet się wydzierałem nieraz, że sąsiedzi słyszeli. Mnie w tym domu nie rusza nic. W nim jestem idiotą. Ale mnie rusza co jest po za nim. Tyle normalności. Wszędzie można kogoś poznać. I wszędzie ludzi w miarę ogarniętych nie to co moi rodzice.
  3. Z tego co piszesz to ojciec był dla Ciebie istniejącą osobą a nie jedynie życiowym sponsorem itd. U mnie takie relacje były zawsze zabronione. Nigdy bycia sobą. Nigdy pokazania się z dziewczyną ani planów na takie coś. Gdybym miał oficjalnie dziewczynę i dzieci przykładowo to bym się palił ze wstydu przed rodzicami. To samo gdyby miał np brać ślub przy nich. Wiem, że do śmierci moich rodziców nigdy nie będę sobą, nigdy nie pokaże się z dziewczyną, nigdy nie będę rozgadany, nieskrępowany. Nigdy razem nigdzie nie pojedziemy. Nigdy nie będą mnie znać tak jak ludzie obcy. Do ich śmierci będę starał się ich unikać. Pozostaną jedynie ich imiona i nazwiska na cmentarzu.
  4. Jednak są inni w takiej sytuacji. Dla mnie to ojciec i matka są takimi statystami. Najlepiej się czuję w obcym towarzystwie. Bez problemu nawiązuję nowe znajomości i ciągle mam ochotę na więcej. Ale jeśli najlepiej czuję się u obcych ludzi to coś jest nie halo. No ale z obcymi ludźmi jest istne niebo a z rodzicami to psychiatryk. Dla mnie obecność poza domem z obcymi mi ludźmi jest czymś wspaniałym.
  5. Mama ma 50 lat. Pochodzi z normalnego domu. Jej matka czyli moja babcia mająca jakoś 80 lat jest na luzie i jak na swój wiek ma nowoczesne poglądy. Dwudziestolatek spokojnie i na luzie by się dogadał. A jej ojciec czyli mój dziadek też na luzie. Rozeznany jest w wielu rzeczach. Jest bardzo mądry. Przez całe życie interesował się wieloma dziedzinami. Nowoczesne poglądy ma. Piwko wypije. Czarnym humorem często zarzuci. Często tak na luzie jak nastolatkowie Mama ma siostry, Jedna dobrą kasę zarabia. Fajna jest i nowoczesna bardzo. Otwarta na wszystko. Można rozmawiać godzinami. Jakby matka mojej matki była moją matką to było by superowo mimo, że ma już jakoś 80 lat.
  6. Ale żeby rozmawiać to przydało by się używać poprawnej gramatyki po pierwsze. A raz kiedyś miałem awanturę o to w domu ale z ojcem to on powiedział, że oni nie są jakimiś wykształconymi ludźmi aby profesjonalnie gramatycznie wszystko mówić.
  7. U mnie nie zwraca się "mamo" czy "tato" tylko "mama" lub "tata". Nie powiem "Mamo, wiesz jak to zrobić" tylko "Mama? A mama wie jak to zrobić?" czy też nie powiem u mnie "Mamo, chcesz ze mną pojechać do marketu" tylko u mnie trzeba tak "Mama? A mama chce żeby ja i mama pojechaliśmy do marketu?" bo inaczej to awantura, że nie mam szacunku do matki, niewychowywany jestem itd.
  8. rozumiem ale nie widze tam absolutnie zadnego braku szacunku.. normalna forma zwracania sie do rodzica Ale według tych zdań to do rodziców jest się na "TY". A według mojej mamy na "TY" się jest z koleżanką a matkę trzeba szanować i zwracać się z szacunkiem bo inaczej powie coś w stylu "Co ty gnoju sobie myślisz? Koleżankę sobie znalazłeś? Tak sobie możesz mówić do koleżanki...".
  9. A w ktorym monecie jest ten brak szacunku? Moje dziecko nie poprzedza kazdego zdania w moja strone zwrotem "mamo" .. tylko normalnie pyta np. Idziemy na zakupy? a ja nie zwracam sie do niej za kazdym razem "córko" co nie znaczy przeciez, ze sie nie szanujemy wzajemnie Brak szacunku jest pogrubione. " Mamo, iść z Tobą do sklepu" czy " Mamo, fajną bluzkę sobie kupiłaś" albo "Mamo to zaczekaj bo za moment będę" I nie chodzi, że np nie jest poprzedzone. Było by poprzedzone to dalej jest brak szacunku. Dziecko za dużo wtedy sobie pozwala. Wg mojej mamy ma być np tak "Mama? A mama wie kiedy przyjedzie wujek bo mama wczoraj mówiła, że wujek będzie o 15 a jeszcze nie ma" albo "Czemu mama tak głośno mówi" itp itd. Ale przykładów są tysiące.
  10. Obowiązuje kodeks wewnętrzny. Ale przez ten kodeks ma się opinie czubka w każdym towarzystwie. I wedle niego ja mam udawać kogoś bo inaczej okażę brak szacunku? Bez przesady. To ja mogę ten kodeks olać. Mogę sobie pójść do obcych ludzi. Mogę z nimi pogadać. Ze starszymi czy młodszymi. Mogę się pośmiać w towarzystwie. Mogę wyrażać swoje zdanie. Mogę spotykać się legalnie z dziewczynami. Ale co? Jak będę nieśmiały, tępy, unikać poważnych tematów, unikać dziewczyn itp to będzie ok ale jak nie będę nieśmiały, będę umieć porozmawiać z każdym o wszystkim, nie będę się bać zagadać dziewczyny to będzie oznaczać brak szacunku do rodziców? Choć w sumie chodzi o to żeby taki się nie pokazywać. Czyli śmiały facet itd. Przy rodzicach mam być syn. A jak jestem taki jak w towarzystwie czyli: u koleżanki, kolegi, wujka, cioci, babci itd to jest krzywda dla rodzica.
  11. Mi nie chodzi o mówienie po imieniu. Mówienie do matki na "TY" jest np zdanie " Mamo, iść z Tobą do sklepu" czy " Mamo, fajną bluzkę sobie kupiłaś" albo "Mamo to zaczekaj bo za moment będę" jest u mnie oznaką braku szacunku do rodzica. Dziecko za dużo sobie pozwala. Matkę traktuję jak jakąś koleżankę. Nie szanuję matki wtedy matki i tyle. A ten przykładowy zwrot "podaj mi książkę", który wg Ciebie jest prawidłowy w mojej rodzinie jest czymś strasznym. To jest obrażanie i poniżenie własnej matki. Pozwolenie sobie traktowanie matki jak koleżankę. Zwrot podaj mi książkę" jest zwrotem na "TY". U mnie w takiej sytuacji należało by powiedzieć "Mama? A mama może podać mi książkę?" Ale są różne sytuację i często trzeba kilka minut się zastanowić jak skonstruować zdanie żeby matka nie odbierała zdania do niej jako braku szacunku.
  12. A u mnie zawsze było i będzie na odwrót. Według rozumowania mojej mamy to Twoja mama jest dla Ciebie koleżanką bo jesteś z nią na "TY". A z kim można być na "TY"? Oczywiście z koleżanką, kolegą, chłopakiem czy dziewczyną. Gdy jesteś na "TY" z matką to oznacza brak szacunku dla matki. Nie szanujesz jej bo czujesz się jak przy koleżance i tak samo się odzywasz na "TY". Przecież nie powiesz przykładowo "Możesz podać pilot", "A przełącz na chwilkę", "Mamusiu, kupić Tobie dobry sok?", "No w takim razie mamo jak masz możliwość to zrób tak na ok 15 ten obiad", "Mamo, pójść z Tobą do sklepu?", "Mamo, fajną bluzkę sobie kupiłeś", "Mamo, zrobić Tobie herbaty?", "gdzie mamo kupiłaś ten krem do chleba?". Te przykłady to brak szacunku do własnego rodzica. Czujesz się po prostu na równi ze swoją matką tak jakby była to Twoja koleżanka a to przecież jest Twoja matka i dlatego powinnaś ją szanować. W moich relacjach z matką do śmierci się nic nie zmieni. Dla Ciebie (jak nie tylko) wygląda to śmiesznie Ale Twoja matka to inny świat i moja to inny świat. Dla mojej Ty swoją matkę tak potocznie masz po prostu w dupie a dla Twojej zarówno ja ze swoją matką to wyjdzie na jakąś aspołeczną rodzinę. Smutne i śmieszne. Jedno jest pewne. Można się zrywać. Mi nie zależy na mojej matce. Zawsze lepiej się czuje u obcych ludzi. Mnie własna matka dobrze nie zna a obcy lepiej znają niż moja matka. Z obcym to się fajnie przebywa. Można pogadać itd
  13. Zazdroszczę Tobie bardzo Na zakupy z matką nie chodzę bo ludzie mają mnie za czubka jak matka mówi "nie po polsku", nie mam nic do powiedzenia, doradzenia. Nie planuję z nią remontu bo jestem synem a nie mężem i 30 lat nie było żadnego remontu i nigdy nie będzie. Nie zwracam się do niej z problemem bo ona jest najmądrzejsza. Twierdzi, że dziewczyna nie jest potrzebna facetowi. A bez papieru magistra dziewczyną mogę sobie kupić w burdelu a tak wszystkie na mnie "ponoć" leją. Nie zależy jej na mojej opinii bo syn nie ma nic do gadania i ma siedzieć czy stać i się nie odzywać nic. Syn nie ma mieć prawa mądrzejszy od matki czy ojca. Jej światopogląd ma być równocześnie moim. Ona nie mówi mi o swoich problemach bo nie jestem jej kolegą a synem. Wmawia mi że jestem takim debilem. Moja matka to jest taki statysta. Według niej matka to matka a koleżanka to koleżanka. Przy koleżance zachowuj się tak jaki jesteś. A przy matce masz być synem. Czyli nieśmiały, zamknięty w sobie, unikający kontaktów z dziewczynami i uważający aby nie powiedzieć czegoś inteligentnego. Ty to masz super. Chętnie bym się zamienił Wtedy to bym z domu chyba nie wychodził
  14. U mnie np ojciec nie wyrzuca chusteczek higienicznych. Nie wyrzuca ponieważ używa takiej starodawnej bawełnianej którą pierze i prasuje żelazkiem. A suszy powieszoną na balkonie. Ale moi rodzice rzeczywiście czują się ubodzy. Niby przez 30 lat nie ma pieniędzy na najmniejszy remont. Wymienić kontakt czy w końcu kupić odtwarzacz DVD a nie mieć ciągle odtwarzacz VHS na telewizorem. Ale mają też przekonanie, że jak ktoś jest po prostu zwykłym człowiekiem a nie żadnym prezesem czy kimś podobnym to jeśli kombinuje coś czy bierze kredyt na coś to jest coś z nim nie tak bo go nie stać ale musi mieć w domu ładnie, musi zmienić coś na nowszego bo technika do przodu idzie. Mają przekonanie żeby im się nie należy po prostu. Nie mówiąc już o tym, że wiertarki nie ma w domu ponieważ do tego niby trzeba mieć szkołę nie wiadomo jaką. Ogólnie to zero zaradności. Jakieś duperele to ktoś zrobi za nich. Dziurę w ścianie obcy za 100 zł zrobi na przykład. Wstyd za nich bo rodzina obgaduje ich. Twierdzą, że takie ofermy z nich -- 29 lip 2012, 20:21 -- A te odgrywanie roli niemowlaka w oczach matki to strasznie głupie jest. No ale jak się odgrywa to matce nie dzieje się "krzywda". Ona nawet by sobie nie poradziła psychicznie gdybym zachowywał się przy niej jak przy każdej innej osobie. Przy niej pokazać się z dziewczyną to było by coś strasznego. Nawet mi się na łzy zbiera wyobrażając taką sytuację Całe życie udawać nieśmiałą osobę to nie jest normalne. Gdybym przy niej był sobą to byłby dla niej szok na jej psychice. -- 29 lip 2012, 23:12 -- Już nie mówiąc o braku kultury przy stole. Nie ma się studiów to ma się jeść jak świnia. I właśnie aż talerze są nieźle porysowane od tego jedzenia jak świnia bo normalnie nie można niby. Po co widelec czy nóż do obiadu? Przecież jest łyżka. Ludzie wykształceni jedzą z kulturą a także używając widelca a nawet noża. Takie poglądy chcą mi narzucać. Dywan zamiast pod nogami to pod szafami bo jest większy od całego mieszkania. Jak kiedyś wymieniali dywan to wymienili ale na taki 20 lat starszy. Pewnie z lat 50-tych dywan jest. Takie szafy co mam to niedawno widziałem na czarno białym polskim filmie. Co ci ludzie sobie wkręcili? Matka podarowaną kafeterkę to myje i chowa z powrotem do kartonu. Co jakiś czas do pokoju wejść nie można bo klamka się zacina. No w tym domu można przypadkiem sobie coś zrobić przez chore umeblowanie. Oko już kilka prawie bym wybił sobie. Koszulki podarte mam. Nogi poobijane. Ojciec przez szybę w drzwiach wleciał i się poturbował trochę. Przypadkiem dostałem siniaka na głowie bo walnąłem w szafę. Ja naprawdę chciałbym mieć rodziców alkoholików niż takich wariatów. Alkoholizm przy tym to nic.
  15. Poglądy Twojej mamy są niekorzystne ale Jej nie zmienisz. A nie możecie sobie razem wynająć czegoś? Masz szczęście, że z matką możesz porozmawiać. U mnie jest to zabronione. Rozmowa, przytulenie przy oczach rodziców, posiadanie dziewczyny są zabronione. Byłem przymusowo wychowywany na maminsynka. Z tego co napisałaś to masz lepiej ode mnie. Ja olałem rodziców A Ty musisz się po prostu wynieść gdzieś z chłopakiem. Innego wyjścia nie widzę.
×