Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niechęc do pracy


rav71

Rekomendowane odpowiedzi

carlosbueno,

Jak czułeś złość to depresja była taka mniejsza chyba , u mnie było całkowite wysadzenie ze świata , całkowita obojetnośc na wszystko ja nawet nic nie chciałam, swiat był całkowicie obok mnie a ja jakby w bablu wlasnego ja i dosłownie obojętnośc na wszystkie boźdzce zewnetrzne i tutaj leki były mi bardzo potrzebne do doprowadzenia mnie do jakiegos stanu uzywalności a teraz nie jest super, ale lepiej na pewno niz pare miesięcy od maja do połówy listopada i jeszcze to zupełne długotrwałe niespanie a póxniej spanie. Dzisiaj jestem smutna mysle znowu, ale np. rozmawiam z ludźmi i jakos funkcjonuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno farmakoterapia może zaszkodzić w szukania pracy, nie powinno się jej podejmować w okresie bezrobocia i powinno się podejmować gdy się pracuje.

Chyba chodzi o to, że może szkodzić na motorykę, ma się zwolnione ruchy itd.

Ja w obecnym stanie nie odważyłbym się stawić na rozmowie o pracę bo po tych tabletkach jestem pijany i mam mocno powiększone źrenice. Ale ja dopiero zacząłem kurację więc liczę się z różnymi symptomami, mam nadzieję, że czasowymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, ja dokładnie tak samo uważam. Siedząc na tyłku przy rodzicach czuję ogromną niechęc do jakiejkolwiek pracy i myśl o siedzeniu w jednym miejscu 8 godzin niesamowicie mnie boli. Natomiast jak byłam za granicą i miałam w perspektywie głód i chłód jeżeli nie zarobię pieniędzy to jakoś zniknęła połowa moich lęków i unikania. Prócz tego pracowałam codziennie po 8 godzin w pracy, której szczerze nie znosiłam i to naprostowało moją perspektywę, teraz praca w której się siedzi przy kompie i nikt nie kontroluje przez cały czas, czy coś robię wystarczyłaby mi do szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nola mi się nie podoba zarówno w pracy jak i w domu na garnuszku rodziców. Pracowałem przez kilka lat fizycznie za granicą i praca tam mnie strasznie dobijała mimo że lepiej płatna niż większość w Polce . Z roku na rok czułem się coraz gorzej a same pieniądze szczęścia nie dają gdy chodzisz do pracy której nienawidzisz i nie możesz doczekać się kiedy się skończy dzień, tydzień pracy. Gdy ma się jakieś zajmujące hobby, czy kochająca osobę obok można jakoś przeżyć pracę której się nie znosi ale jak nie masz nic poza nią i jej nie lubisz to depresja murowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy ma się jakieś zajmujące hobby, czy kochająca osobę obok można jakoś przeżyć pracę której się nie znosi ale jak nie masz nic poza nią i jej nie lubisz to depresja murowana.

Dokładnie, też tak myślę. Było mi łatwiej, gdy chodziłam do szkoły, bo wtedy praca była tylko źródłem utrzymania, poza nią miałam jakiekolwiek inne życie. Teraz to praca jest całym moim życiem, choć wcale tego nie chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, trzeba znalezc tez sobie zycie poza praca. Ja bedac za granica mieszkalam z dobra kolezanka, ktora troche umilala mi zycie i mialam dobra motywacje i plan dzialania. Natomiast bedac na garnuszku rodzicow przeszkadza mi to poczucie porazki, takie upupienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój ojciec też nie był zadowolony ze swojej pracy bo był jawnym antykomunistą i zawsze pracować musiał poniżej swoich możliwości i kwalifikacji ale miał hobby które było całym jego życiem, ja natomiast nic takiego nie mam. U mnie jedyną rozrywką poza pracą był internet i picie alkoholu z kolegami co na dłuższą metę do niczego dobrego nie prowadzi co najwyżej alkoholizmu. Nola nie wiem ile masz lat ale ja jako ponad 30 letni facet żyjący na garnuszku rodziców powinienem się zapaść pod ziemię ze wstydu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę coś przekornego!!!

 

Biorąc pod uwagę, że ten wątek o pracy cieszy się ostatnio dużą aktywnością. Biorąc pod uwagę fakt, że sporo osób tu z forum ma problem z pracą, lękiem z pracą, czy nieumiejętnoscia określenia siebie co do swoich preferencji zawodowych, jak i realnych kwalifikacji to w zasadzie pracodawcy mają rację, że z ich perspektywy wynika, że dzisiaj jest mało ludzi dobrze pracujacych, chcących pracować.

 

Ja nie twierdzę, że my "osoby z problemami" jesteśmy mniej pracowici, mniej zdolni, mniej inteligentni, czy mniej wykwalifikowani jednak przyglądając nam się z boku wypadamy niekorzystnie!!!

 

Ja np. mam świadmość, że przez swoje lęki z powodu pracy np. czasem unikam wykonywania pewnych czynności bądź z nimi zwlekam na lepsze w moim poczuciu warunki (np. jak wszyscy wyjdą z pokoju gdzie mam stanowisko) i to może być mylnie odbierane jako lenistwo, bumelowanie itp. I pomimo, że często ktoś taki chce pracować jest postrzegany jak ktoś, kto nie chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dzisiejszych czasach aby zdobyć jakieś lepsze stanowisko niż kasjer, pomocnik budowlany etc. trzeba ciągle się dokształcać, robić kursy a poza tym mieć udokumentowane doświadczenie i umiejętności miękkie typu łatwość nawiązywania kontaktów, kreatywność, nastawienie na cel których ja osobiście nie posiadam. Jak czytam czasem czego wymaga się aby dostać jakaś prostą posadę biurową, handlową to dochodzę do wniosku że ja oprócz sprzątania ulic do niczego innego się nie nadaję. Moje CV jest tak żenujące że osoby które zajmują się rekrutacją do firm pewnie z niego się nabijają, nawet w urzędzie pracy łapią się za głowę z niedowierzania jak je widzą i uważają mnie za megabumelanta który nie splamił się pracą w życiu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I to jest problem bo niedosyć, że mamy problemy ze sobą, z własnym lękiem, obawami, brakiem poczucia wartości to jeszcze musimy jakby walczyć z tym jak postrzegają nas inni. Musimy dwa razy bardziej się wysilić aby "udowodnić", przekonać potencjalnego pracodawcę, że nadajemy się do czegokolwiek, niż przykładowo inne osoby (komunikatywne, pewne siebie, wygadane), które nie muszą udawadniać oczywistych spraw na swój temat. Ludzie oceniając nas powierzchownie często własnie zauważają w nas te nasze najsłabsze cechy... gdzie przez te cechy u innych jakby tracimy wiarygodność, że w ogóle nam się czegoś chce, że jesteśmy w stanie być choćby obowiązkowi, mieć odpowiedzialne podejście do zadań.

 

To jest bardzo przykre... :(

 

Jeszcze jedno, to głównie ten lęk nas ogranicza, odbiera nam wszystko... Zastanawialiście się kiedyś co byście robili i kim byście mogli zostać gdyby nie było w Was lęku, tych niekorzystnych przekonań na własny temat, tylko utwierdzone przekonanie, że z pewnością dacie radę?!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Istnieją firmy zatrudniające osoby niepełnosprawne, są dopłaty rządowe czy programy unijne dla firm które takie osoby zatrudniają, ale nie słyszałem żeby interesowano się pracą osób z problemami psychicznymi. Nie chce robić z siebie niepełnosprawnego i łamagi, ale dla osób z problemami lękowymi, depresją, nerwicą nie wspiera się w ogóle, nie ma żadnych programów społecznych itp. już więźniom, bezdomnym czy alkoholikom więcej się pomaga w tym zakresie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno pracodawcy faktycznie mają czasem zadziwiające wymagania co do w zasadzie wydawałoby sie nieskomplikowanych stanowisk.

 

Jak czytam te wymagania, to nieraz mam poczucie, że w takiej pracy "umarłabym ze strachu"... Jednak, czy faktycznie to wszystko jest takie trudne...? Patrzać przez pryzmat lęku i porażek niestety jest.

 

-- 06 lut 2012, 16:18 --

 

Może to co napiszę będzie uogólnieniem, ale w pracy teraz przede wszystkim od pracowinka się jedynie wymaga: dyspozycyjności, umiejętnosci, zaangażowania, odpowiednich kursów, szkoleń, praktyki, najlepiej aby znał wszystkie możłiwe programy komputerowe od razu, nie ważne że można się tego douczyć np. w trzy dni itp., ocenia się jego przydatność itp. Natomiast często się chyba zapomina, że ten pracownik to też człowiek z odczuciami, potrzebami.

Czasami w pracy brakuje po prostu kogoś, kogo możnaby sie o coś zapytać, zwykłej prostej pomocy, wzajemnej współpracy.

 

Chyba, że ja to tak jednostronnie zawsze odbieram :)

 

Uważam, że dla nas lękliwych czasami zbawienne jest samo to, że mozna przyznać się do swoich słabości w pracy bez ryzyka, że to obróci się przeciwko nam.

 

Może w każdym zakładzie pracy, w firmie powinien być zatrudniony również psycholog zakładowy, do którego w chwilach stresu, słabości możnaby pójść i się chociaż wygadać. Obowiazywała by go tajemnica zawodowa zatem nie byłoby ryzyka, że potem szef miałaby do nas jakieś ale... ;)

Firma, która dodatkowo zatrudnialaby psychologa zyskiwałaby dotacje he he he ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mija kilka miesięcy odkąd napisałem pierwszego posta w tym temacie. Gromki odzew i aktywność forumowiczów świadczy o tym, że nie jestem odosobniony ze swoim problemem. Na obecną chwilę mam pracę od dobrych 3 miesięcy, w której o dziwo utrzymuję się do dziś i nawet nie mam zamiaru rezygnować z niej.

Nie robię tam w sumie nic nadzwyczajnego - zwykła linia produkacyjna, praca od pon do piątku po 8 godzin na 2 zmiany.

Jednak dla osoby takiej jak ja, która właściwie nie posiada żadnych marzeń, planów, aspiracji dotyczących przyszłego zawodu, jest to praca w sam raz, ponieważ nie wymaga od człowieka zbyt wiele.

Wykonuje w niej powtarzające sie czynności, choc czasem trzeba o czymś pomyslec, ruszyc głową bardziej i tu łąpię się na tym, że mam spore problemy z myśleniem.

Ta praca równiez czasem przysparza mi kłopotów, ale raczej nie sama praca, co bardziej ja sam sobie. Potrafię popełniac rózne głupkowate błędy, zapominać się, zachowywac jak stary sklerotyk. Niestety, ale tak mam.

Czasem jest to wynik świadomego bujania w obłokach, kiedy to po prostu odlatuje myślami gdzieś daleko, a przez to tracę skupienie na przedmiocie zadania. Jednak miewam dni, gdy pomimo szczerych chęci wykonania czegos dobrze, odczuwam coś w stylu zamulenia mózgu..jakąś taką ociężałość psychofizyczną, spowolnienie kojarzenia, motoryki, pamięci, rozumienia czegokolwiek.

Nawet najprostsze polecenie w takim czasie wydaje sie być czymś nadmiernie trudnym do wykonania..Często nawet muszę poprosić o powtórzenie polecenia, aby zaskoczyc o co chodzi.

jest to bardzo męczące dla mnie i dla osób , które muszą ze mna pracować.

Na szczęście nie mam takich dni codziennie i nikt wprost nie powiedział mi, ze jestem głupi, to ja sam ze sobą tak się czuje i do tego mam wrażenie iż wszyscy o mnie również w ten sam sposób myślą, tylko z grzeczności nie mówią mi tego.

Postanowiłem nie przejmować się tym, co kto sobie o mnie pomyśli, ponieważ jestem w sytucji, w ktorej najwazniejsze jest, abym wytrwał i pracował.

Nie zmienia to faktu, ze jest mi z powodu tych moich dziwnych stanów psychicznych bardzo ciężko, zwłaszcza w okresach nasilenia objawów, kiedy praktycznie do nikogo się nie odzywam w pracy, bo czuję niewytłumaczalną blokadę. Mam wówczas przekonanie, ze wszystko co powiem będzie brzmiało głupio, nieskładnie, więc wolę milczeć.

Mógłbym długo tak wymieniać, jednak to juz temat na osobny post :)

Staram się trwać jakoś resztkami sił woli w tej pracy, mając świadomość, ze dla takiej osoby jak ja na obecny czas nie ma lepszej posady.

Poza tym jak już wczesniej wspomniałem..trudno mi określić swoją tożsamość zawodową..własne cele i dążenia w tej kwestii.

Jestem człowiekiem bez ambicji, który cieszy się tylko z tego, ze jakos zyje i 10-go kazdego miesiąca wpadnie te 1300zł na konto za które pare drobiazgów sobie mogę kupić.

Nadal mieszkam z rodzicami pomimo 27 lat na karku, lecz nie wiem czy to się prędko zmieni. Planuję zapisać się na psychoterapię i uporac z pewnymi ograniczeniami psychiki, przez które nie mogę życ w pełni jak na moje lata przystało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rav71 też kiedyś pracowałem na linii produkcyjnej i moim problemem było to że nie nadążałem często za innymi a moja sprawność manualna pozostawiała dużo do życzenia przez co inni się na mnie wkurzali przez co się stresowałem i jeszcze bardziej opóźniałem produkcję. Trudno w takiej pracy nie odlatywać myślami gdzieś daleko też tak miałem i wiele osób tak ma bo to raczej odmóżdżające zajęcie.

Ja w swoim niewielkim stażu pracowniczym nie miałem takiej pracy na której potrafiłbym się dłużej skupić, bo nigdy mnie tak naprawdę nie interesowało to co robię. W pracy uważali mnie niektórzy za opóźnionego intelektualnie a niby mam iq ponad 120 :D ale ja w tej pracy byłem albo myślami gdzieś daleko albo jak szefostwo było gdzieś w pobliżu to się tak stresowałem że też nie byłem w stanie racjonalnie myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×