Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Nic nie ma sensu. Wszystko się skonczyło. Koniec z oszukiwaniem siebie. Koniec z wiarą w miłość.

W tym momencie jest mi wszystko jedno. Najbliżej mi do myśli ze nie chce być już w ogóle na tym świecie nie dla mnie. Wszystko tak bardzo boli. Po co mi to wszystko było? Nikogo nie mam. Nikogo nie będę miała już nigdy. Nikogo nie miałam. Wszystko iluzją. Naprawdę chce zdechnąć ale wiem że to nie jest takie proste i zranię po drodze 2 osoby. Ale teraz już nawet to nie jest takie ważne. Nic już nie jest wazne. Chciałabym cofnąć czas do momentu gdy się urodziłam. Na siłę mogłabym się zadusic i byłoby po problemie. :(:(:(

Chciałabym przeprosić wszystkich ale nie chcę im zawracać głowy. Naprawdę jest mi żal za to wszystko, za każdą krzywdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz siebie i trzeba o siebie zadbać. Jeśli masz 2 osoby, które może zranić to, że coś złego się z Tobą stanie to znaczy, że nie jesteś sama...

Czasem choroba zawęża myślenie i wydaje się, że człowiek znajduje się sytuacji bez wyjścia.

Miłość ma to do siebie, że się kończy... Rozdziera to serce ale to nie koniec świata

 

hug.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam depresje od dłuszego czasu ludzie mówia zebym sie usmiechna a ja nie potrafię wiecznie zamyslony szukajacy wymazonej kobiety tylko taka nigdy nieprzychodzi bo do kogo do człowieka który zamiast sobie jakos pomuc idze sie napic zamiast zerwac z durnymi znajomymi nadal sie znimi spotyka, zamiast zmienic cos w swoim durnym zyciu leży na łuszku i niemoze sie podniesc aktualnie niepije i chodze do psychologa i psychiatry wcinam tabletki i prubuje sie odmienic najgorsze sa te doly ze niepotrafie sie do nikogo odezwac pozdro dla optymistów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile jeszcze razy będę musiał się rozczarować żeby znaleźć szczęście?

Czy kolejne rozczarowania będą bolały jeszcze bardziej, niż te dotychczasowe?

Czy w ogóle będzie mi dane być szczęśliwym?

Jakie cechy musi posiadać osoba, żeby nikt nie chciał się z nią zadawać?

I ile z nich ja mam?

Jak je wyeliminować? Czy w ogóle się da?

Czy jest możliwość, żebym gdziekolwiek znalazł odpowiedzi na te pytania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybrałem sobie cholernie ciężki kierunek studiów który zupełnie nie ma perspektyw w tym kraju.Kiedyś się łudziłem że chociaż jestem życiowym nieudacznikiem to chociaż jakiś dobrze płatny zawód zdobęde,to moje życie się odmieni.Teraz widac że budownictwo nie ma zadnych perspektyw,nie wiem czy zrobić inż i jechać do niemiec....tylko po co,żeby pracowa w myjni albo na kasie w markiecie,po tylu latach studiów...Na prawdę żyć się odechciewa jak człowiek popatrzy w przyszłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

>>> mateusz_

 

Śpieszę z próbą odpowiedzi na grad zadanych pytań :)

Otóż, nawet jeśli nigdy miałbym nie znaleźć szczęścia, to wolałbym się rozczarować sto razy, niż w ogóle nie próbować go znaleźć. Poza tym statystycznie rzecz ujmując masz bardzo duże szanse, że kiedyś poczujesz się szczęśliwym.

W stosunkach międzyludzkich dość istotne jest to, żeby polubić siebie samego. Wtedy automatycznie łatwiej jest innym osobom polubić nas. Niby trochę błędne koło, ale przecież nie bez wyjścia. No bo można uświadomić sobie czego w sobie nie lubimy i podjąć dwie jedynie słuszne możliwości działania to jest albo daną cechę zmienić albo zaakceptować. I koniecznie trzeba hamować tendencję do wyolbrzymiania tego co złe i pomniejszania tego co dobre. Zastanów się co jest w Tobie dobrego, co w sobie lubisz. Czasami człowiekowi zupełnie z głowy wypada, że w ogóle są takie rzeczy.

 

>>> Dean

 

Jeżeli w Twojej ocenie budownictwo jest kierunkiem bez perspektyw to jesteś bardzo wymagający pod tym względem. Znam kilka osób, które kończyły budownictwo ok. 3 lat temu i wszystkie pracują w zawodzie, w Polsce i zarabiają nieźle. Głowa do góry.

 

>>> Po prostu Maciek

 

Nie wiem czy słyszałeś ale "czas leczy rany". I jest to prawdą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego to wszystko jest tak cholernie popierniczone i za każdym sukcesem czyha sto porażek i trudności.

 

To nawet nie jest chyba z mej strony pytanie; bardziej stwierdzenie.

 

Dalej mam ochotę się po prostu do tego wszystkiego odłączyć.

 

I jeszcze to cholerne uczucie bycia ocenianą na każdym kroku.

 

I poczucie, że inni i tak są milion razy lepsi we wszystkim, więc gdzie ja się w ogóle pcham.

 

I kuźwa BEZSENS totalny, bezsens wszystkiego!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie chujowo jak najbardziej. Ktoś mnie oszukał żona wyrzuciła to co przyszło z allegro. W zasadzie mam ochote spać i w dupie mieć. Jakoś tak się składa że musze być (?) wybaczającym ale mnie to męczy strasznie zwłaszcza przy obecnym stanie. A może nie muszę ? - bo i nie chcę !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co jeśli On już kogoś ma

tęsknię za Nim

wtedy byłam 'czyjaś' a nie bezpańska

czuję tylko pustkę ale udało mi się popłakać dziś ale to nie były prawdziwe łzy

tylko sztuczne

zastanawiam się gdybym nie brała leków jaka bym była, na ile mocniej/inaczej bym cierpiała, czuła, przeżywała, śmiała się

czy tylko ja będąc na lekach jestem w takiej czarnej dupie

jaka byłam przed lekami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Jestem tu nowy. Znalazłem to forum i założyłem konto z nadzieją że ktoś mnie zrozumie, bo o zrozumienie wśród "zdrowych" osób ciężko :(

Mam 18 lat, uczę się w liceum. Ten rok szkolny rozpocząłem szczęśliwie bo miałem poprawkę z matmy z której jestem kompletną "nogą" i zdałem tylko dzięki "warunkowi". Wszystko było okej, cieszyłem się że udało mi się zostać w mojej klasie. W październiku się niestety zaczęło... Zacząłem zostawać w domu, czułem kompletną pustkę i wszystko straciło sens. Nieobecności się gromadziły, miałem z tym problem od paru lat, czułem strach przed szkołą, myślę że wzięło się to z podstawówki w której rówieśnicy mnie odrzucili. W końcu wychowawczyni zaciągnęła mnie siłą do psychologa, ten po kilku rozmowach zaczął podejrzewać depresję. W końcu postanowiłem coś z tym zrobić i zapisałem się do lekarza. Dostałem leki, skierowanie na terapię i trochę podbudowało mnie to że zacząłem coś z tym robić i podjąłem walkę, niestety mój entuzjazm nie długo utrzymał się przy "życiu". Odkąd biorę leki jest jakaś poprawa, takie "wzloty i upadki" nastroju, jednak mam wątpliwości co do mojej przyszłości. Nadal odczuwam strach przed szkołą, nie potrafię się ruszyć z domu, przerażają mnie zaległości w szkole szczególnie te z matmy, bo z resztą dam sobie radę. Sam nie wiem już co mam robić. Mam już tego dość. Chciałbym żyć normalnie, bez strachu i czarnej dziury dotyczącej mojej przyszłości, chciałbym żyć tak jak inni i potrafić cieszyć się z życia. Sam nie wiem po co to piszę. Po prostu czuję taką potrzebę. Najchętniej schował bym się pod kocem i zostawił to wszystko w cholerę.... Ale tak się niestety nie da :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobras4, wszystko zależy od punktu widzenia. Niestety podchodzisz do szkoły jak do zła koniecznego. Stąd te lęki i niepokoje. Pracuj dla siebie, a nie innych, pracuj we własnym tempie. Dobrze byłoby byś miał wsparcie w równieśnikach. Plusem jest że korzystasz z pomocy specjalistów. Troche więcej wiary w siebie i będzie dobrze.

Każdy boi sie o przyszłość, nie tylko ty tak masz. Ja jestem prawie na mecie własnej edukacji i teraz myśl skupia się- czy wogóle znajdę pracę, za co żyć.

Trzeba w tym swoim życiu znaleźć złoty środek:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejne święta olane bo coś. Co? Brak organizacji i robienie wszystko na ostatnią chwilę. EH i tak już praktycznie wszyscy przestali zauważać że istnieję. W sumie tak mi lepiej. Przynajmniej teraz myśli o samotności mają urzeczywistnienie jakieś. Choć i tak obracam się w świecie fikcji.

 

Wszystko jest wykreowane.. sytuacja z dzisiaj..skrótami..

Terapeuta do mnie mówi, że uciekam.

Ja do niego że się myli. Że to wcale nie tak. Tłumaczę wszystko by zrozumiał. Urywam- nie widzę zrozumienia. Bez sensu.

..Cisza na pół godziny.

Czemu Pani nic nie mówi?

Bo nie ma sensu, Pan i tak swoje wie.

Nie powiedziałem że ucieczka jest zła. To pani mi przypisuje swoje domysły. Powiedziałem jedno zdanie a pani zakłada już sobie z 10 zdań.

-Ale przecież ucieczka nie jest dobrym wyjściem!

-A gdy ktoś goni panią z nożem to też źle że pani ucieka? Wcale tak nie powiedziałem.

Znów milczenie...

T twierdzi że w moich oczach jego zadaniem jest tylko wytykanie mi błędów, krytyka.

A tak naprawdę to wszystko sobie sama wymyślam i uważam że to jego słowa. Wszystko na czarno.

 

Super.. Rzeczywiście jestem beznadziejna. Bo to naturalny schemat u mnie, że już nawet tego nie zauważałam. Jaka jestem głupia.

powinnam się zamknąć w izolatce i nie wychodzić do ludzi. O ile takie coś staram się nie mówić to nie zawsze się to udaje i często sama się gubię w tym, co moje a tym co powiedziane przez kogoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam nie wiem już co mam robić. Mam już tego dość. Chciałbym żyć normalnie, bez strachu i czarnej dziury dotyczącej mojej przyszłości, chciałbym żyć tak jak inni i potrafić cieszyć się z życia. Sam nie wiem po co to piszę. Po prostu czuję taką potrzebę. Najchętniej schował bym się pod kocem i zostawił to wszystko w cholerę.... Ale tak się niestety nie da :(

 

Tak się składa, że doskonale rozumiem. Jakby tylko dało się uciec z powierzchni ziemi...najlepiej tak, żeby nikt tego nie zauważył...

 

Kiedyś mój terapeuta, gdy wyraziłam chęć bycia jak inni, przeciętni, normalni ludzie bardzo się oburzył i powiedział, że nie rozumie dlaczego. Dlaczego chcę być jak inni skoro jestem "wyjątkowa" (cokolwiek miał na myśli), dlaczego chcę się wtopić w szarość. Nie odpowiedziałam i po dzień dzisiejszy nie umiem powiedzieć dlaczego. Być może dlatego, że mam wrażenie, że przeciętni ludzie są szczęśliwsi niż ja. Są na pewno! - to taka zbędna dygresja dot. chęci bycia jak inni. Ale jeśli chodzi o przyszłość, myślę że im bardziej będziesz starał się ją jakoś zaplanować, przewidzieć tym będzie gorzej, straszniej to wyglądało. Po prostu się nie staraj. Olej to. Postaw sobie jeden cel, najważniejszy - życie. Nie wegetacje, życie. Popełniaj błędy, ale ich nie żałuj. Każdy błąd uczy. A przyszłość nadejdzie, tak czy owak, nie uciekniesz przed nią, po prostu to zaakceptuj, nie bój się. Cały czas żyjemy w przyszłości, dzisiaj jesteś w niej bardziej niż kilka dni temu. Tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×