Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie rozumiem czemu ludzie mają po angielsku jakieś teksty w podpisach wszakże w Polsce mieszkamy, no ale skoro mają po angielsku to czemu nie po niemiecku. A tak w ogóle to przeze mnie przemawia zazdrość że ludzie umieją obce języki a ja nie. Tylko mnie zastanawia po kiego jeszcze w Polsce siedzą ja jakbym dobrze umiał jakiś język obcy w życiu bym tu nie mieszkał.

Mnie angielski nigdy za specjalnie do głowy nie wchodził i w ogóle w szkole nie lubiłem angielskiego. Lubiłem natomiast niemiecki, które zawsze dobrze mi szedł. No ale po skończeniu szkoły średniej nawet pod kątem nauki stałem się leniem i nie uczyłem się niemieckiego na własną rękę dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie rozumiem czemu ludzie mają po angielsku jakieś teksty w podpisach wszakże w Polsce mieszkamy, no ale skoro mają po angielsku to czemu nie po niemiecku.

Ja mam cytat z anglojęzycznej piosenki, a przekłady to zło. Dodatkowo:

 

Część rzeczy brzmi lepiej w innym języku.

Czysta prawda. W ogóle, angielski jest zajebisty, piękny język. I jak fantazyjnie można w nim kląć :105:

 

ludzie umieją obce języki a ja nie. Tylko mnie zastanawia po kiego jeszcze w Polsce siedzą ja jakbym dobrze umiał jakiś język obcy w życiu bym tu nie mieszkał.

Bo w Polsce się urodziłem i tu zamierzam umrzeć. Jestem przeciwnikiem emigracji, zwłaszcza zarobkowej. Mógłbym wyjechać do Anglii i dostać robotę pewnie ambitniejszą niż zmywak bo nawet trochę języka "zawodowego" liznąłem, jak do nas do pracy dzwoni jakiś Angol to szef w panice przełącza do mnie. Czasem niezłe brechty z tego wychodzą, bo raz przykładowo przełączył do mnie kolesia myśląc że chce nam jakieś materiały poligraficzne zaoferować - tymczasem po drugiej strony siedział jakiś Hindus, mówiący taką angielszczyzną, że trzy razy musiałem go prosić o powtórzenie co chce nam sprzedać aż w końcu w desperacji poprosiłem o przeliterowanie - okazało się że chciał nam wciskać przemysłową wołowinę... No, ale odbiegłem od tematu trochę :P

 

Jak dla mnie znajomość angielskiego będąc u nas nadal jest zajebiście fajna i przydatna - nie masz problemów z oglądaniem filmów "bo napisów jeszcze nie ma", możesz surfować po angielskiej wiki która jest 9000 razy lepsza od naszej... Przykłady można mnożyć.

 

Co do nauki - im później tym trudniej. Naukę angola zacząłem w 3 klasie podstawówki prywatnie; jak poszedłem do liceum to już znałem język bardzo dobrze. Tam trafiłem do klasy z językami: rosyjski, niemiecki, łacina. Żaden z nich mi nie wszedł do głowy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi to ludzie nie wierzą że tak długo w UK byłem a tak słabo angielski znam, ale wiem że są "lepsi" ode mnie ludzie po kilku latach pobytu nawet podstawowych kolorów nie znają albo liczyć do 10- ciu nie umieją, bo pracowali tylko i wyłącznie z Polakami, mieszkali w "polskich domach" o co nie trudno nie tylko w UK zresztą. Ja to prędzej zrzumiem Hindusa niż angielskiego robola, który tak bełkocze i używa slangu że nawet ludzie po filologi angielskiej go nie zrozumieją. Jeden facet kiedyś wyrywał prawie włosy z głowy bo prosił mnie o wodę przez ileś minut ale nie mówił łoter, czy nawet łota tylko coś w stylu uaaaa, gimieua to była daj mi wodę.

 

-- 30 paź 2013, 18:17 --

 

Ja naukę angielskiego i niemieckiego rozpocząłem w tym samym czasie. Niemiecki załapałem bardzo szybko i w ogóle polubiłem lekcje niemieckiego, a angielski mi nie pasował.

Mi też niemiecki przynajmniej jeśli chodzi o wymowę i rozumienie wydaję się łatwiejszy, ale dlatego że jako dziecko, młodzieniec byłem nieco osłuchany w niemieckim bo babcia z ojcem w tym języku mówili, no ale rzadko rozmawiali to niewiele pamiętam, ale mam dobry akcent podobno jak na Polaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja angielskiego uczę się ponad 10 lat, niemieckiego czwarty rok, ale niemiecki jakoś lepiej kumam. A najlepiej to jak wypowiedzi, które czytam, są jednocześnie po angielsku i niemiecku - trochę tego, trochę tego i pi razy drzwi rozumiem, ale żebym piosenki rozumiała, filmy oglądała czy coś to nic z tych rzeczy. W ogóle u mnie słuchanie leży, ale u nas to rodzinne :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, Też nie rozumiem żadnych piosenek w obcym języku, może pojedyncze słowa wyłapie ale sensu nie chyba że jakiś przebojów disco z 3 prostymi słowami na krzyż. A filmy po angielsku to też nie rozumiem, znaczy co nieco coś bym wyłapał ale wymagało by to megaskupienia a i tak bym całości nie zrozumiał, a brat który w życiu się minuty angielskiego nie uczył ( chodzi mi o taką szkolną naukę, kucie) ogląda wszystko bez tłumaczeń i gada bez problemu z ludźmi z całego świata jak gra w jakieś gry. Nauczył się angielskiego z gier, komputera i filmów i to 100 razy lepiej niż ja. Siostra umie 2 języki obce perfekt, ojciec też, a ja tylko taki tuman jestem po matce pewnie, ale ona przynajmniej kaszubski umie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, no właśnie jest różnica między umiejętnością, a umiejętnością. Np. ja testy na swoim poziomie rozwiązywałam zawsze dobrze, bardzo dobrze, a mój znajomy słysząc mój poziom wyśmiał mnie, że nie rozumiem piosenek, filmów i że słuchanie nie jest dla mnie po prostu naturalne.

W mojej rodzinie praktycznie nikt języków nie zna, no ojciec tylko rosyjski, ale ucząc się teraz angielskiego, klnie jak ja. Najwidoczniej nie mamy predyspozycji :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, ja też bym chętnie stąd nie wyjeżdżał ale jeśli ktoś widzi jak jest u nas i ma wykładać towar w polskim markecie za 6 zł a w zagranicznym za 6 E/Ł to wiadomo co wybierze. Za ten stan rzeczy że chyba 60% młodych jest potencjalnymi mieszkańcami UK czy Niemiec (sry ale mam już takie dziwne zboczenie, wszak w mojej biednej rodzinnej wiosce pozostało nieco ponad 1/3 ludzi młodych odpowiadają rządzący przez ostatnie lata. Nie wymieniam już ad personam bo i Tusk zawalił Kaczyński też. Mniejsza o to. Anyway, jeśli miałbym wyjechać to co najwyżej do Niemiec (bo blisko i mają świetną relację pensji do kosztów życia) ale co najwyżej na parę lat. A języki? Ja trzaskam angielski już 11 lat i niemiecki od 5. Przy czym w wypadku angielskiego jestem teoretycznie na poziomie B2 choć w praktyce jest z pewnością słabiej bo u mnie leży gramatyka. Na potrzeby matury podpieram się i szkołą językową i zajęciami lekcyjnymi i seminariami. Pamiętam jak pojechałem parę miechów temu na wycieczkę do Niemiec i tam jakoś udawało mi się zagadywać po angielsku, z błędami ale jakoś choćby szukając poczty. W wypadku niemieckiego z moimi umiejętnościami jest jeszcze gorzej bo tam gramatyka jest jeszcze bardziej powichrowana a przy tym że lekcje niemieckiego zarówno w gimbusie jak i licku przy zmieniających się co rok nauczycielach były traktowane po macoszemu to u mnie to wciąż A2.

carlosbueno, kaszubski jest świetny. Hitem w czasie kolonii na Helu było kaszubskie radio i audycja z piosenkami disco polo i pozdrowieniami po kaszubsku :smile: Ja mogę polecić innym kontakt z językiem którego mamy się nauczyć. Przykładowo u mnie w domu czasem zimą rano lub wieczorem odbierała czeska telewizja i podglądałem ją z ciekawości. I dzięki pamięci z dzieciństwa potrafiłbym przełożyć mniej lub bardziej składnie ponad 60% treści np. z tej stronki

Zawód lekarza był obecny w całym krótki żywocie Olgi Hepnarowej. Pochodziła ona z rodziny lekarskiej, jej matka była dentystką. Niektórzy z byłych pacjentów wspominali ją jako osobę chłodną i niedostępną która potrafiła obejść się bez mówienia. (...)

Między 12 a 13 rokiem życia miał miejsce w życiu Olgi ważny zwrot. Z powodu konfliktu z nauczycielem i jego rozciągnięciem na całą szkołę pojawił się pierwsze kłopoty wychowawcze. Należy dodać że niektóre z problemów pojawiły się już wcześniej. Obecnie już ciężko stwierdzić jak doszło do przeoczenia problemów przez pedagogów i pracowników socjalnych oraz przez samą rodzinę ale jedno jest jasne - była to jedna z przyczyn późniejszego zamachu

I tak dalej, tłumaczenie nie jest dokładne w 100% ale sens jest zachowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, No ale przynajmniej testy zdajesz, ja to żeby zaliczyć lektorat na studiach w grupie o najniższym poziomie, gdzie dla większości była to bułka z masłem i wyśmiewali się z poziomu, to musiałem kilka razy podchodzić i w końcu uratował mnie ściąga z gotowymi odpowiedziami i tylko dzięki temu skończyłem studia. No niestety w języku wiele zależy od zdolności czy charakteru ludzi znałem, kolesia co przyjeżdzając do Anglii nie znał słowa po angielsku ale później pracował z anglikami, ogólnie był z natury b. rozmowny i zdolny językowo i po roku świetnie mówił po anglielsku nie ucząc się go w żadnej szkole, a inni przez lata pobytu i czasem też przy dodatkowej nauce w szkole, korepetycjach ledwo dukali.

Zawsze myślałem że języków dobrze uczą się ścisłowcy, bo moje rodzeństwo ojciec i wielu innych znanych mi ścisłowców szybko łapało języki obce zwłaszcza gramatykę ale widać to nie reguła bo u Ciebie się nie zgadza.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie niemiecki zawsze był prostszy, bo jest logicznej skonstruowany, im dłużej się uczyłem, tym był bardziej intuicyjny, a angielski im dalej w las, tym stawia coraz większe trudności. Jednak angielskiego na poziomie takim komunikatywnym nauczyć się jest łatwiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, moja anglistka też w kółko powtarza, że jako matfiz powinniśmy lepiej przyswajać języki, a im lepszy człowiek z przedmiotów ścisłych, tym lepiej. Oceniając się jako osoba druga z matmy, jestem ostatnia w grupie z angola. I praktycznie przeżywam lekcje spisując wszystko od innych. I to nie chodzi o to, że się nie staram, tylko kobieta np. puszcza raz słuchanie zamiast dwa-trzy, robi trudniejsze zadania niż powinniśmy itd.

Ale gramatyką to ja zbieram pkt na testach, praktycznie tylko to jako-tako mi wychodzi ;)

 

Hans, podpisuję się pod Twoją wypowiedzią obiema rękami. Ja nauczyłam się do pewnego momentu i potem ściana, mur, zero postępu. Niemiecki jest porządny, logiczny, wszystko jest na swoim miejscu.

 

 

Ale żeby nie było, że sam OT: samotno mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans, ja w młodości dobrze znałem niemiecki ale dzisiaj znam go szczątkowo mój dziadek był w obozie pracy i znał właściwie jak ojczysty mnie i kuzyna nauczył na oko na poziomie A2 ale ojciec alkoholik i awanturnik miał jakąś fobie na tym punkcie i po paru latach język zardzewial ale i tak zauważyłem że jak mam coś do nauki to przyswajam w miarę łatwo:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, ja też bym chętnie stąd nie wyjeżdżał ale jeśli ktoś widzi jak jest u nas i ma wykładać towar w polskim markecie za 6 zł a w zagranicznym za 6 E/Ł to wiadomo co wybierze.

Z jednej strony rozumiem, z drugiej... widzę alternatywę. Praca tutaj, w Polsce, tyle że nie za 6 zł tylko za 12 czy 16. I na szczęście są takie stanowiska i są młodzi ludzie je dorywający. Od razu mówię, że wiem, że to nie jest wcale tak łatwo znaleźć i dostać taką robotę; wiem, że wnioski wyciągam z obserwacji siebie i osób które mnie otaczają; wiem, że lokalizacja też ma znaczenie a moja jest dość "fartowna" (40 km od Wawy)... Jednakże zarówno moje zarobki oscylują w tych okolicach - a jestem drukarzem z wykształceniem zakończonym na zdaniu matury; mój kumpel lata polował, polował aż w końcu upolował w stolicy robotę przy testowaniu gier - po dwóch latach pracy dzięki uporowi awansował kilka razy, w tym do innego, bardziej kreatywnego działu, kosi prawie 3 koła na rękę... Wykształcenie? Zdana matura i kilka tygodni studiów języka akadyjskiego celem ucieczki od woja. Kolejny przykład - dziś się dowiedziałem, że jeden z kumpli z pracy, drukarz, za dwa tygodnie się zwalnia; to chyba jedyna osoba w tym zestawieniu która miała "konkretniejsze" wykształcenie tzn... technikum poligraficzne. Już teraz zarabiał około 20 zeta / h, a zmienia pracę na... serwisanta drukarek. Bo tak się pozakumplowywał z serwisantami którzy przyjeżdżali do naszych maszyn, tyle dowiedział o bebechach drukarek patrząc na pracę serwisu, że złożył CV i się załapał. A serwisant to już zarabia naprawdę konkret. Kolejny przykład: kumpel z wykształceniem gimnazjalnym (w liceum nie zdawał, wieczorowe liceum - powtórka z dziennego; zakończył edukację na pierwszej-drugiej klasie liceum w wieku 22 lat chyba. Praca i płaca? Operator maszyny przykrawającej plastik w zabawkach dla dzieci, kasa: 15 zeta na h na rękę. Ja nie chcę nikogo frustrować tym postem, wiem też że nie wszędzie sytuacja wygląda tak jak w naszym zakątku kraju - śpieszę tylko poinformować że my, (dumni!) robole, jesteśmy tu i mamy zamiar zostać. Choć czasem kusi "życie jak w Madrycie", to... miłość do ziemi ojczystej trzyma...

 

Mogę też pieprzyć głupoty bo mogłem sobie zbudować cały ten logiczny wywód tylko po to żeby zracjonalizować powody do zostania, ponieważ tak naprawdę bo(ję/imy) się wyjechać, boimy się zostawić za sobą wszystko, zacząć od nowa w obcym miejscu.

 

Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, to mogę się pochwalić, że pracując jako serwisant elektronik można zarobić przy dobrych wiatrach do 4,5 - 5 koła na rękę bez wykształcenia wyższego (mam tylko techniczne - elektronik) :P

No właśnie - czyli da się :) Gratsy :great: Przypomniałeś mi mówiąc o wykształceniu technicznym elektronicznym - mam kupla po dokładnie takiej samej "specjalizacji", robi za podobną pensję naprawiając pociągi PKP. Gdybym tylko nie był takim debilem za młodu, gdyby tylko nasi rodzice wiedzieli... :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to żałuje że nie rzuciłem szkoły po podstawówce, w sumie i tak później się niczego przydatnego w życiu nie nauczyłem. ;) Trzeba było w wieku 15 lat iść do pracy, ewentualnie uczyć się języka obcego, bo za granicą to już w ogóle wykształcenie się nie liczy tylko umiejętności, zresztą w Polsce robi się podobnie. Jak słyszę że zbierają gdzieś na jakiś fundusz stypendialny dla biednych dzieci aby mogły się kształcić to mam ochotę ich spacyfikować, lepiej mogli te pieniądze mi dać. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×