Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

samotnosc to straszna rzecz

albin10, rzeczywiście, masz rację i nie mylił się również Ryszard Riedel z zespołu "Dżem", śpiewając w swojej piosence, że "Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć, Lecz nie wiedzą o tym, Że najgorzej w życiu to, To samotnym być, to samotnym być."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałaby żeby ktoś się mną zaopiekował...

arahja7, a nie pomyślałaś o jakimś portalu randkowym typu eDarling lub sympatia? Te portale stworzono dla szczególnie nieśmiałych osób, więc może warto od nich zacząć znajomość :mhm:

Jeśli wolisz spotkania w realu, to może skorzystaj z pomocy swata/swatki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też macie takie uczucie, że jeśli pojawił/ła by się super osoba obok was i stworzyli byście związek to, że to by rozwiązało wszystkie wasze problemy? Często jak sie żale kolegom to mówią "babe se znajdź i przestaniesz dziwaczyć". Może i w coś tym jest, ale nie sądzę, by to rozwiązało moje problemy np. ciągłe poszukiwanie czegoś co sam nie jestem w stanie określić. Tu chyba związek nie pomoże, bo zrodzą się inne problemy. Chyba, że sie znajdzie taką osobę o takim samej osobowości co jest niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też macie takie uczucie, że jeśli pojawił/ła by się super osoba obok was i stworzyli byście związek to, że to by rozwiązało wszystkie wasze problemy? Często jak sie żale kolegom to mówią "babe se znajdź i przestaniesz dziwaczyć". Może i w coś tym jest, ale nie sądzę, by to rozwiązało moje problemy np. ciągłe poszukiwanie czegoś co sam nie jestem w stanie określić. Tu chyba związek nie pomoże, bo zrodzą się inne problemy. Chyba, że sie znajdzie taką osobę o takim samej osobowości co jest niemożliwe.

 

Mam podobnie, ale po wielu nieudanych próbach zdałem sobie sprawę z kilku rzeczy:

 

- po pierwsze, nie chce mieć dzieci. To wynik mojego dzieciństwa i urazy (długi temat nie będę robił wykładu)

- po drugie, długie samotne życie, dało mi możliwość rozwoju wielu pasji i zainteresowań, z których trudno byłoby zrezygnować

- po trzecie nie nadaję się na "głowę rodziny", ani na "samca alfa"

 

I to jest duży problem. Większość kobiet, chce mieć dzieci. Pasje i zainteresowania, można mieć wspólne lub je ograniczyć, jeżeli za to będzie się miało mile spędzony czas z bliską osobą. Kobiety, nawet te wyzwolone, tak naprawdę poszukują faceta, który da im poczucie bezpieczeństwa a to ja jestem osobą, którą trzeba emocjonalnie wspierać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paskudne jest to, że jak leki się rozkręcą to człowiek odczuwa zwiększoną potrzebę na kontakt z ludźmi.

Później okazuje się, że nie ma żadnego znajomego.

Później jak jakimś cudem uda mu się z kimś spotkać, to nagle przychodzi uczucie pustki, i dochodzi się do wniosku, że tak naprawdę najlepiej się czuję we własnym towarzystwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arahja7, ja już w takim stanie trwam jakieś 2-3 lata. Nigdy nie było mi łatwo przebywać z ludźmi, ale obecnie nie mam nawet do kogo się odezwać. Niestety jak wyjdę do ludzi i próbuję wszystko jakoś naprawić, to potem po powrocie do domu odczuwam pustkę i smutek. Straciłem jakąkolwiek umiejętność przebywania z ludźmi. W sumie zawsze czułem dużą radość po powrocie ze szkoły do domu, i przebywaniu w samotności. Wtedy o tym nie myślałem, tak było i już. Potem nagle zaczynałem dostrzegać, że ci wszyscy ludzie, których znam, spędzają razem czas w wolnych chwilach, że to lubią. Ciężko było mi to zrozumieć. Miałem przebłyski towarzyskości, chodziłem na imprezy, ale później nagle przestało mnie to interesować. Pod koniec takich stanów "towarzyskości" miewałem później paskudny humor. Ostatecznie całkowicie zamknąłem się na ludzi. Z jednej strony odczuwam potrzebę, ale z drugiej strony nie potrafię się już w tym odnaleźć. I niestety coraz bardziej jest mi dobrze samemu ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba jednak wolę Apeka, za Jezusem nie przepadam ;)

 

"niestety" a ja się zastanawiam czy są w takiej samotności jakies plusy, szukam ich... moja samotnia wzięła się stąd, że ludzie mnie wykorzystywali i okłamywali a po wszystkim zostawiali gdy ich najbardziej potrzebowałam. chyba boję się ponownie przez to przechodzić choć z drugiej strony to zaszło tak daleko, że mam znieczulice gdy to się dzieje... jestem świadoma tego, że traktowano mnie tak przez mój charakter ale inna ja to nie ja. i co tu zrobić... samotnośc jest fajna, ale przytulanie też

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygrałem z Jezusem :yeah:

 

To paskudne być przez kogoś wykorzystanym więc rozumiem. Niestety sam jestem człowiekiem, który potrafi wykorzystać innych. Nie robię tego dla żadnej konkretnej korzyści. Psycholog mi kiedyś powiedział, że to z powodu choroby. Po prostu w pewnym momencie uciekam i palę za sobą mosty. Zrywam kontakt. Nie potrafię inaczej, nie potrafię zbyt dobrze się z kimś poznać i przebywać z tą osobą długi czas. Czasem też palę mosty za sobą z powodu wpadania w dziwne stany. Czasem jest to złość, czasem radość i ekscytacja. Mimo to i jedno i drugie jest odbierane przez innych ludzi z przerażeniem. Ani ja nie potrafię z nimi wytrzymać, ani oni ze mną. Skrzywdziłem wiele osób i po części samotność jest za to karą.

 

Jeśli chodzi o charakter to nie wiem który ja, to ten prawdziwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

Czasem tu przychodze poczytac jak jest mi samotnie, ale dopiero dzis zalozylam konto.

Ciezko mi.

 

Post powyzej o tym, ze bycie z kims byloby rozwiazaniem wszelkich problemow mnie do tego sklonil. Dokladnie tak sie czuje. Czuje, ze gdybym miala przy sobie kogos, kto by mnie docenil, to wszystko byloby inne.

Moje stany depresyjne zaczely sie w czasie toksycznego zwiazku. Minely 3 lata od zerwania, ja ze stresu zachorowalam na tarczyce, przytylam, stracilam siebie, stracilam pewnosc siebie.

 

Na co dzien jestem silna kobieta, mloda, ale na drodze do sukcesu. W domu pije wino, zagluszam mysli telewizja i sie obzeram.

Nie daje juz rady.

Jedyna osoba, ktora mnie pociaga, jest zajeta. Zdradzil swoja dziewczyne ze mna juz 12 razy. Seks jest niesamowity, pociagam go, mamy chemie. Ale on pozostaje przy niej. Nie jestem warta stalego zwiazku.

 

Tydzien temu postanowilam te znajomosc zakonczyc. Musze sie komus o tym wygadac. Wariuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pani_naukowiec, nie jest jeszcze tak źle, jak się ma nadzieję :great: W sumie trochę zazdroszczę ludziom, dla których znalezienie drugiej połówki było by rozwiązaniem problemów z samotnością.

 

W sumie nie wierzę, że jakikolwiek związek, pełno znajomych i nie wiadomo co jeszcze dałoby radę zapełnić tą pustkę którą odczuwam. Najgorsze jest jeszcze to, że z roku na rok odczuwam coraz mniejszą potrzebę znalezienia sobie kogoś. Samotność uzależnia :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno nie być samotnym w tak skurwiałym i toksycznym społeczeństwie jakie mamy.

Parę lat mieszkałem za granicą w tzw cywilizowanych krajach i samotnym byłem tak samo albo i bardziej jak w Polsce. To że zarabia się 10 euro/ funtów na godz zamiast 10 zł nie poprawia sytuacji psychicznej i nie likwiduje samotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno nie być samotnym w tak skurwiałym i toksycznym społeczeństwie jakie mamy.

Parę lat mieszkałem za granicą w tzw cywilizowanych krajach i samotnym byłem tak samo albo i bardziej jak w Polsce. To że zarabia się 10 euro/ funtów na godz zamiast 10 zł nie poprawia sytuacji psychicznej i nie likwiduje samotności.

 

 

Zgadzam sie. Gwoli scislosci - mieszkam za granica i otoczona jestem tlumem ludzi na co dzien.

W pracy jestem dusza towarzystwa. Wszyscy mnie lubia, ale ja czasem po powrocie do domu czuje sie jak pajac. Czuje, ze na sile staram sie byc fajna.

A co do zarobkow, to nie bez powodu tyle ludzi z korporacji bierze leki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reasumując,nie można postępowań społecznych/grup,partii,narodów/ uogólniać do postępowań jednostek.To są dwie bardzo różne sprawy ale obie wpisane w gatunek ludzki.

no, nie można, bo tzw. uogólnienie w "naszym" kontekście, polegało by raczej, na postrzeganiu postępowań ogółu przez pryzmat zachowania jednostki i co za tym idzie ocenianiu ogółu na podstawie oceny jednostki. No nigdy na odwrót. :lol:

 

Trudno nie być samotnym w tak skurwiałym i toksycznym społeczeństwie jakie mamy.

Parę lat mieszkałem za granicą w tzw cywilizowanych krajach i samotnym byłem tak samo albo i bardziej jak w Polsce. To że zarabia się 10 euro/ funtów na godz zamiast 10 zł nie poprawia sytuacji psychicznej i nie likwiduje samotności.

Dobrze wiedzieć. Może asymilacja ci nie wyszła?, nie wiem. A skąd wiesz czy wysokość zarobków nie ma wpływu na sytuację psychiczną człowieka? może dla Ciebie, np. choćby z tego powodu, że leczenie kosztuje. :smile: A tak nawiasem to mnie nie interesuje co jest gdzieś tam, bo ja żyję teraz tu gdzie żyję, w kraju co się zowie Polska, albo Bolandia. niektórzy nazwyają to Wolska, ja nazwywam to czasem Cebuland. I przeżyłem tutaj ponad ćwierć wieku, więc mogę sobie pozwolić na subiektywną ocenę społeczeństwa mojego kraju. Zresztą chyba normalne, że na obczyźnie czujesz się jak alien i jak miałeś słabe relacje z ludźmi u siebie to tam raczej nie zmieni się to o 180 st., pomijam już bariery jezykowe, kulturalne itp. no i wreszcie sprawa jacy oni są dla siebie samych. Chociaż pewnie są i tacy co wyjechali i mogą nawet w buszu poczuć, że natura ich potrzebuje (patrz Cejrowski). Ale chyba odbiegli my od wątku.

Wracając do kraju na Wisłą, tu właśnie jest problem taki, że te negatywne zjawiska jakie występują gdzie indziej, my wchłaniamy jak gąbka i z naszą mentalnością wychodzi katastrofalna mieszanka. Przynajmniej w mojej ocenie, ale nie jestem osamotniony, z tego co widzę jak czytam choćby posty na chujni.pl

 

Można zarabiać dużo kasę i być mega samotnym.

a można zarabiać małą kasę i też być samotnym. Można też nie być samotnym i mało zarabiać, albo być krezusem i nie znać tego stanu (samotności). Wariantów jest kilka, no i?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiesz czy wysokość zarobków nie ma wpływu na sytuację psychiczną człowieka? może dla Ciebie, np. choćby z tego powodu, że leczenie kosztuje.
Może mieć ale nie musi, ja zarabiałem raz więcej raz mniej i nie zauważyłem aby to miało jakiś większy wpływ na mnie, ale to moje osobiste odczucia. Owszem na początku pobytu, pracy za granicą jest taki efekt wow ile mam kasy, ile tu zarabiam ale on dosyć szybko mija, zarabiając tam 3 razy więcej niż w PL bywa że jesteś niżej na drabinie społecznej niż tu. Bardziej chodziło mi o to że błędem jest zwalanie win za naszą sytuację psychiczną na państwo, społeczeństwo polskie zamiast na siebie , przecież w tej egalitarnej, postępowej i bogatej Skandynawii ludzie też masowo chorują psychicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiesz czy wysokość zarobków nie ma wpływu na sytuację psychiczną człowieka? może dla Ciebie, np. choćby z tego powodu, że leczenie kosztuje.
Może mieć ale nie musi, ja zarabiałem raz więcej raz mniej i nie zauważyłem aby to miało jakiś większy wpływ na mnie, ale to moje osobiste odczucia. Owszem na początku pobytu, pracy za granicą jest taki efekt wow ile mam kasy, ile tu zarabiam ale on dosyć szybko mija, zarabiając tam 3 razy więcej niż w PL bywa że jesteś niżej na drabinie społecznej niż tu. Bardziej chodziło mi o to że błędem jest zwalanie win za naszą sytuację psychiczną na państwo, społeczeństwo polskie zamiast na siebie , przecież w tej egalitarnej, postępowej i bogatej Skandynawii ludzie też masowo chorują psychicznie.

bo mają mało słońca w roku :D

A miałeś tam stały kontakt z rodakami?

PS: Obwiniam w takim samym stopniu siebie jak i ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie takie porównywanie nie ma sensu. To, że żyje się w bogatszym czy biedniejszym państwie nie ma aż tak wielkiego wpływu na nasze zachowanie. A nawet czasem efekt jest wręcz odwrotny od zamierzonego - liczba chorób psychicznych rośnie wraz z rozwojem cywilizacji.

 

Jak ktoś jest zdrowy i myśli pozytywnie to nawet będąc na samym dnie znajdzie jakiś pozytywny aspekt tej sytuacji. Tak samo - jak ktoś myśli pesymistycznie i ma problemy z psychiką to nie ważne co w życiu osiągnie i co otrzyma od losu, a i tak będzie mu czegoś brakować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×