Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, SherryAnn napisał:

 

U mnie główny to odruchy wymiotne plus kołatania i ogromny niepokój.

Zastanawiam się czy migreny mają coś wspólnego z nerwicą ?

Mam bolą głowy... są dość mocne.. miałam np dzisiaj po kłótni z chłopakiem za moment mnie złapał ból głowy. Przypuszczam że tak 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Żankloda napisał:

Mam bolą głowy... są dość mocne.. miałam np dzisiaj po kłótni z chłopakiem za moment mnie złapał ból głowy. Przypuszczam że tak 

 

Moje bóle trwaja czasami 3 dni bez przerwy, mimo, że przyjmuję nawet Ibum 600mg co 6 godzin :(

Takie własnie mialam święta... plus bezsenność. No ale jak spać jak pulsuje w głowie??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, SherryAnn napisał:

 

Moje bóle trwaja czasami 3 dni bez przerwy, mimo, że przyjmuję nawet Ibum 600mg co 6 godzin :(

Takie własnie mialam święta... plus bezsenność. No ale jak spać jak pulsuje w głowie??

Jest ciężko wiem.. mam taki ból  dzisiaj miałam.. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SherryAnn napisał:

 

...na szczęście mam wsparcie w bliskich, moi rodzice ( mimo rozwodu są razem ) bardzo mi pomagają.

W czasie ostatniego 3-dniowego ataku byli przy mnie, leczyli jak mogli i litowali się nade mną ;)

Teraz widzę na waszym przykładzie ile mam szczęscia.

 

Ja mam niby wsparcie u mamy chociaz ona tez ma dosyc. Starsza siostra ma to gdzies mowi ze wymyslam i ze mnie walnie jak nie przestane gadac glupot. Dzisiaj jak dzwonila ciotka z wujkiem to sobie urzadzili kabaret i stwierdzili ze tez sie powinnam smiac ze wszystkiego. Np ze powinnam znalezc chlopaka( niestety ponad rok od rozstania) ze powinnam zrobic to czy tamto ze mi odbija i gadali tez przez telefon. A ja sobie mysle ze to nie moja wina ze sie boje i ze pewnie nawet ludzie np z wysokim cisnieniem, czy chorym.sercem sie nie przejmuja, a ja nie dosc ze mam teraz bezsennne noce to ciagle tylko mysle o chorbach. Ciekawa jestem co mi ogolny lekarz powie bo niektorzy sobie olewaja wszystko, a tymbardziej jak przyjdzie ktos i powiem ze ma 15 roznych objawow. Eh 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Alcia29 napisał:

Ja mam niby wsparcie u mamy chociaz ona tez ma dosyc. Starsza siostra ma to gdzies mowi ze wymyslam i ze mnie walnie jak nie przestane gadac glupot. Dzisiaj jak dzwonila ciotka z wujkiem to sobie urzadzili kabaret i stwierdzili ze tez sie powinnam smiac ze wszystkiego. Np ze powinnam znalezc chlopaka( niestety ponad rok od rozstania) ze powinnam zrobic to czy tamto ze mi odbija i gadali tez przez telefon. A ja sobie mysle ze to nie moja wina ze sie boje i ze pewnie nawet ludzie np z wysokim cisnieniem, czy chorym.sercem sie nie przejmuja, a ja nie dosc ze mam teraz bezsennne noce to ciagle tylko mysle o chorbach. Ciekawa jestem co mi ogolny lekarz powie bo niektorzy sobie olewaja wszystko, a tymbardziej jak przyjdzie ktos i powiem ze ma 15 roznych objawow. Eh 

Spróbuj nie myśleć o chorobach... każdy na coś choruje... jedni na gorsze A drudzy na mniej  ciężkie choroby... zawsze jest jakiś problem. I nie daj się zbyć.. jak lekarz Ci nie pomoże to szukaj pomocy u psychoteraputy. Ja tez mam kabaret w domu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Alcia29 napisał:

Ja mam niby wsparcie u mamy chociaz ona tez ma dosyc. Starsza siostra ma to gdzies mowi ze wymyslam i ze mnie walnie jak nie przestane gadac glupot. Dzisiaj jak dzwonila ciotka z wujkiem to sobie urzadzili kabaret i stwierdzili ze tez sie powinnam smiac ze wszystkiego. Np ze powinnam znalezc chlopaka( niestety ponad rok od rozstania) ze powinnam zrobic to czy tamto ze mi odbija i gadali tez przez telefon. A ja sobie mysle ze to nie moja wina ze sie boje i ze pewnie nawet ludzie np z wysokim cisnieniem, czy chorym.sercem sie nie przejmuja, a ja nie dosc ze mam teraz bezsennne noce to ciagle tylko mysle o chorbach. Ciekawa jestem co mi ogolny lekarz powie bo niektorzy sobie olewaja wszystko, a tymbardziej jak przyjdzie ktos i powiem ze ma 15 roznych objawow. Eh 

Mam podobnie, próbuje sobie wmówić że osoby z np. zawałem często nie są świadome tego że są chore bo inaczej tak jak w naszym wypadku szybko zdiagnozowali by chorobę, a co do bezsennych nocy to ja mam raczej taki strach że jak się nie wyśpię to coś mi się stanie od tego, że padnę np albo zemdleje a wiadomo do tego dochodzi odrealnienie okrutne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Qtomo napisał:

Mam podobnie, próbuje sobie wmówić że osoby z np. zawałem często nie są świadome tego że są chore bo inaczej tak jak w naszym wypadku szybko zdiagnozowali by chorobę, a co do bezsennych nocy to ja mam raczej taki strach że jak się nie wyśpię to coś mi się stanie od tego, że padnę np albo zemdleje a wiadomo do tego dochodzi odrealnienie okrutne.

Szybko mozna sie zafiksować. Jak byłam sama to przed snem miałam myśli i okropny strach przed snem... że jak zasnę to umrę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Qtomo napisał:

Mam podobnie, próbuje sobie wmówić że osoby z np. zawałem często nie są świadome tego że są chore bo inaczej tak jak w naszym wypadku szybko zdiagnozowali by chorobę, a co do bezsennych nocy to ja mam raczej taki strach że jak się nie wyśpię to coś mi się stanie od tego, że padnę np albo zemdleje a wiadomo do tego dochodzi odrealnienie okrutne.

A jak bylo z Wami zanim zdiagnozowali wam nerwice? Duzo chodziliscie do lekarzy? Dawali Wam skierowania na wszystkie badania czy od razu uznali nerwice albo ze cos nie tak z psychika? Ja sie staram nie myslec ale w nocy widocznie robie to podswiadomie, a takie niespanie to masakra bo ile wytrzyma organizm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Żankloda napisał:

Szybko mozna sie zafiksować. Jak byłam sama to przed snem miałam myśli i okropny strach przed snem... że jak zasnę to umrę

A najśmieszniejsze jest to, że jak się rano obudzę (spałem niby te 3 godziny) to przez cały dzień nie czuje aż takiego zmęczenia, potrafię iść na basen, potem mieć jeszcze siłę posiedzieć dłużej np przy komputerze. A może mi po prostu się wydaje że jestem nie wyspany, i sobie wmawiam że jak mogę się dobrze czuć po takiej ilości snu, i dlatego się tak nakręcam na to spanie.

Edytowane przez Qtomo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Alcia29 napisał:

A jak bylo z Wami zanim zdiagnozowali wam nerwice? Duzo chodziliscie do lekarzy? Dawali Wam skierowania na wszystkie badania czy od razu uznali nerwice albo ze cos nie tak z psychika? Ja sie staram nie myslec ale w nocy widocznie robie to podswiadomie, a takie niespanie to masakra bo ile wytrzyma organizm

Ja szczerze nie miałem diagnozy od lekarza psychiatry, po robiłem badania, TSH, i odrazu poszedłem do psychologa. Tylko że ja mam akurat ten temat na świeżo, miesiąc temu zaczeły mi się takie problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Alcia29 napisał:

A jak bylo z Wami zanim zdiagnozowali wam nerwice? Duzo chodziliscie do lekarzy? Dawali Wam skierowania na wszystkie badania czy od razu uznali nerwice albo ze cos nie tak z psychika? Ja sie staram nie myslec ale w nocy widocznie robie to podswiadomie, a takie niespanie to masakra bo ile wytrzyma organizm

Sama do tego doszłam po obejrzeniu jakiegoś programu w telewizji 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Qtomo napisał:

A najśmieszniejsze jest to, że jak się rano obudzę (spałem niby te 3 godziny) to przez cały dzień nie czuje aż takiego zmęczenia, potrafię iść na basen, potem mieć jeszcze siłę posiedzieć dłużej np przy komputerze. A może mi po prostu się wydaje że jestem nie wyspany, i sobie wmawiam że jak mogę się dobrze czuć po takiej ilości snu, i dlatego się tak nakręcam na to spanie.

Zależy od samopoczucia od dnia... ludzie z nerwica  czasami są tak wykończeni prostymi sytuacjami życiowymi że mają problemy z koncentracją. Dużo energii poświęcają ciało jest cały czas w stresie A to je męczy 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Żankloda napisał:

Zależy od samopoczucia od dnia... ludzie z nerwica  czasami są tak wykończeni prostymi sytuacjami życiowymi że mają problemy z koncentracją. Dużo energii poświęcają ciało jest cały czas w stresie A to je męczy 

Moim problemem jest chyba zbyt wielkie wyolbrzymianie błachych z pozoru spraw. Np. tak jak wspomniałem nie wyspanie, ostatnio chyba po bieganiu na bieżni albo od krzywego spania (bo lekko bolała mnie lewa łopatka) lekko drętwiała mi stopa, odrazu podświadomy lęk że to jakiś udar albo inne ustrojstwo, często też rano po przebudzeniu patrze na oczy w lustrze czy nie mam worów pod oczami. Męczące takie sprawdzanie organizmu.. ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Qtomo napisał:

Moim problemem jest chyba zbyt wielkie wyolbrzymianie błachych z pozoru spraw. Np. tak jak wspomniałem nie wyspanie, ostatnio chyba po bieganiu na bieżni albo od krzywego spania (bo lekko bolała mnie lewa łopatka) lekko drętwiała mi stopa, odrazu podświadomy lęk że to jakiś udar albo inne ustrojstwo, często też rano po przebudzeniu patrze na oczy w lustrze czy nie mam worów pod oczami. Męczące takie sprawdzanie organizmu.. ;/

Mi sie wydaje ze moze jakbym byla jakas mocno zmeczona albo nie wiem wrocila ze spaceru i potem do lozka to by mi sie lepiej spalo. Ostatnio probowalam nawet muzyki relaksacyjnej zeby zasnac, ale kompletnie nie potrafilam sie na tym skupic, niby sie starasz nue nie myslec a jednak myslisz, tak samo jak probowalam czytac ksiazke bo zawsze mnie relaksuje i uspokaja, tez nie dalam rady bylam tak rozkojarzona ze niby czytalam a za chwile mysle o kurcze zabolalo mnie w nodze nie wiadomo co sie dzieje. Ja jednak wole porobic badania byc moze mnie to cos uspokoi, najgorsze jest to ze to tak przychodzi nagle, jestes szczesliwym czlowiekiem wszystko ok i nagle nerwica. A czy do psychologa w osrodku czy psychiatry potrzebuje skierowanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Alcia29 napisał:

Mi sie wydaje ze moze jakbym byla jakas mocno zmeczona albo nie wiem wrocila ze spaceru i potem do lozka to by mi sie lepiej spalo. Ostatnio probowalam nawet muzyki relaksacyjnej zeby zasnac, ale kompletnie nie potrafilam sie na tym skupic, niby sie starasz nue nie myslec a jednak myslisz, tak samo jak probowalam czytac ksiazke bo zawsze mnie relaksuje i uspokaja, tez nie dalam rady bylam tak rozkojarzona ze niby czytalam a za chwile mysle o kurcze zabolalo mnie w nodze nie wiadomo co sie dzieje. Ja jednak wole porobic badania byc moze mnie to cos uspokoi, najgorsze jest to ze to tak przychodzi nagle, jestes szczesliwym czlowiekiem wszystko ok i nagle nerwica. A czy do psychologa w osrodku czy psychiatry potrzebuje skierowanie?

Heh, jakbym czytał o sobie. Ja też ostatnio próbuje się zmęczyć za wszelką cenę, jakiś basen, trochę ruchu, nawet niekiedy piwo ale zawsze jak już czuję się zmęczony i kładę, po 30 min do godziny to zmęczenie mija, a ja już zaczynam sobie wkręcać że znów mam nockę z głowy, trochę pomogło usunięcie zegarka z pokoju, zawsze sprawdzałem godzinę i to u mnie wywoływało lęk że już ta godzina a ja nadal nie śpię. Teraz staram się kłaść spać z takim podejściem że nie wyśpię się jak zawsze to się nic nie stanie, jak już byłbym faktycznie zmęczony to organizm wkońcu sam padnie i usnę. Ja też za dużo myślę gdy idę spać. Muzykę relaksacyjną też próbowałem, niby była fajna odprężająca, ale w głowię cały czas było jedno, że puszczasz tą muzykę tylko dlatego żeby zasnąć, i jak wiemy rezultat był odwrotny. Również mam problemy z koncentracją, prawdopodobnie to sprawka tego całego odrealnienia, niekiedy idę coś zrobić z pozoru prostą rzecz, a po chwili zapominam o tym, albo miotam się z tym jak dziecko. Do psychologa na NFZ musisz mieć skierowanie od rodzinnego, chyba że prywatnie. Jeśli chodzi o psychiatre na NFZ to nie trzeba mieć chyba skierowania, zapisujesz się jak u normalnego lekarza.

Edytowane przez Qtomo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Alcia29 napisał:

Mi sie wydaje ze moze jakbym byla jakas mocno zmeczona albo nie wiem wrocila ze spaceru i potem do lozka to by mi sie lepiej spalo. Ostatnio probowalam nawet muzyki relaksacyjnej zeby zasnac, ale kompletnie nie potrafilam sie na tym skupic, niby sie starasz nue nie myslec a jednak myslisz, tak samo jak probowalam czytac ksiazke bo zawsze mnie relaksuje i uspokaja, tez nie dalam rady bylam tak rozkojarzona ze niby czytalam a za chwile mysle o kurcze zabolalo mnie w nodze nie wiadomo co sie dzieje. Ja jednak wole porobic badania byc moze mnie to cos uspokoi, najgorsze jest to ze to tak przychodzi nagle, jestes szczesliwym czlowiekiem wszystko ok i nagle nerwica. A czy do psychologa w osrodku czy psychiatry potrzebuje skierowanie?

Ja chodzę prywatnie do psychoteraputy 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, Qtomo napisał:

Moim problemem jest chyba zbyt wielkie wyolbrzymianie błachych z pozoru spraw. Np. tak jak wspomniałem nie wyspanie, ostatnio chyba po bieganiu na bieżni albo od krzywego spania (bo lekko bolała mnie lewa łopatka) lekko drętwiała mi stopa, odrazu podświadomy lęk że to jakiś udar albo inne ustrojstwo, często też rano po przebudzeniu patrze na oczy w lustrze czy nie mam worów pod oczami. Męczące takie sprawdzanie organizmu.. ;/

Ale po  coś musisz sprawdzać ten organizm?  Czegoś musisz bardzo się bać... Nie koniecznie to musi być odrazu śmierć.  Według mnie najlepiej jest zająć myśli czymś innym. Do natręctw myśli też się zaliczają... natrętne myśli że się źle czujesz lub że coś złego Ci się może zaraz stać ( bez powodu)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Żankloda napisał:

Ale po  coś musisz sprawdzać ten organizm?  Czegoś musisz bardzo się bać... Nie koniecznie to musi być odrazu śmierć.  Według mnie najlepiej jest zająć myśli czymś innym. Do natręctw myśli też się zaliczają... natrętne myśli że się źle czujesz lub że coś złego Ci się może zaraz stać ( bez powodu)

Wydaje mi się, ale nie jestem w 100% pewien iż boję się utraty kontroli, która według mojej podświadomości może być spowodowana własnie tym nie wyspaniem, albo np przez odrealnienie (lęk przed utratą zmysłow, pamięci) . Zawsze byłem taki wyczulony że jakakolwiek ingerencja w moje ciało (np jakiś lek który pierwszy raz brałem, albo chociaż by alkohol) nawet w przypadku niewinnej hydroksyzyny która za zadanie ma nas uspokoić ja przez chwile od jej zażycia czułem własnie ten nie pokój że ona mnie jakoś wyłączy tak dziwnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Qtomo napisał:

Wydaje mi się, ale nie jestem w 100% pewien iż boję się utraty kontroli, która według mojej podświadomości może być spowodowana własnie tym nie wyspaniem, albo np przez odrealnienie (lęk przed utratą zmysłow, pamięci) . Zawsze byłem taki wyczulony że jakakolwiek ingerencja w moje ciało (np jakiś lek który pierwszy raz brałem, albo chociaż by alkohol) nawet w przypadku niewinnej hydroksyzyny która za zadanie ma nas uspokoić ja przez chwile od jej zażycia czułem własnie ten nie pokój że ona mnie jakoś wyłączy tak dziwnie.

No i jeszcze strach przed nowymi rzeczami. Ogólnie w nerwicy góruje strach... pod każdą postacią. Czy strach o własne ciało czy o innych czy że zaraz może się coś stać, że coś wybuchnie. Ja np miałam taki okres natręctw że właśnie sprawdzałam kilka razy przez snem lub przed wyjściem z domu światło czy jest zgaszone bo bałam się że coś się zapali ( wiem glupieb) albo czy drzwi zamknęłam. Na szczęście własnymi siłami ciężko bo ciężko ale zaczęłam sobie wmawiać że to nie możliwe że zawsze gasze  światło i myślę p tym jak to robię A tego nie zrobiłam i tak mniej więcej się wyłączlam  z natręctw. Pisze że "mniej więcej ' bo czasem mnie jeszcze dopada ale to np jak się stresuje następnym dniem bo np mam egzamin czy jakieś wyjazd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Żankloda napisał:

No i jeszcze strach przed nowymi rzeczami. Ogólnie w nerwicy góruje strach... pod każdą postacią. Czy strach o własne ciało czy o innych czy że zaraz może się coś stać, że coś wybuchnie. Ja np miałam taki okres natręctw że właśnie sprawdzałam kilka razy przez snem lub przed wyjściem z domu światło czy jest zgaszone bo bałam się że coś się zapali ( wiem glupieb) albo czy drzwi zamknęłam. Na szczęście własnymi siłami ciężko bo ciężko ale zaczęłam sobie wmawiać że to nie możliwe że zawsze gasze  światło i myślę p tym jak to robię A tego nie zrobiłam i tak mniej więcej się wyłączlam  z natręctw. Pisze że "mniej więcej ' bo czasem mnie jeszcze dopada ale to np jak się stresuje następnym dniem bo np mam egzamin czy jakieś wyjazd

Generalnie najlepszym lekarstwem(tak mi się wydaje) oczywiście nie neguje psychoterapi bo sam na nią chodzę (co prawda dopiero 3 wizyta) jest po prostu czas i świadomość tego że z dnia na dzień po prostu nic się nie dzieje, cały czas towarzyszy nam to samo uczucie ale poza tym znów się rano budzimy i żyjemy. Kurde ja to w teorii tak wszystko doskonale rozumiem że chciałbym czasem wziąść tą swoją podświadomość i nastrzelać jej po papie mówiąc "stary czego Ty się boisz, przecież nic się nie wydarzy" ale my nerwicowcy doskonale wiemy że wiedzieć to jedno, a czuć do drugie..btw. zauważyłem że generalnie te przypadłości częściej dotykają ludzi którzy są bardziej inteligentni (nie żebym teraz mówił o osobie, bardziej o ogóle społeczeństwa) którzy bardziej rozmyślają o sensie egzystencji.

Edytowane przez Qtomo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Qtomo napisał:

Generalnie najlepszym lekarstwem(tak mi się wydaje) oczywiście nie neguje psychoterapi bo sam na nią chodzę (co prawda dopiero 3 wizyta) jest po prostu czas i świadomość tego że z dnia na dzień po prostu nic się nie dzieje, cały czas towarzyszy nam to samo uczucie ale poza tym znów się rano budzimy i żyjemy. Kurde ja to w teorii tak wszystko doskonale rozumiem że chciałbym czasem wziąść tą swoją podświadomość i nastrzelać jej po papie mówiąc "stary czego Ty się boisz, przecież nic się nie wydarzy" ale my nerwicowcy doskonale wiemy że wiedzieć to jedno, a czuć do drugie..btw. zauważyłem że generalnie te przypadłości częściej dotykają ludzi którzy są bardziej inteligentni (nie żebym teraz mówił o osobie, bardziej o ogóle społeczeństwa) którzy bardziej rozmyślają o sensie egzystencji.

Może i inteligentnych ale przede wszystkich wrażliwych nawet NADwrazliwych  na krzywdę i wgl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Alcia29 napisał:

A jak bylo z Wami zanim zdiagnozowali wam nerwice? Duzo chodziliscie do lekarzy? Dawali Wam skierowania na wszystkie badania czy od razu uznali nerwice albo ze cos nie tak z psychika?

 

@Alcia29, u mnie zaczęło się stosunkowo niedawno, jakoś na początku listopada  od biegunek, wymiotów, wszelkich objawów ze strony układu nerwowego, czyli kołatań, duszności, osłabień,bezsenności, byłam zdenerwowana, wpadałam wręcz w panikę, szczególnie przed wyjściem do pracy ( namnożyło sie dużo problemów w niej, nie moich osobiście, ale ogólnie - atmosfera zrobiła się diametralnie inna niż wcześniej była ). Na początku zdiagnozowano zatrucie, potem grypę żołądkowa aż w końcu trafiłam do drugiego lekarza w przychodni, który po wypytaniu mnie o to i owo wprost zasugerował nerwicę i dał mi skierowanie do psychiatry. Byłam już umówiona prywatnie ale skierowanie pokazałam psychiatrze.

Długo rozmawiałyśmy, szczególnie o pracy ( najprawdopodobniej to jest powodem mojego złego samopoczucia ) i zdiagnozowała zaburzenia lękowe, na drugiej wizycie wspomniała o stresie pourazowym ( jako stany nerwicowe po pewnym wydarzeniu w pracy ). Niestety biorę bardzo lekki lek - Coaxil i nie widzę zadnej poprawy. Nadal kiedy myślę o pracy mam nawrót tego wszystkiego na najgorszej postaci, tak jak po telefonie przełożonej ( notabene kobieta jest w porzadku, po prostu za bardzo kojarzy się z firmą ) przed świętami - całe 3 dni świat spędziłam w łózku marząc o smierci, tak źle się czułam...

 

Podczas ostatniej wizyty lekarka wprost powiedziała, że do pracy na razie nie wracam, pomiędzy wierszami dając do zrozumienia, że powrot tam W OGÓLE jest złym pomysłem. Ja sama nie wyobrażam sobie, że tam wrócę mimo, że pracuję na wysokim stanowisku i dobrze zarabiam ale... dla mnie zdrowie jest ważniejsze, wolę zarobić tysiąc mniej i żyć sobie spokojnie. Nie chcę pracować w cyrku i tego cyrku organizować moim podwładnym, notabene bardzo fajnym ludziom, którzy na to nie zasługują. Takie mamy czasy, że praca w 3/4 przypadków to niemal niewolnictwo.

 

A Wy? jesteście zadowoleni ze swojej pracy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Alcia29 napisał:

Ciekawa jestem co mi ogolny lekarz powie bo niektorzy sobie olewaja wszystko, a tymbardziej jak przyjdzie ktos i powiem ze ma 15 roznych objawow. Eh 

 

Jeśli lekarz jest empatyczny i po prostu dobry w tym co robi, zrozumie Cię i pewnie zacznie od badań krwi, może ekg...

Jesli opowiesz o objawach psychicznych, może od razu zacznie podejrzewac np. nerwicę.

Ja, mimo ze jestem pod opieką psychiatry, mam zlecone rowniez badania pod katem chorób tarczycy, idę jutro.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SherryAnn napisał:

 

@Alcia29, u mnie zaczęło się stosunkowo niedawno, jakoś na początku listopada  od biegunek, wymiotów, wszelkich objawów ze strony układu nerwowego, czyli kołatań, duszności, osłabień,bezsenności, byłam zdenerwowana, wpadałam wręcz w panikę, szczególnie przed wyjściem do pracy ( namnożyło sie dużo problemów w niej, nie moich osobiście, ale ogólnie - atmosfera zrobiła się diametralnie inna niż wcześniej była ). Na początku zdiagnozowano zatrucie, potem grypę żołądkowa aż w końcu trafiłam do drugiego lekarza w przychodni, który po wypytaniu mnie o to i owo wprost zasugerował nerwicę i dał mi skierowanie do psychiatry. Byłam już umówiona prywatnie ale skierowanie pokazałam psychiatrze.

Długo rozmawiałyśmy, szczególnie o pracy ( najprawdopodobniej to jest powodem mojego złego samopoczucia ) i zdiagnozowała zaburzenia lękowe, na drugiej wizycie wspomniała o stresie pourazowym ( jako stany nerwicowe po pewnym wydarzeniu w pracy ). Niestety biorę bardzo lekki lek - Coaxil i nie widzę zadnej poprawy. Nadal kiedy myślę o pracy mam nawrót tego wszystkiego na najgorszej postaci, tak jak po telefonie przełożonej ( notabene kobieta jest w porzadku, po prostu za bardzo kojarzy się z firmą ) przed świętami - całe 3 dni świat spędziłam w łózku marząc o smierci, tak źle się czułam...

 

Podczas ostatniej wizyty lekarka wprost powiedziała, że do pracy na razie nie wracam, pomiędzy wierszami dając do zrozumienia, że powrot tam W OGÓLE jest złym pomysłem. Ja sama nie wyobrażam sobie, że tam wrócę mimo, że pracuję na wysokim stanowisku i dobrze zarabiam ale... dla mnie zdrowie jest ważniejsze, wolę zarobić tysiąc mniej i żyć sobie spokojnie. Nie chcę pracować w cyrku i tego cyrku organizować moim podwładnym, notabene bardzo fajnym ludziom, którzy na to nie zasługują. Takie mamy czasy, że praca w 3/4 przypadków to niemal niewolnictwo.

 

A Wy? jesteście zadowoleni ze swojej pracy ?

Nie jestem zadowolona wgl ze swojej pracy... w pracy mam wiecznie nacisk.. sa nerwy ( teznludzie nie do konca sie normalni... dorosli ludzie a a tacy nie ogarnieci i zawistni falszywi dla innych ) chciakabym zmienic prace ale jak narazie nie mam srodkow innych zeby moc skonczyc studia zaoczne... no i tez nowa praca to nowy wiekszy stres bo to nowe miejsca mnie bardzo stresuja.. ja wiem ze z obowiazkami dalabym rade bo potrafie sie szybko uczyć ogarniac itp ale czuje ze jak narazie nerwica wziela góre nade mna i niestety nie dam rady walczyc z nia ze stresem i skupic sie na obowiazkach

Edytowane przez Żankloda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SherryAnn napisał:

 

@Alcia29, u mnie zaczęło się stosunkowo niedawno, jakoś na początku listopada  od biegunek, wymiotów, wszelkich objawów ze strony układu nerwowego, czyli kołatań, duszności, osłabień,bezsenności, byłam zdenerwowana, wpadałam wręcz w panikę, szczególnie przed wyjściem do pracy ( namnożyło sie dużo problemów w niej, nie moich osobiście, ale ogólnie - atmosfera zrobiła się diametralnie inna niż wcześniej była ). Na początku zdiagnozowano zatrucie, potem grypę żołądkowa aż w końcu trafiłam do drugiego lekarza w przychodni, który po wypytaniu mnie o to i owo wprost zasugerował nerwicę i dał mi skierowanie do psychiatry. Byłam już umówiona prywatnie ale skierowanie pokazałam psychiatrze.

Długo rozmawiałyśmy, szczególnie o pracy ( najprawdopodobniej to jest powodem mojego złego samopoczucia ) i zdiagnozowała zaburzenia lękowe, na drugiej wizycie wspomniała o stresie pourazowym ( jako stany nerwicowe po pewnym wydarzeniu w pracy ). Niestety biorę bardzo lekki lek - Coaxil i nie widzę zadnej poprawy. Nadal kiedy myślę o pracy mam nawrót tego wszystkiego na najgorszej postaci, tak jak po telefonie przełożonej ( notabene kobieta jest w porzadku, po prostu za bardzo kojarzy się z firmą ) przed świętami - całe 3 dni świat spędziłam w łózku marząc o smierci, tak źle się czułam...

 

Podczas ostatniej wizyty lekarka wprost powiedziała, że do pracy na razie nie wracam, pomiędzy wierszami dając do zrozumienia, że powrot tam W OGÓLE jest złym pomysłem. Ja sama nie wyobrażam sobie, że tam wrócę mimo, że pracuję na wysokim stanowisku i dobrze zarabiam ale... dla mnie zdrowie jest ważniejsze, wolę zarobić tysiąc mniej i żyć sobie spokojnie. Nie chcę pracować w cyrku i tego cyrku organizować moim podwładnym, notabene bardzo fajnym ludziom, którzy na to nie zasługują. Takie mamy czasy, że praca w 3/4 przypadków to niemal niewolnictwo.

 

A Wy? jesteście zadowoleni ze swojej pracy ?

U mnie najgorzej jest zacząć tą zmianę w pracy, jak już się wkręcę to jest ok. Najgorzej jest jak wiem że mam iść następnego dnia, na rano albo inną, generalnie złych przełożonych nie mam ale tak jakoś ten niepokój trzyma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×