Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli na temat skrzywdzenia kogoś lub siebie


astalavista

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, psyche., ja też mam takie myśli, gdy widzę nóż lub inne niebezpieczne narzędzie (a choćby młotek).

Dlatego mimowolnie ustawiam te noże w "bezpiecznej" pozycji, żeby nie były skierowane w kogoś, kto siedzi np. za ścianą w drugim pokoju.

Jeszcze nie mam hardcorowych myśli, ale takie lajtowe czasem się pojawiają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeraża mnie to - jak ludzki mózg może być pomysłowy jeśli chodzi o zrobienie komuś krzywdy :zonk: Ja oprócz myśli w których krzywdzę innych mam jeszcze takie w których widzę konsekwencje czyli więzienie i wszystkie z tym związane udogodnienia, reakcję innych itp.

 

-- 18 cze 2011, 22:33 --

 

miał ktoś cos podobnego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam dokładnie to samo, agresywne myśli w stosunku do bliskich z konsekwencjami czynów. zaczęło się 3 tygodnie temu, od 2 tyg. biorę tabletkę Asentry dziennie. jest jaka poprawa, tzn. nie czuję fizycznego lęku tylko ciągłe przeświadczenie, że kiedyś nie zapanuję nad sobą i naprawdę komuś zrobię krzywdę. próbuję sobie to racjonalizować, że przecież i tak nic się nie dzieje, ale i tak jest ciężko wyplewić te głupie myśli z głowy. funkcjonuję normalnie, chodzę do pracy, w której czasami prawie zapominam, ale po powrocie do domu znów mam podskórny lęk. to takie błędne koło, ale mam nadzieję, że w końcu przestanę przywiązywać do tego uwagi. wiem, że sama prowokuję te myśli lękiem przed nimi, ale mimo to, nie mogę ich zatrzymać. także nie jesteś sam/sama :) trzeba nie dać się zwariować i żyć tak jakby się nic nie działo, zając się czymś, to pomaga :) ktoś napisał tu na forum bardzo mądre słowa, że trzeba umieć sobie wybaczać te myśli, dać im swobodnie przepływać. wiem, że to trudne, ale warto próbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, człowieki kochane, to ja głupia myślałam, że tylko ja tak mam... wszystko, że się głupio zachowam, że posłucham głosiku w sobie, który krzyczy "umrzyj teraz!" albo że zabiję kogoś bliskiego... Myśli straszne, ale skoro to tylko myśli... To mam nadzieję, że kiedyś wreszcie sobie pójdą:) Jeśli przychodzą, robię sobie w głowie wizualizację takiej drugiej mnie. Siadamy do stołu i rozmawiam ze sobą szczegółowo. To bardzo uspokaja:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam dzisiaj gorszy dzień i zaczęłam wertować po forum. Te myśli mnie zabijają po trochu. Dzisiaj już zaczęłam planować, ile jeszcze muszę z tym żyć. Póki moja mama żyje to mam poczucie obowiązku wobec niej. Moja historia z nerwicą zaczęła się 5 lat temu, jakby ktoś mi o tym powiedział, nie uwierzyłabym, że aż tyle z tym przetrwam. Do tego momentu byłam raczej przebojową osobę, radzącą sobie z przeciwnościami, otwartą na ludzi i świat. Mieszkałam za granicą kilka lat, później przeniosłam się do stolicy. 5 lat temu nagle poczułam, że coś się ze mną dzieje, spadek nastroju, wyobcowanie. Po pół roku poszłam do psychiatry, stwierdziłam, ze nie chcę już tak dalej żyć. Lekarz przepisał mi psychotropy, podeszłam do nich bardzo optymistycznie, a po trzech dniach zażywania, jakby wulkan wybuchł w mojej głowie. Od tej pory zaczął się mój koszmar, dopadły mnie lęki, wcześniej ich nie miałam. Paranoidalne myśli, agresywne wobec innych, wobec siebie. Zmieniłam pracę, wyjechałam do mniejszego miasta, znalazłam spokojną pracę, miałam nadzieję, że to pomoże. Niestety. Psychoterapia, kolejne leki. Miałam niezłe półrocze 2010. Nie wiem dlaczego. Według mnie u mnie początek wziął się z zaburzeń hormonalnych, kilka miesięcy temu stwierdzono u mnie hiperprolaktynemię, gdyby wcześniej ktoś to zauważył może dzisiaj nie byłabym w takim stanie.Teraz biorę leki na tę przypadłość, choć na razie nie widzę poprawy w samopoczuciu. To prawda, ze aktywność pomaga to znosić, ja cały czas chodzę do pracy, staram się być zajęta. Mam obsesję, jak ktoś mi powie "masz coś z głową", bo ja właśnie tak się czuje jakbym była psychiczna. Czasami sobie myślę, że może lepiej by było jakby mnie zamknęli u czubków, przestałbym się bać, że stracę nad sobą kontrolę. Moja rodzina wie z czym się zmagam, ale wolą o tym ze mną nie rozmawiać. Jest to temat tabu. Większość znajomych nie wie, raczej by tego nie zrozumieli. Najbardziej boli mnie to, że nic mi nie sprawia radości. Kiedyś podróżowałam, miałam pełno planów... Dzisiaj nic nie ma sensu. Zrezygnowałam z kariery, wyć mi się chce jak widzę sukcesy kolegów. Nie założyłam rodziny, bo się boję, że wobec nich też będę miała lęki. Kiedyś uwielbiałam dzieci, dziś się od nich odwracam, bo boję się, że zrobię im krzywdę. Oto pokrótce moja historia. Jak przeczytałam Wasze, pomyślałam , że nie jestem z tym sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, czy jeszcze tutaj ktoś wchodzi?? Pisałam bardzo dawno temu, kiedyś leczyłam sie na nerwicę lękową, rok temu chodziłam na psychoterapie i rok ponad mialam zupelny spokoj. Az do teraz;/ teraz napadly mnie okrutne natretne mysli. ogolnie zycie mi sie dobrze ulozylo mam meza, malutka coreczke, koncze studia. Na poczatku grudnia gdy skonczylam zajecia i siedze do teraz w domu zaczely mi sie natretne mysli o zrobieniu krzywdy coreczce:( na poczatku sporadyczne a potem coraz bardziej natretne. najwieksze nasilenie mialam w swieta i odrazu umowilam sie do psychiatry a wizyte mam za kilka dni. Jest troche lepeij jak sobie poczytalam na forum o podobnych objawach u innych ludzi ale mimo wszystko jestem bardzo zestresowana. Ciagle mam mysli ze zrobie krzywde mojej corci, ze ja udusze kocykiem, ze zaraz pojde po noz i jej cos zrobie. najgorsze jest to ze mysli sie nasilaja jak jestem z nia blisko jak ja karmie jak przytulam to wtedy takie mysli. Nie wyobrazam sobie zebym mogla cos takiego zrobic ale jak tak ciagle o tym mysle to sie coraz bardziej zadreczam ze jednak to jest mozliwe. Boje sie tez chwil kiedy corcia mocno placze a ostatnio duzo placze bo pewnie czuje ze jestem przygnebiona i wtedy mam juz nie mal takie impulsy zeby ja uderzyc albo nawet cos gorszeggo zroibc:( bardzo sie boje, bardzo ja kocham, w ciazy caly czas sie balam o nia bo na poczatku mialam ciaze zagrozona poronieniem i chcialam juz zeby sie urodzila i byla bezpieczna ze mna a teraz takie mysli:( czasem boje sie ze zwariuje albo ze jak pojde do psychiatry to zamnkna mnie w szpitalu i zabiora mi dziecko:( bardzo ja kocham ale boje sie siebie:(((((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie trzeba chyba być ekspertem żeby powiedzieć, że to niebezpieczne? Dla dziecka! Do specjalisty w takim wypadku chyba należałoby iść przede wszystkim?!

A odnośnie tematu to miewam takie myśli w stosunku do ojca :-| ale nie niewinnego dziecka, ale są one uwarunkowane to raz, a dwa to tylko myśli...chyba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie trzeba chyba być ekspertem żeby powiedzieć, że to niebezpieczne? Dla dziecka! Do specjalisty w takim wypadku chyba należałoby iść przede wszystkim?!

 

Nie trzeba być ekspertem, żeby powiedzieć, że to nie jest niebezpieczne. To zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne (nerwica natręctw). Wiem coś na ten temat z teorii i z autopsji.

 

"Myśli obsesyjne często mają kontrastowy charakter (oznacza to, że są sprzeczne z normalnym myśleniem osoby dotkniętej obsesjami), co jest szczególnie uciążliwe dla chorego. Treść ich może być różna, jednak można je podzielić na kilka głównych grup:

 

- agresja:

U pacjenta spontanicznie mogą pojawić się myśli dotyczące skrzywdzenia, pobicia czy zranienia kogoś. Myśli te mogą dotyczyć osób obcych (np. mijanych na ulicy) jak również bliskich osób co dodatkowo powoduje zwiększenie cierpienia u chorego. Myśli mimo pojawienia się u pacjenta nie są przez niego realizowane, dlatego osoba cierpiąca na obsesje nie stanowi zagrożenia dla siebie i otoczenia.

 

(...)"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Aga18 proszę odezwij sie na forum jeszcze jak po wizycie ja zmagam się z tymi myślami już od 2 lat (identyczne objawy jak u Ciebie). Czasem już nie mam siły ale wiem że kocham moje dzieci i muszę walczyć dla nich i dla siebie żeby życie znów nabrało kolorów jak przed chorobą. Wierzę w to że na końcu czeka Nas spokój i szczęście. Nr gg 9125125

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

mam nadzieję, że tknę w Was trochę nadzieji.

Ja również borykałem sie z natrętnymi myslami, które najpierw koncentroały się wokół Boga, obrażały Go, były bluźniercze - strasznie się tym przejmowałem, myslałem wręcz że jestem potępiony itd. Potem sytuacja się uspokoiła, lecz po jakimś roku wszystko wóciło ze zdwojoną siła - doszły też wizje przemocy i to wobec najbliższych. Ból był okropny, co więcej trwałem w nieświadomości problemu, nie wiedziałem co mi dolega, czułem, że jestem potworem. W takim stanie wegetowałem przez prawie rok, aż pewnego dnia, kiedy te myśli doprowadziły mnie już na skraj wyczerpania, siadłem do komputera i po przeczytaniu pewnego listu do psychologa z analogicznym problemem odkryłem co mi dolega. Rozkleiłem się czytając to... Wtedy nastąpił zwrot.

Wy macie już świadomość Waszego zaburzenia - ja go nie miałem. Kiedy zaś pojąłem co mi dolega, dało mi to ogromną siłe. poczułem, że nie jestem sam, że to zaburzenie a ja nie jestem niczemu winny. Postanowiłem sobie, że już nigdy nie będę się przejmował tymi myślami. Dawniej bałem się ich panicznie - aby mnie nie naszły - i to je ściągało. Potem stwierdziłem, że nie będę na siłe ich odganiał, lecz przestane się za nie katować. Nawet jeśli jakaś z tych myśli naszła mnie to przestałem się tym przejmować. Ze zdziwienie stwierdziłem, że problem, który męczył mnie kilka lat (z przerwami) zniknął w ciągu kilku dni. Od trzech lat jestem wolny od tych myśli.

Wy wiecie co wam dolega a mimo to problem nie mija... Mimo wszystko mam nadzieje, że mój przykład nieco Wam pomoże. Mogę poradzić wam jedno - nie możecie winić się za te myśli, one nie wynikają z waszej natury. Tak na prawdę są to rzeczy najbardziej sprzeczne z waszym prawdziwym wnętrzem. Tylko ludzie głęboko wierzący mają natrętne, bluźniercze mysli wobec Boga, a osoby które nigdy nikogo by nie skrzywdziły są nękane obrazami w których dokonuja krwawych rzezi na najbliższych.

Powodzenia w walce z natręctwami!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Byłam u lekarza ponad tydzień temu. Muszę powiedzieć, że już kilka dni przed wizyta zaczełam czuć sie lepiej i ogolnie tydzien po wizycie bylo super ale od 2 dni znowu czuje sie gorzej. Dostałam lek setaloft, niby przez 2 pierwsze tygodnie moze byc nawet gorzej a później ma być lepiej. Ja ogolnie jestem zmeczona siedzeniem w domu, siedze od miesiaca (wczesniej studiowalam) ale raz w tygodniu staram sie gdzies wyrwac na dluzej jak maz jest w domu z małą, ale to za malo!! ja nie moge usiedziec w domu nawet z dzieckiem, musze miec duzo obowiazkow wtedy czuje sie dobrze. I jak mowilam czulam sie juz dobrze a w piatek mnie wzielo- maz wrocil pozniej, caly dzien sama bylam, mała cały dzień płakała, ja dostałam okres i jeszcze się zaziębiłam i ciagle kicham i to jakos tak w kumulacji chyba mnie zdenerwowalo i mysli powrocilo. Strasznie sie boje. Psychiatra u ktorej bylam uspokajala mnie, ze to tylko mysli i nic nie zrobie ale ja sie boje, bo czasem mam juz taki impuls myslowy, zeby cos zlego zrobic:(( strasznie cierpie, bo jeszcze sie denerwuje tym wszystkim i takich chwil najbardziej sie boje. Za miesiac ide dalej na studia, wiec mam nadzieje, że bedzie lepiej.

 

A swoją drogą mam wrażenie, że wszyscy psychiatrzy sa nienormalni;p Wszystko co jej mówiłam przyjmowała z usmiechem na twarzy, nastepna wizyte mam za 2 tygodnie, bo wedlug niej czesciej nie trzeba...

 

Ja najbardziej sie boję, że stracę jakieś panowanie nad soba i zrobie coś złego pod wpływem impulsu:(( i jeszcze tez tak mam jak usłyszę o morderstwie w wiadomościach czy film jakiś zobacze to wydaje mi sie, że ja tak bym mogła, no zwariować można:(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Od paru lat leczę się na nerwicę natręctw. Jakiś czas temu trafiłem do szpitala(nie po raz pierwszy), gdzie pojawiło mi się(ujawniło?) wiele nowych problemów jak ataki paniki, prawdopodobnie na skutek "leczenia" farmakologicznego. Ale najistotniejszym problemem (jestem już w domu) są nowe natrętne myśli i związany z nimi niepokój. Mianowicie mam od niedawna jakąś dziwną obsesję na punkcie "utraty kontroli" i zrobienia sobie w związku z tym krzywdy. Mechanizm wygląda mniej więcej tak, że kiedy widzę np. nóż, nachodzi mnie nagle wyobrażenie jak się nim okaleczam i taka jakby chęć chwycenia za niego i nagły atak roznoszącego mnie niepokoju, tak jakby "coś" zmuszało mnie do zrealizowania natrętnych myśli. Najgorszy jest w tym wszystkim właśnie ten ogromny lęk związany z wyobrażeniem i myśl "jak daleko tak naprawdę jestem od zrobienia sobie czegoś". :( Dodam, że podobne myśli nachodzą mnie też w stosunku do bliskich osób z rodziny, ale ten niepokój jest jeszcze do wytrzymania, najgorsze dopada mnie kiedy chodzi o mnie, tak jakby "COŚ" we mnie prowokowało mnie do zrobienia sobie krzywdy. Proszę o poradę osób które mają/miały podobnie, czy ktoś tak miał i jak to leczył? Lekami? Dodam, że jestem 3 tydzień na Sertagenie 100 mg, a niepokoju mam jeszcze więcej. Każdy dzień to męczarnia dla mnie :cry:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uspokoję Ciebie. Nic nowego i nadzwyczajnego przy nerwicy. To samo przechodziłem.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_obsesyjno-kompulsyjne zobacz dział obsesje - 3 przykład.

 

Wiem, że to straszne i przykre jest. 3. tydzień i nie minęło? Sporo chyba. Mi te objawy minęły w niespełna 2 tygodnie.

Skontaktuj się z lekarzem, może czas na zmianę leku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uspokoję Ciebie. Nic nowego i nadzwyczajnego przy nerwicy. To samo przechodziłem.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_obsesyjno-kompulsyjne zobacz dział obsesje - 3 przykład.

Tak się składa, że nerwica natręctw jest mi nie obca, trochę lat już z tym żyję( około 3) i się leczę, problem w tym, że od paru tygodni dopiero nabrała takiego makabrycznego charakteru, a mnie nic nie uspokaja, ciąglę czuję tą dziwną chęć skrzywdzenia siebie, ale nie są to na pewno myśli samobójcze.

 

Wiem, że to straszne i przykre jest. 3. tydzień i nie minęło? Sporo chyba. Mi te objawy minęły w niespełna 2 tygodnie.

Skontaktuj się z lekarzem, może czas na zmianę leku.

Z tego co czytałem, to całe te SSRI działają w natręctwach nawet 8-12 tygodni, tymczasem ja odczuwam w 3 pogorszenie póki co. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×