Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli na temat skrzywdzenia kogoś lub siebie


astalavista

Rekomendowane odpowiedzi

Owszem dostałem ambulatoryjnie Clonazepam (wiem, świnstwo i uzależnia, ale jestem ostrożny) i aktualnie jestem na 0,5mg na dzień. I jest problem trochę, bo ataki paniki zawsze mi uspokajał, a taki "delikatniejszy" lęk nie za bardzo, chyba na to nie działa :shock: Lekarz mówił, że warto poczekać do 4 tygodni i tak się zastanawiam czy czekać czy nie.

 

Czy terapie są w stanie coś poprawić w temacie? A jeśli tak to jakie? Wiem coś o behawioralno-poznawczej i myślę czy się nie wybrać.

 

-- 07 kwi 2012, 19:42 --

 

Na prawdę nikt nie ma nic ciekawego do powiedzenia na temat tego "przymusu"/"chęci" zaszkodzenia sobie? :? Skąd to się bierze, dlaczego właśnie tak to wygląda?(dlaczego jako taki przymus) U mnie to pojawiło się całkiem niedawno, nagle wpadłem w panikę, że mógłbym sobie coś zrobić i od tego czasu nękają mnie dość konkretne wyobrażenia jak robię sobie krzywdę :( A właściwie to jakaś taka "ochota". Mam wrażenie, jakby miało mnie to "uwolnić" od tego lęku, który cały czas przecież te myśli powodują. I takie zamknięte koło :( Chyba będę musiał dokładniej to przerobić z jakimś lekarzem, może terapią, lek póki co nie wiele działa, chociaż wiem, że farmakologia ma jeszcze dużo do zaoferowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie jest ochota - to taka nasza mysl , nasze wyobrazenie ze wlasnie zaraz to zrobie , ze staje sie zwyrodnialcem ze krzywdze najblizsze mi osoby lub osoby ktore kocham i to w najbardziej okrutny i bestialski sposob - Boze wiem co to znaczy bo sam kiedys mialem takie jazdy wlasciwie to od tefo sie zaczelo - wiem jakie to moze byc przykre - czlowiek sie trzesie nie moze normalnie funkcjionowac a na widok badz mysl o takich akcjach chce zapasc sie pod ziemie chce przestac egzystowac - i chce wyyyyc w niebo glosy --- boze dlaczego ja...... i ten lek i ten strach i ta cholerna niepewnosc a moze rzeczywiscie ja jestem tym jedynym zwyrodnialcem co do ktorego psychiatrzy i ogolne pojecie nerwicy sie myli - ze ja jestem tym wyjatkiem , ktory wlasnie zrobi takie cos.

Przez takie mysli mialem ok miesiaca wyjecte z zyciorysu - jak ja wygladalem, ponoc nie dalo sie ze mna funkcjonowac, rozmawiac, nie dalem nikomu do siebie dojsc - chcialem odizolowac sie od wszystkich mi bliskich, chcialem nawet zamknac sie na psychiatryku i to w najostrzejszym oddziale, bylem nawet na izbie przyjec.

Mysli wracaja - te cholerstwa wracaja zawsze kiedy mam zle lub gorsze dni - nie wiem dlaczego , ale wiem ze to tylko mysli - najlepiej oczywiscie oprocz terapii patrz4ec na te mysli analizowac je na zasadzie racjonalizacji - wiem o cholernie ciezko, ale bardzo bardzo duzo jest wzmianek o wlasnie tych myslach wiec moze do cholery moze nie jest tak jak sobie wmawiamy.

Wiem ze leki SSRI i czasem jakies benzo na poczatku pomagaja - pozniej psychoterapia behawioralna - nawet nie wiecie jak bardzo mozecie sie zdziwicie jak wielkie znaczenie na to co sie teraz z nami dzieje ma nasza przeszlosc i dziecinstwo, urazu z dziecinstwa - na prawde warto poczytac , popytac fachowcow, i nie nakrecac sie negatywnie.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do Was pewne pytanie. Czy macie też tak, że np., w złości, czy w chwili gdy jesteście rozdrażnieni to trudniej Wam znieść te myśli?? Pytam, bo ja tak właśnie mam. Oczywiście, myśli pojawiają się bez względu na nastrój czy okoliczności, bo czasami nawet leżąc i czytając coś nachodzi mnie myśl, żeby komuś coś zrobić, ale wtedy jakoś łatwiej mi się opanować. Problem jest natomiast wtedy gdy np., kłócę się o coś z kimś (najczęściej matką, siostrą) i jestem rozzłoszczony. Wtedy właśnie mam wrażenie, że zaraz utracę kontrolę nad sobą i coś komuś zrobię. Kiedyś miałem właśnie taką sytuację, że w domu z powodu jakiejś błahostki wybuchła sprzeczka, która wyprowadziła mnie z równowagi. Niestety na stole leżał wtedy nóż i czułem, że zaraz zwariuję, że muszę "to" zrobić. Niczego nie zrobiłem, ale cały czas mi się wydaje, że byłem bliski i że jestem do tego zdolny... Ciągle analizuję tę sytuację, wracam do niej, obwiniam się. Boję się samego siebie i swoich reakcji. Boję się nawet wracać do domu rodzinnego jak mam dni wolne, bo cały czas mam w głowie tę sytuację i boję się, że znów coś takiego się stanie. Najgorsze jest to, że ja jestem dosyć impulsywnym człowiekiem i wiele rzeczy robię bez przemyślenia, pod wpływem chwili. I to mnie jeszcze bardziej przeraża :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh... Cholernie ciężko mi tutaj coś napisać. I nie wiem od czego zacząć.

 

W tym roku skończę 20 lat. Od zawsze potrafiłem czegoś zapomnieć, rodzina i przyjaciele twierdzą że jestem roztrzepaną osobą :) Potrafię sprawdzać kilkukrotnie czy drzwi są zamknięte (przed snem, po wyjściu z domu - czasem do tego stopnia że będąc piętro niżej wracam i sprawdzam po raz kolejny), przed snem czy gaz jest zakręcony, a od jakiegoś czasu w tramwaju czy aby na pewno mam przy sobie portfel i telefon. Ale nigdy mi to nie przeszkadzało w normalnym funkcjonowaniu. Ot po prostu mały odchył od normy.

 

Na początku tego roku zaczęły mi się pojawiać myśli na temat skrzywdzenia kogoś. Były to jednostkowe przypadki, które bagatelizowałem, zapominałem o nich i żyłem dalej. Od poniedziałku wszystko się nasiliło. Odebrałem w pracy telefon i nagle miałem ochotę zwyzywać osobę z którą rozmawiałem. Bez powodu. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. I od tego momentu jest coraz gorzej... W mieszkaniu w którym mieszkam zmarł poprzedni lokator, który podobno był bardzo konfliktowy. Przez to bałem się i nadal się boje że mogę być opętany. Przez cały poniedziałek i czułem się fatalnie, myśli się tylko pogarszały. Miałem ochotę zrobić krzywdę mojej dziewczynie. Ciężko to opisać, ciężko z tym żyć, miałem myśli samobójcze. Nadal momentami mam. Zacząłem myśleć, że jestem naprawdę albo opętany albo jestem jakimś czubkiem. W wolnych chwilach przeszukiwałem internet i przypisywałem sobie każdą chorobę psychiczną ze schizofrenią włącznie. I ta myśl, że mogą mnie zamknąć w zakładzie, zakuć w kaftan i stracę wszystko co mam... rodzinę, bliskich...

 

Mieszkam z dziewczyną. Wczoraj spytała się mnie co się dzieje. Powiedziałem jej wszystko, płacząc jak bóbr. I płakaliśmy na zmianę. Dziś również. Nie wiem czy można czuć się gorzej. Z jednej strony ją cholernie mocno kocham, traktuję poważnie, zastanawiałem się kilka razy jak jej się oświadczyć a z drugiej strony takie myśli. Momentami wolałbym naprawdę skończyć ze sobą i żeby wszyscy mieli ze mną spokój. Szukaliśmy różnych przyczyn. W końcu znalazłem to forum i ten temat, pojawiła się we mnie jakaś nadzieja. Walczę cały czas z tymi myślami, po weekendzie - który pewnie nie będzie łatwy - chcę się wybrać do lekarza (jeżeli ktoś zna jakiegoś specjalistę na studencką kieszeń, proszę napiszcie na pw).

 

Jest mi tak cholernie ciężko... Moja dziewczyna się boi, ja się boje. Gdyby nie jej wsparcie nie poradziłbym sobie z tym wszystkim... z rodzicami jeszcze nie rozmawiałem.

 

Przeczytałem cały ten temat. Czy są tu jeszcze osoby, które wypowiadały się na pierwszych stronach ? Jak się macie ? Jak żyjecie ? Czy wszystko Wam przeszło ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze, nie ma się czego bać. Przy nerwicy (a wszystko wskazuje na to że masz nerwicę natręctw) właściwie nie istnieje szansa urzeczywistnienia tych myśli. Na początek wybierz się do psychiatry (do psychiatry można iść za darmo).

Najprawdopodobniej przypisze ci jakieś leki na zmniejszenie natręctw, czasami dają skierowanie na (bezpłatną) terapię z NFZ-u. Jeśli zostaniesz przy samych lekach, możesz jeszcze rozważyć terapię prywatną, ale niestety średnio kosztuje ok 80-120 zł. za godzinę (raczej nie na studencką kieszeń).

Jeśli ktoś ma ci polecić jakiś gabinet to napisz skąd jesteś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warszawa. Staram się przestać bać... Ogólnie mam wrażenie, że ten lęk przed tym, że mógłbym coś komuś zrobić to po prostu kolejny "level" moich innych lęków. I pojawił się przez to, że z tamtymi nic nie robiłem a tłumiłem je w sobie. Mam nadzieję, że leki to ostateczność i pomoże mi zwykła terapia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warszawa. Staram się przestać bać... Ogólnie mam wrażenie, że ten lęk przed tym, że mógłbym coś komuś zrobić to po prostu kolejny "level" moich innych lęków. I pojawił się przez to, że z tamtymi nic nie robiłem a tłumiłem je w sobie. Mam nadzieję, że leki to ostateczność i pomoże mi zwykła terapia...

 

Mam tak samo...ja to np.widze poprostu,ale nie,że sobie wyobrażam tylko normalnie widze noooo jak robie sobie krzywde albo innym....normalnie widze jak wbiłam np:mojemu tacie nóż w serce,albo jak się tne...TO OKROPNE!

I ja serio się boje,że strace świadomość i coś głupiego zrobie. Mam też np:tak,że boje się,że np w miejscu gdzie jest absolutna cisza ja nagle zaczne krzyczeć,boje się siebie,swoich reakcji itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wasze mysli na temat skrzywdzenia innych osob to nic innego jak masa niewyrazonego gniewu do osob , ktore macie natrectwa , jest go tak duzo ,ze natretnie sie pojawia , potem za pewne pojawia sie mysl "nie nie nie zrobie tego" bo sobie na to nie pozwalacie , ale tu nie chodzi oto zeby kogos zadzgac nozem tego nie zrobicie na 100% ale musicie dojsc do tych emocji , natomiast mysl ,ze krzywdzicie samych siebie jest wynikiem tego jak ciezkie sa to dla was emocje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja juz to przerobilam , masz tak zakopane emocje ,ze totalnie je wyparles/wyparlas ,a mysl natretna jest ich odzwierciedleniem , boisz sie tych mysli to naturalne , nigdy nie posuniesz sie do kroku aby komus zrobic fizyczna krzywde , Nigdy ale to nie oznacza ,ze emocje , o ktorych nie masz pojecia istnieja w Tobie i chca wyjsc dlatego jest tych mysli tak duzo , kiedys musielismy tlumic duzo gniewu , a energia nie ginie , moze ewentualnie przybrac inne formy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marga_rita, spokojnie, jesteś tą frakcją nerwicowców, którzy boją się, że oszaleją, stracą kontrolę nad sobą i zrobią komuś lub sobie krzywdę. Jak mi się zaczęły takie myśli, to sądziłam, że jestem jakimś zboczonym, spaczonym wyjątkiem wśród ludzi, a potem dowiedziałam się, że mnóstwo ludzi chorych na nerwicę ma takie myśli. Ja miałam bardzo plastyczne wizje własnego ciała po skoku z balkonu oraz tego jak w szale wbijam nóż w swoje małe siostrzenice, i jak własnemu psu wydłubuję oczy. TO WSZYSTKO SĄ TYPOWE MYŚLI W NERWICY, na to pomoże konsekwentne leczenie i terapia. I dobrze mówi cookiemonster, że energia z emocji, których nie wyrazimy nie znika, tylko musi gdzieś znaleźć ujście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

filipbedziedobrze, Tak jak inni mówią nic nikomu nie zrobisz :) Najważniejsze to poradzić się psychiatry on na pewno pomoże

 

1) Ignorowanie

Jeśli mogę coś ci jeszcze poradzić, to całkowite ignorowanie ty wszystkich myśli. Ja jak miałem nerwice (męczyłem się z nią przez pare lat :( ) przerobiłem chyba wszelkie rodzaje natręctw. Na początku na siłe odrzucałem(trzęsłem głową, waliłem się w głowe wszystko aby odrzucić te myśli) potem długo się zastanawiałem jak oddalić te myśli, ale w rzeczywistości w ten sposób tylko napędzałem te myśli.

 

Im więcej myślimy o natręctwach, lub na siłe je odrzucamy to nasilamy je. Lepiej je całkowicie olać traktować je jakby ich nie było :) Jak przychodzą jakieś natrętne myśli nie odrzucać ich, zamiast tego ignorować je i dać im przejść :) Z początku będą mocno męczyć przy ignorowaniu, ale stopniowo będą słabnąć aż odejdą :)

 

Ignoruj to, leczenie zostaw psychiatrze :) Jeśli przepisze ci leki to ignorowanie natręctw będzie łatwiejsze

 

2)Wyciszenie

Wierz jeśli masz taki moment, że potwornie się czujesz strasznie męczy cię że coś możesz zrobić komu, zrób sobie takie wyciszenie.Połóż się na łóżku i zrób sobie takie wyciszenie :) Daj przejść wszelkim myślom jakie przychodzą aż umysł będzie czysty, wtedy zostań chwile w tej ciszy. To bardzo relaksuje i uspokaja :) Mi to też pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znudzona-ona, pewnie masz racje,ale ja narazie jestem na etapie,że serio się boje że komuś coś zrobie itp. Jestem nieobliczalna poprostu....A może być i tak,że to jakas forma "schowania" przed ujawnieniem tego gniewu. Nie wiem. Jak na ta chwile nie radze sobie z tym zbyt dobrze.Ale w srpde ide do lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem w dzieciństwie,łatwo z tym sobie poradzić.Wystarczy szczerze zaakceptowac to że faktycznie możemy zrobić komuś lub sobie krzywde,zaakceptować to świadomość tak całkowiecie,maksymalnie głęboko.Na tyle głęboko żeby umiec sobie wyobrazić że nawet gdybym skrzywdził kogoś bardzo mi bliskiego to dalej umiałbym żyć ze sobą.To trudna i przewrotna metoda ale mi pomogła zwalczyć mase takich natętnych myśli,tak to się robi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie podejrzewałem, że mogę na coś takiego cierpieć... Niewiedza, doprowadziła do tego, że myślałem że jestem opętany albo nadaje się tylko do zamknięcia :( Im więcej czytam o tym wszystkim, tym więcej widzę swoich zachowań. Mógłby ktoś polecić dobrego lekarza w Warszawie, najlepiej na Woli lub Śródmieściu ? Czy na taką wizytę można pójść na NFZ ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×