Skocz do zawartości
Nerwica.com

filipbedziedobrze

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez filipbedziedobrze

  1. Nigdy nie podejrzewałem, że mogę na coś takiego cierpieć... Niewiedza, doprowadziła do tego, że myślałem że jestem opętany albo nadaje się tylko do zamknięcia Im więcej czytam o tym wszystkim, tym więcej widzę swoich zachowań. Mógłby ktoś polecić dobrego lekarza w Warszawie, najlepiej na Woli lub Śródmieściu ? Czy na taką wizytę można pójść na NFZ ?
  2. Warszawa. Staram się przestać bać... Ogólnie mam wrażenie, że ten lęk przed tym, że mógłbym coś komuś zrobić to po prostu kolejny "level" moich innych lęków. I pojawił się przez to, że z tamtymi nic nie robiłem a tłumiłem je w sobie. Mam nadzieję, że leki to ostateczność i pomoże mi zwykła terapia...
  3. Ehhh... Cholernie ciężko mi tutaj coś napisać. I nie wiem od czego zacząć. W tym roku skończę 20 lat. Od zawsze potrafiłem czegoś zapomnieć, rodzina i przyjaciele twierdzą że jestem roztrzepaną osobą :) Potrafię sprawdzać kilkukrotnie czy drzwi są zamknięte (przed snem, po wyjściu z domu - czasem do tego stopnia że będąc piętro niżej wracam i sprawdzam po raz kolejny), przed snem czy gaz jest zakręcony, a od jakiegoś czasu w tramwaju czy aby na pewno mam przy sobie portfel i telefon. Ale nigdy mi to nie przeszkadzało w normalnym funkcjonowaniu. Ot po prostu mały odchył od normy. Na początku tego roku zaczęły mi się pojawiać myśli na temat skrzywdzenia kogoś. Były to jednostkowe przypadki, które bagatelizowałem, zapominałem o nich i żyłem dalej. Od poniedziałku wszystko się nasiliło. Odebrałem w pracy telefon i nagle miałem ochotę zwyzywać osobę z którą rozmawiałem. Bez powodu. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. I od tego momentu jest coraz gorzej... W mieszkaniu w którym mieszkam zmarł poprzedni lokator, który podobno był bardzo konfliktowy. Przez to bałem się i nadal się boje że mogę być opętany. Przez cały poniedziałek i czułem się fatalnie, myśli się tylko pogarszały. Miałem ochotę zrobić krzywdę mojej dziewczynie. Ciężko to opisać, ciężko z tym żyć, miałem myśli samobójcze. Nadal momentami mam. Zacząłem myśleć, że jestem naprawdę albo opętany albo jestem jakimś czubkiem. W wolnych chwilach przeszukiwałem internet i przypisywałem sobie każdą chorobę psychiczną ze schizofrenią włącznie. I ta myśl, że mogą mnie zamknąć w zakładzie, zakuć w kaftan i stracę wszystko co mam... rodzinę, bliskich... Mieszkam z dziewczyną. Wczoraj spytała się mnie co się dzieje. Powiedziałem jej wszystko, płacząc jak bóbr. I płakaliśmy na zmianę. Dziś również. Nie wiem czy można czuć się gorzej. Z jednej strony ją cholernie mocno kocham, traktuję poważnie, zastanawiałem się kilka razy jak jej się oświadczyć a z drugiej strony takie myśli. Momentami wolałbym naprawdę skończyć ze sobą i żeby wszyscy mieli ze mną spokój. Szukaliśmy różnych przyczyn. W końcu znalazłem to forum i ten temat, pojawiła się we mnie jakaś nadzieja. Walczę cały czas z tymi myślami, po weekendzie - który pewnie nie będzie łatwy - chcę się wybrać do lekarza (jeżeli ktoś zna jakiegoś specjalistę na studencką kieszeń, proszę napiszcie na pw). Jest mi tak cholernie ciężko... Moja dziewczyna się boi, ja się boje. Gdyby nie jej wsparcie nie poradziłbym sobie z tym wszystkim... z rodzicami jeszcze nie rozmawiałem. Przeczytałem cały ten temat. Czy są tu jeszcze osoby, które wypowiadały się na pierwszych stronach ? Jak się macie ? Jak żyjecie ? Czy wszystko Wam przeszło ?
×