Skocz do zawartości
Nerwica.com

Książki, książki..i książeczki.


meskalina

Rekomendowane odpowiedzi

Przeczytane :

 

 

 

Co byś zrobił, by zyskać milion dolarów?

 

Pozbawiona perspektyw para próbuje szczęścia w kasynie w Atlantic City. Ona, Joan, jest absolutnie zachwycająca, co przyciąga uwagę multimilionera, który może kupić wszystko, na co tylko spojrzy. Ale czy może także kupować ludzi? Może "kupić" Joan?

 

"Niemoralna propozycja" zyskała sobie miejsce w jednym szeregu z takimi klasykami jak "Wielki Gatsby" Fitzgeralda czy "Anna Karenina" Tołstoja. Za sprawą znakomitego języka oraz bogactwa treści powieść pozostaje jedną z najczęściej czytanych i dyskutowanych książek na świecie. Przetłumaczono ją na ponad 20 języków, a Hollywood stworzyło na jej podstawie megahit w gwiazdorskiej obsadzie z Demi Moore, Robertem Redfordem i Woodym Harrelsonem w rolach głównych.

 

 

 

 

100401269.jpg

 

 

 

 

 

 

Pośród chaosu wojny Nocni Łowcy muszą zdecydować się na walkę u boku wampirów, wilkołaków i innych Podziemnych… albo przeciwko nim. Tymczasem Jace i Clary też muszą podjąć ważne decyzje. Czy mogą pozwolić sobie na zakazaną miłość?

 

 

dary-aniola-tom-3-miasto-szkla-b-iext39780283.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio miałem do czynienia,z wieloma książkami.

Graham Masterton Uznani Za Zmarłych.

Podczas wesela,znaleziono w torcie zapieczoną ludzką głowę.

Ktoś zaczyna,porywać i mordować irlandzkich biznesmenów.Bardzo dobry,mocy thriller.Z cyklu Katie Maguire.

 

Marcin Wroński Portret Wiścielca.

 

Połowa lat 30 XX,wieku.W Lublinie,ginie.Żydowski student,trwa śledztwo.Niestety,książka.Bardzo mnie rozczarowała.

Zamiast dobrej akcji,dostałem dużo gadania.

 

Monika Rakusa 39,9.

 

Prezent od koleżanki lat 42,na moje 40 urodziny.

 

Fajna książka,o lekko zakompleksionej 40 latce.Która,dowiaduje się.Że jest żydówką.

 

M.J MCGrath Białe Piekło

 

Świetny thriller,obsadzony w północnej Kanadzie.

 

Walka o tradycje Innuitów,morderstwo.Natura.Świetna książka.

 

Jakub Ćwiek Dreszcz tom 1 i 2

 

Katowice,podstarzały rockmen.Zyskuje moc strzelania piorunami.Tom pierwszy taki sobie,drugi o wiele lepszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od czarów do medycyny współczesnej

 

Samuel Leff, Vera Leff

Tłumaczenie: St. Adamowiczowa

 

Historia medycyny na tle społeczno-politycznym rozwoju ludzkości.

Historia walki człowieka o zdrowie. Sposoby leczenia w różnych epokach i kulturach.

 

Moja ocena 4/6.

 

355704-352x500.jpg?_ga=1.50877417.1955199071.1476997899

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane :

 

Bycie żoną swojego męża ma pewne zalety – pełne konto i nadmiar wolnego czasu. W zamian wystarczy tylko pilnować, by mąż nie zapominał, dzięki komu żyje pełnią szczęścia. Układ działa jak w zegarku, ale do czasu… Jolka, Martusia i Kama pewnego dnia odkrywają, że w metryce lat im przybywa, nie ubywa, pojawiają się kurze łapki, dodatkowe kilogramy, a w życiu ich mężów inne kobiety.

Przyjaciółki postanawiają zmienić swój stan cywilny, zanim zrobią to ich mężowie. Tylko te nieszczęsne intercyzy…

W tej sytuacji można zrobić tylko jedno. Zostać bogatą wdową.

Żeby to tylko było takie proste…

 

byly_sobie_swinki_trzy.jpg

 

 

W listopadzie 2016 r. na ekrany wszedł wyczekiwany film Toma Forda, ekranizacja powieści "Tony and Susan" Austina Wrighta. Z tej okazji owo zapomniane wybitne dzieło literatury amerykańskiej ukazalo się w nowym wydaniu, pod filmowym tytułem. "Zwierzęta nocy" opierają się na fabularnym pomyśle powieści w powieści. Pewnego dnia wiodąca dostatnie, ale niezbyt szczęśliwe życie Susan Morrow otrzymuje przesyłkę od byłego męża, Edwarda, którego porzuciła dwadzieścia lat wcześniej. Edward przesyła jej manuskrypt swojej powieści z prośbą, by oceniła jej wartość. Susan z rosnącym zainteresowaniem, a potem niepokojem pochłania historię profesora matematyki Tony’ego Hastingsa i jego rodziny, których uporządkowane życie niespodziewanie i katastrofalnie zbacza z ustalonego kursu. Im dłużej Susan czyta i im głębiej poznaje tę dramatyczną historię, tym bardziej zaczyna rozpamiętywać własną przeszłość, zmuszona zmierzyć się z tym, co przez lata wyparła, i nazwać lęki, które pozostawały uśpione. Życie fikcyjne i życie prawdziwe splatają się w najmniej oczekiwany sposób…

 

Powieść Austina Wrighta to dzieło niepokojące i olśniewające: opisuje szczególne doświadczenie czytelnicze, łączy sugestywność thrillera i głębię powieści psychologicznej. Opowiada o strachu i żalu, zemście i dojrzewaniu, małżeństwie i niespełnieniu.

 

W 2016 roku powieść doczekała się wersji filmowej pod tytułem "Zwierzęta nocy" (jest to tytuł przesłanej przez Edwarda książki, którą czyta Susan). Główne role w filmie zagrali Amy Adams i Jake Gyllenhaal, a reżyserem jest Tom Ford, autor znakomitej ekranizacji z 2009 r. powieści "Samotny mężczyzna" Christophera Isherwooda. "Zwierzęta nocy" miały premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji i wzbudził falę zachwytów, zdobywając nagrodę Srebrnego Lwa. W powszechnej opinii film powtórzy sukces nominowanego do Oscara i Złotych Globów "Samotnego mężczyzny".

 

Poruszyła mnie bardzo, wgniotła w fotel. Rewelacyjna. Mocna , wciągająca do ostatniej kartki.

 

zwierzeta_nocy.jpg

 

 

Aktualnie :

 

Camille Preaker po krótkim pobycie w klinice psychiatrycznej wraca do pracy reporterki w „Daily Post” i otrzymuje zlecenie na artykuł o tajemniczych zabójstwach dwóch małych dziewczynek w jej rodzinnym miasteczku.

 

Z niechęcią wraca do wspaniałej wiktoriańskiej rezydencji, w której się wychowała, gdzie zaczyna ją prześladować wspomnienie tragedii z dzieciństwa. Stara się odkryć prawdę o brutalnych zbrodniach. Wszystkie tropy prowadzą jednak w ślepą uliczkę i zmuszają Camille do rozwikłania zagadki własnej przeszłości, której musi stawić czoło.

 

ostre-przedmioty-b-iext27917640.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znachor.

Tadeusz Dołęga-Mostowicz

 

369821-352x500.jpg?_ga=1.25712893.1955199071.1476997899

 

Moja ocena: 4/6.

 

Uwaga Spoiler:

Znakomity chirurg o międzynarodowej sławie, profesor Wilczur, zrozpaczony po odejściu ukochanej żony, włóczy się po mieście i w wyniku pobicia traci pamięć. Nie widząc kim jest tuła się po wioskach imając się przypadkowych prac.

Wreszcie przygarnięty pod dach przez wiejskiego gospodarza, jako Antoni Kosiba zaczyna leczyć ludzi. Po udanej operacji kalekiego syna gospodarza, uzyskuje jego sława zaczyna się rozprzestrzeniać. Zazdrosny o jego sukces miejscowy lekarz, grozi mu sądem za nielegalne praktyki.

 

 

Profesor Wilczur

Tadeusz Dołęga-Mostowicz

 

397167-352x500.jpg?_ga=1.26809597.1955199071.1476997899

 

Moja ocena: 4/6

 

Uwaga Spoiler:

Kontynuacja powieści Znachor.

Po odzyskaniu pamięci profesor Wilczur powraca do pracy w swojej klinice. Odzyskuje szacunek i stanowiska, ale niestety nie dla wszystkich jest to szczęśliwy zwrot akcji. Zniechęcony intrygami ucieka znowu na wieś, tam gdzie czuje się naprawdę potrzebny. Towarzyszy mu doktor Łucja Pańska, która postanawia zawsze stać u boku ukochanego profesora.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Konopielka

Edward Redliński

352x500.jpg?_ga=1.59445357.1955199071.1476997899

 

Moja ocena 4+/6.

 

Konopielka to znakomita komedia obyczajowa – mistrzowski zapis konfrontacji mentalności polskiej wsi z cywilizacją miasta.

 

To najbardziej znana powieść Edwarda Redlińskiego i jedna z bardziej zabawnych lektur szkolnych, która została zekranizowana w przez Witolda Leszczyńskiego (w 1981 roku) z wybitną rolą Krzysztofa Majchrzaka.

 

Mieszkańcy Taplar od pokoleń żyją spokojnie i po bożemu, w ciemnocie, brudzie i zabobonie. Wielki świat z jego diabelskimi wynalazkami, jak radio czy widelec, szczęśliwie omija ich wioskę. Niestety, pewnego dnia władze powiatu postanawiają przeprowadzić elektryfikację i otworzyć we wsi szkołę. Do Taplar przyjeżdża nauczycielka, która – choć jest delikatną miastową panienką – zupełnie burzy dotychczasowy porządek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg urojony

Richard Dawkins

 

352x500.jpg?_ga=1.47388775.1955199071.1476997899

 

Moja ocena: 3/10

 

W "Bogu urojonym" Dawkins nie pisze (przynajmniej nie bezpośrednio) o biologii. "Bohaterem" jego książki jest religia i relacje między nauką a religią. Dawkins z całą mocą swojej wiedzy, talentu i intelektu wprost i bezpośrednio odrzuca religię i wszelkie jej roszczenia. Zaczyna od tego, że ukazuje fałsz założeń logicznych wierzeń religijnych, a potem - między innymi - pisze o ewolucyjnych korzeniach teizmu. Dawkins nie oszczędza bogów we wszelkich ich postaciach - kieruje ostrze swej krytyki zarówno przeciw cierpiącemu na obsesję seksualną krwawemu tyranowi Starego Testamentu, jak i przeciw znacznie łagodniejszemu (acz wciąż nielogicznemu) "Boskiemu Zegarmistrzowi", "odkryciu" oświeceniowych myślicieli. Rozpoczyna swą krytykę od logicznej wiwisekcji najczęściej przywoływanych argumentów za istnieniem Boga i na ich podstawie wykazuje, że jakakolwiek Istota Najwyższa jest bytem w najwyższym stopniu nieprawdopodobnym. W kolejnych rozdziałach możemy przeczytać o tym, w jaki sposób religia - a raczej wszelkie religie (rozróżnienie między krzyżem, gwiazdą Dawida a półksiężycem ma dla Dawkinsa znaczenie drugorzędne) staje się obfitą pożywką dla wojen, niewyczerpanym źródłem bigoterii i dyskryminacji oraz narzędziem upośledzenia dzieci. Fascynującą lekturę stanowią rozdziały, w których Dawkins - tym razem jako biolog - poddaje miażdżącej krytyce dorobek nowych kreacjonistów, czyli (pseudo)naukowe ataki na ewolucjonizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obóz świętych

Jean Raspail

 

352x500.jpg

 

Moja ocena: 4+/6

 

W nękanych głodem i epidemią Indiach pod wpływem wystąpień szalonego filozofa, zresztą przybysza z Europy, setki tysięcy ludzi opanowują siłą statki, łodzie, barki i na oślep, niepowstrzymaną falą, ruszają ku Europie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierścień Rybaka

Jean Raspail

 

352x500.jpg

 

Moja ocena: 3+/6

 

Dlaczego pewnego dnia tajne służby watykańskie zaczynają wnikliwie badać dossier Benedykta oraz średniowieczną legendę o aKsiężycowym Papieżu, znaną tylko mnichom z pewnego francuskiego klasztorua Kim jest stary włóczęga, który pod koniec XX wieku mówi o sobie po prostu: Jestem Benedykt i nosi w plecaku pierścień rybaka symbol władzy papieskieja Oszustema Szaleńcema Dlaczego Watykan posyła jego śladem swego najlepszego agentaa Co oznaczają tajemne symbole, zatopiona kaplica i klucz, który niczego nie otwiera, wstrząsające sceny z przeszłości i apokaliptyczne zwiastuny przyszłościa Kto jest pochowany w nowym grobie w krypcie św. Piotra, przy którym modlą się Jan Paweł II i kardynał R.a...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Umysł na siłowni. Co nam daje czytanie książek?

 

link_j7TkP2JcAG1EP9KSeaB4sITDwkbNshtw,w300h223.jpg

 

Badania naukowe wskazują, że czytając, dosłownie ćwiczymy nasz mózg, niemal jak mięśnie na siłowni!

 

Okazuje się, że nie bez powodu w starożytnej bibliotece aleksandryjskiej widniały słowa „Książki to lekarstwo dla umysłu”. Rację można też przyznać Wisławie Szym­borskiej, mawiającej, że „czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludz­kość wymyśliła”. Od pierwszych dni naszego życia czytanie (nam, a później – przez nas) daje nam w zasadzie same korzyści. Przyjrzyjmy się im się uważniej i zastanówmy się, czym tak naprawdę jest czytanie i jak odbywa się z perspektywy naszych struktur mózgowych?

 

 

Mózgowa ekwilibrystyka

 

Dla naszych mózgów czytanie jest prawdziwym wyzwaniem. Nie, nie mamy w nich nigdzie żadnego „ośrodka czytania”, który wyróżniałby nas z grona pozosta­łych, niepiśmiennych zwierząt. W naszych czaszkach nie ma żadnej struktury, która odpowiadałaby wyłącznie za czytanie i którą moglibyśmy sobie ćwiczyć, połykając kolejne tomy. M. Spitzer, niemiecki psychiatra i neurobiolog, podobnie jak wielu innych ludzi nauki, twierdzi wręcz, że dla naszego mózgu czytanie jest czynnością… nienaturalną.

 

W swojej (skądinąd godnej polecenia) książce „Jak uczy się mózg” (2012), Spitzer posługuje się obrazową analogią, pisząc następująco: „Nasz mózg nie jest stwo­rzony do czytania. Powstawał długo przed wynalezieniem pisma i na skutek warunków życiowych, które z dzisiejszymi niewiele miały wspólnego. Na pewno tych czasów nie charakteryzowała jedna rzecz: wszechogarniające pismo. Ktoś, kto czyta, maltretuje więc najpierw swój układ percepcyjny, wykonując czynność niedostosowaną do naszego gatunku, tak jak glazurnik maltretuje swoje kolana, czołgając się po łazienkach, albo ktoś, kto gra w tenisa, maltretuje swoje łokcie, każąc im przyjmować więcej ciężaru, niż są w stanie wytrzymać. Jeszcze raz, ina­czej formułując: mózg ma się do czytania jak traktor do wyścigu formuły 1, gdy na przygotowanie do startu dostaniemy dwie godziny” (s. 177).

 

OK, ale czy to znaczy, że powinniśmy zaprzestać czytania? Spotykamy czasem osoby, które twierdzą, że czegoś robić nie należy, bo to jest „wbrew naturze”. Wygląda na to, że jeśli chcą być konsekwentne, powinny natychmiast przestać czy­tać! Wierzę nawet, że niemało z nich tak właśnie postąpiło, choć zapewne z innych pobudek. Ale dość dygresji – wróćmy do kwestii, czy czytać należy, czy nie.

 

Należy, rzecz jasna! Człowiek zdołał wyewoluować w istotę myślącą (mimo rozma­itych mankamentów tego myślenia) właśnie dlatego, że nieustannie próbował wykraczać poza swoje dotychczasowe możliwości. Nasza współczesna wiedza neu­rologiczna pozwala z całym przekonaniem stwierdzić, że stymulowanie mózgu do pracy pobudza jego rozwój –nie tylko w perspektywie ewolucji gatunkowej, ale też w ciągu naszego życia. Zawdzięczamy to tzw. neuroplastyczności, czyli zdolności mózgu do rozwoju i przekształceń. Kiedyś uważano, że człowiek przychodzi na świat z „gotowym” mózgiem i jeśli coś się w nim zmienia, to najwyżej to, że komórki nerwowe obumierają i jest ich coraz mniej. Dziś (i to od stosunkowo nie­dawna) wiemy, że przez całe nasze życie mogą tworzyć się w naszych mózgach nowe komórki nerwowe, a także, co bardzo ważne, nowe połączenia neuronalne, które zmieniają te komórki we współpracujące „sieci”. Tego i wielu innych odkryć dokonano w ostatniej dekadzie XX wieku, która była przełomowa dla neuronauk i z tego powodu została okrzyknięta „dekadą mózgu”.

 

Elastyczność mózgu

 

Neuroplastyczność polega na zachodzących w mózgu trwałych zmianach właści­wości komórek nerwowych zachodzących pod wpływem bodźców zewnętrznych, płynących ze środowiska (Kossut, 2012). Ta zdolność naszego mózgu pozwala mu na adaptację, zmienność i samo naprawę (w pewnym zakresie) w razie uszkodzeń; pozwala nam uczyć się i tworzyć zapisy pamięciowe – czyli gromadzić wspomnie­nia. Mózg ludzki nie jest tu zresztą wcale wyjątkiem, bo zdolność tę zaobserwo­wano w całym świecie zwierzęcym już od poziomu robaków płaskich. Patrząc z tej perspektywy, wyraźnie można zauważyć, że mózgi każdej i każdego z nas są wyjąt­kowe, unikatowe właśnie dlatego, że przez całe nasze życie dopasowują się do zewnętrznych warunków i okoliczności – w tym sensie są kształtowane przez nasze życiowe doświadczenia.

 

Technicznie rzecz biorąc, czytanie jest więc dla naszych mózgów piekielnie trudną sztuką. Dziś już tego tak nie odczuwamy, spróbujmy jednak przypomnieć sobie czasy żmudnej nauki czytania w dzieciństwie, trudu poznawania liter, skła­dania ich w sylaby i układania sylab w słowa. Człowiek potrzebuje czasu liczonego w latach i codziennych ćwiczeń (i to w okresie swoich największych zdolności uczenia się, czyli w dzieciństwie!), by w miarę biegle opanować tę umiejętność. Później, by się ona nie osłabiła, musi nadal ćwiczyć (praktykując choćby weeken­dową lekturę dla przyjemności czy przeglądając gazetę). To, że zdołaliśmy opano­wać zdolność czytania na tak biegłym poziomie, jest właśnie przykładem ogrom­nej elastyczności mózgu, który potrafi przystosować się nawet do czynności, do których nie jest naturalnie stworzony (jak czytanie czy prowadzenie samochodu).

 

Elastyczność mózgu polega – w dużym uproszczeniu – na tym, że te jego części i struktury, które są częściej używane, są „ćwiczone”, w efekcie czego tworzy się w nich więcej połączeń nerwowych między komórkami a nawet samych komórek(a te połączenia, których przestajemy używać, zanikają). W ten sposób następuje rozwój tych struktur. Połączenia nerwowe wzmacniają się za każdym razem, kiedy się je aktywuje. Dlatego np. łatwiej nam przypomnieć sobie coś, co często sobie przypominamy, a to, do czego nie wracamy, ulega zapomnieniu – bo zanika połą­czenie nerwowe skierowane do tych wspomnień. Kiedy jednak wracamy do cze­goś, czego kiedyś się uczyliśmy, a co zapomnieliśmy, przypominamy to sobie dużo szybciej (bo ten ślad pamięciowy wciąż tam jest, tylko prowadzi do niego bardzo słabe połączenie), niż gdybyśmy mieli się tego uczyć od początku. Dotyczy to rów­nież umiejętności (nie tylko wiedzy deklaratywnej) – im częściej ćwiczymy grę na fortepianie, tym lepiej nam idzie, a kiedy przestajemy ćwiczyć, umiejętność stop­niowo ulega zapominaniu, osłabiają się odpowiedzialne za nią połączenia neuro­nalne. Kiedy więc czytamy, ćwiczymy się w tym i jesteśmy coraz lepsi w czytaniu. Okazuje się jednak – i to jest niezwykłe odkrycie – że czytając, ćwiczymy nie tylko samo czytanie, ale też wiele innych umiejętności!

 

Podglądanie mózgu

 

2012 rok przyniósł fascynujące wyniki badań pewnego zespołu z Uniwersytetu Stanforda (Goldman, 2012). Zespół ten postanowił wykorzystać (za pomocą tzw. funkcjonalnego rezonansu magnetycznego, w skrócie fMRI)możliwość „podgląda­nia” mózgów osób zajętych czytaniem „Mansfield Park”–znanej powieści Jane Austen, XVIII-wiecznej brytyjskiej pisarki. W ten sposób odkryto niezwykłą rzecz – otóż lektura powieści aktywizuje dokładnie te rejony w naszych mózgach, które byłyby aktywne w sytuacji, w której sami przeżywalibyśmy przygody będące udzia­łem opisywanego bohatera czy bohaterki.

 

Jest to możliwe za sprawą istniejących w naszych mózgach tzw. neuronów lustrza­nych (Bauer, 2015) – one również nie są charakterystyczne tylko dla ludzi, bo odkryto je też w świecie zwierząt, np. u małp czy psów. Neurony lustrzane pozwa­lają nam naśladować cudze zachowanie (to dzięki nim małe dzieci chcą naślado­wać rodziców i w ten sposób uczą się wszystkiego), ale też zrozumieć czyjeś uczu­cia, emocje, motywy, myśli i pragnienia. Neurony lustrzane pozwalają nam współ­odczuwać, są kluczowe dla zdolności empatii i intuicji. A mechanizm empatii dosłownie polega na tym, że w naszym mózgu (za sprawą neuronów lustrzanych) aktywizują się te same struktury, które aktywizują się u osoby, którą obserwujemy w danej sytuacji, np. kiedy płacze lub się boi. W jednym z eksperymentów z udzia­łem makaków (to takie sympatyczne nieduże małpki), wykazano, że te same struk­tury mózgu (m.in. ośrodki ruchu i przyjemności) aktywowały się u tych osobni­ków, które sięgały po orzech z zamiarem jego zjedzenia, jak i u tych, które tylko patrzyły na inne małpki sięgające po orzech! Jak widać nie ogranicza się to tylko do odzwierciedlania uczuć, ale również ruchu – kiedy widzimy osobę sięgającą po orzech (lub np. idącą z wyraźnym bólem w niewygodnych butach), aktywizują się nam też ośrodki ruchu, a w drugim przypadku dodatkowo bólu, co może powo­dować w nas wrażenie „czuję, jak tę osobę to boli”. Te same neurony lustrzane pozwalają nam współodczuwać z bohaterkami i bohaterami powieści czy posta­ciami historycznymi, o których życiu czytamy.

 

Wracając do „Mansfield Park” – z badania wynikło wręcz, że lektura powieści pobudza nasz mózg do tego stopnia, jakbyśmy dosłownie wskoczyli w fabułę i zaczęli zupełnie fizycznie jej doświadczać. Jak się okazuje, tego typu zdolność aktywizowania naszych mózgów mają w zasadzie wszystkie historie (powieści, opowiadania), z zwłaszcza te charakteryzujące się wartką, wciągającą akcją. Wyka­zano to znów dzięki zastosowaniu fMRI, a dokonał tego zespół badawczy z Emory University w Atlancie w USA (Woźniak, 2014). W tym badaniu dwunastu ochotni­ków przez kolejnych dziewięć dni wieczorem czytało jeden rozdział (ok. 30 stron) książki „Pompeja” – wciągającego thrillera autorstwa brytyjskiego powieściopisa­rza Roberta Harrisa. Następnie następnego ranka oglądano ich mózgi za pomocą fMRI. Zaobserwowano dzięki temu podwyższony poziom aktywności kory skronio­wej lewej półkuli – części mózgu odpowiadającej za rozumienie i przetwarzanie komunikatów językowych.

 

Co w tym niezwykłego? Otóż identyczne pobudzenie tych struktur obserwuje się również u osób aktywnie czytających w momencie czytania. Choć sami badani zaprzestali już czytania, po dwunastu godzinach ich mózgi wciąż przetwarzały przeczytaną historię, jakby „opowiadając ją sobie”. Aktywna była przy tym również kora ruchowa odpowiadająca m.in. za doznania dotykowe. Badacze stwierdzili, że ten stan pobudzenia może utrzymywać się nawet 5 dni po zakończeniu lektury! A utrzymuje się tym dłużej, im bardziej wciągająca i oddziałująca na nas była histo­ria opisana w książce. Lektura w trakcie i po niej działała dla naszych mózgów jak symulator rzeczywistości, a nasz mózg reaguje na tę rzeczywistość jak na praw­dziwą. Najwyraźniej rację miał Umberto Eco, mówiąc, że „kto czyta książki, żyje podwójnie”, a nawet i George R.R. Martin, który napisał w „Tańcu ze smokami”, że „czytelnik może żyć życiem tysiąca ludzi, zanim umrze.(…)Człowiek, który nie czyta, ma tylko jedno życie”.

 

Są też i dobre wieści dla miłośniczek i miłośników poezji czy też poetyckiej prozy – w innych badaniach wykazano, że również metafory i treści nieoczywiste (tych w poezji nie brak) działają pobudzająco na nasz mózg, w tym na rejony odpowie­dzialne nie tylko za funkcje poznawcze, ale też za przetwarzanie zmysłowe: słu­chowe, wzrokowe, dotykowe.

 

Wyniki tych badań są ważnym głosem w dyskusji o tym, czy warto czytać „popu­larne” czy „niewiele wnoszące” powieści. Okazuje się, że jak najbardziej tak – z punktu widzenia pobudzania struktur mózgowych działają one na nas bardzo dobrze. Należy jednak pamiętać, że nie jest to jedyny istotny punkt widzenia – z lektury może bowiem płynąć wiele innych korzyści, których takie książki nie zawsze nam zapewniają. Najlepiej więc czytać książki różnorodne, na zmianę „mądre” woluminy, popularne powieści z wartką akcją (nawet tak pogardzane przez niektórych romanse!) czy poezję.

 

Nasz mózg a e-książka

 

Już dość dawno zauważyłam, że nie przepadam za lekturą e-booków. O ile jeszcze mogę w ten sposób czytać powieść, to już uczenie się z e-książki całkowicie mi nie odpowiada. Okazuje się (to miła świadomość), że mój brak entuzjazmu znajduje pewne uzasadnienie w wynikach badań.

 

Otóż wygląda na to, że podczas korzystania z tekstów pisanych w formie elektro­nicznej (w tym e-booków) nasz mózg pracuje nieco inaczej (Dzieliński, 2014). Z badań neurologicznych wynika, że kiedy patrzymy na ekran, to nawet jeśli jest tam treść książki, nasz mózg nie czyta płynnie, ale „skacze” po całej stronie, nie mogąc się „uspokoić”. Zachowuje się tak samo, jak wówczas, kiedy przeglądamy strony internetowe czy feeda na Facebooku. Książki tradycyjne czytamy liniowo, elektroniczne – nieliniowo. Oczywiście nie uświadamiamy sobie tej różnicy, bo procesy te przebiegają w sposób automatyczny i nieuświadomiony. Przekłada się to niestety jednak na skuteczność przyswajania treści. Po prostu to, co przeczy­tamy z czytnika, słabiej zapamiętujemy (np. gorzej przypominamy sobie kolejność opisanych wydarzeń w porównaniu z czytaniem książki papierowej). E-czytanie jest „płytkie”, pochodzące z niego treści są płycej, bardziej powierzchownie prze­twarzane przez mózg, a to może prowadzić na dłuższą metę nawet do zatracenia umiejętności „głębokiego” przetwarzania i czytania ze zrozumieniem. Jeśli więc czytać e-booki, to raczej tylko dla rozrywki i nie wyłącznie w tej formie, uczyć się zaś lepiej jest metodą czytania „tradycyjnego”.

 

Czytanie a pamięć, koncentracja i stres

 

Ze względu na neuroplastyczność mózgu i fakt, że czytanie prowadzi do tworze­nia się nowych połączeń neuronalnych, a także ćwiczy hipokamp (strukturę mózgu odpowiedzialną za zapamiętywanie przyswojonych treści), czytanie ksią­żek i innych tekstów pisanych usprawnia naszą pamięć. W mózgu zachodzi rów­nież mechanizm uczenia się polegający na tym, że nowo przyswojone treści są integrowane z tymi, które już wcześniej przyswoiliśmy, a które się z nimi w jakiś sposób wiążą. Np. kiedy czytamy o konkretnej rasie kota, jej cechach i zwyczajach, nie tylko zapamiętujemy nowe informacje (dotyczące tej rasy), ale również aktywi­zujemy (a więc przypominamy i tym samym wzmacniamy połączenia neuronalne) sobie naszą dotychczasową wiedzę o kotach – zarówno ogólną, która będzie bazą dla nowych, szczegółowych treści, jak i szczegółową (np. dotyczącą innej znanej nam już rasy, do której porównujemy w myślach tę nowopoznaną). W ten sposób przyswajanie nowych informacji pozwala nam utrwalać dotychczasową wiedzę. Dodatkowo, ponieważ czytanie wymaga od nasdużego zaangażowania (i fizycznie, w związku z koniecznością trzymania książki i śledzenia wzrokiem tekstu, i psy­chiczne – poprzez angażowanie naszych emocji, wyobraźni i pamięci), zwiększa ono naszą zdolność do skupienia uwagi (a więc poprawia koncentrację) i to nie tylko podczas czytania, ale też wykonywania wszelkich innych czynności. Jeśli więc macie pracę wymagającą skupienia i precyzji, tym bardziej powinniście czy­tać!

 

Jednak korzystny wpływ czytania na pamięć na tym się nie kończy. Zespół badaw­czy pod kierownictwem dr. RobertaFreidlanda wykazał, że czytanie (jako czyn­ność w wysokim stopniu aktywizująca pracę naszego mózgu), podobnie jak np. gra w szachy, może w znacznym stopniu chronić nas przed zapadaniem na chorobę Alzheimera (warto tu zaznaczyć, że badaczki i badacze są przekonani, że zapadal­ność na tę chorobę tylko w minimalnym stopniu wiąże się z czynnikami genetycz­nymi, a w bardzo dużym – z naszym stylem życia i wpływem środowiska, działania profilaktyczne mają więc ogromny sens). Ze wspomnianego badania wynikło, że ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera jest 2,5 razy mniejsze u tych osób, które regularnie czytają.

 

Udowodniono wreszcie, że czytanie, zwłaszcza beletrystyki (fikcji), w dużym stop­niu pomaga nam radzić sobie ze stresem. W momencie, kiedy po stresującym dniu przenosimy się do fikcyjnych światów choćby tylko na 6 minut, poziom stresu może się nam zmniejszyć nawet o 68% (dla porównania – słuchanie muzyki zmniejsza go o ok. 61%, a spacer o 42%). Udowodnił to w badaniu w 2009 roku zespół badawczy z Uniwersytetu Sussex pod kierunkiem dr. Davida Lewisa. Jego zdaniem to właśnie to, że czytając, „przenosimy się” do innych światów, pozwala nam dosłownie oderwać się od stresującej rzeczywistości i wyciszyć. To bardzo ważne, bo skuteczne przeciwdziałanie stresowi jest niezwykle korzystne nie tylko dla naszego samopoczucia, ale również dla zdrowia.

 

Czytanie a rozwój społeczny

 

W Internecie krążą popularne memy z hasłami typu „Przez książki jestem aspołeczna/-ny. Mam poczucie honoru, zdrowy rozsądek, własne zdanie i umiem być sobą”. Z naukowego punktu widzenia należy go jednak traktować ze sporym przymrużeniem oka – i to na wielu poziomach.

 

Zacznijmy od tego, że „poczucie honoru” (czymkolwiek ono jest; ja preferuję jed­nak „poczucie humoru”), „zdrowy rozsądek” (to zabawne – każdy twierdzi, że go ma), posiadanie własnego zdania i umiejętność „bycia sobą” nie są bynajmniej rów­noznaczne z aspołecznością, ani nawet jej nie sugerują. To zwykłe, „zdrowe” cechy czy przymioty, które każdy i każda z nas ma w jakimś natężeniu. „Osoba aspołeczna to taka, która wycofała się z życia społecznego”, podaje „Słownik Psy­chologii” A. Rebera (s. 60) a aspołeczność to niebranie pod uwagę kwestii społecz­nych (np. wartości, zwyczajów) ani społeczeństwa (ale już nie postępowanie mu wbrew – to jest zarezerwowane dla pojęcia antyspołeczności). Jako aspołeczność można też rozumieć „pozbawienie wrażliwości na zwyczaje panujące w danym społeczeństwie”, to jednak już bliższe jest antyspołeczności, ponieważ zakłada się, że taki brak wrażliwości może mieć efekty szkodliwe dla otoczenia (brak zahamo­wań w naszym zachowaniu). Wreszcie terminu „aspołeczny” używa się czasem wobec osób słabo uspołecznionych, mających braki w tzw. socjalizacji (czyli w pro­cesie, który od początku naszego życia, poprzez nasze obcowanie z ludźmi, przy­stosowuje nas do życia wśród innych).

 

Co jednak najważniejsze w tym kontekście – specjalistki i specjaliści są zgodni, że czytanie książek raczej wspomaga nasz rozwój społeczny, niż w nim przeszkadza. Dzięki książkom możemy poznawać zasady działania psychiki i umysłu innych (poprzez poznawanie uczuć, myśli i działań bohaterek i bohaterów) oraz rozwijać empatię, wczuwając się w sytuację postaci i starając się zrozumieć a nawet przewi­dzieć ich zachowania. W efekcie osoby czytające – zwłaszcza fikcję – mogą być nawet bardziej empatyczne i lepiej rozumieć ludzi, niż osoby, które nie czytają lub czytają bardzo mało.

 

Jest to ważne w kontekście naszego rozwoju od najmłodszych lat – powieści i opo­wiadania pomagają nam w nazywaniu i rozumieniu emocji a także uświadamiają samo ich istnienie oraz znaczenie w życiu człowieka. Lektura książek dostarcza też cennych inspiracji zwłaszcza dla dopiero rozwijających się dzieci i młodzieży, m. in. poprzez przedstawianie wzorców osobowych czy też pokazywania, jak można rozwiązywać konflikty i trudności w swoim życiu.

 

Ale uwaga: jednego książki nas nie nauczą – realnych umiejętności społecznych, zachowywania się w bezpośrednim kontakcie z człowiekiem, komunikacji z nim, ale też np. reagowania na zmiany w jego zachowaniu czy mimicznej ekspresji. Tego nie da się nauczyć bez ćwiczeń, dlatego kochane Mole Książkowe, jeśli chce­cie być dobre w komunikacji, dyskusji, asertywności, współpracy czy rozwiązywa­niu konfliktów – musicie czasem wyjść do ludzi i poćwiczyć „na żywo”… Pamiętaj­cie jednak, że dzięki czytaniu macie ku temu wielkie predyspozycje!

 

Rozwój umiejętności językowych i rozumienia świata

 

To, że czytana (i słuchana) literatura znacząco zwiększa nasze zasoby językowe i podnosi kompetencje lingwistyczne, wydaje się oczywiste, trudno to jednak pominąć. Zwłaszcza u najmłodszych czytanie rymowanek (wierszyków) ułatwia uczenie się języka (m.in. uchwycenie rytmu, melodii i akcentu oraz różnicowanie brzmienie sylab) oraz przeciwdziała dysleksji. Jeśli więc kiedykolwiek zadawali­ście sobie pytanie „po co dzieciom wierszyki?” – to właśnie po to. Oczywiste jest też, że czytanie książek ułatwia nabywanie kompetencji związanych z prawidłową gramatyką i ortografią.

 

To, co już jednak jest oczywiste mniej, to fakt, że nasze bogate zasoby lingwi­styczne (w tym kwieciste słownictwo) nie stanowią tylko „sztuki dla sztuki”, ale też mają ogromne znaczenie praktyczne – umożliwiają nam bowiem lepsze zrozu­mienie rzeczywistości. Dzieje się tak, ponieważ uwewnętrznienie słów sprzyja tworzeniu się w naszych umysłach bardziej złożonych i trafnych reprezentacji i schematów rozmaitych czynności, obiektów czy też obrazów. Wraz z rozwojem systemu pojęć, nasze rozumienie świata wchodzi więc na coraz wyższy poziom.

 

Dodatkowo bajki, baśnie i wszelkie inne historie, które pokazują związki przyczy­nowo-skutkowe między różnymi zdarzeniami czy czynnikami, ułatwiają nam (a zwłaszcza dzieciom) zrozumienie podobnych zależności obecnych w realnym życiu. Z kolei poznawanie klasyki (lektury szkolne!) umożliwia nam zrozumienie świata kulturowego i społecznego, który nas otacza, poznanie jego podstaw i ewo­lucji.

 

Nie można wreszcie pominąć ogromnego znaczenia czytania tzw. literatury faktu, książek i artykułów naukowych i popularnonaukowych (takich, jak choćby, nie­skromnie pisząc, niniejszy), które pozwalają nam na uczenie się bez bezpośred­niego doświadczenia, na czerpanie wiedzy z imponującego dorobku pracowitej i ciekawskiej ludzkości, na poznawanie faktów (z różnych dziedzin wiedzy) a także zależności między nimi.

 

Sprawność umysłowa, inteligencja i kreatywność

 

Wiele pisarek i pisarzy zaznacza, że aby pisać książki, trzeba dużo czytać. Jest w tym całe mnóstwo słuszności, bo czytanie książek to kopalnia inspiracji – nie tylko do pisania, czy szerzej: tworzenia, ale też w bardziej prozaicznych dziedzi­nach życia. Badaczki i badacze zagadnienia są dziś zgodni, że czytanie książek pozwala trenować bardzo wiele różnych zdolności umysłowych, m.in. porównywa­nie, ocenianie, wnioskowanie, planowanie i przewidywanie czy wspomnianą już koncentrację uwagi,znacząco rozwija wyobraźnię i kreatywność. Wspomniane wcześniej badania (oraz wiele innych) prowadzone z użyciem technik neuroobra­zowania (najczęściej przy zastosowaniu fMRI) dowodzą, że czytanie intensywnie ćwiczy i w efekcie rozwija jednocześnie bardzo wiele różnych obszarów mózgu, usprawniając tym samym jego ogólne funkcjonowanie. Dzieje się tak dlatego, że czytanie wymaga koordynacji wielu złożonych funkcji poznawczych, a każde ich uruchomienie jest „ćwiczeniem” dla mózgu.

 

Jak więc widać, lista powodów, dla których warto regularnie czytać, jest bardzo długa. Na jej czele dla wielu z nas znajduje się przyjemność (i często bywa ona argu­mentem całkowicie wystarczającym do sięgnięcia po lekturę), jednak dobrze jest mieć świadomość, że sprawiając sobie tę przyjemność, robimy jednocześnie coś bardzo cennego dla naszego mózgu, intelektu, życia społecznego a nawet zdro­wia. I to również wtedy, kiedy czytamy te mniej ambitne powieści! Kiedy więc następnym razem ktoś zarzuci Wam, że czytając popularną fantastykę, tracicie czas, wiecie co odpowiedzieć… Pamiętajcie tylko, że dla naszych mózgów najlep­szą i bardziej wszechstronną gimnastyką będzie różnorodność lektury –czytajcie więc to, co lubicie, ale eksperymentujcie też z gatunkami, po które sięgacie rzadko lub wcale. Na zmianę czytajcie fantastyczne powieści i literaturę faktu, się­gajcie też po książki naukowe i popularnonaukowe (zwłaszcza, jeśli nadal się kształcicie, ale nie tylko wtedy!). A od czasu do czasu wychodźcie do ludzi, choćby po to, by pogadać o przeczytanych książkach – to zrobi dobrze nawet zadeklarowanym introwertyczkom i introwertykom.

 

I pamiętajcie:

 

„Umysł (…) potrzebuje książek, podobnie jak miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia, jeśli ma oczywiście zachować ostrość”.

– George R.R. Martin, “Gra o tron”

 

 

źródło:

http://niestatystyczny.pl/2017/02/02/umysl-na-silowni-co-nam-daje-czytanie-ksiazek/#.WKH_x6dcjtS

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytane:

 

Obejmująca osiem dekad – i jedno niezwykle trudne dojrzewanie – powieść Jeffreya Eugenidesa jest świetną, całkowicie wyjątkową baśnią o skrzyżowanych rodowodach, subtelnościach płci oraz głębokich, nieczystych ponagleniach pożądania. MIDDLESEX jest spełnieniem wielkiego talentu pisarza, uznanego przez Granta i The New Yorker za jednego z najlepszych amerykańskich powieściopisarzy.

 

middlesex-jeffrey-eugenides-niedopisanie-recenzja-ksiazki.jpg

 

 

Wojna się skończyła i szesnastoletnia Clary Fray wraca do Nowego Jorku, podekscytowana możliwościami, które się przed nią otwierają. Zaczyna szkolenie Nocnego Łowcy, żeby nauczyć się wykorzystywać swój wyjątkowy dar. Podziemni i Nocni Łowcy w końcu zawarli pokój i, co najważniejsze, Clary może w końcu nazywać Jace’a swoim chłopakiem. Jednakże wszystko ma swoją cenę. Ktoś zabija Nocnych Łowców i prowokuje w ten sposób napięcia między Podziemnymi i Nocnymi Łowcami, mogące doprowadzić do kolejnej krwawej wojny. Najlepszy przyjaciel Clary, Simon, nie może jej pomóc. Jego matka właśnie dowiedziała się, że syn jest wampirem, więc Simon musiał opuścić dom rodzinny. Okazuje się jednak, że wszyscy chcą mieć go po swojej stronie... ze względu na moc klątwy, która niszczy jego życie. I gotowi są zrobić wszystko, żeby dostać to, czego chcą. W dodatku, Simon umawia się równocześnie z dwiema pięknymi, niebezpiecznymi dziewczynami, i żadna nie wie o tej drugiej. Kiedy Jace zaczyna się odsuwać od Clary, niczego nie wyjaśniając, jest ona zmuszona dotrzeć do serca tajemnicy, która okaże się jej najgorszym koszmarem. Clary zapoczątkowuje ciąg strasznych wydarzeń, mogących pozbawić ją wszystkiego, co kocha. Nawet Jace’a. Miłość. Krew. Zdrada. Zemsta.

 

 

 

9788374803908.jpg

 

 

Jest to książka przygodowa i podróżnicza. Mądra, a jednocześnie pełna humoru. Sprawia, że czytelnik zaczyna się głośno śmiać. Jest to także album niezwykłych fotografii z wypraw w najdziksze rejony świata. Wojciech Cejrowski zabierze Państwa na wyprawę do ostatnich dzikich plemion.

 

 

gringo-wsrod-dzikich-plemion-b-iext8607096.jpg

 

 

 

C&S, Czytalam "Umysl na siłowni" oraz ""Bóg urojony" Obydwie ciekawe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W końcu przemęczona - zbyt rozwlekła jak dla mnie a jeszcze czeka druga część..

 

Inteligencja emocjonalna

Daniel Goleman

 

352x500.jpg?_ga=1.215511767.1955199071.1476997899

 

Moja ocena: 4- /6

 

Jubileuszowe wydanie światowego bestselleru Daniue Golemana "Inteligencji emocjonalnej" przynosi odpowiedź na nurtujące pytania, jak to się dzieje, że zdolni uczniowie stają się zaledwie przeciętnymi pracownikami, albo że osoby o wysokim ilorazie inteligencji nierzadko z trudem radzą sobie w życiu. Jeśli nawet pytanie to wydaje się banalne, to odpowiedź, którą dokumentują najnowsze badania naukowe, obala dotychczasowe poglądy na rol intelektu w odnoszeniu życiowego sukcesu życiowego. Zależy on bowiem w głównym stopniu od samoświadomości, czyli od kontrolowania wasnych emocji, zapału i wytrwałości w dążeniu do celu, a także od zdolności do empatii i umiejętności zachowań społecznych. Czyli - jak to określa autor - współczynnika inteligencji emocjonalnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×