Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Dla dobra społeczeństwa mogę opowiedzieć swoją historię, rzadko tutaj zaglądają ludzie, najwięcej informacji znajdziesz na hyperrealu. 

 

A więc od początku, zaczęło się od tego że mój ojciec bardzo pił, niedługo po moich narodzinach (jakiś 5-6 rok mojego życia) jednak przestał, i przerzucił się na benzo w postaci alprazolamu. Jadł to garściami i latami, z początku jak każdy nie wiedział jakie będą tego konsekwencje, a jedna tabletka stawiała na nogi. Sam jest w tym po uszy do teraz, widać zaniki pamięci, otępienie, problemy ze skokami ciśnienia, jest po zapaleniu mięśnia sercowego, skutki zażywania benzodiazepin przez prawie 20 lat. 

 

Poszedłem do szkoły, w podstawówce było w porządku, świetne wyniki w nauce, pochwały i wyróżnienia od dyrektora, od nauczycieli. Jednak jestem mocno introwertyczny, i już wtedy nie byłem do końca akceptowany przez rówieśników czy starszych. 

 

Piekło zaczęło się w gimnazjum, dokładnie w klasach 2-3, zastraszanie, brak akceptacji, czasem pobicia, kradzieże przedmiotów, lęk przed pójściem do szkoły codziennie, no i nowotwór mojej mamy. Podupadłem bardzo na nauce, z inteligentnego miłego chłopaka zrobił się ze mnie zamknięty w sobie lękliwy introwertyk. W pewnym momencie chciałem przestać chodzić do szkoły bo jako 16 latek już sobie z tym wszystkim nie radziłem, wtedy tata dał mi jedną magiczną tabletkę, 0.5mg alprazolamu. Motywacja, brak lęku, wróciłem do szkoły i udało mi się skończyć tą torturę w postaci gimnazjum. Oczywiście na benzo. Pytasz jak wyglądał pierwszy raz, dokładnie ciężko mi określić tym w niższych dawkach, ale świetnie pamiętam pierwszy raz z 1mg Alpragenu - ciśnienie krwi spadło do tego poziomu, że zemdlałem. Było za mocno, jeszcze wtedy nie brałem tak kosmicznych dawek.

 

Potem wiadomo, szkoła średnia, niestety przez problemy z pamięcią spowodowanymi benzo nie miałem najlepszych wyników. Ludzie byli dla mnie w porządku, mimo to brałem te leki bo nie dało się już bez (lęki, brak motywacji, słabe umiejętności rozmowy z ludźmi, wycofanie społeczne).

 

Potem życie dorosłe, praca fizyczna w Polsce i za granicą, pamiętam jak jeszcze to benzo dobrze działało, 1mg rano na pusty żołądek, 15min i czułem się jak młody Bóg, motywacja, chęć do działania, do tego kawa i było super.

 

Problem zaczął się gdy zacząłem zwiększać dawki, 1mg nie wystarczał, musiałem jeść po 1.5, potem 2 żeby wstać z łóżka, w tym oczywiście dawki południowe i wieczorne, podobne ilościowo. Potem zaczęło się mieszanie z alkoholem, w ogromnych dawkach (rzędu 10mg alprazolamu w połączeniu z 0.5l wódki), po prostu chciałem zniknąć. Raz po takiej dawce współpracownicy ledwo mnie dobudzili, podobno serce mi prawie nie biło, i chcieli dzwonić po karetkę.

 

Gdzieś od tego momentu benzo przestały działać, brak tej motywacji, energii, zmiana profilu działania, sedacja, i jesz, bo musisz. 

 

Doszedłem to takiego poziomu uszkodzenia receptorów GABA-A że nie czułem już tego typowego kłującego lęku na sercu, tylko pojawiały się negatywne myśli, a normalnie funkcjonowałem po 2mg alpry i 3 piwach.

 

W końcu dochodzi się do takiego poziomu, że (o dziwo!) odstawka nie jest już właściwie taka straszna, kilka dni w łóżku, właściwa suplementacja jak wyżej i da się ją przeżyć, po tygodniu da się nawet pracować, kiedy wcześniej nie było szans żebym odstawił leki. Być może to przez kilka pauz które zrobiłem wcześniej, najdłuższa 3 miesięczna (pod wpływem szoku, bo zrobiłem coś naprawdę bardzo nieodpowiedzialnego po mixie alprazolam+alkohol), i kilka krótszych 2-3-4 tygodnie. 

 

W końcu stwierdziłem że skoro te leki już mi nic nie dają, to po co je brać, i może lepiej znajdę jakiś sposób żeby z tego wyjść, zacząłem dużo czytać, badania, wątek na hyperrealu, Dr. Ashton i udało mi się w miarę bezboleśnie zejść, sposobem jaki napisałem post wyżej.

Teraz prowadzę zdrowy tryb życia, pracuję nad kognicją, pamięcią, celem jest powrót mojego mózgu do stanu sprzed zażywania benzodiazepin. Narazie jestem na dobrej drodze, spełniam marzenia, pracuję, prowadzę zdrowy tryb życia, biorę suplementy, ćwiczę na siłowni.

 

Ot, i to moja historia. Wiele szczegółów pominąłem, ale jeśli masz jakieś pytania, pytaj śmiało, służę pomocą 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, deni napisał:

Dla dobra społeczeństwa mogę opowiedzieć swoją historię, rzadko tutaj zaglądają ludzie, najwięcej informacji znajdziesz na hyperrealu. 

 

A więc od początku, zaczęło się od tego że mój ojciec bardzo pił, niedługo po moich narodzinach (jakiś 5-6 rok mojego życia) jednak przestał, i przerzucił się na benzo w postaci alprazolamu. Jadł to garściami i latami, z początku jak każdy nie wiedział jakie będą tego konsekwencje, a jedna tabletka stawiała na nogi. Sam jest w tym po uszy do teraz, widać zaniki pamięci, otępienie, problemy ze skokami ciśnienia, jest po zapaleniu mięśnia sercowego, skutki zażywania benzodiazepin przez prawie 20 lat. 

 

Poszedłem do szkoły, w podstawówce było w porządku, świetne wyniki w nauce, pochwały i wyróżnienia od dyrektora, od nauczycieli. Jednak jestem mocno introwertyczny, i już wtedy nie byłem do końca akceptowany przez rówieśników czy starszych. 

 

Piekło zaczęło się w gimnazjum, dokładnie w klasach 2-3, zastraszanie, brak akceptacji, czasem pobicia, kradzieże przedmiotów, lęk przed pójściem do szkoły codziennie, no i nowotwór mojej mamy. Podupadłem bardzo na nauce, z inteligentnego miłego chłopaka zrobił się ze mnie zamknięty w sobie lękliwy introwertyk. W pewnym momencie chciałem przestać chodzić do szkoły bo jako 16 latek już sobie z tym wszystkim nie radziłem, wtedy tata dał mi jedną magiczną tabletkę, 0.5mg alprazolamu. Motywacja, brak lęku, wróciłem do szkoły i udało mi się skończyć tą torturę w postaci gimnazjum. Oczywiście na benzo. Pytasz jak wyglądał pierwszy raz, dokładnie ciężko mi określić tym w niższych dawkach, ale świetnie pamiętam pierwszy raz z 1mg Alpragenu - ciśnienie krwi spadło do tego poziomu, że zemdlałem. Było za mocno, jeszcze wtedy nie brałem tak kosmicznych dawek.

 

Potem wiadomo, szkoła średnia, niestety przez problemy z pamięcią spowodowanymi benzo nie miałem najlepszych wyników. Ludzie byli dla mnie w porządku, mimo to brałem te leki bo nie dało się już bez (lęki, brak motywacji, słabe umiejętności rozmowy z ludźmi, wycofanie społeczne).

 

Potem życie dorosłe, praca fizyczna w Polsce i za granicą, pamiętam jak jeszcze to benzo dobrze działało, 1mg rano na pusty żołądek, 15min i czułem się jak młody Bóg, motywacja, chęć do działania, do tego kawa i było super.

 

Problem zaczął się gdy zacząłem zwiększać dawki, 1mg nie wystarczał, musiałem jeść po 1.5, potem 2 żeby wstać z łóżka, w tym oczywiście dawki południowe i wieczorne, podobne ilościowo. Potem zaczęło się mieszanie z alkoholem, w ogromnych dawkach (rzędu 10mg alprazolamu w połączeniu z 0.5l wódki), po prostu chciałem zniknąć. Raz po takiej dawce współpracownicy ledwo mnie dobudzili, podobno serce mi prawie nie biło, i chcieli dzwonić po karetkę.

 

Gdzieś od tego momentu benzo przestały działać, brak tej motywacji, energii, zmiana profilu działania, sedacja, i jesz, bo musisz. 

 

Doszedłem to takiego poziomu uszkodzenia receptorów GABA-A że nie czułem już tego typowego kłującego lęku na sercu, tylko pojawiały się negatywne myśli, a normalnie funkcjonowałem po 2mg alpry i 3 piwach.

 

W końcu dochodzi się do takiego poziomu, że (o dziwo!) odstawka nie jest już właściwie taka straszna, kilka dni w łóżku, właściwa suplementacja jak wyżej i da się ją przeżyć, po tygodniu da się nawet pracować, kiedy wcześniej nie było szans żebym odstawił leki. Być może to przez kilka pauz które zrobiłem wcześniej, najdłuższa 3 miesięczna (pod wpływem szoku, bo zrobiłem coś naprawdę bardzo nieodpowiedzialnego po mixie alprazolam+alkohol), i kilka krótszych 2-3-4 tygodnie. 

 

W końcu stwierdziłem że skoro te leki już mi nic nie dają, to po co je brać, i może lepiej znajdę jakiś sposób żeby z tego wyjść, zacząłem dużo czytać, badania, wątek na hyperrealu, Dr. Ashton i udało mi się w miarę bezboleśnie zejść, sposobem jaki napisałem post wyżej.

Teraz prowadzę zdrowy tryb życia, pracuję nad kognicją, pamięcią, celem jest powrót mojego mózgu do stanu sprzed zażywania benzodiazepin. Narazie jestem na dobrej drodze, spełniam marzenia, pracuję, prowadzę zdrowy tryb życia, biorę suplementy, ćwiczę na siłowni.

 

Ot, i to moja historia. Wiele szczegółów pominąłem, ale jeśli masz jakieś pytania, pytaj śmiało, służę pomocą 🙂

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.10.2021 o 16:28, Piter7806 napisał:

Siema jestem uzależniony od klonów 20 lat, trzy raz chciałem sam odstawić 4 dni i masakra nie ma opcji

Jaki jest sens brania benzo przez tyle lat? U mnie po 3-4 miesiącach klony nadawały się na śmietnik, bo nie powodowały prawie żadnych efektów. Tolerancja na efekty benzodiazepin jest nieunikniona i przez 20 lat to już nie było leczenie, tylko zaleczanie objawów odstawiennych. Zgłoś się do specjalisty, może dostaniesz fenobarbital i rozpiskę kiedy i jak zmniejszać dawki, ale będzie to trwać pewnie ponad rok i nie będzie przyjemne. Nagłe odstawienie może skończyć się zgonem.

 

W dniu 4.10.2021 o 16:28, Piter7806 napisał:

nie bierzcie gówien

Mówią tak ci, którzy byli na tyle sprytni, żeby uzależnić się często na kilka lat (20? serio?) i potem nagle zdziwienie, płacz, że ciężko żyć, spać nie można, stany lękowe nie do wytrzymania i jeszcze drgawki i jeszcze coś. To nie są leki do długotrwałego stosowania, powinniście o tym wiedzieć, jeśli interesujecie się własnym zdrowiem, lub tym bardziej w porę powinien was o tym poinformować lekarz, zwłaszcza, kiedy wypisywał receptę już któryś raz z rzędu. Nie demonizujcie tych leków, bo bywają one ostatnią deską ratunku dla osób chorych. Tak jak morfina jest na silny ból, tak niektóre benzodiazepiny są często jedynym ratunkiem dla osób z padaczką, czy lękiem napadowym, który niejednokrotnie kończy się w szpitalu.

 

W dniu 1.12.2021 o 15:19, Tomek 68 napisał:

Tak, doraźnie...To jest prosta droga do uzależnienia się...Po pewnym czasie organizm będzie domagał się coraz większych dawek, bo dotychczasowe nie będą już działały

To o czym mówisz nazywa się tolerancją i występuje podczas codziennego stosowania benzo przez odpowiednio długi czas. Doraźne używanie (np. 1x w tyg. dawek terapeutycznych) nie grozi wzrostem tolerancji ani tym bardziej rozwinięciem się uzależnienia fizycznego. Co innego uzależnienie psychiczne, które może wystąpić po danej substancji, lub nawet czynności doświadczonej chociaż jeden raz i jest to trudny temat.

 

W dniu 23.02.2022 o 16:32, biedak napisał:

Wszystkie benzo powodują niepamięc następczą. Ci co je biorą, nawet nie zauważą kiedy minie im kawał życia między palcami. Biorę teraz neuroleptyk Kwetaplex 200 mg 1-0-2 i sulpiryd 300 mg/dobę. Dzięki tym lekom odstawiłem cloranxen i pamięć mi się poprawia. Jest naprawdę dobrze. Będzie tylko lepiej.

Tak, wszystkie benzodiazepiny mają tę właściwość, tylko, że brane w dawkach terapeutycznych ten czynnik nie ma praktycznie żadnego wpływu na życie. Tak jak duże dawki benzo potrafią całkowicie urwać film, tak mniejsze pewnie robią to samo tylko mniej intensywnie sprawiając, że pacjent może co najwyżej widzieć przeszłość niewyraźnie i z małymi urywkami, których nie jest w stanie sobie przypomnieć. Nie wszyscy jednak tego doświadczają i osobiście pierwszy raz słyszę o czymś takim.

 

Kwetaplex😨... omdlenia, nagłe spadki ciśnienia, opadnięcie z sił + palpitacje serca, zatkany nos, zubożenie funkcji poznawczych, po czasie parkinson i możliwe napady drgawek. Sam to biorę w ilości 100 mg, kilka razy już straciłem przytomność w losowych miejscach i jest to najgorszy lek jaki mi się w życiu trafił zaraz po fluwoksaminie, ale bez niego nie potrafię spać.

 

Jak jedna taka starsza lekarzyna przepisała to matce na sen, miałem ochotę tam pójść i napluć jej w twarz. Starsze osoby, żeby tak męczyć, lekami dla osób ciężko i nieodwracalnie chorych psychicznie.

 

Wrócę do tematu.

Może jestem jakiś dziwny, ale po kilkukrotnym przerobieniu czterech opakowań klonazepamu w ok. 2 miesiące, odstawiałem go nagle i po tygodniu jeśli już, to pojawiały się co najwyżej lekkie objawy odstawienne, być może nawet placebo. Brałem wtedy jedną tabletkę i koniec historii. Żadnych horrorów, męczarni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.06.2022 o 21:32, deni napisał:

Z leków: diazepam (wiadomo, na pierwsze objawy i zejście, wszystko według Dr. Ashton), pregabalina (uzależnia, nawet bardzo, ale nie tak jak benzo, i bardzo pomaga), gabapentyna (podobna strukturalnie do GABA-A przez co działa przeciwdrgawkowo i lekko przeciwlękowo, przeciwdepresyjnie), memantyna (antagonista NMDA, działa przeciwotępieniowo, jakkolwiek to brzmi, przeciwdepresyjnie), tianeptyna (świetne lekkie SSRE, jestem na nim do teraz).

 

Dodałbym tu jeszcze lamotryginę, która hamuje uwalnianie glutaminianu, co może zmniejszać nadmierne pobudzenie receptorów NMDA. Dodatkowo blokuje receptory 5-HT3 (tu nie potrafię powiedzieć jakie to ma znaczenie, może ktoś wie???) i też działa na receptory sigma-1, które stabilizują układ dopaminergiczny. To daje lamotryginie efekt przeciwdepresyjny, przeciwlękowy i aktywizujący. Sam biorę lamotryginę i działa na mnie super. 

 

Chciałem przy okazji powiedzieć, że jestem absolutnie przeciwny braniu jakichkolwiek benzodiazepin, też mi je wciskano w szpitalu. Wiem, że wyżerają mózg, powodują zaburzenia pamięci (szczególnie krótkotrwałej), a nawet trwałe zmiany w osobowości i wiele innych cudów. ALE...

Ostatnio co jakieś kilka miesięcy zaczęły mnie nawiedzać w nocy wyjątkowo silne stany lękowe, takie z derealizacją i depersonalizacją. Próbowałem je zbijać sporymi dawkami hydroksyzyny, którą biorę doraźnie i działa na mnie odpowiednio zwyczajnie wyciszająco, nie powodując żadnej senności ani otumanienia. To skłoniło mnie do powrotu do brania benzodiazepin, których tak jak już powiedziałem jestem i będę zawsze przeciwnikiem, co by nie było, to jednak są takie sytuacje, których one wymagają. Tak silne lęki dopadają mnie wyłącznie w nocy, a wiecie wtedy jest totalnie ciemno, nie mam do kogo napisać, zwrócić się o pomoc, pogadać, lęk mnie wówczas zjada żywcem, aż w końcu myślę tylko o zadźganiu się, taki silny potrafi być w moim przypadku lęk, z resztą raz miałem nawet podejrzenie stanu prepsychotycznego, więc wiecie... U mnie jednak te kryzysowe nocne sytuacje zdarzają się na tyle rzadko, że mogę sobie pozwolić na wzięcie najmniejszej dawki benzodiazepiny, która pomoże mi zasnąć i stłumi i wykasuje z pamięci lęk. Na takie rzeczy dostałem od lekarza temazepam, który jest jedną z najsłabszych benzodiazepin - raptem 10mg temazepamu (jedna najmniejsza tabletka) odpowiada zaledwie 5mg diazepamu (dla porównania 0,5mg alprazolamu odpowiada 10mg diazepamu). 

 

Do tej pory tylko raz mi się zdarzyło wziąć temazepam. Była gdzieś godz. 1:00-2:00 w nocy, po jego wzięciu zasnąłem, obudziłem się zupełnie przytomny, pełen energii, akurat wstawałem do pracy, więc było dobrze. Nic nie pamiętam z napadu lęku, jaki wtedy miałem. Więc chyba o to chodziło. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

To daje lamotryginie efekt przeciwdepresyjny, przeciwlękowy i aktywizujący

 

W dniu 1.07.2022 o 06:48, Fobic napisał:

Lamotrygina była lekiem ostatniego rzutu na zaburzenia lękowe zastosowana przez mojego lekarza psychiatrę. W kwestii zaburzeń lękowych nie zauważyłem najmniejszej nawet poprawy

 

W dniu 1.07.2022 o 08:00, Kuiklinau napisał:

Bo lamotrygina nie ma działania przeciwlękowego, tylko stabilizujące nastrój i przeciwdepresyjne. Skąd się biorą tacy psychiatrzy, że przepisują absurdalnie leki?

Nigdzie w internecie nie zauważyłem najmniejszej wzmianki odnośnie jakiegokolwiek wpływu na lęk, dlatego ciekawi mnie Twoje stwierdzenie o działaniu przeciwlękowym lamotryginy, natomiast delikatnie podnosiła moje samopoczucie, nie mając przy tym znaczącego wpływu na moją aktywizację. Jak jednak wiadomo, nic się samo nie zrobi, więc było to w części zależne ode mnie. Głównie pamiętam ją z tego, że z w miarę stabilnego nastroju wpędziła mnie w głęboki epizod depresyjny i musiałem natychmiast ją odstawić, co było co najmniej dziwne.

 

18 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

jestem absolutnie przeciwny braniu jakichkolwiek benzodiazepin

Jest to jak najbardziej słuszne i zdrowe podejście, wyłączając z niego sytuacje, kiedy tylko benzodiazepiny są w stanie realnie i szybko pomóc, jak np. w przypadku Twoich bezsennych nocy wypełnionych silnym lękiem. Wiesz, może co jest źródłem tego lęku? Może da się to jakoś przepracować z psychoterapeutą?

 

18 godzin temu, MarekWawka01 napisał:

wyżerają mózg, powodują zaburzenia pamięci (szczególnie krótkotrwałej)

Nie mam pewności, lecz zaburzenia pamięci chyba nie są nieodwracalnymi zmianami, a dotyczą raczej osób korzystających w danym czasie z tych leków. Ale, żeby wyżerały mózg? Prędzej powiedziałbym to o SSRI bo nikt nie wie do końca jak działają, a wiadomo jedynie, że zwiększają stężenie neuroprzekaźników i z jaką siłą wiążą się z receptorami. Na początku jak wynaleźli Prozac, leciały w tv reklamy, że to pigułka szczęścia i libido a prawda okazała się całkowicie inna. Po lekach z tej grupy nadchodzi impotencja, czasem długotrwała i przeważnie zubożenie emocjonalne. Benzodiazepiny z najgorszych rzeczy o jakich wiem, prowadzą do deregulacji układu GABA, co ma też związek z funkcjonowaniem innych neuroprzekaźników, ale ten proces, pomimo, że często długotrwały, jest całkowicie odwracalny.

 

Temazepam, o którym mówisz jako jednej z najsłabszych benzodiazepin, w środowisku osób nadużywających środków psychoaktywnych jest uznawany za najbardziej euforyczny i uzależniający ze wszystkich benzo, ale miałeś prawo tego nie wiedzieć. Sprawdziłem go jednak na własnej skórze i jest to naprawdę delikatny środek, przynajmniej w dawkach terapeutycznych. Te przeliczniki mg=mg w porównaniu do diazepamu nie są do końca miarodajne bo jak diazepam działa silniej przeciwlękowo i miorelaksacyjnie, tak temazepam jest silnym agonistą podjednostki GABA(a) odpowiedzialnej za działanie uspokajające, wpływ na motorykę i niezborność ruchową, ale jako benzo posiada również właściwości przeciwlękowe. Czyli po równoważnej dawce diazepamu będziesz chodził/siedział wyluzowany i gadał ze wszystkimi a po temazepamie - spał, albo przysypiał.

 

Nie demonizujcie leków, które mają swoje zastosowanie w lecznictwie od ponad 67 lat i często są niezastąpione, a pisanie o wyżeraniu mózgu i niszczeniu pamięci można odnieść co najwyżej do spożywania alkoholu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Fobic napisał:

Nigdzie w internecie nie zauważyłem najmniejszej wzmianki odnośnie jakiegokolwiek wpływu na lęk, dlatego ciekawi mnie Twoje stwierdzenie o działaniu przeciwlękowym lamotryginy, natomiast delikatnie podnosiła moje samopoczucie, nie mając przy tym znaczącego wpływu na moją aktywizację. Jak jednak wiadomo, nic się samo nie zrobi, więc było to w części zależne ode mnie. Głównie pamiętam ją z tego, że z w miarę stabilnego nastroju wpędziła mnie w głęboki epizod depresyjny i musiałem natychmiast ją odstawić, co było co najmniej dziwne.

 

Lamotrygina nie jest dla każdego. U mnie ma działanie przeciwlękowe. Aktywizować może przez pewien wpływ na receptory sigma-1. To wszystko mi mówił mój lekarz. Internet to jest zaledwie wierzchołek góry lodowej w przypadku wiedzy o lekach.

 

5 godzin temu, Fobic napisał:

Wiesz, może co jest źródłem tego lęku? Może da się to jakoś przepracować z psychoterapeutą?

Nie chce mi się tu tego opisywać, bo to strasznie skomplikowane. Mogę powiedzieć tak w wielkim skrócie, że przyczyną tak silnych lęków u mnie jest samotność. Owszem psychoterapia jest mi potrzebna, już się w sobie zebrałem, żeby spróbować jej jeszcze raz. Nawet mam już wybranego psychoterapeutę i to na NFZ, tylko wystarczy pójść i się zgłosić, że jestem gotowy. Ale na tą chwilę potrzebuję wsparcia farmakologicznego. Telefon zaufania jest nieczynny w nocy dla dorosłych mój drogi. 

 

5 godzin temu, Fobic napisał:

Czyli po równoważnej dawce diazepamu będziesz chodził/siedział wyluzowany i gadał ze wszystkimi a po temazepamie - spał, albo przysypiał.

Pfff, nie no błagam, mi wcale nie chodzi o żadne, głupie, "chemiczne" wyluzowanie, jak co po niektórym tutaj... Ten temazepam sam zaproponowałem lekarzowi, bo chciałem benzodiazepiny, która przede wszystkim mnie położy spać. Z takich benzodiazepin to jeszcze są midazolam i estazolam, ale te są już silniejsze niż temazepam. Poza tym NIGDY bym nie wziął benzodiazepiny w dzień, bo trzeba być w kontakcie, ja pracuję w laboratorium medycznym i nie mogę chodzić jak naćpany za przeproszeniem, bo bym miał przerąbane. Do brania na dzień mam hydroksyzynę, która bardzo mi pomaga wtedy, nie usypia, tylko wycisza i tyle, jestem po niej normalny. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MarekWawka01 napisał:

To wszystko mi mówił mój lekarz. Internet to jest zaledwie wierzchołek góry lodowej w przypadku wiedzy o lekach

To kompetentnego masz lekarza, pozazdrościć. Z mojego doświadczenia wynika, że w internecie można znaleźć więcej danych na temat działania jak i możliwych skutków ubocznych niż w ulotkach samych leków. Mojego "lekarza" musiałem uświadomić po roku męczenia się z objawami parkinsona, że jest to skutek kilkuletniego, intensywnego zażywania neuroleptyków, ale on nawet nie wykazał żadnego zainteresowania, nie spojrzał na mnie i nie skomentował ani jednym słowem. Lekarz, który stosuje w całym swoim leczeniu ledwo ponad dwadzieścia leków, chyba powinien znać mechanizmy ich działania i wszystkie, możliwe skutki uboczne na wylot. Ehh, że też taka gnida dalej robi swoje i nie ponosi najmniejszych konsekwencji 😠

 

1 godzinę temu, MarekWawka01 napisał:

Mogę powiedzieć tak w wielkim skrócie, że przyczyną tak silnych lęków u mnie jest samotność

To musi być trudne. Nie powiem, że Cię rozumiem bo nie znam Twojej sytuacji ale mogę chyba powiedzieć, że miałem kiedyś podobny problem. Tylko u mnie przełożyło się to na ogólnie obniżone samopoczucie, którego jednak na co dzień nie okazywałem i wszystko, co mnie dręczyło, konsekwentnie dusiłem w sobie. Przez to miałem tendencje do popadania w skrajnie depresyjne epizody. Dopiero, kiedy zacząłem mieć myśli samobójcze, zgłosiłem się do psychiatry, który zdiagnozował depresję i rozpocząłem leczenie.

 

1 godzinę temu, MarekWawka01 napisał:

wcale nie chodzi o żadne, głupie, "chemiczne" wyluzowanie, jak co po niektórym tutaj...

Myślę teraz o osobach, które zmagają się z lękiem napadowym, wolnopłynącym, fobią społeczną i innymi zaburzeniami, dla których to "głupie, chemiczne" wyluzowanie pozwala normalnie funkcjonować, przynajmniej przez jakiś czas, ale rozumiem kontekst. Osoby bez zaburzeń lękowych/fobii po użyciu benzodiazepin z reguły mogą czuć się "uwaleni", nadmiernie uspokojeni czy senni, a to z kolei na swój sposób również może zaburzać ich codzienne funkcjonowanie.

 

Estazolam stosuję sam i 2 mg już mi nie wystarcza, więc mam przekichane, zresztą nawet 2 mg klonazepamu z trudem wywołuje jakieś efekty. Midazolam ma najsilniejsze i najszybsze działanie nasenne, lecz jest ono krótkotrwałe (1-6h, średnio 3h) i w bardzo szybkim tempie wychodzi z organizmu, nie pozostawiając po sobie śladu o poranku. Temazepam natomiast działa do 8 godzin i krąży w organiźmie 2-3x dłużej, oraz ma odrobinę słabsze właściwości nasenne, ale jest silniejszy przeciwlękowo, więc wygląda to na dobrze przemyślany wybór.

 

Zdrówka życzę i spokojniejszych nocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.08.2022 o 20:07, Fobic napisał:

 

 

Myślę teraz o osobach, które zmagają się z lękiem napadowym, wolnopłynącym, fobią społeczną i innymi zaburzeniami, dla których to "głupie, chemiczne" wyluzowanie pozwala normalnie funkcjonować, przynajmniej przez jakiś czas, ale rozumiem kontekst. Osoby bez zaburzeń lękowych/fobii po użyciu benzodiazepin z reguły mogą czuć się "uwaleni", nadmiernie uspokojeni czy senni, a to z kolei na swój sposób również może zaburzać ich codzienne funkcjonowanie.

 

Na którymś benzo można "normalnie funkcjonować" ,w sensie nie czuć się zbyt senny i rozmontowany? Bo na przestrzeni już ponad miesiąca to uważam że xanax się nie nadaje w ogóle dla mnie do stosowania poza domem właśnie z takiego tytułu że mała dawka jest zbyt mała żeby zagłuszyć lęki i pozyskać z tego oczekiwany komfort psychiczny a większa to już odcięcie,  uwalenie i ewentualne spanie ( w sumie najczęściej sprowadza się to do snu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@snilek Xanax (alprazolam) jest to na tyle silny środek, że pomimo głównej komponenty przeciwlękowej, zachowuje również niewiele słabsze działanie uspokajające i nasenne (podobno, bo ja tego leku w ogóle nie czuję), więc przy odpowiednio niskiej dawce otrzymasz pożądany efekt przeciwlękowy, a przy wyższej nasilą się pozostałe komponenty działania leku, co wpłynie negatywnie na twoje funkcjonowanie, powodując "uwalenie i ewentualne spanie". Przedział dawek terapeutycznych tej benzodiazepiny jest bardzo niewielki, stąd mogą być problemy w dostosowaniu odpowiedniej dawki.

 

Zauważ, że nie podajesz podstawowych informacji, takich jak dawkowanie, przy którym występują dane efekty, więc mogę zaproponować m. in. przejście na preparat Xanax SR 1 mg, który ma postać leku o przedłużonym uwalnianiu, bo może dochodzić do takiej sytuacji, gdy dawka leku uwalniana w całości i natychmiastowo, wywołuje po prostu zbyt silne działanie na układ nerwowy, prowadząc do nadmiernej sedacji i uspokojenia. W razie gdyby działanie leku było zbyt słabe lub zbyt silne, są jeszcze wersje leku z dawkami 0,5 mg i 2 mg.

 

Trochę słabszy (w przeliczeniu na dawkę w mg, bo przeciwlękowo działa niezwykle silnie) i z mojego doświadczenia mniej "uwalający" jest lorazepam, przynajmniej dla mnie był on bardzo funkcjonalny (nie działał nasennie w żadnej dawce), czułem jedynie działanie przeciwlękowe, które co prawda objawiało się m. in. odprężeniem, czy ogólnym rozluźnieniem, ale nie zwalało z nóg. Można też łatwiej dostosować jego dawkę do indywidualnych potrzeb (dostępny jest zamiennik Lorabex w dawkach 1 mg i 2,5 mg - wszystkie mają podziałkę na pół).

 

Może warto ewentualnie rozważyć przejście na długo działające benzodiazepiny, takie jak diazepam (Relanium), które bardzo dobrze radzi sobie z lękami w dawkach rzędu 20 mg, lub starszy chlorodiazepoksyd (Elenium), co prawda pięciokrotnie od diazepamu słabszy, z którym już niestety nie mam doświadczenia, jednak również posiada silnie przeciwlękowy i uspokajający profil działania.

 

Oczywiście przypominam koledze po raz kolejny, że stosując benzodiazepiny na co dzień, zwłaszcza te najsilniejsze jak alprazolam, problemy typu

8 godzin temu, snilek napisał:

dawka jest zbyt mała żeby zagłuszyć lęki i pozyskać z tego oczekiwany komfort psychiczny

mogą się przerodzić w sytuację, gdzie długotrwałe stosowanie tych leków, będzie stany lękowe powodować jako objaw z odbicia (uzależnienie) i będzie pan musiał te leki brać prawdopodobnie w co raz większych dawkach, żeby czuć się "normalnie".

 

Jeśli pyta pan o konkretny lek, prosiłbym na przyszłość zrobić to w odpowiednim temacie, aby zachować porządek na forum.

 

Dziękuję za pytanie i mam nadzieję, że choć trochę pomogłem.


 

 

Edytowane przez Fobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2022 o 07:28, Fobic napisał:

@snilek Xanax (alprazolam) jest to na tyle silny środek, że pomimo głównej komponenty przeciwlękowej, zachowuje również niewiele słabsze działanie uspokajające i nasenne (podobno, bo ja tego leku w ogóle nie czuję), więc przy odpowiednio niskiej dawce otrzymasz pożądany efekt przeciwlękowy, a przy wyższej nasilą się pozostałe komponenty działania leku, co wpłynie negatywnie na twoje funkcjonowanie, powodując "uwalenie i ewentualne spanie". 

 

 

Właśnie przy niskiej dawce nie ma efektu przeciwlękowego , powiedzmy 0,5 -1 mg to jest praktycznie nieodczuwalne ale 1,5mg potrafi już "uwalic"  i położyć do snu dlatego pod tym względem uważam jest to duży minus z tym efektem nasennym. 

 

Inna bajka po co te leki w ogóle są w obrocie skoro nikt ich nie chce przypisywać. Stosować można by kilka miesięcy, może lat nie wiem a później się zastanawiać co z odstawieniem itp bo doraźne branie to nie ma żadnego sensu w przypadku GAD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, snilek napisał:

Inna bajka po co te leki w ogóle są w obrocie skoro nikt ich nie chce przypisywać. Stosować można by kilka miesięcy, może lat nie wiem a później się zastanawiać co z odstawieniem itp bo doraźne branie to nie ma żadnego sensu w przypadku GAD

 

Bo benzodiazepiny raczej stosuje się w mocno podbramkowych sytuacjach, np. kiedy napady lęku są tak silne, że wywołują jakieś tendencje samobójcze albo kiedy napady paniki mają miejsce w nocy, kiedy powinien się organizm regenerować, a nie walczyć z demonami, po prostu kiedy istotnie jest zakłócone normalne funkcjonowanie. Ale też ten lęk musi być wyjątkowo silny by odczuć działanie benzodiazepin np. w stanach derealizacji/depersonalizacji, które ciężko jest nieraz wyciszyć "zwykłymi" lekami. W bezsenności też co prawda stosuje się benzodiazepiny, ale to tylko w sytuacji, kiedy bezsenności towarzyszy bardzo silny lęk. Bo przy zwykłej bezsenności stosuje się już inne rzeczy, tak samo GAD też inaczej się leczy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MarekWawka01 napisał:

 

Bo benzodiazepiny raczej stosuje się w mocno podbramkowych sytuacjach, np. kiedy napady lęku są tak silne, że wywołują jakieś tendencje samobójcze albo kiedy napady paniki mają miejsce w nocy, kiedy powinien się organizm regenerować, a nie walczyć z demonami, po prostu kiedy istotnie jest zakłócone normalne funkcjonowanie. Ale też ten lęk musi być wyjątkowo silny by odczuć działanie benzodiazepin np. w stanach derealizacji/depersonalizacji, które ciężko jest nieraz wyciszyć "zwykłymi" lekami. W bezsenności też co prawda stosuje się benzodiazepiny, ale to tylko w sytuacji, kiedy bezsenności towarzyszy bardzo silny lęk. Bo przy zwykłej bezsenności stosuje się już inne rzeczy, tak samo GAD też inaczej się leczy. 

 

Ok mogę się z tym zgodzić ale w takim razie jak się leczy GAD to nie mam pojęcia skoro szybciej wymienić mi leki których nie brałem niż te które już przerobilem a problem jak był tak jest i ma się całkiem dobrze i proszę nie pisać o psychoterapiach jako metodzie bo to już w ogóle jest temat rzeka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, snilek napisał:

Ok mogę się z tym zgodzić ale w takim razie jak się leczy GAD to nie mam pojęcia skoro szybciej wymienić mi leki których nie brałem niż te które już przerobilem a problem jak był tak jest i ma się całkiem dobrze i proszę nie pisać o psychoterapiach jako metodzie bo to już w ogóle jest temat rzeka.

 

Z farmakologii to jest sporo tych strategii. Zwykle dobrze się spisują niektóre antydepresanty, podkreślam niektóre, bo większość z nich nieraz pogłębia lęki. Drugą opcją są niektóre neuroleptyki. Czasem próbuje się pregabaliny. No sporo tego... Lepiej lekarza się doradzić... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MarekWawka01 napisał:

 

Z farmakologii to jest sporo tych strategii. Zwykle dobrze się spisują niektóre antydepresanty, podkreślam niektóre, bo większość z nich nieraz pogłębia lęki. Drugą opcją są niektóre neuroleptyki. Czasem próbuje się pregabaliny. No sporo tego... Lepiej lekarza się doradzić... 

 

Może napiszę głupotę w tym momencie ale na mojej umówionej już wizycie wolę usłyszeć "jedz pan to benzo ile wlezie jeżeli pomaga" niż szukajmy nowej strategii bo dla mnie się one już zakończyły a właśnie irytuje mnie podejście lekarzy którzy tak bardzo boją się o pacjenta że omijają pewne "strategie" ,tylko hmm to jest strach o własną dupe jeśli już. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, snilek napisał:

Inna bajka po co te leki w ogóle są w obrocie skoro nikt ich nie chce przypisywać. Stosować można by kilka miesięcy, może lat nie wiem a później się zastanawiać co z odstawieniem itp bo doraźne branie to nie ma żadnego sensu w przypadku GAD

Lekarze przepisują je częściej niż myślisz i wcale nie na zaburzenia lękowe. Stosowanie alprazolamu przez kilka lat? Dla mnie byłby to wyrok śmierci, biorąc pod uwagę jego krótki czas działania i półtrwania byłby to psychiczny rollercoaster z pistoletem przy skroni, lub dłuższy pobyt w psychiatryku. Benzodiazepiny przynoszą natychmiastową ulgę w pewnych zaburzeniach jak np. GAD, ale nie znaczy to, że są one lekami zalecanymi do długotrwałego stosowania. To tak, jak uśmierza się silny ból morfiną, nie oznacza to, że można używać jej na przewlekły ból do końca życia.

 

Działanie przeciwlękowe benzodiazepin jest chyba najbardziej transparentnym w odczuciu działaniu, o ile komuś nie towarzyszą przy tym konkretne objawy somatyczne. Często trudno jest komuś samemu stwierdzić, czy lek działa. Najczęściej widać to po jego zachowaniu, emocjach.

Xanax (alprazolam) nie jest w żadnym stopniu lekiem nasennym, tylko przeciwlękowym i uspokajającym. Wyobraź sobie, że pewien pacjent doświadcza w danym momencie paraliżującego lęku, z powodu którego ma trudności z oddychaniem, wysłowieniem się, jest skrępowany i spięty fizycznie, trzęsą mu się ręce oraz nogi, ma palpitacje serca, bardzo się poci, takie osoby cierpią i dla nich alprazolam podawany jest w dawkach 2 mg, ponieważ poza opanowaniem umysłowego lęku, potrzebują również złagodzenia wszystkich jego objawów somatycznych jakie przełożyły się na ciało.

 

Jeśli twierdzisz, że 1,5 mg usypia cię i "uwala", to pogódź się z tym, bo przynajmniej oznacza to, że lek działa prawidłowo. Zawsze możesz zmniejszyć dawkę do 1 mg, która wbrew temu co myślisz, działa, tylko działanie przeciwlękowe nie jest często oczywiste, bo potrafi objawić się dopiero w sytuacjach, które wywołują lęk. Możesz wziąć lek i nie czuć jego obecności w żaden sposób, ale np. podczas jakiejś ważnej rozmowy z kimś, zaczniesz mniej niż zazwyczaj analizować, okażesz się bardziej otwarty i ogólnie rozmowa przebiegnie lepiej niż się spodziewałeś. Sam tego doświadczyłem. Dotyczyło to fobii społecznej ale jest to rodzaj lęku, więc myślę, że można zaliczyć.

 

Na mnie w ogóle nasennie nie działał, jak już wyżej wspomniałem Lorazepam, w zamian po prostu likwidował stany lękowe, w tym jakikolwiek stres czy napięcie bez żadnych objawów odurzenia co było na swój sposób niezwykłe. Nie dawkowałbym powyżej 2,5 mg ponieważ może nasilać się działanie nasenne a w jeszcze wyższych dawkach amnestyczne.

 

Do skutecznych benzodiazepin przeciwlękowych zalicza się, od najmocniejszych:

- alprazolam

- lorazepam

- bromazepam

- diazepam

 

Niektórym osobom z zaburzeniami lękowymi, jednak nie napadowymi, a uogólnionymi, lub z towarzyszącym lękiem wolnopłynącym pomógł klonazepam, w tym również mi samemu. Jego działanie przeciwlękowe nie należy do zbyt intensywnych, ale w połączeniu z jego innymi cechami stał się on moim ulubionym, doraźnym lekiem.

 

Na GAD poleciłbym spróbować 30 mg mirtazapiny, branej przez 2-3 miesiące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za obszerne info. może mnie to trochę "schłodzi" w sensie ogólnego poglądu co i jak bo gdzieś mnie już raczej niesie w kierunku lekomanii. Przeżyłem dość spokojnie pierwszy dzień bez xanaxu to i dalej powinno pójść. Na ten moment nie szukam nowej recepty żeby kontynuować (chociaż mam na to ochotę) ale czy tak zostanie tego nie wiem. 

 

Jest drugie podejście do Pregabaliny z nadzieją że ona coś tam zadziała i nie będą mi na myśl przychodziły benzodiazepiny jako jedyne wyjście bo to jest jednak szambo w które można głęboko wpaść . Widzę to jak zacząłem "panikowac" że skończył się xanax i jest problem , no zachowanie ćpunskie więc trzeba ogarnąć niezdrowe myślenie i podejście zanim będzie już trudno zawrócić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.08.2022 o 16:03, snilek napisał:

Inna bajka po co te leki w ogóle są w obrocie skoro nikt ich nie chce przypisywać.

Właśnie dlatego, że przy dłuższym stosowaniu większość pacjentów chciałaby się już leczyć tylko tym i to w coraz wyższych dawkach 🙃 bo działa szybko i w miarę skutecznie, a to nie do końca tędy droga. Mądry lekarz wie kiedy i komu zakręcić kurek do takich środków. 

I nie prawda, że nikt. Moja lekarka nie robi problemów z przepisywaniem benzo, ale mi jedno opakowanie wystarcza w dobrym okresie do końca jego terminu ważności. W gorszych też mi raczej nie odmawia przepisywania, ale wie, że ja wiem kiedy powiedzieć stop. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, acherontia styx napisał:

Właśnie dlatego, że przy dłuższym stosowaniu większość pacjentów chciałaby się już leczyć tylko tym i to w coraz wyższych dawkach 🙃 bo działa szybko i w miarę skutecznie, a to nie do końca tędy droga. Mądry lekarz wie kiedy i komu zakręcić kurek do takich środków. 

I nie prawda, że nikt. 

 Nikt to mi chodziło w sumie o e recepty online i to się raczej zgadza bo przynajmniej ja nie znalazłem żadnej opcji żeby ktoś wystawił na benzo, od razu odmowa i ewentualnie tylko propozycja innego leku np pramolan,pregabalina 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze pytanie takie bo mam dylemat : w sobotę pójdę do innego lekarza niż dotychczas bo czuję że potrzebuję wizyty "na juz" a mój prowadzący ma terminy które mi nie pasują, to powiedzieć temu nowemu że jestem lekomanem ? Teraz mam leki jakie mam ale brakuje mi jak ciul tego xanaxu mimo że widzę co piszecie i się z tym zgadzam. Problem ogólnie jest taki że muszę gasić lęki i fobie które mi zabierają energię do życia itp a to tak na szybko i skutecznie to właśnie benzo i koło się zamyka. Nie wiem już co mam sensownego temu lekarzowi powiedzieć bo brałem prawie wszystko i dalej jestem w punkcie wyjścia a nigdy nie mam zamiaru wracać po raz kolejny w jakieś te same już przerabiane ssri,snri,tlpd czy neuroleptyki to jakaś abstrakcja żeby na żadnym leku nie być regularnie i nie czuć się tak jak się oczekuje tylko co miesiąc brać co innego i dalej być w dupie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, snilek napisał:

A jeszcze pytanie takie bo mam dylemat : w sobotę pójdę do innego lekarza niż dotychczas bo czuję że potrzebuję wizyty "na juz" a mój prowadzący ma terminy które mi nie pasują, to powiedzieć temu nowemu że jestem lekomanem ? Teraz mam leki jakie mam ale brakuje mi jak ciul tego xanaxu mimo że widzę co piszecie i się z tym zgadzam. Problem ogólnie jest taki że muszę gasić lęki i fobie które mi zabierają energię do życia itp a to tak na szybko i skutecznie to właśnie benzo i koło się zamyka. Nie wiem już co mam sensownego temu lekarzowi powiedzieć bo brałem prawie wszystko i dalej jestem w punkcie wyjścia a nigdy nie mam zamiaru wracać po raz kolejny w jakieś te same już przerabiane ssri,snri,tlpd czy neuroleptyki to jakaś abstrakcja żeby na żadnym leku nie być regularnie i nie czuć się tak jak się oczekuje tylko co miesiąc brać co innego i dalej być w dupie

Moim zdaniem powinieneś powiedzieć, bo im dłużej będziesz to ciągnął tym będzie gorzej, a wtedy lęki i fobie będą Twoim "najmniejszym" zmartwieniem. Odstawianie benzo niestety będzie powodowało przy uzależnieniu takie a nie inne samopoczucie. Trzeba to przetrwać, co nie jest proste, ale innej drogi nie ma. Co najwyżej na początek ze wsparciem diazepamu, bo z niego łatwiej zejść niż z alprazolamu przez dłuższy okres półtrwania leku. Nikt Ci tu raczej nie da magicznego sposobu, a im dłużej to pociągniesz tym odstawienie będzie gorsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, acherontia styx napisał:

Moim zdaniem powinieneś powiedzieć, bo im dłużej będziesz to ciągnął tym będzie gorzej, a wtedy lęki i fobie będą Twoim "najmniejszym" zmartwieniem

A co może wtedy być większym? 

Tylko jeśli tak siebie określe to będzie odnośnie tego skakania z leku na lek czy stricte do xanaxu ?

 

Tzn odstawione jest i to da się już odczuć ale jak się do soboty nie wyzeruja te skutki odstawienne to zapewne będę dążył do nowej recepty 

Edytowane przez snilek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, snilek napisał:

A co może wtedy być większym? 

Tylko jeśli tak siebie określe to będzie odnośnie tego skakania z leku na lek czy stricte do xanaxu ?

 

Tzn odstawione jest i to da się już odczuć ale jak się do soboty nie wyzeruja te skutki odstawienne to zapewne będę dążył do nowej recepty 

No skutki odstawiennie przy uzależnieniu to do miesiąca będą trwać. Jak byłam w szpitalu i była dziewczyna uzależniona od Xanaxu i jej go odstawili to przez dobre 2 tyg. ledwo chodziła. Cała się trzęsła, wymiotowała, lęki i cały pakiet atrakcji. A brała tylko 2mg na dobę. Takie są skutki uzależnienia. A brała chlorprotiksen, żeby złagodzić te skutki.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, acherontia styx napisał:

No skutki odstawiennie przy uzależnieniu to do miesiąca będą trwać.

Zaczyna mnie trochę martwić że kolejny dzień jakieś jazdy są i zamiast to się wyciszyć to jest coraz gorzej.  Ja pie*dole , byle wytrzymać do wizyty z lekarzem, później jakoś pójdzie 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, snilek napisał:

Zaczyna mnie trochę martwić że kolejny dzień jakieś jazdy są i zamiast to się wyciszyć to jest coraz gorzej.  Ja pie*dole , byle wytrzymać do wizyty z lekarzem, później jakoś pójdzie 

Jesteś prawdopodobnie typem osoby, która z lękami pod różną postacią zmagała się od wczesnych lat, kiedy w dniu dzisiejszym urosły one do przerastających cię rozmiarów. Dlatego leki tak silnie przeciwlękowe jak alprazolam powodują natychmiastowe i intensywne złagodzenie stanu psychicznego ogarniętego poczuciem bliżej nieokreślonego lęku, czy też pobliskiego zagrożenia, co z kolei przekłada się na uwolnienie cię od objawów somatycznych (cielesnych) wywołanych silnym napięciem psychicznym. Obniża się ciśnienie, zwalnia oddech, normalizuje bicie serca, zaczynasz naturalnie oddychać, przestajesz być roztrzęsiony, podirytowany, mijają napięcia w różnych miejscach ciała, przestajesz się pocić.. po prostu czujesz nagłe uczucie spokoju i rozluźnienia. Te mechanizmy powinieneś już chyba dość dobrze znać empirycznie.

 

Jesteś osobą bardzo podatną na psychiczne uzależnienie od leku, nie wspomnę już nawet o fizycznym, które mogłoby cię wykończyć, ale będzie to wtedy tylko twoja zasługa. Zanim zdążyłeś uzależnić się w znaczącym stopniu fizycznie, zrobiłeś z tego leku środek potrzebniejszy ci bardziej do funkcjonowania niż np. jedzenie.

Gdybyś był w naprawdę podbramkowej i chwilowej sytuacji, mógłbyś spróbować poratować się legalnym agonistą GABA-B, takim jak fenibut, tylko, że jest to rozwiązanie jedno, może dwurazowe, co najwyżej ze dwa razy w miesiącu, przy dawkach w okolicy 2g. Objawy z odbicia, czyli po takim jednorazowym, intensywnym nadużyciu (5g+) potrafią na drugi dzień sprawić, że człowiek żałuje, że w ogóle się obudził. Jest to więc opcja, lecz osobiście nie brałbym jej pod uwagę dla własnego i twojego dobra.

 

Udowodnioną klinicznie i skuteczną opcją jest stosowanie leku buspiron, który ma tę wadę, że nie działa doraźnie, a potrzebuje 2-4 tygodni aby w pełni zamanifestować swoje działanie. Buspiron okazuje podobną skuteczność znaną z benzodiazepin takich jak: diazepam, alprazolam, lorazepam czy klorazepat. Lek ten jest jednak tylko efektywny w przypadku uogólnionych zaburzeń lękowych.

 

Ponoć pregabalina po tygodniu regularnego stosowania wykazuje efekty przeciwlękowe zbliżone do alprazolamu, lorazepamu i wenlafaksyny oraz nie zakłuca architektury snu. Kiedy jeszcze ją stosowałem, przyznam, że działała podobnie do benzo, bez zaburzeń mowy czy motoryki, niwelując napięcie psychiczne związane z lękiem oraz powiązane objawy somatyczne co ułatwiało funkcjonowanie. Jest to warta uwagi alternatywa, jednak niosąca ze sobą ryzyko pewnych powikłań... powikłań, które dzierżą z chemią z piekła rodem - neuroleptykami. Chodzi mi o parkinsonizm polekowy.

Nie przedłużając, gdybym spotkał pana odpowiedzialnego za powstanie tej chemii bez zastanowienia skręciłbym mu kark i połamał ręce dla pewności za to co musiałem przeżywać przez jego wynalazek. To samo spotkałoby wynalazcę fluwoksaminy, która powinna służyć do eutanazji zwierząt a nie leczenia normalnych ludzi.

 

@snilek Daj znać za jakiś czas jakie zmiany u ciebie zaszły bo nie zauważyłem zbyt dużych postępów.

Powodzenia życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×