Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was :D Wiele razy czytam wpisy na forum i pstanowiłam, że również napiszę. Otóż mam napady lękowe. Ale pozatym mam taki natłok myśli, choć nie są one związane z jakąś konkretną sprawą, dotyczą jakby jednocześnie wszystkiego co jest na świecie (choć to też nie jest chyba trafne określenie) i sprawia straszny ból emocjonalny. Może to jest związane z moją chorobą jelit, gdyż sprawia bardzo dużo bólu i nieraz musialam jeździć do szpitala na kroplówki przeciwbólowe. Bywały miesiące, ze całymi dniami bałam się kolejego ataku bólu. Tyle się wycierpiałam, że aż chciałam umrzeć. Śmierć też nie jest dla mnie ucieczką, bo boję się, że dusz po śmierci też nie zanza spokoju i będzie przechodzić niekończące się męczarnie. Często odczuwam lęk i jestem spentana, jakby niewolnik cierpienia fizycznego i psychicznego, nie mogę się od niczego uwolnić. Pozaty nie lubię być sama w domu, bo wtedy wpadam w straszny lęk. Mam zaburzone wchłanianie składników pokarmowych ze względu na chory układ pokarmowy, więc może to zaburza moją gosopdarkę biochemiczną w organizmie. Ogólnie to jestem osobą, która bardzo lubi porządek w domu i w ogóle, ale oczywiście bez przesady. Jak mam nie posprzatane w mieszkaniu, to normalnie nie wyjdę z niego póki nie posprzątam, a jak nie mogę tego zrobic, to bardzo psuje i to nastrój. No i co o tym myslicie? Chyba cięzki przypadek ze mnie :lol: Pozdrawiam serdecznie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wcale nie ciężki przypadek! Jeżeli boisz się zostać sama w domu to może jakieś zwierzątko pozwoli ci na małę poczucie bezpieczeństwa.Lęki pewnie zwoiązane są z twoją chorobą podstawową .Może rozważ rozmowę z terapeutą. Trzymaj się , a tak na marginesie jestem facetem z pod znaku panny i też lubię porządek - czasami aż przesadny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natrętne myśli..Heh :-| Ja już chyba przestaje sobie radzić. Jak ktoś na mnie patrzy w codziennym życiu, to się nie zorientuje, że coś mi dolega. Ale tak naprawdę, natręctwa cały czas mi towarzyszą, obojętnie, co robię. Zupełnie jakby stały za mną, gadały, wrzeszczały, wymachiwały rękami. Cały czas za mną łażą. Mam obsesję, że kiedyś może w tym kraju być totalitaryzm, taki pełną mordą, jak u Orwella.Wszędzie wypatruję znaków, że to się zbliża i co najgorsze, wszędzie je widzę..Związany z tym obraz mam wryty w umysł i próbuje to zwalczać innym obrazem, dobrym, stanowiącym antytezę natręctwa. Kolejna obsesja dotyczy tego, że u mnie w domu jest szambo, a nie normalna kanalizacja. Panikowałam, że wlecę do tego zbiornika, dostawałam ataków histerii. Teraz już wiem, że ten zbiornik jest bardzo mały i nie da się tam wpaść, ale racjonalny argument nie skutkuje. Swego czasu miałam obsesję na punkcie pewnej dewiacji seksualnej, wyjątkowo obrzydliwej. Nie mogłam przestać o niej myśleć i nagle mnie skręciło ze strachu, że ja mam tą dewiację! Dostałam histerii. Uwolniłam się już od tego, ale wciąż pojawiają mi się w umyśle obrazy dotyczące tego zboczenia...Bleh.

Nie opuszcza mnie też myśl, że jestem śledzona, obserwowana, podsłuchiwana. Przez radio, przez wtyczki kontaktowe, przez drzwi na balkon, okna, żarówki, :roll: podłogę..wariactwo. Parę razy dostałam histerii na ulicy, że pod płytami chodnikowymi są ludzie z mikrofonami a szyby kiosku patrzą..Broń Boże, żebym o kimś powiedziała czy pomyślała coś złego, bo poczucie winy mnie na pół rozdziera. Wtedy gadam do siebie, że ja nie chciałam tak pomyśleć, tak powiedzieć, że przepraszam tę osobę..Patrzę na nią i nawijam szeptem: przepraszam, przepraszam...Nawet jak powiem coś pozornie niewinnego, np. o kimś, że jest gruby czy chudy..o koleżance, o koledze, o moim szczurze, o moim kocie..Jak napiszę czyjeś imię z małej litery to też..

W dodatku często mam schizę, że mam w żołądku, w przełyku albo w ustach gówno. Dostaję wtedy mdłości, że muszę leżeć i niczym nie mogę tego zwalczyć. Jeśli już to z trudem.

W dodatku, jak gaszę światło, to muszę mieć w umyśle dobre obrazy, jeśli mam złe w momencie gaśnięcia światła, to zapalam i gaszę znowu, aż wszystko będzie dobrze. I tak dalej...i tak dalej...

No to się wygadałam Wam, jak u psychologa..Mam nadzieję, że zrozumiecie.

 

[ Dodano: Czw Sty 11, 2007 12:20 pm ]

Często też zachowuję się, jakbym miała fobię społeczną. Miewam napady agresji i depresji(to ostatnie to może przez psychotropy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To z kamerami to mam bardzo często,jeszcze częściej to,że jestem na podsłuchu,cały czas jak jestem w pracy mam wrażenie że szef gdzieś się czai z malutkim mikrofonem i tylko czyha na to aż się na niego komuś poskarżę i wtedy wypad z baru!! Dlatego może pracuję w tym zawodzie już tak długo,bo bym się ze strachu zesrała chyba gdybym miała na kogoś powiedzieć coś złego...Ale nie uważam żeby to było jakieś natręctwo,wręcz dobrze mi z tym,bo sumienie jakieś takie spokojne od lat.A stare przysłowie mówi jasno że "ściany mają uszy" pewnie nie bez powodu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze chciałbym się przywitać, gdyż jestem tutaj nowy :smile: Zawitałem na to forum ze względu na to, iż wydaje mi się, że od ostatniego roku nabawiłem się nerwicy natręctw (nie byłem z tym jeszcze u żadnego specjalisty). Moja natręctwa zmieniają się praktycznie jak w kalejdoskopie... By wprowadzić was w to, co mnie dręczy, muszę najpierw wspomnieć o tym, że to właśnie rok temu zdałem pierwszą klasę LO, gdzie moim wiodącym przedmiotem jest j. angielski. Co do moich natręct, to naczęstrzymi są takie, że np.:

 

1. Mam wrażenie, że jeżeli nie będę bezustannie przypominał sobie rzeczy związanych z tym właśnie przedmiotem, to po prostu wszystkiego zapomnę.

 

2. Innym natręctwem jest też to, że kiedy coś sobie przypominam i wiem, że daną umiem w 100%, to natychmiast pojawia się myśl odwrotna, że w zasadzie, to ja tego czegoś nie umiem i wtedy sam zaczynam przekręcać wszystko na umur.

 

3. Rzeczą z całkiem innej beczki jest też to, że czasem napada mnie myśl, co ja w zasadzie na tym świecie robię i dlaczego jest on urządzony tak, jak jest (to tak, jakby ogółem wszystko na tym świecie mi się nie podobało i totalnie mnie wnerwiało). Takimi przykładowymi myślami są np. "A dlaczego to cos zrobiono/wymyślono właśśnie tak, a nie inaczej", "dlaczego to się nazywa tak, a nie inaczej i dlaczego pisze się to w ten sposób" itp.

 

Od tego typu myśli miałem też czasem wrażenie, że jest to być może jakiś objaw cofania się w rozwoju i zapominania wszystkiego po kolei... :(

 

Zdarza mi się też (co widzę, że jest dosyć "popularne") myśleć o kimś w sposób negatywny... Np. ktoś jest dle mnie miły, a ja mam wielką ochotę rzucić się na tę osobę i pobić ją jak najdotkliwiej, o ile nawet nie zabić... Ja wiem, że w życiu bym komuś czegoś takiego nie zrobił, ale te myśli są strasznie natarczywe i silniejsze ode mnie...

 

Muszę powiedzieć, że ja naprawdę nie wiem, skąd mi się to wszystko bierze... Do ostniego roku wiodłem dość fajne życie. Zawsze byłem rozradowany, uśmiechnięty i wszyscy to u mnie dostrzegali... Aż wreszcie jednego dnia wszystko się popsuło... Jdynymi osobami, które co, nie co wiedzą, co jest nie tak, jest moja rodzzina i przyjaciółka poznana przez Internet. Moi rodzice starają się przekonać, że to wszystko jest efektem dorastania i zmian hormonalnych w oranizmie. Uważają, że nie ma w zasadzie zbytniej potrzeby wybierać się do psychologa czy psychiatry, ponieważ taki jegomość przepisze tylko jakieś leki i w zasadzie niczym się nie przejmie.

 

Osobiście staram się w to wierzyć i mieć nadzieję, że tak jak jednego dnia wszystko się zaczęło, tak innego samo po prostu odejdzie (przy czym nie mam tej kwestii zbytniej pewności)

 

PS. Jak na pierwzy post, to strasznie się rozpisałem :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Viper.

nie przejmuj się niczym, masz wielkie szanse by zupełnie wyjść z tych nieprzyjemnych myśli. Wybierz sie do psychologa, on nie przepisuje leków, bo nie jest lekarzem. może sie okazac, ze zwykla rozmowa z nim sprowadzi cie na "wlasciwy tor". nie nakrecaj sie, tylko oddaj w rece dobrego psychologa, przestaniesz analizowac swoj stan, zaglebiac sie i utrwalac ;)

pozdrawiam

 

ps. mamy podobne nicki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawniej myślałem o tym, by wybrać się do psychologa (lub bardziej psychiatry), ale doszedłem do wniosku, że jeżeli na razie jeszcze sobie jakoś z tym radzę, to oddale złożenie takiej wizyty u specjalisty (co wcale nie oznacze, że jeżeli kiedyś nie będę już w stanie tego wszystkiego znieść, to że się do takiego fachowca nie wybiorę). Poza tym musiałbym przed czymś takim całkowicie uświadomić mojej rodzinie, co takiego mi dolega, co nie wydaje mi się taką prostą sprawą. Muszę powiedzieć, że już teraz czuję, iż samo trafienie na to forum jest mi w stanie dużo pomóc, gdyż uświadomiło mi to fakt, że nie jestem jedyną osobą, która męczy się z takimi myślami. Wcześniej miałem wrażenie, że to tylko ja, jako jedyna osoba na tym świecie, dostaję jakiegoś specyficznego rodzaju choroby psychicznej. Obecnie natomiast wiem, że tak nie jest i że istnieją na tym świecie inne osoby, które są zdolne zrozumieć tego rodzaju stany umysłu :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od kilku lat borykam się z nerwicą natręctw. czasem jest lepiej a czasem duużo gorzej. do tego te natrętne myśli. tez to macie? czasem mam takie dni, ze nie potrafię o niczym innym myśleć, na niczym się skupić. w głowie wciąż jedno....

proszę napiszcie, ze wy tez to macie

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest umierać z głodu?

Ostatnio myślę sobie jakie to uczucie umierania z głodu, czy ktoś może umrzeć wg. zasady -"kto nie pracuje, ten nie je"?

W chwili obecnej głodem nie jestem zagrożony.

Albo gdy np. nie ma się dachu nad głową, pracy i nikogo?

Śmierć głodowa dobrowolna lub z konieczności.

Skąd biorą się takie myśli?

Człowiek podobnie jak koń jest istotą całkowicie biodegradalną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale we mnie teraz trafiło...mam taką gonitwę myśli że ani na chwilę nie mogę się skupić. A muszę ...bo w tym tygodniu czeka mnie egzamin na uniwerku...ciężko się jest uczyć. Jeszcze ciężej funkcjonować. Poszedłem to sklepu z lekim lękiem. Czuję się taki przygnębiony i rozwalony natręctwami że nie wiem co mam już robić. Jak na złość psycholog do którego chodziłem nie przyjmuje już w mojej przychodni. A ci co przyjmują to z kolei sami mają problemy ze sobą bo siedzą po to żeby siedzieć i słuchać a nie pomagać. Wiem coś o tym bo byłem u jednego z nich...i po 3 czy 4 wizytach zrezygnowałem...bo jedyne co się dowiedziałem to to ...że pana stan da się wyleczyć ...jejku ale mi to pomoc...nawet nie potrafili zdiagnozować co mi dolega. Dopiero psychiatra polecił mi super psychologa i stwierdził u mnie NN. Nie dość że łamie mnie teraz totalny dół. A natręctwa myśleniowe niszczą mi czaszkę tak że totalnie nie wiem jak się w takim stanie uczyć.... :cry: Powinienem brać chyba jakieś prochy ..bo nie byłoby dnia żebym się nie bał czy komuś nie zrobię krzywdy, czy wszytko dobrze zamknąłem i wyłączyłem....nie wiem jak tak dalej już można ale mimo tego że walcze już 3 rok to powoli brakuje mi już sił...a tego boję się jeszcze bardziej ...Jak to jest z tymi lekami....idziecie do psychiatry i on wam coś przepisuje czy leki dobieracie wspólnie z psychoterapeutą??? ....Ja chyba pójdę do psychiatry żeby mi coś przepisał...bo widzę że bez leków to ja z tą chorobą nigdy nie wygram...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię serdecznie. Wiesz mam podobnie jak Ty. Walcze z każdym dniem jak przetrwać ten natłok myśli :( boję się o innych o siebie że mogę coś zrobić :( coraz badziej mnie to dobija, przeraża mnie przyszłość jak o niej pomyśle :( i teraz jeszcze dopadła mnie bezsenność. Nie dość że człowiek cierpi z tymi powalonymi myślami to jeszcze nie mogę spać. Wiesz ja chyba też zaryzykuje z lekami bo nie wytrzymuje. No jeszcze jakbym mogła normalnie sypiać to było by wporządku ale niestety nie daje rady :(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie chcę ale może pomogą mi zminimalizować natrętne myśli no i tchną trochę normalności w moje życie, wiem że można się uzaleznić od niektórych , ale ja chciałbym zacząć taką kurację jak najszybciej wraz z pschoterpią, żeby w końcu zniszczyć tą chorobę raz na zawsze...bo jak tak dalej można żyć..zmarnowałem już 3 lata swojego życia...mam 20 lat i normalnie jako młody człowiek nie mogę się bawić, bywać towarzysko, podróżować bo nerwica mnie ogranicza.... co to za życie.... muszę taką zaawansowaną terapię zacząć jak najszybciej, bo sam widzę że mój stan się pogarsza, boję się tego że może się pogorszyć do takie stopnia że nie dam sobie rady

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! natrętne myśli potrafią doprowadzić do szału! podobnie jak samotny musiałam się uczyć do egzaminu, a tu szał w głowie! :roll: Im większy stres, tym więcej chorych myśli. Bardzo często, jak uczyłam się do późna, to jak się położyłam spać zaczynała się jazda: powtarzanie w myślach przeczytanych zdań, "śpiewanie" piosenek, refrenów zasłyszanych wciągu dnia itp. i tak przez całą noc! Jeśli chodzi o leki to ich nie biorę, chodzę tylko na terapię, z tym, że jeszcze wytrzymuję, nie jest to bardzo nasilone. Jeżeli już nie dajecie rady, to może spróbujcie z lekami, ale nie polecam wyłącznego ich stosowania, mogą poomóc ale po odstawieniu wszystko może wrócić. Dlatego najważniejsze to chyba starać się znaleźć dobrego terapeutę i.................nie dać się zwariować ;) Trzymajcie się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja pani psycholog dała mi radę jak się można tego pozbyć. Trzeba codziennie o tej samej porze przez godzinę myśleć tylko o tym. Przez godzinę mieć w głowie tylko te natrętne myśli. Nie rozpraszać się. Pozwolić im kłębić się w głowie do woli. Tylko nie wolno tego robić bezpośrednio przed snem, najlepiej rano lub w ciągu dnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolić im kłębić się w głowie do woli.

 

Przez godzinę

u mnie przybrało odwrotny skutek, one się tak z czasem rozrastayły że nie moglam nad nimi zapanować :oops: chyba ta pani psycholog nie bylaby ze mnie zadowolona. ;), co nie oznacza że moja metoda moglaby zadzialać na kogoś innego. Ona mi pomaga wyciszyć się calkowicie. Pozdrawiam Cię Lusi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To pisanie dużo mi daje, piszę co czuję w danej chwili jak również gdy próbuję zrozumieć inną osobę co czuje pisząc swój post pomaga mi odrzucać natrętne myśli. Niedawno temu było ich masa, każde z innego podwórka, odczuwam ich zanik. Jeszcze nie w 100%. Pomalutku wraca koncentracja umysłu.Pa. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×