Witam Was! Zalogowałam się na tej stronie już jakiś czas temu, lecz nie pisałam, bo nie umiem ogarnąć tego, co mi doskwiera. Trudno mi się o tym pisze, bo wciąż mam w głowie wielki chaos. Otóż mam 19 lat i cierpię z powdu napadów lęku. Mając 8 lat, przeszłam ospę i wtedy się zaczęło. Wtedy w czasie gorączki budział się w nocy i miałam taki straszny dyskomfort w głowie i myślach, nie umie tego okreslić, niby coś mi się śni, jakaś sytuacja, która wywołuje coć strasznego we mnie. Potem kładę się spać. To trwa do dnia dzisjszego w sumie. Ale męczy mnie co innego mam straszne napady lęków, takie wrażenie, ze nikt mnie nie może uratować, choć nic nie boli. To takie straszne przytłoczenie, cierpię najbardziej jak tylko można. Miałam taki napad w czasie lekcji, choć trwa on tylko kilka sekund, czasem dłużej, to sprawia, ze czuję się okropnie prze kika dni. Mam takie uczucie, ze nie mogę odczuwać przyjemności, wciąż ten lęk, nic się nie liczy, nie mogę juz dłużej. Chce o tym opowiedziec, ale nie mogę. Bo to nie jest tak jak boli, np. ząb, z tym nie da sie nic zrobić. Próbuje to zdusić, wyrzucić, lecz nie wychodzi, tylko łzy... I wciąż te dręczoće mysli. Chciałam wam napisać, ze jestem osobą neurotyczną, nadwrażliwą i introwertycznę. Mam kochająca mame, która otacza mnie opieką, to ona jest dla mnie najważniejsza. Nie wychodzę do ludzi, tak tylko siedzę w domu. Boje się samotności, kiedy jestem sama zaczynam wpadać w panikę. Dzięki, że w ogóle chceliscie to przeczytać, bo ja nie wiem jak to będzie, lecz stram sie jakoś życ, bo są i całkiem dobre dni...