Ja chyba na pewno po części wiem co czujesz...
Sam przechodzę teraz podobną sytuację. Teraz zastanawiam się czy zjedzone 4 ciastka sprowadzą na mnie nieszczęście, że coś złego się wydarzy za sprawą szatana... 3 lub 5 mogły by mnie uratować, i sam myślę teraz czy może jeszcze jedno zjeść... Wiem... takie myśli to schiza i codziennie podejmuje ich setki. Gdy coś robię, nagle w mym umyśle pojawia obraz, że jak to dokończę, zrobię to, coś podobnego się stanie.
Ktoś napisał na tym forum, że takie myśli nas ograniczają. Dopiero wtedy zastanowiłem się nad NN głębiej. Nie zliczę ile razy rezygnowałem z czegoś z powodu myśli które mnie nachodzą.
Kolejną rzeczą jest samotność. Na swoim przykładzie, i pewnie większości osób chorych na NN, ucieka do samotności, bojąc się braku zrozumienia, czy nawet samego siebie. Podobnie jak Nerwosol24 nie podejdę do dziewczyny i nie "zagadam". Wiem jak w moim przypadku, ona by bardzo pomogła... wystarczy by była.
Samotność jest jeszcze gorsza... to właśnie gdy jestem sam więcej myśli przychodzi. Ciężko z nimi walczyć, gdy nawet do nikogo nie można podejść, pogadać przez chwilę(taka jest moja taktyka gdy przychodzą ciężkie myśli).
Wiem co prawdopodobnie powiecie: wizyta u psychiatry... Bardzo chciałbym się teraz tam znaleźć, ale boję się, że lekarz jak wysłucha mnie(czasem robie jeszcze gorsze rzeczy...), to wyśle mnie do szpitala.
Na koniec dodam, że to jest straszna choroba. Bardzo męczy psychicznie i odbiera optymizm z naszego życia. Życzę wyleczenie z tej choroby wszystkim na nią cierpiącym.
P.S. Odnośnie psychiatry... Trzeba mieć skierowanie by zasięgnąć porady?