Skocz do zawartości
Nerwica.com

punca24

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia punca24

  1. kurde, no to mam kolejny objaw a myślałam, że to normalne.... czasami czytanie zajmuje mi o wiele więcej czasu niż powinno, bo ciągle sprawdzam i sprawdzam....
  2. punca24

    Witam! jestem tu nowa

    dzięki za tak miłe przywitanie :) od razu lepiej...
  3. mam ten sam problem od dawna. wyrywam sobie włosy. najpierw były to tylko włosy z rozdwojonymi końcówkami, później przeniosło się to na wszystkie włosy. koszmar. nasila sie to jak mam stresy, np. sesję. po sesji mam łyse placki na głowie. ale to jezscze nic - koszmarem jest to, że obgryzam cebulki włosowe. obgryzam również wewnętrzne strony policzków i usta. i nie śmiejcie się: to jest element NN
  4. punca24

    [Sosnowiec]

    witam! też jestem z Sosnowca. Cierpię na nerwicę natręctw. istny koszmar, choć w porównaniu z poprzednimi latami jest duużo lepiej. sama sobie radzę z problemem, no prawdę powiedziawszy to bardzo pomaga mi mąż. początkowo śmiał się ze mnie i mówił, że sobie wymyślam, ale gdy zamieszkaliśmy razem to zauważył jak mnie to męczy i zrozumiał, że to nie jest wymysł. zaczęliśmy razem z tym walczyć. jest nieźle ale chyba nigdy sie tego do końca nie pozbędę. jeśli ktoś bedzie miał ochotę to bardzo chętnie sie spotkam, zeby porozmawiac o tym. nie znam osobiscie nikogo z tym problemem, albo po prostu wszyscy boją sie przyznać pozdrawiam magda
  5. od kilku lat borykam się z nerwicą natręctw. czasem jest lepiej a czasem duużo gorzej. do tego te natrętne myśli. tez to macie? czasem mam takie dni, ze nie potrafię o niczym innym myśleć, na niczym się skupić. w głowie wciąż jedno.... proszę napiszcie, ze wy tez to macie
  6. ech, ja kombinacje z płytkami chodnikowymi też mam opanowane już od dzieciństwa. Nadeptywanie na kamienie też nie jest mi obce. Najtrudniej było z moim psem: on chce iść do przodu i ciągnie smycz a ja muszę się wrócić parę kroków i nadepnąć kamień, który minęłam. ach, a ile razy spóźniłam sie do szkoły, a później na uczelnię bo dziesiątki razy musiałam sprawdzić czy woda zakręcona, czy gaz wyłączony, czy żelazko wyłączone (chociaż wcale nie prasowałam!!!!) i wreszcie czy drzwi zamknięte..... nie raz byłam w połowie drogi do szkoły ale coś mi kazało się wrócić i sprawdzić jeszcze raz. śmiechu trochę było jak wyjeżdżaliśmy z moim facetem na wakacje. wyjeżdżalismy z jego domu i oczywiście musiałam sprawdzić czy zamknęliśmy drzwi i tak się zapamiętałam w tym sprawdzaniu, że urwałam klamkę, hihi. ludzie na uczelni zauwazyli również, że jak coś piszę w ćwiczeniach ołówkiem (studiuję filologię obcą) i zrobię jakiś błąd to nie mogę po prostu tego skreślić, muszę wymazać. nie mogę zostawic również żadnych innych śladów w zeszytach. wszystko musi być wymazane, nieskazitelne. zaczeli nazywac mnie monk. o innych moich natręctwach możecie przeczytać w temacie powitalnym pozdrawiam
  7. punca24

    Witam! jestem tu nowa

    witam! pierwszy raz postanowiłam się podzielić z kimś moim problemem. tzn wie o nim mój mąż, ale nie traktuje tego poważnie i się ze mnie podśmiewa. a mnie wcale do śmiechu nie jest. chociaż teraz już jest lepiej bo staram sie z tym walczyc, ale jeszcze parę lat do tyłu płakałam co chwilę bo to było prawdziwą udręką. Otóż moi mili wydaje mi się (bo nie byłam u żadnego lekarza), że mam nerwicę natręctw. Widzieliście "Dzień świra"? To właśnie coś takiego.... Bylam na tym w kinie. wszyscy dookoła śmiali się do rozpuku, a ja w duszy płakałam. chociaż ten film uświadomił mi, że nie jestem jedyna na świecie. Teraz już jest duużo lepiej, ale opowiem wam co robiłam parę lat temu. Dosłownie jak scena z filmu: mieszałam herbatę siedem razy kręcąc łyżeczką, potem siedem razy stukałam tą łyżeczką w dno szklanki zanim ją wyjełam. kładąc sie wieczorem spać po kilka razy sprawdzałam, czy drzwi w domu są pozamykane, czy woda zakręcona i czy gaz wyłączony. wodę zakręcając dokrecałam bardzo mocno, bo musiałam przy tym policzyć do siedmiu (koszmar...), zamykając drzwi szarpałam trzy razy za klamkę. kładąc sie do łóżka moje kapcie leżały równiutko koło łóżka tworząc kąt prosty między łóżkiem a nimi - nigdy inaczej. na szafeczce nocnej układałam swoją biżuterię, za kazdym razem ściągałam z palców pierścionki w odpowiedniej kolejności i układałam je odpowienio na szafce, obok kładłam zegarek i łańcuszek - broń Boże nie mogły się stykać ze sobą. po kilka razy przed snem sprawdzalam, czy przypadkiem sie nie dotykają, patrzyłam na nie licząc do siedmiu. Moje życie było istnym koszmarem. dopiero jakieś cztery lata temu zaczęłam z tym walczyć. pomógł mi w tym mój mąż (wtedy chłopak). bałam sie mu powiedzieć, ale w koncu sie odważyłam. początkowo mnie wyśmiał, ale gdy zobaczył jak poważne to jest dla mnie zrozumiał, że to nie żarty. gdy wychodziliśmy razem odciągał mnie od drzwi, zebym nie mogla trzy razy pociągnąć za klamkę, cały czas czułam się fatalnie - myślałam, ze coś złego się przydarzy jezeli nie spełnię mojej regułki. celowo rozrzucałam kapcie po pokoju a potem przeżywałam męki bo nie mogłam zasnąć. ale udało mi się - po części.... teraz jestem szczęśliwą żoną, mieszkam z mężem. jedyne co pozostało po tamtym koszmarze, to sprawdzanie drzwi, gazu i wody. Mam jeszcze jeden problem. nie potrafię dotknąć śmieci. Wrzucam papierek do kosza (w domu) i po sekundzie już go nie potrafię dotknąć. nie potrafie także dotknąć worka na śmieci, nie mówiąc już o wyniesieniu śmieci. problemem również jest mycie rąk. myję je ciągle. nawet jak dotknę podłogi przy ubieraniu butów to muszę iść umyć ręce. ufff.... no to się wygadałam co o tym sądzicie? tylko proszę nie mówcie, że jestem psycholem bo tego nie zniosę pozdrawiam
×