Ja jestem już zdrowy od dwóch miesięcy nie biorę leków. Udało mi się to w dzięki mojej determinacji a było naprawdę ciężko. Miałem zaburzenia nerwowe (lęki, natręctwa i somatyczne cuda) kilka razy próbowałem przestać
brać ale dopiero teraz się udało. Wszystko to zajęło mi okrągły rok cały ten okres był piekłem przepełniony bólem i wypełniającą mnie chorą miłością. Miałem zawsze głęboką nadzieje że wszystko minie a nadzieje podpierałem
swoją wewnętrzną siłą. I tak minuta po minucie dzień, miesiąc...wzloty upadki aż któregoś pięknego jesiennego dnia poczułem wielką ulgę. Jak mówiłem nie stało się to od razu i cudów nie ma jest praca ciężka praca nad sobą(leki + terapia). Teraz nie jest całkowicie idealnie czasem są doły ale ja ciągle idę w wyznaczonym przez siebie kierunku...ku lepszemu. Kiedy trafiłem na to forum wyczytałem że nerwica może zmienić charakter
otóż w moim przypadku jest to prawda. Z małego skulonego chłopczyka otrzymującego razy niemającego swojego zdania zmieniłem się w wojownika pewnego siebie mężczyznę który idzie po swoje szczęście.
Jeśli upadnę .... to wstaję a myśl o porażce podnosi mnie jeszcze bardziej
Czasem patrze w niebo i myślę z uśmiechem na ustach..."ty mi to specjalnie zrobiłeś a przecież zawsze byłem odwrócony od ciebie"