Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pęka mi serce...


Gość wovacuum

Rekomendowane odpowiedzi

Sorry, że odgrzewam taki temat, ale akurat to mi pasuje bardzo.

 

Bo w sumie rozstałam się z chłopakiem już prawie 2 miesiące temu i niby wszystko jest ok: ogarnęłam się, pracuję troszkę, przestałam ryczeć i opuszczać zajęcia, ogólnie radzę sobie. Nawet zdarzyło mi się flirtować z innymi chłopakami, ale mam wrażenie, że wszystko to robię trochę na siłę.

 

Bo tak naprawdę to czuję się jeszcze bardzo bardzo skrzywdzona i serce mi pęka. Tylko nie piszcie żebym poszła się napić do baru z koleżankami bo już byłam :mrgreen: ale wcale mi to na dłuższą metę nie pomogło :pirate:

 

I w ogóle boję się, że już zawsze będzie mnie tak bolało jak o nim pomyślę. A niestety mamy wspólnych znajomych... Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Ile mam czekać aż mi się serce pozrasta? :(

 

Czasem mam wrażenie że jakbym go pobiła to by mi przeszło. Wyobrażam sobie że na niego krzyczę. Ogólnie jestem już zmęczona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak naprawdę to czuję się jeszcze bardzo bardzo skrzywdzona i serce mi pęka.
Może najlepiej byłoby rozliczyć się z tymi emocjami, przetrawić je, by w końcu uwolnić się od nich ? Czy dlatego tak bardzo Cię boli, bo wiązałaś z tym związkiem bardzo duże nadzieje ? Jeśli tak, to dlaczego akurat z tym związkiem, czym ten konkretny związek miał się różnić od wcześniejszych ?

 

I dlaczego myśl o wspólnych znajomych jest tak trudna do zniesienia ? Byliście w związku by to oni byli szczęśliwi, czy Wy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soulfly89, w jakich okolicznościach się rozstaliscie?Dlugo byliscie parą?

Okoliczności były niefajne, bo byłam wtedy sama w domu przez 3 tygodnie, nasze "rozstawanie się" trwało tydzień, potem byłam chora przez 2 tygodnie i brałam antybiotyki bo już nic mi z domowych sposobów nie pomogło. Teraz dopiero widzę jak on mnie po chamsku potraktował, no, ale wtedy wiadomo - jeszcze ciągle kochałam i chyba generalnie to za bardzo bolało, żeby trzeźwo myśleć.

 

Byliśmy - krótko, 3 miesiące, ale naprawdę blisko. I tym właśnie to się różniło od poprzednich "związków". Poza tym byłam zachwycona tym, że on mnie naprawdę dobrze traktuje, ale okazało się, że owszem, w tym co mówi jest dużo szacunku, ale w tym co robi sam sobie zaprzecza.

 

Może najlepiej byłoby rozliczyć się z tymi emocjami, przetrawić je, by w końcu uwolnić się od nich ? Czy dlatego tak bardzo Cię boli, bo wiązałaś z tym związkiem bardzo duże nadzieje ? Jeśli tak, to dlaczego akurat z tym związkiem, czym ten konkretny związek miał się różnić od wcześniejszych ?

 

I dlaczego myśl o wspólnych znajomych jest tak trudna do zniesienia ? Byliście w związku by to oni byli szczęśliwi, czy Wy ?

Ja zawsze wiążę ze związkiem duże nadzieje, ale im jestem starsza tym większe chyba. Czym się różnił od wcześniejszych? No, trochę się różnił, ale może nie będę pisać czym, bo to za osobiste a poza tym nawet samo pisanie o tym sprawia mi przykrość...

 

Co do znajomych - po prostu do tego stopnia nie chcę go widzieć, że omijam wspólne imprezy.

 

Bardzo bym chciała się uwolnić od emocji, ale jak? Mam dać sobie czas na smutek? Przegadać sprawę z kimś zaufanym? Wypłakać się? Już to wszystko zrobiłam, ale nie do końca pomogło.

 

Może jestem masochistką i lubię cierpieć za miliony :pirate:

 

soulfly89, ze mną dziewczyna zerwała w kwietniu, rozpaczałem ale później było dobrze.

Teraz już o niej zapomniałem :)

Ja myślę, że nie da się zapomnieć. Można sobie z tym poradzić, ale zapomnieć się nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja uwazam, tak jak kolega wyzej, ze z czas czyni cuda.. i pewnie jesli mowa o prawdziwym zakochaniu, to gdzies tam na dnie serca, zawsze ono bedzie, ale z czasem stanie sie wspomnienie, tylko wspomnieniem.. ja sie tu madrze, ale prawda jest taka ze tkwie w zwiazku ktory mnie pozera.. co lepsza mam swiadomosc ze nie daje mi tego co potrzebuje - poczucia bezpieczenstwa i pewnego gruntu pod nogami.. ale to pewnie wynika z mojej niskiej samooceny. i juz sama nie wiem ile w tym uczucia, ile przyzwyczajenia, a ile strachu przed samotnoscia tym wszytskim wspolnym wspomnienia.. ahh.. bagno:P ale dosc, bo sie powtarzam ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

tak czy siak, soulfly89 - jesli bedziesz miala potrzeba wygadania sie, jestem do uslug ;) i uszy do góry ! :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czas goi rany 8)

 

człowiek nerwica, to wszystko to nic w porównaniu z pozytywnymi przeżyciami związku, jak doznasz, zrozumiesz.

 

Ech, no to jeszcze sobie poczekam. Fajnie że tutaj coś napisaliście. Może po prostu mi brakuje, żeby mnie ktoś pogłaskał po główce i trochę pożałował ;) A tak naprawdę głupio mi się przyznawać przed ludźmi, że jest mi smutno. I zawsze jak się czuję odrzucona to odzywa się we mnie jakaś mała dziewczynka i najchętniej zamknęłabym się w pokoju i płakała, że nikt mnie nie kocha. Może ktoś czuje ten klimat? 8)

 

Ale i tak, jakkolwiek by mi nie było smutno - było warto. Nawet teraz czasem jak sobie przypominam jakieś nasze wspólne chwile to się uśmiecham. Tylko że jeszcze mi ciężko na sercu.

 

Dzięki, tak czy inaczej :)

 

scorpio, ja się czuję bezpiecznie chyba tylko jak jestem sama - bo wtedy wiem czego się spodziewać i wiem, że mogę liczyć tylko na siebie, a tak, mam jakieś nadzieje i liczę na wsparcie a raz za razem jestem zawiedziona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

seks, poczucie bliskości, wspólne spędzanie czasu, brak samotności, stworzenie drugiego człowieka i wychowanie go, spokojna starość

poczucie bliskości - brrr ciary mnie przechodzą jak myśle,że jestem z kimś blisko- nienawidzę bliskości

wspólne spędzanie czasu - błagam,tylko nie to :shock: ,nienawidzę z kimś innej płci spędzać czasu,zresztą w ogóle nienawidzę.

brak samotności - kiedy jestem sam czuje się bezpiecznie.

stworzenie drugiego człowieka - nie chce dzieci,zbyt duża odpowiedzialność jak dla mnie.

Spokojna starość - takową mogę sobie też sam zapewnić,a jak mnie nie będzie stać na utrzymanie to do domu samopomocy,domu starców.

Seks - no,to jest jedyna dobra rzecz,ale...seks można też mieć bez bycia w związku...nie mówie o prostytutkach,bardziej o niezobowiązujących spotkaniach w łóżku.

No ale heh,bez seksu też przykładowo mógłbym żyć,nie jest to w końcu rzecz mega ważna dla mnie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×