Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

kaja123, no ale, co poradzić? wstydzę się wizyty u psychologa i bycia "świrem" i już. :bezradny: Twoim zdaniem, to pewnie nie dość, że powinnam tam pójść, to potem jeszcze całemu światu o tym rozpowiadać, że się leczę na łeb. :?

Moje zdanie już znasz i zmieniasz kontekst moich wypowiedzi. Doskonale rozumiesz o co mi chodzi. Ściemniasz nie nam tylko samej sobie. Jak Ci tak dobrze to masz mieć ;) Pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego,

I pewnie jeszcze oczekujesz od nas, leczących się na łeb, zrozumienia twojego wstydu i współczucia ci z powodu tak wstydliwej i upokarzająćęj choroby.

kaja123, no ale, co poradzić? wstydzę się wizyty u psychologa i bycia "świrem" i już.

 

CZy wg ciebie my też powinniśy się wstydzić że jesteśmy świrami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj dziewczyny, dałyście się ponieść zawoalowanej nadinterpretacji moich wypowiedzi. Jak mogę kimkolwiek gardzić, gdy sama siebie za kogoś takiego pod wieloma względami uważam? kurde chociaż z drugiej strony, faktycznie może macie trochę racji, w końcu nieraz zdarzyło mi się, przyłapać samą siebie na odczuwaniu pogardy wobec siebie, wręcz zdarza mi się np. mieć jakąś dziwną przyjemność z psychicznego znęcania się nad sobą.

 

CZy wg ciebie my też powinniśy się wstydzić że jesteśmy świrami?
No przykro mi ale , ja powodu do dumy w tym nie widzę. :bezradny::angel:

 

A tak po za tym, to zamiast szukać drugiego dna w moich wypowiedziach, to mogłybyście się trochę wysilić i udzielić mi jakiś rad, jak się przestać wstydzić tego czego się wstydzę. No bez tego to ja w ogóle widzę szansy, żeby terapia mogła zadziałać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ego, chyba sobie kpisz że masz dostać coś jeszcze ...

Przez wiele stron, ogrom osób WYSILAŁO się dla Ciebie. I jest to obrzydliwe jak piszesz: "mogłybyście się trochę wysilić i udzielić mi jakiś rad".

 

My nie jesteśmy twoimi rodzicami, którzy będą Ciebie prosić żebyś jadła.

Chcesz - idż na terapię. Nie chcesz - nie idż. Twoja sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZy wg ciebie my też powinniśy się wstydzić że jesteśmy świrami?
No przykro mi ale , ja powodu do dumy w tym nie widzę. :bezradny::angel:

A tak po za tym, to zamiast szukać drugiego dna w moich wypowiedziach, to mogłybyście się trochę wysilić i udzielić mi jakiś rad, jak się przestać wstydzić tego czego się wstydzę. No bez tego to ja w ogóle widzę szansy, żeby terapia mogła zadziałać.

Hmm a ja jestem dumna z tego że poszłam się leczyć i nie skończyłam min tak jak Ty. Żyje mi się lepiej, nie mam przykrych objawów, odnajduję się w społeczeństwie, pracuję, mam rodzinę, dobrze sobie radzę, nie obwiniam świata za swoje niepowodzenia i nieustannie pracuję nad sobą. Moja rada : zbadaj metody rynkowe jak sobie poradzić z problemem bo potrafisz, a druga rada: jak jesteś taka bezczelna to nie dziwota że ludzie Cię nie lubią. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, ja tam nie uważam ego za bezczelną. :roll: Wrecz przeciwnie nie pisze tego co inni chcą przeczytać czym zyskała w moich oczach.

Tak na marginesie cieszymy się, że Ci sie tak super wiedzie... ale jak Twoje wpisy mają się do tematu psychoterapia nie działa. Nie poraz pierwszy widzę, że wychwalasz terapię ale to chyba nie temat do tego przeznaczony bo ja tu marudzenie chce poczytać:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

essprit, chciałabym nieśmiało zauważyć, że rada "jak przełamać wstyd" tu nie padła...

Nie ma czarodziejskiej różdżki.

Masz 2 możliwości.

Albo robisz to czując wstyd, albo szukasz samodzielnych metod pracy nad sobą i sama pracujesz nad uwolnieniem sie od wstydu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoterapia w większości przypadków rzeczywiście nie działa bo nie ma prawa zadziałać.

.

Widzę że posiadasz jakąś tajemną wiedzę wiesz co jest słuszne co błędne hmmm nawet naukowcy mogą się powstydzić bo Ty WIESZ lepiej. No brawo :brawo:

 

Znalazłem coś podobnego książka byłego psychoterapeuty Jeffreya Massona „Przeciw terapii” może radykalne poglądy ale warto też poznać drugą stronę medalu.

 

Autor po kolei zrzuca z piedestału psychoterapeutów obdarzonych pewną renomą, twórców nowych terapeutycznych prądów. Kwestionuje nie skuteczność terapii, nie jej praktykę, ale samą jej istotę. „Psychoterapia, jakiegokolwiek rodzaju, jest zła” pisze otwarcie. Każda psychoterapia w swojej istocie jest nadużyciem władzy a wiara pacjentów w wiedzę psychoguru, w rzeczywistości bezradnych, jest nieuzasadniona, twierdzi Masson. Inaczej mówiąc: psychoterapia jest formą przemocy i wykorzystaniem drugiego człowieka dlatego, że ten jest słabszy psychicznie, ekonomicznie czy społecznie. Można uznać ten głos za przesadę, gdyż z drugiej strony rachunku jest ludzkie cierpienie (zamienione przez kulturę na chorobę). I nie lubimy ciemności bez światełka w tunelu, historii bez happy endu, życia bez złudzenia istnienia aniołów, plastiku bez złotej farby. Jednak- patrząc zimno z boku i nazywając rzeczy po imieniu – nie można odmówić Massonowi pewnej słuszności. Zwłaszcza, że ostrze krytyki kieruje nie na osoby poszukujące pomocy a na własne, dobrze znane środowisko zawodowe. I rozprawia się – a jakże by inaczej- z mitami krążącymi wśród terapeutów. Owe konstrukty, choć uznane za prawdę, nie są niczym innym niż megalomanią psychoterapeutycznego środowiska.

 

Dodać należy, że Autor sam- w zgodzie ze swoimi poglądami- zarzucił praktykę psychoanalityczną i psychoterapeutyczną.

 

Fragmenty „Zakończenia”

 

„Każda z terapii, które zanalizowałem w tej książce ( wyjątkiem terapii radykalnej i feministycznej, które borykają się z innymi problemami) wykazuje brak zainteresowania społeczną niesprawiedliwością. Żadna z nich nie interesuje się fizycznym i seksualnym znęcaniem się. Każda skrycie akceptuje polityczne status quo. W skrócie, prawie każda terapia wykazuje pewien brak zainteresowania światem.

 

Terapeuta podobnie jak inni, widzi problemy ludzi w kategoriach, które zna. Jeżeli coś, co zostało powiedziane terapeucie, nie pasuje do jego teorii, zostanie tak nagięte, że będzie pasowało. Zainteresowanie samym sobą zmusza terapeutów do udawania wiedzy, której nie posiadają. Terapeuci próbują narzucić swoje struktury na pacjentów. Łatwiej jest przyjąć założenia konieczne do pozostanie psychoterapeutą, na przykład że każdy odpowiada za siebie. Całej strukturze grozi upadek, gdy porzuci się choć jedną z tych zasad.

 

Jestem przekonany, że terapia nigdy nie jest uczciwa. Nie chcę przez to powiedzieć, że wszyscy terapeuci są nieuczciwi. Większość nie jest. Większość chce być pomocna; ale to co rzeczywiście mogą zaoferować, w najlepszym wypadku, oznacza daleko mniej od tego co chcieli dać. Nie może być inaczej […]

 

Jednym ze sposobów, w jaki terapeuci unikają pytań, które mogłyby prowadzić do nowej fundamentalnej oceny samej natury psychoterapii, jest akceptowanie pewnych komunałów jako głębokich prawd. Terapeuci, wystarczająco wcześnie, zaczynają automatycznie reagować na często powtarzane mity. Jest to ważne dla identyfikacji tych mitów.

 

Jednym z mitów jest przekonanie „przyszedł do mnie po tym, jak próbował wszystkiego innego” albo „próbowała tego szczególnego typu terapii jako ostatniej ucieczki”. Zakłada się tu przede wszystkim, że to jest prawda. […] Zawsze założeniem „teorii ostatniego ratunku” jest to, że pacjent prawie umierał, miał być na stałe trzymany pod kluczem albo miało się zdarzyć coś strasznego i nie do wyleczenia, jeśli nie znalazłby tego konkretnego terapeuty i jego konkretnej terapii. B r z m i to dobrze, ponieważ nikt nie chce kwestionować tego, co uratowało komuś życie.

 

Istnieje podobny mit, który pochodzi od pacjentów: świadectwo „umarłbym bez jego pomocy” albo „ta terapia pomogła mi nadzwyczajnie”. Słyszymy od wielu pacjentów i byłych pacjentów, jak wiele korzyści czerpali od pewnej osoby czy leczenia. Słyszymy to od ludzi poddawanym elektrowstrząsom, od ludzi zażywających niebezpieczne leki psychotropowe i od ludzi poddanych zabiegowi lobotomii. Nie kwestionuję ich przekonania, że otrzymali pomoc. Jednak wystarczy się trochę zastanowić, by stwierdzić, że niektórym osobom byłoby trudno uwierzyć, iż jest inaczej, skoro są poddawane indoktrynacji zarówno w zakładach jak i poza nimi (większość społeczeństwa akceptuje bezmyślnie wartość psychiatrii). Nawet jeżeli terapia jest dobrowolna, istnieje przymus emocjonalny i psychiczny, rzadko analizowany przez profesjonalistów. Gdy terapia nie jest dobrowolna zwiększa się możliwość ucisku.

 

Kolejny mit odnajdujemy w twierdzeniu: „Zgadzam się, że w psychoterapii są nadużycia, ale są one wyjątkiem. Nieprawdopodobne jest, by przeciętny terapeuta miał skrzywdzić pacjenta”. Kiedy praktykowałem jako psychoanalityk, często słyszałem psychoanalityków rozmawiających o oszustwach w tej dziedzinie. Pamiętam, że zapytałem znakomitego psychoanalityka ze sławnego instytutu w Nowym Jorku o to, jak wielu kolegom byłby skłonny je przypisać. Odpowiedział, że nie ufa ogromnej większości swoich kolegów. Słyszałem to wielokrotnie, chociaż nie znam żadnego analityka, który powiedziałby to kiedykolwiek publicznie.

 

Nie wierzę, że nadużycia w dziedzinie psychoterapii są rzadko spotykane. Tylko się o nich wiele nie mówi. Powodem niezwykłego wzrostu liczby procesów sądowym przeciw psychoterapeutom z powodu postępowania niezgodnego z etyką zawodową nie jest wzrost nadużyć, ale fakt, ze ludzie są skłonni szukać zadośćuczynienia. Na podstawie analizy przekrojowej przypadków psychoterapii opisanych w dziewiętnastowiecznej literaturze, można stwierdzi, że prawie wszystkich terapeutów można by według dzisiejszych norm zaliczyć do kategorii: wielkie niedbalstwo, duża niewiedza czy postępowanie niezgodne z etyką zawodową. Czy jest jakikolwiek powód, żeby wierzyć, że w następnym wieku ludzie nie powiedzą tego samego o przypadkach opisywanych dzisiaj?

 

Kolejny mit- k a ż d a terapia pomaga niezależnie od teoretycznej orientacji terapeuty. […] Wszyscy terapeuci mają skłonność, aby wierzyć, że relacja z nimi jest dobra dla pacjenta. Żaden terapeuta nie mówi; „Relacja ze mną jest niebezpiecznym i przerażającym doświadczeniem”. Gdyby każdy rozwijał zdolność do „dopasowania” […], nie byłoby rozwodów. Takie oczekiwania są niedorzeczne i szkodliwe. […] Twierdzenie, że każda relacja z każdym terapeutą jest „lecznicza” nie może być oczywiście prawdziwe. […] Wielu terapeutów może sprawiać wrażenie ciepłych, zainteresowanych, łagodnych i zatroskanych, ale to nie gwarantuje, że naprawdę posiadają te cechy i że istnieją one p o z a relacją terapeutyczną. Przede wszystkim każdy terapeuta otrzymuje zapłatę za uwagę, jaką poświęca pacjentowi. Nie jest trudne udawanie uwagi, gdy jest się solidnie wynagradzanym.

 

Jeśli ufamy komuś, to bardzo wiele znaczy, czy ten człowiek tylko wydaje się godnym naszego zaufania, czy rzeczywiście j e s t godny. Poznajemy to z czasem i w relacji bez władzy i hierarchii. Terapeutyczna relacja z a w s z e wymaga braku równowagi władzy. Jeden człowiek płaci, drugi przyjmuje. Wakacje, czas, czas trwania sesji – wszystko jest w rękach jednej strony. Tylko jedna osoba uznawana jest za „eksperta” od ludzkich relacji i uczuć. Tylko jedną osobę uważa się za mającą kłopoty. To nie może nie oddziaływać na ocenę i spostrzeganie mniej potężnej strony. […]

 

Mit szkolenia również zasługuje na uwagę. Terapeuci zazwyczaj przechwalają się swoją „biegłością”, „złożonym szkoleniem”, jakie przeszli. Kiedy dyskutuje się o kompetencjach, można często usłyszeć frazesy: „został dobrze przygotowany” albo „przeszedł specjalistyczne szkolenie”. Ludzie mają raczej niejasne pojęcie o naturze psychoterapeutycznego szkolenia, a terapeuci rzadko zachęcają swoich pacjentów do pytania o jakieś szczegóły. Nie robią tak z ważnego powodu: często ich wyszkolenie jest bardzo skromne […]. Najbardziej złożone i przewlekłe są klasyczne programy szkolenia psychoanalitycznego, ale jest tak nie z powodu ilości materiału, który trzeba opanować. (Spędziłem osiem lat na moim psychoanalitycznym szkoleniu. Patrząc wstecz, uważam, że potrafiłbym się nauczyć podstawowych idei w ciągu ośmiu godzin skupionej lektury). Jest tak, ponieważ szkolenie jest złożonym programem indoktrynacji, sposobem zostania „fachowcem”. […] Krótko mówiąc, uczy się, jak zostać lojalnym członkiem wybranej grupy. Naturalną reakcją na krytykę jest atakowanie krytyka, ponieważ lojalność względem swojego zawodu jest uważana za istotną. Czy jest możliwe kontynuowanie poważnej, krytycznej analizy podstawowych postulatów dziedziny, z którą wiąże się twoja osobista tożsamość? […] Trudno znaleźć terapeutę, który nie odczuwa lojalności wobec zawodu. Lojalność zawodowa oznacza podporządkowanie ludzkich odruchów temu, co jest uważane za najbardziej korzystne dla profesji jako całości.

[…]

 

Zepsucie jakie dostrzegłem w psychoterapii i omówiłem w tej książce, nie jest przypisane tylko tej jednej dyscyplinie. Psychoterapia nie jest, jak fachowcy i poszczególni terapeuci twierdzą, narzędziem, które pozwoli nam odkryć korupcję gdzie indziej. Psychoterapia nie może być zreformowana częściowo, ponieważ ta aktywność ze swojej natury jest szkodliwa. Rozpoznanie kłamstw, wad, krzywdy, możliwości szkodzenia, braku równowagi władzy, poniżania, ambicji może być pierwszym krokiem do ostatecznego zniesienia psychoterapii i wierzę, że jest to nieuchronny i pożądany proces w przyszłości”.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klex, czytałam tą książkę i szczerze mówiąc, nie znalazłam zbyt wiele konkretów odnośnie nurtów innych niż psychoanaliza. Wstęp obiecujący, ale treść sama w sobie już nie, dużo odniesień do historii, a świat poszedł już bardzo naprzód, nawet w kwestii podejść terapeutycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klex, czytałam tą książkę i szczerze mówiąc, nie znalazłam zbyt wiele konkretów odnośnie nurtów innych niż psychoanaliza. Wstęp obiecujący, ale treść sama w sobie już nie, dużo odniesień do historii, a świat poszedł już bardzo naprzód, nawet w kwestii podejść terapeutycznych.

 

Też niestety mam wrażenie, że autor używa słów psychoanaliza i psychoterapia zamiennie, a zamienne nie są...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

essprit, chciałabym nieśmiało zauważyć, że rada "jak przełamać wstyd" tu nie padła...

Nie ma czarodziejskiej różdżki.

Masz 2 możliwości.

Albo robisz to czując wstyd, albo szukasz samodzielnych metod pracy nad sobą i sama pracujesz nad uwolnieniem sie od wstydu.

nie ma czarodziejskiej różdzki lub innymi słowy nasze schematy nie zmieniają sie jak za jej dotknięciem, wiele sposobów trzeba wypróbować i pośrednio dochodzić do wyzwolenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba chyba zdecydować niestety czy chce się żyć czy nie, jakiś rodzaj nihilizmu nie jest chyba dobry na dłuższą metę. A terapia to tylko narzędzie jedne z wielu, można używać, nie trzeba ale przydaje się, moźna dzięki niej zyskać wgląd, ciekawa jest grupowa. Czy terapią można zmienić siebie, wydaje mi się, że nie, raczej poznać, zyskać świadomość. A co potem to nie wiem, wracam do tego co na początku czy żyć czy nie, trzeba odnaleźc wartość w samym życiu jeśli chce się żyć, trzeba je chyba pokochać, przyjąć, że życie jest po to żeby żyć, przeżyć, po co w jakim celu to nie wiem, trzeba to chyba odkryć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tak, że psychoterapia nie działa.

 

To raczej chodzi o to, że wśród psychoterapeutów jest dużo tępaków i szarlatanów nastawionych na kasę.

 

Sam jestem lekarzem i mam kontakt z psychiatrami i psychologami i oni sami mówią, że mało jest dobrych uczciwych psychoterapeutów. Sam jako lekarz widziałem z drugiej strony kilka oddziałowych terapii i były po prostu moim zdaniem jakąś parodią.

 

No i sam się poparzyłem: chodziłem przez 1,5 roku do terapeuty behawioralo-poznawczego bez żadnych efektów, a tez ze mnie tylko kasę zdzierał.

 

Po prostu trzeba mieć szczęscie by trafić na odpowiedniego terapeutę, najlepiej pytajcie psychiatrów czy kogoś mogą polecić. To, że terapeuta pracuje w szpitalu nie swiadczy o tym, że jest dobry.

 

Z ww aspektu nie lubię terapii psychodynamicznej/psychoanalizy, bo ona się wiąże z długim chodzeniem, latami i może byc niesktuczna po roku-dwóch zarówno z tego powodu, że terapeuta jest tępakiem/wyciskaczem pieniędzy jak i dlatego, że pacjent wymaga więcej czasu, by uzyskać postępy. Niestety ta pierwsza opcja jest o wiele bardziej prawdopodobna i po tym wszystkim ma się wrażenie, że starciło się kawał czasu i dużo pieniędzy

 

No i nie bójcie się łączyć leków z psychoterapią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klex, czytałam tą książkę i szczerze mówiąc, nie znalazłam zbyt wiele konkretów odnośnie nurtów innych niż psychoanaliza. Wstęp obiecujący, ale treść sama w sobie już nie, dużo odniesień do historii, a świat poszedł już bardzo naprzód, nawet w kwestii podejść terapeutycznych.

 

Psychoterapia głównie opiera się na szkole psychodynamicznej, są praktykowane inne nurty ale z reguły są to prywatne gabinety. Mi się podoba że ktoś poddał krytyce pewne założenia co prawda w połowie się z nimi zgadzam ale nie jest to kolejne powielanie schematów.

 

To nie jest tak, że psychoterapia nie działa.

 

Myślę że nie da się tego tak jednoznacznie sprecyzować działa czy nie ale jedno jest pewne jest przewartościowaną formą pomocy, jest w niej zbyt dużo domniemywań, interpretacji, niejasnych założeń i ograniczeń czy uproszczeń.

Na niektórych działa na innych nie, duża część zaburzeń ma podłoże biologiczne, genetyczne więc jak ktoś to napisał że leczenie burakiem niewiele da pomimo dobrego kontaktu z rolnikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty chyba już nie chodzisz na terapię - bo i po co?

 

 

Zastanawiam się właśnie po co tam jeszcze chodzę . Co prawda ostatnio rzucone zostało nowe światło na moje objawy i ich źródła tylko co z tego

skoro każdego dnia jest praktycznie to samo , te same lęki, objawy , rytuały i nie moc w ich przełamaniu a weekendy to totalna depresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do niedawna byłem skłonny rękami i nogami się podpisywać, że psychoterapia to szarlataneria, a psychoterapeuci to chciwi debile. Teraz po przeczytaniu książki "The Anxiety and Phobia Workbook" mogę stwierdzić, że się myliłem odnośnie tego pierwszego stwierdzenia. Odnośnie drugiego - pewnie nie wszyscy, ale może już nie będę musiał dochodzić, czy to prawda, czy fałsz. Na pewno też ta książka pokazała inne oblicze psychologii. Nie tylko filozoficzne (nie weryfikowane) farmazony o wypływie robienia kupy w dzieciństwie na moją obecną psychikę, tylko proste i logiczne porady jak np. minimalizować stres, odprężać się, albo przyzwyczajać do lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale juz cos powinno sie dziac, a przynajmniej miec nadzieje na zmiane.

A nie ze ja przychodze a on mowi "Z czym Pan dzisiaj zaczyna?"

 

Przez podobne, wyuczone zachowania psychoterapeutów szybko rezygnowałam z terapii. Takie spotkania bardziej męczą niż pomagają.

Psychoterapeuta oddziałuje na pacjenta również swoją osobowością. Nie każdy z dyplomem nadaje się do tej pracy. Lepiej poszukać kogoś odpowiedniego dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×