Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Moze to zasługa mirtazapiny ,nigdy na pewno sie nie dowiesz którego leku jest to główna zasługa,ale nie eksperymentuj i nie odstawiaj jednego z nich by się o tym przekonac... stawiam na mirte choc wenla tez dobrą robote pewnie wykonuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

QueenForever, może zioła by mi szybciej pomogły niż ta chemia, która nijak u mnie działa, zawsze na działanie leków musiałam czekac 4 do 5 miesiecy wiec to jest coś nie tak.

 

Poza tym na każdego coś innego, jak gra w totka, albo trafisz z lekiem albo nie...

Zastanawiam się czy ich nie rzucić, bo jeden piorun czy je biore czy nie, ciągle tak samo, a nawet gorzej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie zamuła po mircie tez bym wcinał rocket fuel ...chociaz lepszym rozwiązaniem byłaby opcja gdyby mirta oddziaływała na ten zamulający receptor H1 ale miała na tyle krótki okres półtrwania ze rano chcąc nie chcąc przestała by juz byc aktywna chemicznie-pomazyc dobra rzecz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie cierpienie (anhedonia absolutna, nepięcie, pobudzenie, ból psychiczny) jest nie do zniesienia...dokałdam kolejne stilnoxy...ale nie chcę się zabić...nie wiem co robić. W rodzinie rozpacz. Byłam u renomowanej lekarki w Wawie. Powiedziała, że kogos z tak absolutną anhedonią w wieku 31 lat to tylko by z uszkodzeniem mózgu kojarzyła. Nawet śpię słaboi co noc śni mi się moja choroba i II wojna światowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind narazie jeszcze troche wytrzymaj,co bierzesz tą sertraline-3 tyg? jesli po 4 tyg nie ma poprawy potencjalizuje sie dawke,jesli po kolejnych 3-4 tyg brak poprawy -odstawia sie lek bo juz raczej nie zadziała .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz są nowe wytyczne,jesli po 2 tyg nie ma zadnej poprawy potencjalizuje sie dawke,jesli po kolejnych 4 tyg brak poprawy odstawia się lek...ludzie depresja sama mija po ok. 3 miesiącach wiec czekanie tyle czasu na poprawe jest absurdalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pracowac? Zycie towarzyskie? Ja z domu prawie nie wychiodze...co najwyzej na stilnoxie...ja w ogoleprawie NIC nie robie...tzn bez stilnoxu NIC, na stilnoxie, bardzo niewiele...najgorzej, ze mnie roznosi i nie moge lezec...moje zycie jest nie do zieniesienia...lekarze sa bezradni...jak myslicie co mi moze byc?:(

Obiecuje ze bede wdzieczna za kazda podpowiedz, bo ja i rodzina pograzeni jestemy w rozpaczy.

 

A tu chyba cos na co czekalismy:

radzę przeanalizoweac dokladnie + jak powstaj uczucia

http://www.is.umk.pl/~duch/Wyklady/Mozg/07-3-limbiczny.htm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a moze my cierpimy na cos zupelnie niepsychiatrycznego?

przeczytajcie np o zespole plata czolowego:

ZESPÓŁ CZOŁOWY JAKO NAJWIĘKSZA MOJA ZMORA

Witam wszystkich bardzo serdecznie na moim blogu w którym zawarta jest cała treść o moich psychicznych aspektach zespołów padaczkowych i ich powikłaniach.

 

Pierwszym z zespołów padaczkowych jest zespół płata czołowego. Należy on do najcięższego dla mnie zespołu związanego z dysfunkcją tego płata mózgu a co za tym idzie niemożnością właściwego funkcjonowania w społeczeństwie ze względu na objawiającą się encefalopatię padaczkową jako uszkodzeniem mózgu od wyładowań epileptycznych. Jest to nic innego jak choroba charakteru, osobowości człowieka i związanymi z tym objawami psychicznymi, psychoruchowymi, natrętnymi myślami noszącymi miano obsesji i kompulsji, z którymi nie da się walczyć na tle organicznych uszkodzeń mózgu.

 

Zespół czołowy- sama już nazwa wprowadza mnie w silny niepokój emocjonalny.

 

Jest tutaj zawarta cała sfera negatywnych emocji od agresjii, po napięcie psychiczne, stany depresyjne całkowitą desperację i brak woli walki o siebie. Ja mając ten zespół nie potrafię tworzyć swojej przyszłości jak osoba w moim wieku mająca 28 lat i pragnąca żyć, tworzyć świetlaną dla siebie przyszłość w pewnym dystansie od siebie.

 

Wiadomą rzeczą jest że życie nie zawsze jest usłane różami i że potrzeba wiele motywacji do tego aby coś w swoim życiu stworzyć. A właśnie w moim myśleniu tego nie ma aż tak bardzo wyjaskrawionego, widzę wielki bezsens swojego życia i swoją nieudolność która kończy się silną depresją połączoną z desperacją.

 

Bardzo często jest tak że mam przy zespole czołowym brak motywacji do działania nawet w pracach domowych, aby cokolwiek zrobić , pomóc mamie, czy w ogóle zrobić coś dla siebie, coś co by mnie usatysfakcjonowało wewnętrznie.

 

Z testów psychologicznych- owszem inteligentny chłopak, który trzeźwo myśli, potrafi logicznie układać zdania w jedną całość...

 

Jednak do życia potrzebne są jeszcze prawidłowe relacje społeczne jak i emocjonalne, bez których tak naprawdę to człowieka nie ma i nie będzie, bo takie jest niestety podłe życie, życie bezwzględne dla kogoś, kto starając się zwalczyć największe w sobie zło spełza po chwili na niczym.

 

 

 

 

I właśnie taki jest zespół płata czołowego.

 

Wiele razy byłem hospitalizowany na psychiatrii, gdzie byłem wyśmiewany za swoje banalne zachowanie, wiążące się ze zmianami nastrojów. Podejrzewano u mnie coś zupełnie innego a mianowicie osobowość borderline. Wówczas słyszałem:

 

"co on ma borderline tak? ha ha ha- odparsknął jeden lekarz śmiechem, kiedy przyjmowali mnie do Lubiąża. Dopiero wtedy poczułem się tak jakby mi ktoś dał w twarz i kazał robić coś czego nie mogłem zrobić- zmienić się, zmienić całe swoje życie od podszewki.

 

Najgorsze są wyładowania epileptyczne w okolicy prawego płata nadoczodołowego płatów czołowych, gdzie występuje tutaj agresja strach i niepokój.

 

Silna wola nie wystarcza żeby pokonać tak silne emocje negatywne. One po prostu mną rządzą a leki które biorę są jedynie środkiem który pozwala mi funkcjonować na zasadzie:" nie wybuchnij krzykiem!"

 

Takie życie mówiąc szczerze jest niczym innym jak cierpieniem. Mając dwadzieścia osiem lat nigdy nie pracowałem nie mam nawet dziewczyny ani swojego prywatnego życia- jedynie pod opieką moich rodziców. To jest prawdziwy koszmar a ja nie wiem jak mam się z niego obudzić aby zacząć żyć jak człowiek.

 

 

 

 

Wczoraj miałem atak epilepsji pod postacią wyładowań w nadoczodołowych płatach czołowych. Było bardzo źle. Krzyczałem, złościłem się sam nie wiem o co , przeklinałem że nawet moja mama mnie nie poznała, jakbym był na jakimś dynamicie, zupełnie popaprany, oderwany od rzeczywistości jaka mnie zewsząd otaczała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

QueenForever, Michuj, to przemęcze się i poczekam jeszcze te kilka tygodni, ale ciężko mi bardzo :(

 

Stonka, myśle że masz zespół różnych zaburzeń psychicznych, stąd lekarze są bezradni, trafiasz ttoche na konowałów, bo dobry lekarz nie rozkłada rąk tylko odpowiednio do zaburzeń przepisuje odpowiednie leki.

 

Ja mam np depreche i zaburzenia lękowe mieszane to jest coś spoza zaburzeń które pojawiaja się u ludzi najczęsciej, przez to że rzadkie, t też ciężej sie je leczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie umieraj, może to rzeczywiście płaty czołowe ? Ja mam właśnie te objawy z wikipedii.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_czo%C5%82owy

Moja matka ma stwierdzone ubytki w płacie czołowym tylko że jest ona jedną wielką motywacją, może ma ich mało a u mnie z połowy płata nie ma i efekt zaistniał ujemny. Określili jej te ubytki tomografią. Muszę się wybrać ale mi się nie chce. Właśnie brak motywacji wynika z zespołu czołowego :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z tego wyszłam po 3 latach koszmaru. A już niewiele szans sobie dawałam. Teraz czuję i jestem szczęśliwa. Czucie to chyba największy dar jaki istnieje. Owszem, są trudne momenty rozpaczy, smutku, cierpienia, strachu ale to wszystko jest takie cudownie ludzkie, że gdy już minie, oceniam to pozytywnie, jako jeden z niezbędnych elementów życia. Żadne leki mi na tonie pomogły. Po prostu nagle jakby coś się przełączyło i zaczęłam odczuwać. Coś niesamowitego! Z półtrupa, bez żadnych celów, motywacji, siły, uczuć stałam się w miarę normalnym człowiekiem. Możliwe, że trochę za bardzo teraz zwracam uwagę na moje uczucia. Delektuję się nimi, doprowadzam do skrajności ( i tych pozytywnych i negatywnych), możliwe że za bardzo się nimi kieruję, że za bardzo wszystko przeżywam... Ale tak jest po prostu piękniej. Wszystkim życzę wyzdrowienia, nieważne jak długo trwa ten stan, jest nadzieja, mimo że nie możecie jej odczuwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja umieram...biorę już mega dawki benzodiazpien, nawet 2,5 mg clonazepoamu nie pomaga...wypróbowałam 50 leków psychotropowych wiec nie ma juz dla mnie szans...poprawe mialam tylko po moklobemidzie, ale nie ma go z czym laczyc na moje mega napiecie...chcialabym sie zbaic, ale religia mi nie pozwala...wegetuje u mouich rodzicow, ktorych nie stac by raz dziennie przyjsc do mnie z herbatą, pozwolic sie wyzalic, ciagle na mnie krzyczą, ublizająm wyszyudzają..i takie bylo cale zycie u mnie w domu...JA NIE CHCE JUZ ZYC. Nawte gdybym miala wyzdrowiec to juz chybz nie chce. Kazda minuta jest tak potwornym cierpieniem...tego sie nie da opisac...gdybym chcoiaz miala milosc w domu...najgorsze jest dla mnie to, ze nie moge sie zabic. jestem zupelnie sama.Lekarze moje dzikie cierpienie uwazaja za histerie, a tak nie jest. Po prosu cierpie tak bardzio ze nadaje sie tylko do samobojstwa, ale boje sie piekla...ale chcialabym sie zabic bardzo...i po co ja to pisze, i tak mi nikt nie pomoze.Bylam u dziesiatkow psychiatrow, psychologow, ksiezy, egzorsyctow, pol Polski sie za mnie modli i jest coraz tragiczniej...nie jestem juz wstanie dabc o higiene, wygladam jak smiec i matka tylko na mnei krzyczy, ona zreszta krzyczy ciagle i zawsze krzyczala...ja nie chce zyc, blagam niech mi ktos pomoze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To moze wroc do tej paroksetyny? Skoro kiedys pomagal to teraz pewnie znow Ciebie ustabilizuje. Co do anhedonii polekowej to w moim przypadku bylo podobnie jak u Niemej Syreny. Po ponad roku off drugs ktoregos dnia wstalem i czulem sie jak dawniej. Wszystko cieszy ale i tez wiele rzeczy sie boje i tak jak na lekach nie wahalem sie przed niczym tak bez lekow wlasciwie wszystkim sie stresuje.( wiadomo z wyjatkiem rzeczy ktore lubie robic). Teraz widze czarno na bialym jak bardzo leki moga zmienic czlowieka. Nie jestem w stanie robic nawet polowy tego co kiedys ale to co zdzialam sprawia naprawde przeogromna satysfakcje. Hmm powracaja tez stare fobie. No coz po sobie wnioskuje, ze leki lecza i dzialaja jak sie je bierze. Po odlozeniu stare reakcje na bodzce , wrazliwosc stopniowo powraca. Wnioskuje tez, ze na tym forum liczba osob z prawdziwa depresja to znikoma ilosc(pomimo opisow o makabrycznym wydzwieku:D). Wiekszosc to problemy z osobowoscia. Albo sie akceptuje siebie takim jakim sie jest albo pozostaje branie lekow tudziez psychoterapia. Nie kazdy jest stworzony do wielkich czynow;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×