Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

czasami jest tak, że alienowanie się ma drugie dno a jest nim strach... sama odejdę pierwsza, zanim ktoś mnie porzuci.... strach prze odtrąceniem jest tak silny, ze lepiej samemu zerwać kontakt, zanim ktos zdaży mnie zranić... takie to pokręcone :(

 

niestety - i ranisz siebie i innych

 

 

a kiedyś się rzeczy naprawiało a nie wyrzucało..

 

 

Jedyne co można zmienic to siebie, wtedy zmienia sie tez podejście do innych i automatycznie relacje z nimi.

 

Też tak sądzę. Choć i też może czasami mamy pecha trafiając na kogoś z kim baaardzo trudno by było by się udało. Więc nie wiem czy warto do upadłego, ale zmieniać z pewnością warto siebie.

 

Chcąc najlepiej i rezygnując z siebie jak najbardziej można sprowokować by związek się popsuł. Niestety wiem to doskonale.

 

 

Osobiscie uważam, ze nalezy miec jak najwięcej kontaktów z innymi ludźmi, zeby sie socjalizowac i uczyc prawidłowych zachowań w stosunku do siebie i innych. Tkwienie w toksycznym srodowisku np domowym, jest zatrzymaniem sie w rozwoju. Od domowników nie trzeba sie odcinac, ale stworzyc sobie dla nich alternatywe, inny świat, przyjaciół, znajomych, zwiazki partnerskie.

 

no z tymi partnerskimi to jeden by starczył :P zazwyczaj przynajmniej. W każdym razie warto mieć znajomych, przyjaciół. Nawet jeżeli jest to niełatwe.

I będąc nawet w cudownym związku i wspaniałych relacjach z rodziną nie można oddalać się od znajomych, a tym bardziej przyjaciół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajajaj89,

 

Jedyne co można zmienic to siebie, wtedy zmienia sie tez podejście do innych i automatycznie relacje z nimi.

Osobiscie uważam, ze nalezy miec jak najwięcej kontaktów z innymi ludźmi, zeby sie socjalizowac i uczyc prawidłowych zachowań w stosunku do siebie i innych. Tkwienie w toksycznym srodowisku np domowym, jest zatrzymaniem sie w rozwoju. Od domowników nie trzeba sie odcinac, ale stworzyc sobie dla nich alternatywe, inny świat, przyjaciół, znajomych, zwiazki partnerskie.

 

 

no to zdrowe twierdzenie - wlasnie uwazam ze trzeba nawiazywac relacje z innymi a nie siedziec w domu i grac w angry birds :lol:

 

-- 27 maja 2012, 20:10 --

 

U mnie to tak wygląda jakby siostra, matka i ojciec byli Rosja, Austrią i Prusami, a ja jestem polską po rozbiorach. Jak tylko robie powstanie to te panstwa sie zrzeszaja i chca mnie powalic na kolana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Candy, dzieki cudak

 

A co sądzicie na temat wolnosci w relacjach z innymi ludzmi

 

Kiedys uwazalem ze idealem jest związek, w ktorym mamy wolnosc 100 procentowa, ale teraz zauwazam coraz wiecej wskazowek ku temu ze relacje z innymi zawsze do czegos nas zobowiazuja. Jak sie z kims zwiazuje to nie mozna ot tak robic wszytko co nam sie zamarzy. Jak sie ma dziecko to tzeba sie nim opiekowac, rodzicow nie mozna wykopac na zbity pysk, zony nie mozna ochrzanic, chociaz czasami niby sie chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedys uwazalem ze idealem jest związek, w ktorym mamy wolnosc 100 procentowa, ale teraz zauwazam coraz wiecej wskazowek ku temu ze relacje z innymi zawsze do czegos nas zobowiazuja

ale to tez wolnosc bo sami podejmujemy decyzje , ze zaciagamy pewne zobowiazania. Mam w zwaizku mnostwo wolnosci ale licze sie z moim partnerem. Podejmujac jakies decyzje czy dzialania mam go zawsze na uwadze.

 

, zony nie mozna ochrzanic, chociaz czasami niby sie chce...

 

hmm a czemu? Powinno sie moze nie ochrzaniac ale rozmawiac o tym co boli, nie pasuje itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ajajaj89, Wolność jest ważna, nie 100%, bo sama idea związku jest bezsensowna, gdy obydwie osoby które są ze sobą nie zważają na siebie .

Co nie zmienia faktu że kontrolowanie siebie nawzajem, czy jedna strona drugą, ma sens czy jest dobra, nie jest...

Chyba każdy w związku potrzebuje czasem trochę "przestrzeni" czy byciu z samym sobą, to nie polega na robieniu wszystkiego razem jak "papużki nierozłączki".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie rozmawiać.

 

 

A wolność - co to jest? Czy to jest to, że robisz cokolwiek przyjdzie do głowy nie licząc się ze skutkami?

 

Wiesz - dla mnie to jak z kotkiem - skoro nauczyliśmy go żyć razem, pokazaliśmy, że może coś oczekiwać od nas to teraz nie można o nim zapomnieć. Każdy nasz wybór ma skutki. Tyle, że nie każde ograniczenie jest złe. Przecież warto dbać o kotka i się czasami do niego przytulić prawda?

 

 

Związek to taki jakby układ. Ty mi coś dasz, ja Tobie coś dam. Niekoniecznie coś za coś. Samo dawanie może być fajne.

 

Ktoś mi tłumaczył, że to jak w teorii gier (nie gierek - w sensie manipulacji, intryg, ale prawdziwej teorii gier). Otóż jeżeli jedna osoba coś musi stracić by druga zyskała tyle samo to jest to gra o sumie zerowej. I ponoć taki związek nie przetrwa (ja dam Ci 100 zł i umyj podłogę, a jak skończysz to zrób mi dobrze).

 

W grze o sumie niezerowej - ogólny rachunek zysków i strat - dla obu osób razem nie wychodzi na zero. Przykładem może być np. seks (kochajmy się - ja zrobię CI dobrze i będzie mi z tym dobrze, że tak Ci zrobiłem).

 

:) I to ponoć przyszłość.

 

Zrezygnuję z części swojej wolności (np. nie będę chodził na panienki/rwała chłopaków na noc) a Ty za to będziesz pewien/pewna, że... Będziemy mieć razem... etc..

 

to tyle filozofowania. Bo w praktyce to siedzę w oślej ławce. Ale ponoć są ludzie którym się udaje (i jak ja im tego zazdroszczę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra - jestesmy teraz w fajnym pukcie rozmyslan.

 

Powiedzielismy sobie ze w zwiazku nie ma utopijnej wolnosci. I zakladam ze teraz myslimy o zwiazku seksualnym.

A z rodzicami? Czy w kontakcie z rodzicami mozemy sobie pozwolic na wolnosc bezgraniczną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz - dla mnie to jak z kotkiem - skoro nauczyliśmy go żyć razem, pokazaliśmy, że może coś oczekiwać od nas to teraz nie można o nim zapomnieć. Każdy nasz wybór ma skutki. Tyle, że nie każde ograniczenie jest złe. Przecież warto dbać o kotka i się czasami do niego przytulić prawda?

Jestesmy odpowiedzialni za to co oswoimy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielokrotnie wysyłałam mamę do lekarza z pewną dolegliwością, mówiłam jej jakie to może być groźne, a ona zbywała mnie za każdym razem... W końcu psycholog uświadomił mnie, że spełniłam swój córeczny obowiązek, powiedziałam, co wiedziałam, ostrzegłam, wykazałam się troską i na tym powinnam skończyć. Nie jestem odpowiedzialna za postępowanie moich rodziców. Choć ciężko mi, kiedy jestem olewana i widzę, jak mama świadomie naraża swoje zdrowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bubbleslife, z tata owszem.. troszcze sie o niego ale nie zamieniamy sie rolami. To on jest moim ojcem i nie bede go traktowac jak dziecko .. jest dorosly. Jezeli popelnia bledy to na wlasna odpowiedzialnosc.

 

To samo mozna powiedziec o swoim mezu, zonie. Ale gdy sie mocno kocha swojego partnera to z bolem umywa sie ręce gdy widzi sie iz grozi mu niebezpieczenstwo.

 

-- 28 maja 2012, 19:30 --

 

A tu jeszcze chce dodac jedno sluszna uwage - ludzie powyzej 70 rz to nie sa juz na tyle dorosli ludzie w scislym tego slowa znaczeniu - nerwy juz nie sa tak stabilne, zdrowie kustyka, psyche siada, koncentracja i pamiec tez p czasami trudno uznac takie osoby za wpelni odpowiedzialne za swoje zycie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to z bolem umywa sie ręce gdy widzi sie iz grozi mu niebezpieczenstwo.

Nie chodzi o umywanie rak ale o szacunek. Bez wzgledu na to czy jest to moj rodzic, dziecko czy partner wyrazam swoja opinie na jakis temat i na tym moja rola sie konczy ... im pozostawiam wybor co z tym zrobia. Jezeli zle wybiora poniosla tego skutki.

 

-- 28 maja 2012, 20:38 --

 

ludzie powyzej 70 rz to nie sa juz na tyle dorosli ludzie w scislym tego slowa znaczeniu - nerwy juz nie sa tak stabilne, zdrowie kustyka, psyche siada, koncentracja i pamiec tez p czasami trudno uznac takie osoby za wpelni odpowiedzialne za swoje zycie

Moj tata ma 82 lata ale nie zabiore mu z tego powodu suwerennosci i nie bede traktowac jak niepelnosprawnego bo za bardzo go szanuje. Chyba nie ma nic gorszegon niz traktowanie starego czlowieka protekcjonalnie jak dziecko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każda sekunda życia jest dla mnie ogromną męczarnią.. Przepraszam za to, bo nie jestem na wózku, nie jestem niewidomy, głuchoniemy. To tylko moja psychika szwankuje. Pójdę wreszcie po pomoc, obiecuję .. choć nie jestem pewien czy ktoś mi pomoże.. chcę miłości, to ona mnie uzdrowi.. Więc czekam dalej .. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya przystojny 50 latek może by się zainteresował :mrgreen: większość kobiet ma takie marzenia jak Ty ale niewielu facetów jest w stanie je spełnić zresztą są rozchwytywani przez kobiety pewnie. Ja ani przystojny a już na pewno zaradny nie jestem a też chciałbym ładną panią co do zaradności to już nie koniecznie bo bym się fatalnie przy niej czuł zresztą takie się takimi jak ja nie interesują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×