Skocz do zawartości
Nerwica.com

AGORAFOBIA - lęk przed opuszczaniem "czterech ścian".


Picasso

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj NATALIO.

Rozumiem doskonale co czujesz,niestety sama walczę z agorafobią już ponad 3 lata.Jest to ciężka walka,zresztą cóż będę pisac ,wiesz to sama dokładnie.

Podpisuję się pod przedmówczyniami.Mam nadzieję że kiedy troszkę poczytasz ludzi z podobnymi problemami,w jakiś sposób poczujesz że nie jesteś sama,że agorafobia to nie "koniec świata",że wielu z Nas świetnie sobie z tym paskudztwem poradziło,niekoniecznie za pomocą farmakologii.

NATALIO,bo tu przede wszystkim trzeba zmienic myślenie,uświadomic sobie że tak naprawdę wszystko zależy od NAs samych,że to tylko dzieje się w Naszych głowach....tak ja wiem żę trudno to sobie wyobrazic,sama jeszcze mimo odstawienia po trzech latach leków,nie doszłam do "perfekcji",ale dzieki świadomości że to może (musi) się udac ,małymi kroczkami,ale jednak wychodzę agorafobii naprzeciw.

Naprawdę ,uwierz,są tu na forum ludzie którzy niewychodzili z domu przez wiele miesięcy,dziś prowadzą normalne życie :D

Czyli?Czyli da radę....Tobie również się uda.Tego życzę Ci z całego serca.

Pamiętaj ,nie jesteś sama.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natalio nie przejmuj się to nie koniec świata (jakby się mogło wydawać) znam to bardzo dobrze walczyłam z tym g... dość długo, ale można to przezwycięzyć i cieszyć się życiem ,nie załamuj sie bo z tego sie wychodzi tylko trzeba podjąć odpowiednie kroki liczę ze duzo ci pomoże to forum ;)aha i to nie prawda że samemu nie da rady z tego wyjść !,jednak wiekszość potrzebuje wsparcia wiec spróbuj psychoterapii pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :) dziękuje bardzo za wasze wypowiedzi :):):) teraz nie biore żadnych leków bo nie chcem , a psychiatre musze sobie wybrać bo w grudniu skończyłam 18 lat i nie jestem już pod opiekom mojej psycholoszki :) bo ona leczy ludzi do 18 lat:( jutro jade odebrać z tamtąd papiery i znależć sobie jakiegoś psychiatre. wiem że oni nie rozumieją takiego czegoś ale u mnie chodzi o co innego mój chłopak mówi że nie potrafi o tym rozmawiać i to ja musiałam go prosić by coś na ten temat powiedział więc jak sądze ma to w dupie. Dziś znów do szkoły nie poszłam ,bałam się iść sama a co gorsza tam usiedzieć. Wiem że trzeba się przemuc i starać bo już przez to przechodziłam na szczęście nie jest tak żle jak kiedyś:( w tedy wogule z domu z nikim nawet nie wychodziłam i tak pojechałam do szpitala.NATALIA :)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:37 pm ]

aha chciałam zapytać czy Wy mieliście uczucie że każdy na was patrzy ,że nie wiecie gdzie jesteście albo co w danym czasie robicie nie wiem jak to wytłumaczyć mam nadzieje że znajdą się takie osoby. Napiszcie jakie mieliście odczucia :)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:37 pm ]

aha chciałam zapytać czy Wy mieliście uczucie że każdy na was patrzy ,że nie wiecie gdzie jesteście albo co w danym czasie robicie nie wiem jak to wytłumaczyć mam nadzieje że znajdą się takie osoby. Napiszcie jakie mieliście odczucia :)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:30 pm ]

chciałam dopisać jeszcze ,że brałam seronil czy ktoś może też ja zażywał ? tak propo to nie lubie brać tabletek i boje sie jakie będą tego skutki kiedyś przed wyjazdem do szpitala rozmawiałam z psychiatrom i przepisała mi takie leki ,że z łużka wstać nie mogłam bo tak bardzo kręciło mi się w głowie że ruwnowagi złapać nie mogłam :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...aha chciałam zapytać czy Wy mieliście uczucie że każdy na was patrzy ,że nie wiecie gdzie jesteście albo co w danym czasie robicie nie wiem jak to wytłumaczyć mam nadzieje że znajdą się takie osoby. Napiszcie jakie mieliście odczucia :)...

 

Natalio-ja tak miałam,ale już od roku nie mam :D Trzymaj się,będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już nie mam sily walczyć!Mam dosyć udawania,że wszystko jest ok!Wymyślania 1000 powodów dlaczego nie wychodzę z domu i usprawiedliwiania ich przed soba i bliskimi.Jestem największym tchórzem swiata!!!Jak to straszne choróbsko ujarzmic?Bardzo się boję!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Renatko,nie bój się,da się to ujarzmić.Ja zaczęłam od tego,że wychodziłam,na siłę,z zawrotami głowy,sina,roztrzęsiona,ale wychodziłam.Najpierw na korytarz,potem 3 kroki od domu,potem do śmietnika,potem juz do sklepu i cały czas powtarzałam sobie-nic ci nie jest,to TYLKO nerwica,dasz radę.Jak już czułam,że nie dam jednak rady-wracałam,by za chwilę znów próbować.W końcu doszło do tego,że zaczęłam chodzić do sklepu.Nieraz w kolejce czułam,że zaraz fiknę.I co robiłam?Opieprzałam się w duchu-skup się na zakupach,nie na sobie,masz kupić to i to itd.Nie fikniesz,MUSISZ zrobić te zakupy!!Tak samo w autobusach-musisz dojechać do następnego przystanku,już tyle przejechałaś,na następnym wysiądziesz.I znowu był następny-skupiałam się na celu podróży i na tym jak to odpocznę sobie już po powrocie.I...znowu nie wysiadałam J jeszcze jeden i już wysiądziesz-dalej tak sobie mówiłam.Rok temu byłam w tym stanie co ty jesteś,teraz pozostały już tylko niemiłe wspomnienia.Dasz radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje Ci Różyczko! Obiecuję że spróbójęmam troje wspanialych dzieci i nie tylko dla siebie chcialabym to zrobić.Bardzo sie boje.

 

[ Dodano: Dzisiaj ]

Dziękuje Ci Różyczko! Obiecuję że spróbóję mam troje wspanialych dzieci i nie tylko dla siebie chcialabym to zrobić.Bardzo sie boje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To świetnie Renatko,dzieciaki potrafia zmobilizować jak mało kto :D Ja też zawdzieczam duzo swoim dzieciom.Powiedziałam sobie,że nie mogę sobie pozwolić na chorowanie właśnie ze względu na nich.A nawet obiadu nie byłam w stanie ugotować.Będzie dobrze,zobaczysz.Pozdrawiam cię serdecznie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aha chciałam zapytać czy Wy mieliście uczucie że każdy na was patrzy ,że nie wiecie gdzie jesteście albo co w danym czasie robicie nie wiem jak to wytłumaczyć mam nadzieje że znajdą się takie osoby. Napiszcie jakie mieliście odczucia

Ja tak miałam i mam nadal ale całkiem przestałam się tym przejmować :D

Nie martw się, mamy takie same objawy i obie żyjemy ;) To chyba znaczy, że nie ma sie o co martwić :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Renatko :smile: ja teżprzyłączam się do moich koleżanek gdyby nie moja córka to nie wiem jak by ze mną było ale leczę się dla niej (sama ją wychowuję ) i walczę każdego dnia ze swoimi słabościami Zyczę ci powrotu do zdrowia i dużo uśmiechu pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich.

Mam 23 lata, moja choroba zaczęła się dokładnie jakieś 3lata temu. Spędzałem swoje wakacje z rodzicami nad morzem. Pewnego wieczoru zaczęło mnie strasznie kłóć w klatce piersiowej, ale zbytnio się tym nie przejmowałem. Ból ustąpił. Po jakimś czasie już po powrocie do domu do Bydgoszczy ból powrócił i trzymał mnie przez pewien czas. Brałem leki uspokajające bo po namowie mamy zacząłem zażywać. W telegraficznym skrócie powiem tak, że z bólem męczyłem się przez jakiś rok bo żaden lekarz nie stwierdził nic poważnego a jak mnie bolało tak bolało. Byłem na izbie przyjęć, na pogotowiu, przyjeżdżała karetka do domu i nic nie pomagało. Żołądek z czasem zaczął fiksować. Straciłem przyjaciół, znajomych i kolegów bo nie potrafiłem sie spotykać, nie umiałem wyjśc do ludzi. Zawaliłem szkołe, siedziałem w domu, nie mogłem siedziec sam tylko zawsze ktoś musiał być ze mną. Bałem się że coś mi się stanie. Po wielkiej i ciężkiej tłułaczce po wielu lekarzach skierowałem sie do psychiatry. Pani doktor stwierdziła, że mój stan jest cięki. w 2006 roku w styczniu wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym na oddziale zaburzeń lękowych. Stweirdzono mi agorafobie z napadami paniki. Brałem fuul leków, po wyjściu ze szpitala do dzisiaj w 100% nie ustąpiła mi choroba. Bardzo ciężko mi było odzwyczaić się od leków, organizm walczył, chciał leków a ja chodziłem jak po ścianach. Bałem się jeździć komunikacją , wyjeżdżać po za miasto, spotykać się z ludźmi iść gdzieś samemu, bałem się że cos mi się stanie, że zasłabnę, że zemdleje.Po 2 miesięcznej kuracji odwykowej do dnia dzisiejszego jestem na 2x na dobe 150mg Effectin ER i doraźnie pramolan lub hydroxizyne. A bralem około 12 leków na dzień. Leki bardzo mnie osłabiają i jestem chudy jak na swój wzrost.

Dzień dzisiejszy jest taki, nie mam przyjaciół nie mam znajomych, nie mam odwagi iśc do pracy, iść do ludzi, choć powinienem. Sam walcze ze sobą wychodzę by nie zostawać w domu, by choroba znowu nie dopadła, walcze ale nie mam czasami siły, myśle że moje życie juz nie jest takie jak kiedyś sam nie wiem..

Może znajdzie się osoba z Bydgoszczy, która jest tego samego problemu i ma taką samą przypadłośc co ja zawsze byłoby lepiej razem działać.

Pozdrawiam

Myśle, że jak to czytasz mniej więcej w telegraficznym skrócie zrozumiałeś/aś o czym pisze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kornest-oczywiście,że zrozumiałam,tak jak wszyscy,którzy tu są.Mamy to samo.ale z tego da się wyjść,choć w tej chwili trudno ci w to uwierzyć.Poczytaj forum,a przede wszystkim:"Kroki do wolności".Na pewno dasz radę.Leki i psychoterapia są ważne,ale najważniejsze nauczyć się walczyć samemu o zdrowie i wolnośc.Życzę ci powodzenia.Na pewno ci się uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zrozumiane ,nawet nie wiesz jak bardzo.

Qrcze ,no niestety wielu z Nas tutaj zmaga się z tym cholerstwem:/

Ja walczę juz trzy lata,a właściwie dzieki forum i świadomości że niejestem sama niecały rok .Arturze ,najważniejszą rzeczą jest niepoddawac się ,naprawdę myslę że gdy poczytasz ludzi ,zobaczysz ,uwierzysz że można,tak bo to prawda....taka nierówna walka ,bardzo trudna ,ale można..

Życzę Ci dużo optymizmu i obyś nigdy się niepoddał.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kornest od sześciu lat cierpię na to zaburzenie i jak sam wiesz, jest koszmarnie ciężko. Teraz może Ci się wydawać, że Twój świat się zawalił, jesteś bezradny i bezsilny wobec tego stanu ale musisz mi uwierzyć, że to tylko takie złudzenie. Walczyłam z tym bardzo długo. Bywało, że poddawałam się i na niczym mi nie zależało. Z czasem zrozumiałam, że to tylko pogarsza sytuację. Zmuszałam się do wychodzenia z domu, chociaż strach paraliżował mnie jeszcze w domu. Tak trzeba i niczym to nie grozi. Tak jak ty straciłam wszystkich znajomych a raczej oni odsunęli się ode mnie. Jedyną osobą która mi pomaga do dziś jest mój chłopak. Dzieki niemu doszłam do siebie na tyle, na ile miałam siłę siiłę dojść. Każdego dnia budzę się a wraz ze mną budzi się to uczucie niepokoju ale już od przebudzenia skupiam myśli na wszystkich innych sprawach tylko nie na chorobie. To pomaga. Staram się robić rzeczy, które wywołują u mnie strach. Jesli nie potrafię sama wyjść z domu, czekam na mojego chłopaka, który "wyprowadza mnie" ;) na spacer. Robię cokolwiek, byle tylko nie siedzieć w jednym miejscu. Zastanów sie co robiłbyś, gdybyś był zdrowy i staraj się zrobić chociaż malutką cząsteczkę tego a po kilku takich samodzielnych próbach nabierzesz pewności siebie. Gwarantuję :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kornest.

Ja mam podobne objawy jak ty.Leczę się już 7 lat.Czasem jest lepiej, nerwica zasypia ale po jakimś czasie znów się budzi.Powiedz czy leczono cię tylko lekami? Czy przeszedłeś jakąś psychoterapię?Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak

Leczono mnie również psychoterapią, tzn w szpitalu w salce siadaliśmy w kółku i każdy opowiadał o sobie i wyrzucał z siebie tą nie moc. Później była muzykoterapia czyli leżenie na materacu i głębokie wdechy. Następnie było rysowanie, grupa rysowała swó lęk jaki ma w sobie. Następną psychoterapią były ćwiczenia i pokonywanie swojego lęku, ja np miałem za zadanie jeździć komunikacją miejską bo miałem lęk przed autobusami, natomiast inni do marketu itp czyli każdy musiał sam sobie cele i zadania wymyśleć by przełamać lęk.,

Do chwili obecnej sam sobie wymyslam cele i zadania no i biorę leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co gorsza on nie wiem co to za choroba nigdy nie miał czegoś takiego i z bólem stwierdzam a raczej mam takie odczucie ,że jego to wogule nie interesuje ,nie pyta jak ja sie w danym momęcie czuje ,śmieje sie jak mówie że boli mnie brzuch ,głowa i jest mi słabo bo słyszy to co dziennie przed moim wyjściem do szkoły. Nie pyta też jak to sie objawia co czuje gdy mam "atak" itd. Dlatego jestem sama z moim problemem

 

pewnie nie rozumiesz męskiej psychiki, jeśli on dba o Ciebie - na pewno stara się pomóc, ale inaczej niż tego oczekujesz... ale może też być tak, że ma to gdzieś, trudno powiedzieć, naprawdę...

w każdym razie jako mężczyzna mogę Ci powiedzieć, że jeśli go obchodzisz (a to trudno stwierdzić z opisu), to takie zachowanie byłoby również typowe - "olej to, przestań sie tym zadreczać" itp... co to daje? otóż on nie będzie wnikał w to jak się czujesz, on będzie szukał rozwiązań typu właśnie 'olej to', zamiast skupiać się na Twoim samopoczuciu będzie szukał wyjścia z sytuacji i to może być dobre na dwa sposoby:

1. posłuchasz go i zaczniesz to olewać

2. zaczniesz sie wkurzać na niego, że nic nie rozumie... i przestaniesz skupiać się na sobie ;)

 

mężczyźni mają inny sposób myślenia po prostu, nie wiń go za to, to długi temat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BlueOrangeHej. Niestety trudno mówić tu o tym ,że ktoś się w jakiś sposób stara przypominając sobie sytłacje ,że nawet jak płacze to nie wie jak się zachować i ciągle wypytuje czemu i czy przestane. Ja wiem ,że faceci inaczej myślą ale skoro ja mówie ,że rozmowa jest dlamnie ważna to i tak nic z tego sobie nie robi raz rozmawialiśmy na taki temat tzn.po moim upominaniu on wypytywał jak się czuje itd. ale to nawet nie utrzymało się przez dzień a potem słowa nie było tylko w stylu żartobliwym znów Cie coś boli (gdy mówiłam że się już przed szkołom zaczyna to wszystko )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×