Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Ja na szczęście na studiach mam znacznie mniejszy problem z tym jak wyjść z domu niż miałam w podstawówce, w gimnazjum czy w LO, najgorzej było w podstawówce bo miałam "przyjemność" stać się kozłem ofiarnym w mojej klasie a to wszystko dzięki temu że po prostu dobrze się uczyłam - i chyba troche za wrażliwa byłam, w każdym bądź razie to doświadczenie sprawiło że miałam problemy wyjść z domu, mama chciała żebym się integrowała i bym wychodziła na podwórko ale ja zaczęłam mieć z tym problem - wolałam ten czas spędzić gdzieś w ukryciu - na jakichś zapomnianych schodach, gdziekolwiek byleby tylko nikt mnie tam nie spotkał - w ciągłym narastającym napięciu że jednak ktoś mnie tam znajdzie, chyba znacie to uczucie? :) . W gimnazjum było już inaczej - zmieniło się otoczenie, zaczęłam się powoli otwierać i walczyć z sobą - stawiałam sobie różne wyzwania - wyjść samej po zakupy, jak były ferie to wyjść samej gdziekolwiek przynajemniej raz dziennie ( z czasem stwierdziłam że to nawe przyjemne jest ;) ) w LO to już w ogóle osobna historia ponieważ poznałam tam najwspanialszych ludzi na ziemi:) no i znalazłam swój żywioł - j. polski:) starałam się przezywcieżać mój lęk przed publiczną wypowiedzią, siebie samą pobiłam chyba moją deklamacją Telimeny z Pana Tadeusza przed całą klasą - może to brzmi śmiesznie - ale dla mnie to naprawde było coś ważnego - chciałam by mi się udało nie zająknąć, nie zniszczyć tego nad czym pracowałam przez 2 tygodnie ;) i udało mi się, byłam najlepsza... i przyznaje że dzięki temu, dzięki tym ludziom zahartowałam się, a na studiach już teraz nie mam problemu z odzywaniem się, chociaż czasem mam jeszcze opory przed wyjściem z domu, wejściem do sali..itd... i czasem rzeczywiście wybieram ucieczke...zimny pot na całym ciele + żelazna obręcz na sercu biorą góre :? , wiem że miałam ogromne szczęście trafiając właśnie na takich ludzi jakich poznałam, i mimo że dalej jeszcze "samodzielnie" ;) wyjść na spacer nie potrafie... to wciąż walcze i mam nadzieje że kiedyś bezcelowo po prostu żeby pooddychać wyjdę na zewnątrz, wiem że to wymaga ogromnej siły i wielu wyrzeczeń, ale wciąż wierze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja także studiuję, ale jak straaaasznie jest tam,jak strasznie zyje sie tam bez leków!!

Heheh...przypomniało mnie się jak kończyłem szkołę średnią i broniłem pracy dyplomowej :) 20 minut przed wejściem do sali, zdążyłem jeszcze obindować pracę!! Była za dziesięć 10:00, sklep zamknięty!!, zapukałem do szklanych drzwi,uffff,ktoś otworzył i zdążyłem...Ale potem odważniej broniłem pracy, o wiele spokojniej :) Zdałem a to najważniejsze

Do obrony pracy licencjackiej już tylko roczek, a ja nie mam pomysłu jak ją napisać ...tffuuu...nie wiem na jaki temacik ma ona być, ale od czego jest inetrnecik?

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś po raz kolejny rozpoczęłam naukę. Ledwo weszłam do budynku, rozpoczęły się pierwsze zajęcia i sytuacja się powtarza... pogarsza mi się słuch wzrok, zaczyna mnie boleć głowa, robię się bordowa, trzęsą mi się ręce i mam naprawdę ciemno przed oczami. Wystarczy, że siedzę, nie musze nic robić.

To samo było na studiach - ciągły lęk z niewiadomo jakiej przyczyzny.

Doradźcie coś, bo ja nie wiem, jak z tym żyć. Najgorzej jest z angielskim. Strach przed wypowiedzeniem się i blokada są tak silne, że siedzę jak na szpilkach, wali mi serce, boli... nawet, jak tylko siedzę. Tak strasznie się boję...no, ale czego? Czy jest coś, co zmniejszy ten strach..coś co można sobie zaaplikować przed takimi zajęciami? Bo ja nie moge się ani uczyć, boję się nawet iśc do szkoły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę że w głębi podświadomości po prostu obawiasz się czegoś... Najprawdopodobniej chodzi o zwrócenie na siebie uwagi i kompromitację. Jest jedno bardzo wartościowe ćwiczenie stosowane przy obawach kompromitacji które mam od mojej psycholog. Co najważniejsze, jest ono skuteczne i pomagało mi w podobnych sytuacjach!

 

Należy wyobrazić sobie trudną sytuację i pomyśleć (tak pomyśleć) o najgorszym scenariuszu. Należy odpowiedzieć sobie na pytanie czego się boję, czego się obawiam w danej sytuacji. Każdą obawę należy skonfrontować z potężnym zdaniem: „I co wtedy się stanie?”

 

Odpowiedź w Twoim przypadku może być np.: „Nie będę potrafią ułożyć poprawnego zdania...” i ponownie rozpatrujemy problem zadając pytanie docierające do jądra problemu: „I co wtedy się stanie?”

 

Możesz odpowiedzieć sobie „Inni zwrócą na mnie uwagę. Wszyscy zauważą że nie jestem w stanie sklepać zdania” i tu znów zadajesz to magiczne pytanie „I co wtedy się stanie?”

 

Możesz odpowiedzieć: „Zrobi mi się głupio na oczach całej grupy” , ale nie poddawaj się i atakuj lęk dalej: „I co wtedy się stanie?”. Jeśli będziesz mieć kolejną odpowiedź atakuj dalej!

 

W pewnym momencie, czasem po kilku, czasem po kilkunastu pytaniach dotrzesz do punktu w którym dojdzie do Ciebie że tak naprawdę nie jesteś bezpośrednio zagrożona. Nic się wtedy nie stanie! Sytuacja nie może zrobić Ci jako osobie (całości) tak naprawdę krzywdy. Metoda bazuje na teorii, iż wszystkie lęki pochodzą od głównego lęku naszego ego – zwierzęcego nieokreślonego lęku przed śmiercią. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Neśka. Mam ten sam problem. Akurat nie mam tu żadnych problemów z angielskim (może dlatego że lubię ten przedmiot), ale podobne objawy pojawiają się np. przed sprawdzianami. Polecam pewną metodę: w domu skup się nie na tym, że masz się czegoś nauczyć, ale na tym czego się uczysz tzn. nie myśl o tym że nie zdążysz się nauczyć na coś, nie pilnuj zegarka co 5 minut, ale nie patrząc na nic innego skup się wyłącznie na treści zeszytu/podręcznika itp. Możesz też podejść do tego tak, że zdeterminujesz się do nauki w jakiś sposób - ja np. mówię sobie, że pokażę innym, co potrafię. Nierzadko dzięki takiej myśli mój lęk potrafi się urwać, bo jego miejsce właśnie zajęła ta nowo powstała myśl. I na drugi dzień piszę sprawdzian, a za tydzień 4 albo 5 :) (chociaż to ostatnie wcale mi się tak często nie zdarza Wink ). Wydaje mi się, że kluczem jest tu takie zajęcie umysłu czymś innym, żeby nie było w nim miejsca na stres, lęk, nerwicę. Chociaż muszę szczerze powiedzieć, że ta metoda nie działa u mnie na 100%. Wtedy ja nie miałbym nerwicy. Ty musisz spróbować - nigdy nie zaszkodzi. Zobaczysz - może akurat to ci jakoś pomoże.

 

A już poza tym - jesteś pierwszą osobą spotkaną przeze mnie na tym forum, która ma taki sam problem co ja. W tym wypadku możemy oboje do siebie pisać, jeżeli znajdziemy jakieś sposoby na poradzenie sobie z tym problemem. Może niedługo znajdziemy jeszcze inne osoby. Pamiętaj, że nikt nigdy nie da sobie rady sam tak dobrze jak z innymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Feniks!

Widzę że jest już nas troje :) (nie liczę Toshiro który raczej tylko był doradcą na tym temacie). Jeżeli to ma być twoja pierwsza odpowiedź, to spróbuj sobie ją wyobrazić i coś poćwiczyć (na głos - np. niech twoja koleżanka przepyta cię przed lekcją albo jeszcze dzień wcześniej po południu). I odpowiadając już tak na prawdę na polskim staraj się skupić tylko na tym o co się twoja polonistka pyta (możesz np. przypomnieć sobie jak odpowiadałaś przy koleżance i poczuj się tak jakbyś mówiła do swojej koleżanki a nie do polonistki). Ja osobiście rzadko byłem brany do odpowiedzi (jestem w III kl. liceum i z polskiego od początku liceum odpowiadałem może 4-5 razy). Odpowiadając nie myśl o tej głupiej babie, nie spoglądaj na otoczenie (klasa, inni uczniowie). Jeżeli powiesz coś głupiego, czym rozśmieszysz klasę - to się nierzadko zdarza - potraktuj to jak dobry żart z twojej strony. Mi zdarzyło się 2 razy wpaść w coś w rodzaju transu - odpowiadałem i przestałem się stresować bo nie myślałem w ogóle gdzie się znajduję (ta ponura klasa...) i przed kim odpowiadam. Potraktowałem to jako dyskusję, rozmowę - a nie odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie Kochani.. po kolei:)

 

Toshiro

Masz rację... tak sobie przemyślałam sprawę i chyba boję się kompromitacji. Zawsze byłam nieszczęsna prymuską i każde moje potknięcie wytykane było palcami. Teraz, gdy pewne rzeczy tak bardzo sa niezalezne ode mnie i nie mogę nad nimi zapanować wydaje mi się, że wszyscy widzą to. Musze pozbyć się jakoś tego odczucia i nastawienia..

Twoje rady sa dla mnie strasznie cenne. Dziś próbowałam odpowiedzieć sobie na pytanie "co się stanie", lecz nie miałam siły przezwycieżyc własnych myśli. Musze natrafić na stan względnego spokoju umysłowego, by to przeanalizować.

 

Lęk przed śmiercą.... jak najbardziej się zgadzam. Nie wiem, jak inni, ale ja każdego dnia zbyt bardzo boję się, że to może być ten ostatni, że coś co robię, może się już nie powtórzyć. Każde potknięcie załamuję je, bo boje się, że nie zdąże go naprawić, bo np. umrę jutro.

Mam dopiero 20 lat i nie chcę myślec w kategoriach śmierci i osoby, która żegna się każdego dnia z własnym życiem.

 

Piotrek

Tobie napisałam na pw, cio o tym sądze! Tymczasem pozdrawiam i czekam na odpowiedź!

 

Feniks

Wczoraj...wyszłam z angielskiego. Zrobiłam to, o czy mnie zdążyłaś tu jeszcze napisać. Nie dawałam rady, odlicząłam minuty i bez słowa wyszłam, kiwnęłam tylko głową...

Co mnie obchodza inni? No własnie nie wiem, a tyle razy sie zastanawiałam! Ja chyba boję się odrzucenia, bo zbyt wielu ludzi w życiu mnie zostawiło "na pastwę losu". Dlatego boję się zawsze, gdy robię coś, nie zwracając uwagi na to, co pomyślą inni czuję się jak odrzutek.

:(

 

 

Hehe.... ja miałam być nauczycielką języka polskiego... no właśnie, miałam.. cholerna nerwica!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co? To naprawdę można przezwyciężyć. Dzisiaj pierwszy raz od dawna uczyłem się bez presji, poza tym nie trzęsły mi się ręce (a z tym w ogóle od jakiegoś czasu nie mogłem sobie poradzić). Ale to był tylko moment dnia - może 2-3 godziny (i tylko fragment czasu który poświęciłem na naukę). Chociaż z drugiej strony to jest jeden krok naprzód!

Życzę wam wielu takich małych i może nawet większych powodzeń.

Pozdrowienia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to Chyba sie zaczelo wszystko przez szkole, jestem chory od 3 lat, nigdy nie probowalem sie leczyc bo nie wiedzialem o co chodzi z ta choroba, ciagle bolal mnie brzuch,odczuwalem lek, poszedlem raz do lekarza, skierowal mnie na USG i na Morfologie, badania wypadly swietnie. Ciagle nie wiedzialem co jest przyczyna, teraz jest tak, ze nie moge nawet podrozowac samochodem w dalsze odleglosci. Wszedzie jezdze rowerem lub pociagiem. Rowerem, bo jest fajnie, pozwala oderwac mi sie znerwiczalej codziennosci, a pociagiem dlaczego to nie wiem. A jak siedze w szkole takze odczuwam stres, w dni szkolne wogole budze sie w nocy, nigdy nie jestem wyspany, nigdy nie mam nastroju. Lektur nie czytam, bo jak zaczne czytac to zaraz nachodza mnie zle mysli. No a co do szkoly tak ogolniej to bardzo chcialbym zdać,chcialbym isc na studia, ale ta nerwica strasznie mi przeszkadza... Mam dopiero 17 lat, a czuje ze moje zycie juz sie zakonczylo :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje nerwica też właśnie nasiliła się przez szkołe. A teraz ten lęk przed szkołą jest po prostu ogromny. Dla mnie takie pare godzin w szkole to tak samo jak dla kogoś kto ma np. lęk przed pajakami przebywanie w pomieszczeniu z nimi przez kilka godzin dziennie. Ja tez mam tak że jak nie idę do szkoły do śpie nawet 11-12 godzin i w dzień funkcjonuje normalnie. A jak jest tak że mam iść na nastepny dzień do szkoły to w nocy budze się co kilka minut, a nastepny dzień od rana bóle brzucha, nudności itd. Nawet to że pozostało mi jeszcze ok 3 miesięcy aby skończyć liceum nie za bardzo mnie pociesza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszy mnie ten temat, bo nienawidze szkoły... tam wybuchło moje załamnie nerwowe gdy przed maturą nie wyje***li na zbity pysk jak śmiecia, od tamtej pory wszystk osię sypło, minęło już z 6 lat i stoje w miejscu, teraż żałuje, mogłem chodzić naćpany, na lokach na nie wiem czym ale jakoś to załatwić, dotrwać, ale nie mogłem.... :(..... często mi się śni szkołą.... nigdy już tam nie wróce, jestem uziemiony, pod tablicą, inni po studiach mają mnie za nic,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wlasnie probuje skonczyc szkole srednia... jest mi bardzo ciazko, bo moje leki sa wlasnie ze szkola zwiazane. mam nie zaliczony semestr ze wzgledu na nieobecnosci i juz jeden rok w plecy... nie mam sily walczyc, ale tez nie chce sie poddawac, bo co zrobie? z czego bede zyc i gdzie mieszkac, jak na chwile obecna nie ma dla mnie pracy... bo gdzie mam pracowac majac 19 lat i ukonczone gimnazjum? na ulicy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Judyko witam w klubie . nie wiem jak to sie stalo - za miesiac egzamin a ja mam do przeczytania okolo trzystu ksiazek. I nie dam rady. Za pozno (mimo to wciaz mi sie nie chce) A nawet gdybym je przeczytala, i tak wiem, ze stres mnie pozre (a nie tylko zezre) w porownaniu do 'normalnych' studentow zawsze bede nikim, nawet jesli moja wiedza bedzie duza i tak nie mam szans. z moimi emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to znowu ja. zaczynam terapię u psychologa za tydzień, będę musiał z tego powodu opuścić zajęcia w szkole a chodzę na takie studia gdzie obecność jest najważniejsza (tzw. Kolegium Jęz. Obcych) i będę musiał przynieść usprawiedliwienie nieobecności. obawiam się reakcji dyrektora jak przyniosę zwolniene ze stemplem od psychologa... znów mam kolejny powód do dołowania się...pozdrawiam

 

Hej

 

ja tez studiuje w kolegium i tez mam problemy z powodu nieobecnosci,co stresuje i doluje mnie okropnie. Zastanawiam sie czy psychiatra moze wystawic usprawiedliwienie "wstecz"?? Jutro mam pierwsza wizyte i chyba sie porzygam :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez jestem na studiach gdzie kształce sie na nauczyciela i mam nerwice. jednak nie martwie sie tym co pomysli czy powie dyrektor. Kazdy ma chwile epsze i gorsze, nauczyciel tez ma prawo zachorowac nawet na nerwice depresje itd. Nie sadze zeby tak chcial cie wyrzucic z uczelni za to ze jestes chory. Gdyby tak kazdego chorego na nerwice mieli wyrzucac ze studiow to nie wiem czy polowa by została. Bo dzis na nerwice coraz to wiecej osob zapada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej!jestem nowa.Pisze bo nie wiem już co mam zrobić.Moja siostra potrzebuje pomocy.Wszystko zaczeło sie we wrześniu.Poszła do nowej szkoły,nowe koleżanki itd.Jej problem polega na tym,że w szkole cały czas jest zestresowana i to tak,że wszyscy to widzą.Na dodatek z nerwow sinieja jej rece i sa lodowato zimne.Jednak teraz zmierzam do sedna-glupia kolezanka to zauwazyla i rozpowiedziała innym.Mojej siostrze odechciewa sie żyć.Wszyscy ją obgaduja,nawet koledzy (prawie cała klasa to dziewczyny).Nikt sie do niej nie odzywa,ignorują ją.Bylismy u psychologa ale on zaczał skupiac sie na tym,że problem wzial swoj poczatek w rodzinie,siostra twierdzize to wynika ze szkoly,nie pojechała na dzisiejszą wizytę,prawie siła ja zaciagali rodzice.Ona twierdzi ze ma nerwicę lekowa.Po telefonie do psychologa ten stwierdził ze trzeba isc do psychiatry.Moja siostra przez ta szkołe i nienormalna klase staje sie obca,mowi nawet ze sie zabije.Co mam robić?Nasza rodzina sie wali przez to,ciagle sa klotnie.Ja juz tego nie moge znieść.Siostra po powrocie ze szkoly czasem mowi co o niej mówia:ręce ktore lecza,epoka lodowcowa itd.Dalej tak nie da sie zyc.Ja już nie wytrzymuje!czasem sa dnie ze ona nic nie je,chodzie w pizamach,nie odzywa sie,nie uczestniczy nawet w pracach typu mycie naczyn. :( dzisiaj byl juz taki dzien że myslalam ze sie zabije przez to co sie dzieje..pOCIESZAM SIE JEDNAK TYM ZE ONA CZYTA WASZA STRONE I NIE JEST SAMA...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety w tym wieku nie jest łatwo odnaleźć się wrażliwej osobie między emocjonalnie jeszcze nie wyklarowanymi rówieśnikami. Krótko mówiąc - trudny okres w życiu. Pocieszające jest to,że z czasem koledzy zmądrzeją i odpuszczą (aczkolwiek pojawią się w życiu inne,nowe problemy)

Zimne dłonie to tylko durny pretekst w szukaniu rozrywki (prawie zawsze miałam lodowate dłonie i nigdy nikt mi z tego powodu nie dokuczał).

 

Ostatnio chodzę z moim dzieckiem systematycznie do psychologa. Wizyty przynoszą rezultaty. Starajcie się delikatnie przekonać ją,żeby uczestniczyła w takich spotkaniach..

Wojtek miał stany lękowe. Psychiatra zaleciła branie Asentry. Po ponad trzech miesiącach skończyliśmy przyjmowanie tabletek. Jak na razie jest wszystko ok. Być może siostra tez potrzebuje małego "wspomagacza" na pewien okres.. Doda jej więcej pewności siebie i optymizmu.

 

Starajcie się angażować ją w czynny udział w życiu rodzinki. Serwujcie jej małe przyjemności.. Nic na siłę,a delikatnie.

Wybierz się z nią na małe zakupy. Kupcie jakiś fajny ciuch (niech towarzystwo w klasie spojrzy na nią z innej strony)

 

I rozmawiajcie z nią.. Dużo i spokojnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 16 lat i chodzę do liceum. Moja nerwica objawia się przede wszystkim lękiem do lekcji fizyki i wiedzy o kulturze. W te dni po prostu nie jestem w stanie iść do szkoły ponieważ mam ataki lęku. Wydaje się mi że głównym moim problemem jest strach przed dostaniem słabej oceny. Oraz fakt że nie umiem iść na tak zwanego "waleta". W ciąż wydaje mi się że jestem najgłupszy,najgorszy itp. choć jestem średnim uczniem i nie mam wcale aż tak złych ocen a wręcz jestem jednym z niewielu którzy nie mają ani jednej oceny dopuszczającej co podkreślają moi rodzice pocieszając mnie. Męczące jest także uczucie że każdy mnie obserwuje i obgaduje choć z tego co mi wiadomo wcale tak nie jest. Nie mogę znieść widoku jak moi rodzice męczą się razem ze mną czasem mam uczucie aby skończyć raz na zawsze z tym wszystkim i dać im święty spokój. Na przykład naszło mnie to uczucie wczoraj gdy moja mama potłukła termometr i chciałem połknąć rtęć. Byłem już u psychiatry ale nie wiem czy same leki mi pomogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×