hej!jestem nowa.Pisze bo nie wiem już co mam zrobić.Moja siostra potrzebuje pomocy.Wszystko zaczeło sie we wrześniu.Poszła do nowej szkoły,nowe koleżanki itd.Jej problem polega na tym,że w szkole cały czas jest zestresowana i to tak,że wszyscy to widzą.Na dodatek z nerwow sinieja jej rece i sa lodowato zimne.Jednak teraz zmierzam do sedna-glupia kolezanka to zauwazyla i rozpowiedziała innym.Mojej siostrze odechciewa sie żyć.Wszyscy ją obgaduja,nawet koledzy (prawie cała klasa to dziewczyny).Nikt sie do niej nie odzywa,ignorują ją.Bylismy u psychologa ale on zaczał skupiac sie na tym,że problem wzial swoj poczatek w rodzinie,siostra twierdzize to wynika ze szkoly,nie pojechała na dzisiejszą wizytę,prawie siła ja zaciagali rodzice.Ona twierdzi ze ma nerwicę lekowa.Po telefonie do psychologa ten stwierdził ze trzeba isc do psychiatry.Moja siostra przez ta szkołe i nienormalna klase staje sie obca,mowi nawet ze sie zabije.Co mam robić?Nasza rodzina sie wali przez to,ciagle sa klotnie.Ja juz tego nie moge znieść.Siostra po powrocie ze szkoly czasem mowi co o niej mówia:ręce ktore lecza,epoka lodowcowa itd.Dalej tak nie da sie zyc.Ja już nie wytrzymuje!czasem sa dnie ze ona nic nie je,chodzie w pizamach,nie odzywa sie,nie uczestniczy nawet w pracach typu mycie naczyn. dzisiaj byl juz taki dzien że myslalam ze sie zabije przez to co sie dzieje..pOCIESZAM SIE JEDNAK TYM ZE ONA CZYTA WASZA STRONE I NIE JEST SAMA...