Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Marcja

 

Zgadzam się ale w lęku uogólnionym to inna sprawa jak człowiek się zamartwia cały czas albo jest neurotykiem i przeżywa wszystko 1000 razy bardziej - depresja jest nie do zniesienia bo człowiek jest zmęczony myśleniem i zamartwianiem się co zrobił w życiu źle, co stracił itd. Jak taki kask którego nie można zdjąć. Zero luzu.

 

sebastian86

 

Znam ten ból. Męczę się ponad rok a już nie wyrabiam z tym co się dzieje ze mną. Podziwiam ludzi co znoszą to kilka/kilkanaście lat... Naprawdę.

 

-- 08 maja 2011, 19:51 --

 

I życzę tym którzy z tego wyszli żeby to gówno ich znów nie capnęło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matt, rozumiem ale sam piszesz, ze Twoja depresja jest wtorna. Sama mialam taka "depresje" ( do dzis nie wiem, czy moge tak o tym pisac, widzac jak inni w depresji sie mecza - moja depresja byla przy tym lekka), ktora byla wynikiem nerwicy. Doprawdy ciezko nie wpasc w depresje skoro slonce swieci, wszystko budzi sie do zycia, a czlowiek musi siedziec w domu 24 h na dobe, bo kazde wyjscie oznacza zawroty glowy, mdlosci, duszenie sie itp, itd. Czulam przez to wszystko bezsens i psychiczna oraz fizyczna niemoc ( nawet reka wydawala mi sie strasznie ciezka) Ale wzielam lek, czulam coraz mniejszy lek wychodac z domu i nerwica odeszla, a w raz z nia depresja.

Wiec trzeba TYLKO zwalczyc nerwice i wszystko sie ulozy :smile: A dlaczego nie chcesz zmienic zachowania na takie, jakie sugeruje terapeuta?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marcja ma rację... moja psycholog powiedziała jasno i wyraźnie ,że nerwicy nie pozbędę się do końca.

można ją zminimalizować ale i tak będzie co jakiś czas wracać...

teraz jest dobrze. W końcu po ponad dwóch latach zmagań z NL w końcu czuję się dobrze ale nie do końca.

Pracuję nadal nad sobą i swoimi lękami... staram się. Terapia działa tylko trzeba chcieć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marcja

 

Zrąbałem akcję z fajną laską. Jej zależało. Mi też ale zaczęło mi się pogarszać od jakiegoś czasu. (Związek na odległość) Byłem zbyt obojętny (przez chorobę) a z jej strony czułem nacisk czy presję. Stąd pogorszenie mojego stanu i myśli samobójcze skoro ona jasno powiedziała "NIE" a ja się tak starałem żeby pojechać na drugi koniec polski do niej... (Związek na odległość). Ja pierdzielę - wszystko nie tak! Bałem się zrobić jakikolwiek krok a teraz żałuję że mogłem zrobić inaczej a ona nie chce nawet ze mną już rozmawiać . A ja mam ochotę palnąć sobie w łeb... Super! A jeżeli chodzi o schematy myślowe wszędzie węszę podstęp "nie zakochasz się, nie dasz rady jesteś słaby, nie poradzisz sobie - nie znajdziesz pracy" itd. To strasznie trudne!

 

-- 08 maja 2011, 21:29 --

 

Paranoja!!! Nawet nie wierzę swojej terapeutce która jest moim zdaniem najlepsza w 3city i mówi że z tego wyjdę albo że zminimalizujemy objawy. Myśli typu "po co szukasz pracy, za słaby jesteś, nie poradzisz sobie itd, po co Ci studia". Umieram! Ludzie! Te myśli mnie niszczą!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thazek, super, ze wreszcie jest ok :great:

 

Matt, moze trzeba bylo powiedziec tej dziewczynie na co chorujesz i ze miewasz takie stany zalamania. Wyglada na to, ze sie nie dogadaliscie. Ty byles obojetny, a ona Ciebie chciala, ale skoro byles obojetny wywnioskowala, ze nic z tego nie bedzie. Wiec w koncu powiedziala "nie" i nie wie o co Tobie teraz chodzi. Mimo to dziwie sie, ze nie chce w ogole rozmawiac...:/

 

A do pracy czy studiow podejdz racjonalnie. Jesli nie pojdziesz do pracy, bedziesz mial zle zdanie o sobie i nie bedzie kasy. Jesli pojdziesz i rzucisz tez bedziesz mial zle zdanie, ale kasa jakas bedzie (cos tam zarobisz przez kilka mies. pracy), poza tym bedziesz mial wrazenie, ze cos pozytecznego robiles przez miniony czas, a teraz robisz przerwe na odpoczynek ;) Jesli pojdziesz i pracy nie rzucisz, bedzie i kasa i poczucie,ze jednak taki "slaby" wcale nie jestes. Podsumowujac wszystko przemawia, zebys zaczal juz od jutra poszukiwania pracy :)

Na Twoim miejscu poszukalabym jakiejs pracy fizycznej (choc nie wiem, jakie sa Twoje mozliwosci i jakie masz dotychczasowe wyksztalcenie) zebys mial mniej czasu na wyniszczajace myslenie o tym, co bylo i co bedzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niecały rok walki z depresją ;)

 

Witam w sierpniu minie rok odkąd zacząłem leczyć moją depresję i chciałbym podzielić się moją radością z wami :) otóż leczenie przebiega dobrze ze strony farmakologicznej jak i psychologicznej już nie mam tych objawów i odczuć co wcześniej dwa miesiące po rozpoczęciu leczenia depresji podjąłem pracę którą lubię i mam przedłużoną umowę do końca roku ;) znów zacząłem chodzić na siłownię otóż jak miałem depresję też chciałem chodzić ale to wyglądało tak że jak już nadchodziło zmęczenie mówiłem sobie po takim pół godziny że na dziś styknie jutro całą godzinę poćwiczę i już siłownia stała się zapomniana i dodam że ćwiczę już cały miesiąc i chcę dalej ćwiczyć nie mam już problemów z nieśmiałością i zamknięciem się w sobie mówię co czuję i staram się jak najwięcej rozmawiać z ludźmi min w pracy stałem się pracowity jak już coś sobie postanowię to staram się to wykonać bez obijania się itp ogólnie teraz cieszę się życiem zwykłe drobnostki sprawiają mi wielką przyjemność nie mam problemów z zasypianiem już i wybuchaniem nerwów nie przejmuję się tak byle czym i nie biorę sobie wszystkiego do serca no i co by tu więcej mówić jest super i to się potęguje! Pozdrawiam wszystkich tych którzy postanowili walczyć z depresją i udaje im się tu lub udało! :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie już jest prawie ok. Nerwicy lękowej już praktycznie nie ma z wyjątkiem lekkiego niepokoju momentami (w sytuacjach, które wcześniej wywoływały panikę), ręce już mi się nie trzęsą jak tydzień temu. Depresyjny stan miałem tylko raz w zeszłym tygodniu, reszta w miarę pozytywne lub normalne. Nerwice natręctw (złe mysli) jeszcze trochę mam, chociaż już nie wywołują jakiś ataków paniki jak wcześniej, więc łatwiej je odrzucać.

 

A z leczenia to tylko biorę magnez i omegę 3 i trochę ćwiczyłem metodę relaksacji Jacobsona. No i zmieniłem dietę trochę, dodałem więcej ryb i warzyw, zrezygnowałem z herbaty na rzecz mięty, piwa piję mniej niż wcześniej. Poza tym trzeba nauczyć się kojarzyc pozytywnie miejsca i sytuacje, które wywołują lęk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale żeby nie robić off topu - tak przeglądając sobie teraz ten dział naszło mnie pytanie, czy jest ktoś na tym forum, kto wyszedł sam, bez pomocy leków i wizyty u psychoterapeuty czy psychiatry z DDA czy nerwicy myśli?

 

Podejrzewam, że nie ma takiej osoby. A nawet jeśli jest i tak twierdzi to oszukuje sama siebie i czeka ją bolesne rozczarowanie przy nawrocie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja napisze tak. Zawsze mnie zastanawia ile to "wyzdrowienie" będzie trwało, bo z doświadczenia wiem, że nawroty są często po kilku latach i kiedy wydaje się, że coś mamy za sobą to znowu powraca w najmniej spodziewanym momencie - aż w końcu nie ma siły się już walczyć i liczyć na kolejne "wyzdrowienie". Zazdroszczę ludziom, którzy w pełni odpowiedzialnie mogą powiedzieć "jest już po" bo u mnie jest raczej "pomiędzy". To jak wirus, którym jest się zainfekowanym. Chyba, że powód depresji, nerwicy itp był bardzo konkretny - wtedy wyzdrowieć można po usunięciu problemu, ale co z ludźmi, którzy konkretnego powodu (przynajmniej "zewnętrznego") do głębokiego cierpienia nie mają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MARIAN1967, tja doczepiaj się słówek - nie pisałam o tym w takim kontekście.

Znam kilka osób które oddałyby wszystko żeby zamiast CHADu albo innego ustrojstwa mieć np. cukrzycę albo inną "nieuleczalną" chorobę......

 

Potwierdzam

Nie ma chyba gorszych chorób nad choroby tego co mamy najcenniejsze-umysłu, zdolności postrzegania i uczenia się ,oraz emocji.....

Tak ,wiem. Jest jeszcze rak.Lecz od momentu zachorowania aż do śmierci żyje się może z 80% tego czasu całkiem normalnie. Ostatni okres to gehenna, lecz od czego tiry na ulicach....Natomiast w CHAD ( znam z autopsji dlatego ją wymieniam ) od momentu zachorowania do momentu (często samobójczego ) zgonu cały czas się zdycha z patologicznymi bo maniakalnymi okresami pseudowyzdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×