Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie najgorsze są duszności i ból w klatce...a jak już zacznę się nakrecać,to koniec.....

Jak już jest tragicznie,ratuję się Xanaxem,ale to konczy się resztą dnia w łóżku...biaganie...ZDECYDOWANIE TAK!!!

Biegam,biegam,,,sport to zdrowie podobno i naprawdę pomaga,ale nie radzę w trakcie ataku czy po ,raczej zapobiegawczo :)

Zawsze boję się zawału serca,ale jescze żyję :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może zrobię teraz lekii off topic ale szukałam tematu o znaczeniu snów i ich wpływie na nerwice tylko nie mogę znaleźć i nie pamiętam czy był taki osobny czy w ktorymś z innych tematów poruszono ten aspekt. W każdym razie już od jakiegoś czasu natrętnie śni mi się moja koleżanka. Przez 6 lat byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Ona jak i ja zawsze miałyśmy jakieś kompleksy dotyczące wyglądu. Różniłyśmy się pod względem fizycznym, ale to nie było oczywiście żadną przeszkodą. Ona jednak często mi wypominała jak ja to mam do bani, że tak wyglądam a nie inaczej, że nie znajdę sobie faceta itd( byłam wysoka i chuda). Pomimo to super się dogadywałyśmy. Potem w nastęopnych latach wyrobiłyśmy się sporo i temat wyglądu nie był już przytłączajacy. Potem ona zaczęła wypominać mi cechy charakteru, uwazała, że ona jets super fajna a ze mną zawsze coś było nie tak. Widać było jak cholera, że ona to swoje 'fajne' zachowanie wymusza i podlizuje się do każdego. Okropnie mnei to denerwowało no ale nadal byłyśmy przyjaciółkami. Potem było jszcze gorzej, normalnie nie do zniesienia, chwaliła się cyzm popadnie swoją rzekomą inteligencją itd. dosżło do tego, że potrafiła mnie zwyczajnie upokarzać. W końcu ona wyjechała. Mam z nia straszne złe wspomnienia i już się nie zadajemy wcale. Teraz już żadnej z nas nei zależy. Odżyłam z jednej strony. Tylko, że teraz cały czas mi się ona śni, że idzie ulicą a ja uciekam, żeby się z nia nei psotkać, albo jak mi wypomina moje wady, moje cehcy charakteru. I to już nie raz nie dwa, ostatnio śniłą mi się 4 dni pod rząd i pomimo, że się wysypiam to budzę się przytłoczona jak po jakiejś wielkiej kłótni. Jeśli tak dalej będzie to dłużej tego nie wytrzymam i pójdę do psychologa. Sen to jedna z moich ulubionych ' czynności życiowych' bo się mogę uspokoić , oderwać od świata i myśleć o czymś innym a tutaj takie natręctwa. Budzę się i czuję jakbym była jakąś kosmitką nienadającą się do życia. Jak myślicie czy ten sen może coś znaczyć lub mnieć wpływ na cokolwiek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZESC WITAJCIE, mam pytanko czy tez macie takie dolegliwosci jak ja mianowicie czy macie taie uczcie jak by was cos ciagnelo do okno aby z niego wyskoczyc, czy czasem boicuie sie e mozecie kogos ZABIC ,czy czujecie ze kazdy sie z was smieje i ze jestescie smieciami nie potrzebnymi da nikogo, czy estescie nerwowi i szybko tracicie kontrole nad zachowaniem, czy czujecie ze zwarjujecie, i czy macie ochote strzelic samobója (PROSZE NAPISCIE CZY MACIE JAKIES PODOBNE OBJAWY BARDZO MI NA TYM ZALEZY)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do mam problem:

chorowalam na nerwice lekowa okolo 3lat, psycholog nic mi nie pomogl, zaczelam sie leczyc sama.siegnelam po medycyne wschodu, zaczelam medytowac, zaglebiac sie w siebie, zawsze zreszta bylam obserwatorem, wiec zaczelam obserwowac siebie i cala te nerwice, o co w niej chodzi i wogole.

Moj wniosek jest prosty.

nerwica to choroba wyobrazni, to dzialania podswiadomosci, majace na celu ukazanie nam zlego traktowania samego siebie.

choroba powstaje w skutek tego iz dzialamy przeciw sobie, popadamy w kompleksy, narazamy sie na stresy, dajemy sie ponizac, mobingowac, ukrywamy prawdziwa twarz, posiadamy duza wrazliwosc. wobec czego wszelkie objawy typu; lek przed samotnoscia, w tlumie, panika, problemy zdrowotne, sa jakby protestem organizmu, przed zlym jego traktowaniem, a zarazem podstawowy objaw czyli lek przed byciem samym, jest wolaniem o poczucie bezpieczenstwa i milosci, czyli tego czego nie dawalismy sobie do tej pory.

ja nie wyzdrowialam w 100%, caly czas, czyli juz od jakis 7lat pracuje nad soba, wiec pewnie juz do konca zycia bede "wrazliwcem" ale wole byc taka niz wiekszosc wyluzowanych "nieswiadomych' zycia.

I teraz co do twojego pytania, mam problem.

miewalam uczucie checi wyskoczenia przez okno, i inne rownie dziwne doznania, na moj gust jest to spowodowane tym, ze czujesz sie "zamknieta" sama w sobie, czujesz potrzebe uwolnienia siebie i swoich emocji, pokazania swojej prawdziwej ja.....ja tak czulam.

ogolnie ja znalazlam sobie taka metode kiedy dopada mnie "schizowy" stan jak, ja to nazywam:

szybka analiza co moglo ja spowodowac, przebieg zdarzen z dnia, a nastepnie tlumaczenie "sobie" wszystkiego krok po kroku w sposob taki, aby moja podswiadomosc przyjela to na luzie, bez zbednych emocji i uniesien.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Ja postanowiłam sama z tym walczyć, jako że nie mam innej opcji. W pociągu czy autobusie pomagała mi książka, ale przestała, to zaczęłam dzwonić do ludzi - też na krótką metę. Odpuściłam i skupiłam się na mniejszym celu, supermarkecie, bo bez zakupów trudno funkcjonować. Kiedy czuję, że mi słabo, zaczynam mówić sama do siebie w myślach, reagując na konkretne lęki, np mam często strach, że zwymiotuję (ta myląca gula w gardle), to sobie mówię, że przecież nigdy jeszcze nie zwymiotowałam, to tym razem też na pewno nie. Albo, że zemdleję, analogicznie. Rozglądam się po ścianach, sufitach, staram się ogarnąć na bezczela sklep i mówie sobie "to TYLKO pieprzony market, wyobraź sobie, że porywa go wichura, jesteś na zewnątrz, to tylko ściany, kupa pustaków, jak może kupa pustaków rządzić Twoimi nerwami." każdą negatywną myśl odganiam agresywnie, "no i co z tego????".

Skupienie myśli na czyms innym jest bardzo dobre, ostatnio myślalam, że nie zabrałam portfela, zaczęłam przeszukiwac ze złością torbę itd po chwili ze zdumieniem stwierdziłam, że czuję się ok, guli w gardle nie ma..., temperatura ciała jest normalna.

Gorzej w kolejkach do kasy, wtedy sprawdzam daty ważności wszystkich zakupionych produktów.

 

Kiedyś czytałam o technice, w której wyobrażamy sobie nasz lęk, jaki on ma kolor, i zmieniamy go w wyobraźni na inny, przeciwstawny, np czerwony - wywijamy lęk na drugą stronę, zmieniając na niebieski. Pomogło mi w kryzysowym momencie w metrze na tyle, że jakoś się odnalazłam, "wytrzeźwiałam", byłam pod wrażeniem, ale wolę nie nadużywać, zostawiam sobie na kryzysy właśnie.

Było tego więcej, ale nie moge znaleźć tej strony drugi raz w sieci...:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aredhel025, myślę że masz w sobie nierozwiązany problem, przyjaciółka którą lubisz, a która jednocześnie cię rani, może nigdy nie powiedziałaś jej otwarcie tego? I teraz to wypływa z podświadomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aredhel025 ... ja mam podobna "przyjaciółke" z tą różnica, że ona niestety nie wyjechała i nie mogę się od niej uwolnić ... a może boje się, że wtedy zostane całkiem sama .... bo na nadmiar znajomych nie narzekam ...

Ja też jestem chuda i wysoka ... i tez ciągle sie dowiaduje, że faceci tego nie lubią i ze mam problem ...

... taka jest prawda, że po prostu większość lasek nam zazdrości figury - nie oszukujmy się ....

Twoja przyjaciółka jak i moja po prostu są typem człowieka - pasożyta - to takie huby ... im się nie wiedzie i dlatego wmawiają innym (w ramach dobrych rad) ... że są równie beznadziejni ...

Twoja przyjaciółka upatrzyła sobie Ciebie bo czuła, że jesteś wrażliwa i wykorzystała to ....

Podobnie jest u mnie ...

...... a śni Ci się może dlatego, że ... po prostu tak bardzo na Ciebie wpłynęła i Cie skrzywdziła, że teraz to procentuje ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamproblem, również nie radze sobie z tymi myślami, że moge kogos zabic (czasami w nocy mam opory żeby do ubikacji isc jak wszyscy spia bo boje sie ze komus cos zrobie?!) wiem ze bym tego nie zrobil, ale to silniejsze, tak samo jak mysli samobojcze, czy wrażenie ze kazdy sie ze mnie śmieje, albo że mnie obgadują... , niskie mniemanie o sobie, brak poczucia własnej wartości - to wszystko nasza pieprzopna wyobraźnia, nadwrażliwość, nerwica, fobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rozróżniam dwa typy ataków:

 

1. "Zawał" - kołatanie serca, ból serca, mrowienie lub drętwienie lewej ręki (nie zawsze), przyspieszony puls

2. "Zaraz zemdleję" - wiadomo o co chodzi ;) duszności, wata w nogach, momentami przymroczenie i wrażenie jakbym miała w mózgu jakieś spięcia

 

Jak sobie radzę? Staram się wyrównać oddech, wypijam melisę i zażywam persen. Czasami staram się coś zjeść, zwłaszcza gdy mam ten drugi rodzaj ataku - przynajmniej mam pewność, że nie zemdleję z głodu ;)

 

Oprócz ataków ostatnio miałam objawy somatyczne - zawroty głowy, zmęczenie, ospałość, małe zaburzenia równowagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Zaraz zemdleję" - to naprawde jest męczarnia :)) zaraz zemdleję albo sie wywróce - i co sobie ludzie pomyslą? :)) - standard

 

Mam dokładnie to samo.Szczególnie od kiery zacząłem odstawiać benzo. A znowu nie zacznę tego brać, bo będzie coraz trudniej odstawić. W dodatku wszystko toczy się u mnie nie tak jak powinno i to tylko nasila objawy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Objawy:

-kołatanie serca, zawroty głowy, halucynacje,kulka w gardle-bezdech,wymioty (lub chęć żeby zwymioyować),drętwienie języka póżniej kończyn,brak równowagi,drgawki,bóle brzucha,rozmazany obraz,ból w klatce piersiowej...ble,ble,ble....

Wszystko to jest najgorszym uczuciem szczególnie kiedy przez wcześniejsze kilka lat chorowało się na depresje i jest to połączone z myślami samobójczymi,samookaleczeniem lub inną formą autoagresji.

Podejmowane próby leczenia przeze mnie okazały się g.... warte. Kazano mi brać leki,którę zwiekszyły ataki lękowe lub powodowały efekt Placebo (nie ma jak dać takiemu przeczytac ulotke :skutki uboczne). Dostałam się na terapie grupowa. Dokładnie znam i rozumiem mechanizmy,które powodują owe ataki a mimo to objawy są (troche mniej nasilone). Jedyne co pomogło mi teraz jest bliskość drugiej osoby,która dokładnie rozumie co sie ze mną dzieje. Niestety skupianie uwagi na innych czynnościach, tak jak pisaliście,pomagało chwilowo. Nadal,mimo iż była to terapia behawioralno-poznawcza nie dowiedziałam sie co spowodowało owe objawy. Poza tym uważam,że gdy nie wylecze się z depresji trudno bedzie walczyć z nerwica lękowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

imprevista- wyznaję autentycznie identyczny pogląd co ty na temat nerwicy i w ogóle świata. Ja także postanowiłam wgłębić się w siebie, poznać co tak naprawdę mnie gnębi, co stoi za tą nerwicą, jak to wygląda od wewnątrz. I powiem wam, że to wymaga czasu i głębokiego przeanalizowania swojego życia od wczesnego dzieciństwa po teraz, ale opłaca się. Ja podobnie jak imprevista postanowiłam się jakoś wyciszyć, przestać być samolubna i pomyśleć o świecie nie tylko o sobie. I wiecie co odkryłam w sobie taka dziwna wrażliwość jakiej jeszcze nigdy nie czułam. Np podczas jechania pksem słuchałam swojej ulubionej muzyki filmowej i oglądałam zza okna krajobrazy i tak mnie to piękno wzruszyło moich okolic, że normalnie łzy mi poleciały. Zdałam sobie sprawę w jakim pięknym miejscu mieszkam, jakie mam szczęście, że żyję tak a nie inaczej. Postanowiłam się też pogodzić z obecnym stanem rzeczy mianowicie chodzi tu o wszystko, że mam dziwny umysł, nerwicę, że wyglądam jak wyglądam, że po prostu jest jak jest. Nie wiem ale zobaczyłam wszytsko w innych barwach. I powiem wam, że to zadziało. Owszem strach był i nadal jest ale ogólnie nie mam ataków paniki. Jechałam tym pksem po cztery razy przez weekend na uczelnie po półtorej godziny. Potem całe dnie od rana do nocy na uczelni, miałam też kolowkium. Bałam się, że zwymiotuję w autobusie z tej nerwicy i przygotowałam sobie reklamówkę ale nic po pół godziny uspokoiłam się słuchając muzyki i wszystko przeszło jak palcem odjął. Potem było tak samo. Kolokwium też się bałam, że nie napisze dostane ataku i będę musiała wyjść a jednak napisałam bez problemu. Chyba zaczęłam to przełamywać. Nie mówię, że pokonałam nerwicę bo tak nie jest i długo nie będzie. Cieszę się jednak, że poznałam tą chorobę dzięki swojemu samozaparciu i temu forum i teraz wiem jak z tym walczyć. Wiem jak z tym żyć. Być może nie da się tego pokonać do końca ale najważniejsza jest praca nad tym, zmiana toku myślenia, skupienie się na czymś innym, olanie choroby. To tylko nasza wyobraźnia. Takie coś naprawdę działa ja u siebie widzę efekty i to kolosalne. Coś się we mnie zmieniło. I myślenie typu olewam wszystko najwyżej dostanę zawału, zesram się, porzygam, działa świetnie bo już nie boję się konsekwencji ataków i w rezultacie one znikają. Czuję w sobie oczywiście jakieś napięcie ale potrafię sama to zwalczyć. Przynajmniej teraz mi się to udawało. Też wam radzę wziąść się za siebie i starać wyciszyć modląc się, medytując, słuchając muzyki, idąc na spacer, lub po prostu wyobrażać sobie inny świat całkiem fantastyczny lub jakikolwiek inny od tego co nas otacza to tez pomaga. Ja jak mówiłam od początku będę nad sobą pracować i leków na nerwicę brać nie będę. Dałam radę bez niczego na uspokojenie bez ziółek, bez persenu bez niczego jedynie muzyka mi pomogła i to, że potrafię za pomocą wyobraźni przenieść się w inny świat. Wszystkim wam polecam takie metody i cieszę się, że wypowiedział się na tym forum ktoś taki jak imprevista, bo taki sposób myślenia i życia jest według mnie cenniejszy niż wszystkie leki na nerwicę razem wzięte. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

imprevista ... zainteresowała mnie Twoja "kolorowa" metoda ;)

... próbowałam ale jakoś nie potrafię wyobrazić sobie jaki kolor ma mój lęk ... to ma być takie naciągnięte?? ... bo ja widzę za każdym razem jasność ... tak jakby mnie coś raziło ... ale koloru nie widzę

.... to co ... mam uznać, że to żółty??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałam dzisiaj okropne powitanie dnia...obudziłam się z rana od razu serducho totalne kołatanie niewiadomo czemu...osłabienie,uczucie gorąca totalna masakra a w domu ja sama z dzieckiem i w głowie od razu jedna myśl co się stanie z małym jak ja teraz zemdleje albo dostane zawału...a potem przeszło nawet niewiadomo kiedy oczywiście po tabletce. Ale nienawidze tych ataków zastanawiam się czy się kiedyś od nich uwolnię i zapomnę totalnie o takim strachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi już powoli sie udaje. Zapisałam się na kurs angielskiego, siedziałam tam godzine i całkiem zapomniałam o lęku a skupiłam sią na zadaniach, które robiłam. Chodzę normalnie po makretach, codziennie z rana latam po zakupy, teraz schodziłam pół miasta szukając pracy i nic absolutnie mi się nie działo. Jeżdżę też miejskimi autobusami normalnie. Mam nadzieje, że wkrótce mi się jeszcze bardziej poprawi i wcale nie bede mieć ataków, bo jak na razie to mam bardzo sporadyczne najczęściej w jakichś obcych miejscach. Nie myślę już o tym tak często. Moje metody, które opisywałam w innych postach działają. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HEJ. ja juz nie wiem co mam robic z dnia na dzien coraz czesciej mysle o samobóju przechodze teraz kryzys. juz dawno bym se zabil lecz szkoda mi moich rodzicow i bym poprostu uciekl od wszystkich otaczajacych mnie problemow a ja nie lubie uciekac... ludzie co mam robic czuje ze zwarjuje nie dlugo WIEM ZE JESTEM CHORY LECZ NIE WIEM DOKLADNIE NA CO ALE DOMYSLAM SIE ZE JEST TO SCHIZOFREMIA lecz nie slysze zadnych glosow itp rodzice mowia mi ze to jest nerwica ale ja juz nie mam sil walczyc z nia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mamproblem

 

Człowiek chory na schizofrenię nie wie o tym,że jest chory, widząto ludzie, którzy go otaczają. Już to paręrazy czytałam i sama tez pisałam....

A Ty masz poczucie choroby ...więc wszystko w porzadku z Tobą. Masz może jakiś zespól depresyjno - lękowy. Pedx szybko do psychiatry po leki i poszukaj terapii dla siebie. Niebawem poczujesz ulgę.

Trzymaj się.

Też czułam się tak jak Ty póltorej miesiąca temu.

Monika

 

[Dodane po edycji:]

 

* półtora miesiąca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

matisek86, tak mi się to zdarzało i teraz jeszcze czasem zdarza, od kiedy zachorowałam na nerwicę w nocy kiedy śpię drętwieją mi ręce, tak że w ogóle w nich tracę czucie. Gdzieś czytałam że to też jest objaw nerwicy. Cóż, nasz układ nerwowy najwyraźniej nie działa prawidłowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurczę nie mogę uwierzyć że to ta #$%^& tak się maskuje,

szkoda ze te objawy nie są wcioąż takie same tylko "mutują"... :(

 

ja mam też jakies problemy z ciśnieniem, tj mam za małą różniće między górnym a dolnym i już oczywiście panikuję,

bo zamiast 120/70 mam np 94/64 albo 100/80 :(

nie wiem czy rzeczywiscie się źle czuję przez to ciśnienie czy się nakręcam jeszcze bardziej jak wychodzi mi taki wynik :(

 

tak mi źle, czuję się taka słaba i nic nie warta bo nawet nie umiem nad swoimi obawami zapanować,

codziennie mam pięc zawałów ze 3 wylewy, o zakrzepach nie wspomnę,

już brak mi sił naprawdę ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×